ROZDZIAŁ 11
Mamá
Nana
Boone
Dupek
spóźnił się dwadzieścia minut.
Więc,
chociaż żaden z nich nie był w dobrym humorze, Cisco spierdalając im czas,
znacznie pogorszył ich nastroje.
Sprawy
nie uległy poprawie, gdy Cisco wszedł do maleńkiej kuchni Mamy Nany, z dwoma
poplecznikami za plecami, dwoma poplecznikami Mamy (a dokładniej, jeden
poplecznik, jedna popleczniczka) za ich plecami, aby dodać do tamtych dwojga w
jej małej kuchni z Boone’em i jego załogą (co sprawiło, że brakło miejsca) i
natychmiast powiedział wprost do Boone’a - „Nie zostawiłeś mi wyboru”.
„To
żart?” - zapytał Boone.
„Zostawiłeś
ją w samą” - odparł Cisco.
Boone
nie miał odpowiedzi.
Zostawił
ją samą
Ale
była w swoim domu.
Powiedziała
mu, że nie pójdzie do pracy w domu. Zamierzała się zawiesić, spróbować uciąć
sobie drzemkę i odpocząć.
Miała
jutro popracować w domu.
Co
dałoby mu czas na zorganizowanie jutrzejszego spotkania z mężczyzną.
Co
do tego dnia, zabierał ją później do pracy i przywoził do domu.
W
pewnym sensie sądził, że była zabezpieczona, biorąc pod uwagę, że nie zdawał
sobie sprawy z tego, jak poważne jest zagrożenie, zwłaszcza dlatego, że kiedy
on ją sprowadził, całkowicie podporządkował ją całemu temu gównu, które krążyło
wokół Cisco.
Zagrożenie,
które Boone teraz najwyraźniej znał.
To
był kolejny poziom, włamywanie się do czyjegoś domu, kogoś, kto nie miał nic
wspólnego z wirującym gównem, żeby go pobrudzić.
Nie
był tak daleko pogrążony w swoim gniewie, że nie zdawał sobie sprawy, że to
jego popierdolenie.
Nie
był też tak daleko, że nie myślał racjonalnie, o fakcie, że Cisco znał głębię
zapotrzebowania na zabezpieczeniu Ryn, o czym Boone nie wiedział, a Cisco nie
pomyślał, aby podzielić się z nim tymi informacjami.
A
więc grało tu coś innego, o czym nie powiedziano mężczyźnie, który spał w łóżku
Kathryn.
„Jest
coś, czego mi nie dajesz, a czego potrzebuję; wiedziałeś, że tego potrzebuję i
Ryn stanęła dzisiaj w obliczu zagrożenia bez ochrony, ponieważ ja tego nie
miałem” - Boone powiedział mu coś, co musiał wiedzieć.
Cisco
rzeczywiście wyglądał na winnego.
„Szczerze
nie sądziłem, że ją wykorzystają” - przyznał - „Po prostu podjąłem środki
ostrożności”.
Ale
słowo, które powiedział, sprawiło, że Boone zacisnął się w żołądku.
I
od razu się w to zagłębił.
„Wykorzystają ją? Do czego?”
Cisco
nie odpowiedział.
Spojrzał
na Mamę Nanę, która była przy piecu i smażyła empanady[1].
Stała
do nich plecami i nie odwróciła się, kiedy mruknęła - „Mijo[2]”.
O
cholera.
Mijo?
Boone
zacisnął się i poczuł, że Hawk robi to samo obok niego.
Cisco
był biały.
Mamá
Nana była najbardziej meksykańską kobietą w Denver i ciężko pracowała na ten
tytuł.
Była
cała za wspólnotą; żyła nią, oddychała nią i dbała o nią.
O
ile ktokolwiek wiedział, nie zrobiła nic nielegalnego.
Ale
to nie znaczyło, że to, co zrobiła, nie było niebezpieczne.
I
to, co zrobiła, to zbudowała taką lojalność w swojej społeczności, opiekując
się nimi na duże i małe sposoby, robiąc to, wykorzystując dochody z innych jej
przedsięwzięć, dali jej to, czego potrzebowała do opiekowania się innymi
przedsięwzięciami.
Jest
to dostarczanie informacji na sprzedaż temu, kto zaoferuje najwyższą cenę i
działanie jako mediator w pewnych trudnych sytuacjach (takich jak ta w jej
kuchni).
Tak
mocno trzymała palec na pulsie miasta, że mogła pokonać największego gracza w
Denver (co wyjaśniało jej ochroniarzy).
Boone
wiedział, że może to zrobić, ponieważ tak zrobiła.
Ostatnio
zrobiła to, pomagając w obaleniu Benito Valenzueli.
Nic
dziwnego, biorąc pod uwagę, że Valenzuela pochodził ze jej sąsiedztwa –
bezpośrednio z jej sąsiedztwa – które chroniła przez dziesięciolecia, a on
odwrócił się od niej. Ale wciąż było niespodzianką, ponieważ w tym celu stanęła
po stronie Chaosu.
Wojna
między Latynosem a całkowicie białym klubem motocyklowym zwykle byłaby czymś, w
co by się nie angażowała.
Chyba
że jej zasady postawiłyby ją zdecydowanie po stronie Latynosów.
Albo
ktoś by jej zapłacił.
A
potem dawałaby kobiecie z utalentowanym dzieckiem pieniądze na posłanie córki
do prywatnej szkoły. Albo zapłaciłaby rachunki medyczne kogoś, kto był
niedoubezpieczony. Albo różne inne rzeczy, które by zrobiła, ponieważ była to
jej życiowa misja, ale robiąc to, zdobywała lojalność.
Ale
zaangażowała się w wojnę Chaosu z Valenzuelą.
Było
wiele spekulacji, dlaczego, ale Boone myślał, że to po prostu dlatego, że
Valenzuela był socjopatą.
To,
że Brett „Cisco” Rappaport mijo, co oznacza czułe „mój synu”, było niepewną
niespodzianką.
Może
to również wyjaśniać, przynajmniej częściowo, że jego rakieta wzniosła się na
szczyt stosu zbrodniczych dupków w Denver.
Gdy
Cisco nie skorzystało z jej wyraźnej zachęty do udostępnienia, Boone
poinformował go - „Ryn nie uwzględniła twojego telefonu w swoim zgłoszeniu na
policję”.
To
spowodowało skupienie na nim Cisco i Mamę odwracającą się od pieca w jego
stronę.
„W
jakiś sposób namówiłeś ją, by myślała, że jesteś przyzwoitym człowiekiem” –
ciągnął Boone - „Problem polega na tym, że jeśli zostaniesz oskarżony za udział
w tym, że ten facet zginął na jej ganku, a każdy dowie się, że zadzwoniłeś do
niej i zasadniczo przyznałeś się do zaaranżowania tam morderstwa mężczyzny,
może być oskarżona o pomoc po fakcie, a nawet pomoc i podżeganie.”
„Brett”
- powiedziała mama ostrzegawczo cicho.
„Mamá”
- powiedział stanowczo Brett, zaprzeczając.
Patrzyli
chwilę na siebie.
Boone
nie był zaskoczony, gdy Cisco zwrócił się do niego i przemówił.
„Mam
troje rodzeństwa” – oznajmił.
Nie
tego oczekiwał Boone.
„Brata
i dwie siostry” - kontynuował Cisco - „Mój brat jest technikiem radiologii w
National Jewish. Jedna z moich sióstr mieszka na Alasce. Jej mąż łowi łososie.
A moja młodsza siostra, która była księgową i mieszkała w Denver, teraz mieszka
na Alasce ze starszą."
Wydawało
się, że Cisco był definicją złego ziarna.
„Choć
umieram z niecierpliwości, aby poznać szczegóły dotyczące twojej rodziny, w tym
momencie nie oznacza to dla mnie nic” – odpowiedział Boone, gdy Cisco przestał
mówić.
„Cabe”
- powiedziała cicho Mamá.
Na
co Hawk, którego prawdziwe imię brzmiało Cabe, wymamrotał - „Boone, stonuj i
pozwól człowiekowi mówić.”
W
stawkach genealogicznych Hawk był kundlem. Była w nim krew portorykańska,
kubańska i włoska. Hawk i jego czołowy facet Jorge mieli romans z Mamá Nana. W
dobrym sensie.
Hawk
traktował ten związek, jakby był tym, czym jest dla człowieka w jego biznesie.
Czyste
złoto.
Ale
w przypadku Hawka, a zwłaszcza Jorge'a, szło głębiej.
Jorge
pracował dla Hawka z powodu Mamá Nana. Długa, skomplikowana historia, która
zakończyła się tym, że mały dzieciak był na drodze do zostania zwykłym ulicznym
bandytą, a zmienił swoje życie, by zostać głównym porucznikiem Hawka Delgado.
Coś,
czego żaden z mężczyzn nie kwestionował, że Hawk czuł się dłużnikiem Mamá, a
nie na odwrót.
Jorge
był takim solidnym facetem.
Mamá
zobaczyła to, gdy był młody, skierowała Jorge na właściwą drogę i dała Hawkowi
człowieka, któremu i jego ludzie mogli zaufać swoim życiem.
I
to robili.
Ale
to nie był jedyny powód, dla którego Hawk szaleńczo szanował kobietę.
Boone
też ją szanował.
Wszyscy
to robili, chyba że byli idiotami, pracowali wbrew jej celom, albo mogła komuś
pomóc, a informacje, które miała o tobie, pozwoliłyby jej to zrobić, co
sprawiło, że nie lubiłeś jej tak bardzo.
Innymi
słowy, Boone zamknął usta.
„Próbuję
powiedzieć, że ich wysiłki nasilają się” - powiedział Cisco.
„Wysiłki
na co?” - zapytał Boone.
„Próbują
nakłonić mnie, abym ujawnił się i wziął odpowiedzialność za zmarłego gliniarza,
aby można to było zamieść, i nikt nie będzie zbyt uważnie przyglądał się temu
morderstwu ani temu, co robił ten martwy glina, zanim został uderzony” -
wyjaśnił Cisco.
To
było to.
Tony
Crowley obserwował Bogarta i Muellera i położyli temu definitywny kres.
„A
dlaczego podzieliłeś się informacjami o swojej rodzinie?” – zapytał Hawk.
„Ponieważ
moja młodsza siostra jest na Alasce, bo tutaj miała prześladowcę, który uczynił
życie niemożliwym do życia w Denver. Jej prześladowcą był były więzień, którego
Kevin Bogart aresztował pięć lat temu. Domyślam się, że coś na niego mają. Więc
prawdopodobnie tak jak ten facet z dzisiaj, nie miał innego wyboru, jak tylko
być ich marionetką. Mój problem z tym polega na tym, że on będąc ich marionetką
wystraszył moją siostrę do tego stopnia, że rzuciła pracę, zrezygnowała z
mieszkania i przeprowadziła się na Alaskę.”
W
kuchni panowała śmiertelna cisza po tym, jak ta informacja została przekazana.
Bo
to nie było dobre.
Ale
wszyscy wiedzieli, co było dalej.
„Wiecie,
co się stało z Corinne” - Cisco przypomniał im, co było dalej.
O
tak.
Wiedzieli.
I
to nadało nowe znaczenie temu, dlaczego Cisco kazał zabić tego człowieka na
tylnym ganku Ryn, zamiast zająć się nim w mniej ostateczny sposób.
Ten
facet nie był tam, żeby ją przestraszyć.
Był
tam, żeby zrobić jej dużo gorzej.
Boone
poczuł, że zaczyna go swędzieć skóra.
„Ryn
nie jest twoją siostrą ani adwokatem” - powiedział głosem, którego ledwo
rozpoznawał, wibrował słyszalnie i czuł to w gardle, gdy padły słowa - „Ona
jest dla ciebie niczym.”
Cisco
pokręcił głową, a Boone nie przegapił faktu, że nie zgadzał się z tym, że Ryn
była dla niego niczym.
Powiedział
- „Dałem ci to, czego potrzebujesz. Wiesz, co się dzieje. Wiesz, jak
zdesperowani mogą być tacy mężczyźni. Teraz musisz z tym działać.”
„Chcesz
powiedzieć, że ten mężczyzna był dzisiaj u Ryn, żeby ją zabić?” - zapytał
Boone.
„Mówię,
że po tym, co zrobili Corinne, nie ryzykuję.”
Boone
wciągnął powietrze.
Hawk
wszedł - „Skoro już to powiedziałeś, powiedz nam, czego nie mówisz.”
„Masz
to, czego potrzebujesz” - Cisco pochylił się do przodu - „Idź z tym.”
„Czy
to tylko Mueller i Bogart?” – zapytał Hawk.
Cisco
spojrzał na Mamá. Wszyscy spojrzeli na Mamá.
„Nie
jestem w tym” - powiedziała.
„Mamá”
- zagrzmiał Hawk.
Spojrzała
na niego - „Nie jestem w tym, Cabe. Nie potrzebuję uwagi złych gliniarzy.”
„Co
wiesz?” - naciskał Hawk.
„Nie
będę się powtarzać, vato” -
odpowiedziała.
„Jest
większe niż Mueller i Bogart” - domyślił się Hawk.
Wzruszyła
ramionami.
Było
większe.
Mamá
Nana niczego się nie bała.
Nietykalna.
Nie
tylko jej ochroniarze i lojalność społeczności sprawiły, że stała się taka.
To
byli ludzie tacy jak Hawk, którzy byli jej z powodu urodzenia. Albo Kane Allen,
były prezydent Chaos MC, który był jej, ponieważ zrobiła go masywną skałą,
rodzaj markera, którego nigdy nie można spłacić. Nie wspominając o dziesiątkach
podobnych do nich, których zebrała po drodze.
A
w końcu ta kobieta po prostu miała ogromne jaja.
Ale
tego się bała.
„W
takim razie ty” - powiedział Hawk do Cisco - „Czy jest więcej? Ilu tam jest? I
kim oni są?”
Zanim
Cisco zdążyło odpowiedzieć, włamała się Mamá.
„Zaryzykowałam,
ustawiając to spotkanie” - stwierdziła.
Pierdolona
kurwa.
„Jeśli
dowiedzą się, że tu byłeś i Brett był tutaj, ich celem będę ja” – zakończyła – „Potrzebujesz
pokoju między wami, Cabito, żeby Brett mógł oczyścić swoje imię, abyś mógł
chronić dziewczynę, którą chronisz.”
„Moi
chłopcy i ja nie możemy wykonywać naszej pracy, nie znając pełnego obrazu
sytuacji, Mamá” – powiedział jej Hawk, a Boone wyczuł po tonie jego głosu, że
traci cierpliwość.
„A
czy myślisz, że Brett trzyma te informacje dla siebie, ponieważ chce być trudny
i może pozostać w ukryciu przez dłuższy czas?” - odpaliła - „Są rzeczy, które
musisz znaleźć sam, mijo. Nie może
pochodzić ode mnie i nie może pochodzić od Bretta. Jeśli tak się stanie, będą
wiedzieć, a Brett nie będzie już poszukiwany za przestępstwo, którego nie
popełnił, będzie ścigany, by go uśpić. A ja stracę wszystko.”
Hawk
nie miał na to odpowiedzi.
Chociaż
wszyscy w pokoju wiedzieli, że utrata wszystkiego przez Mamá Nana oznacza nie
tylko zniszczenie dobrej kobiety, ale także wielu innych ludzi, którzy straciliby
nadzieję, a to nie mogło się zdarzyć.
A
Boone poczuł, jak zapada mu się brzuch, ponieważ to było wyraźnie kurewsko
większe, niż sądzili, a na początek nie było dobrze.
„Brett
nie powinien był porywać twoich kobiet, chociaż nie mógł wiedzieć, że to
postawi je na linii ognia.” - Zwróciła się do Cisco – „Przeproś za to, Querido[3].”
I
to było do bani, ale Boone musiał to dać mężczyźnie.
Cisco
nie zawahał się, zanim powiedział - „Wiesz, że mi przykro. Teraz bardziej niż
przedtem. Ale byłem w trudnej sytuacji.”
„Ryn
nie jest fanką spania w samotności, zwłaszcza teraz, gdy to gówno się wylało,
ponieważ byłeś w pułapce, która doprowadziła ją do wymiany ognia na parkingu
centrum handlowego” - przypomniał mu Boone.
„I
za to też przepraszam” - powiedział Brett, a wyraz jego twarzy mówił, że te
słowa nie były kłamstwem.
Kurwa.
Kiedy
ktoś przeprosił i miał to na myśli, tak jak ten facet właśnie to zrobił,
zostałeś przerżnięty.
Nawet
jeśli nie mógł tego popchnąć, zauważył - „I trzymała to razem, kiedy wyszedłem,
ale mężczyzna został zastrzelony, gdy ukrywała się w łazience, więc domyślam
się, że nie będzie dobra w spaniu sama przez długi pieprzony czas.”
Cisco
wzdrygnął się, zanim wymamrotał - „Chciałem zapytać, jak ona sobie radzi”.
„Nie
jesteś jedynym gównem, z którym musi sobie poradzić w swoim życiu, po prostu
dzisiaj jesteś najgorszy i możemy powiedzieć, że jej poranek nie zaczął się
naprawdę wspaniale.”
Pokiwał
głową porozumiewawczo - „Jej brat i jego ex.”
Jezu,
ile Ryn podzieliła się z tym facetem?
A
teraz Boone poczuł nowe uczucie tonięcia.
Bo
może była dla niego czymś.
Ale
jedynymi ludźmi, którzy mogli o tym wiedzieć, byli…
Zanim
Boone zdążył dokończyć tę myśl, wtrąciła się Mamá.
„W
tym wszystkim coś ci umknęło, Cabe” – zauważyła Mamá.
„Nie
umknęło” – odparł Hawk – „Zostawili jego
brata w spokoju.”
Pochyliła
głowę.
Hawk
nie przegapił tego.
Ale
Boone to zrobił.
Kurwa!
Szli
za kobietami.
Nie
poszli za bratem Cisco.
Poszli
za jego siostrą.
A
kiedy była poza zasięgiem, poszli za Corinne, a nie za bratem.
Nie
zabili męża Corinne Morton jako wiadomości dla Corinne i przez to Cisco.
Zabili
Corinne.
Teraz,
gdy Corinne odeszła, ścigali Ryn.
Nie
brata.
„Dlaczego
celują w kobiety?” - Hawk pchnął.
„Może
dlatego, że mężczyzna taki jak Brett pomyśli, że inny mężczyzna poradzi sobie
sam, ale zrobi całkiem sporo, by chronić kobietę” – odpowiedziała Mamá.
Był
walnięty, ale teraz Boone zaczął lubić tego faceta.
Mamá
kontynuowała - „Ale bardziej prawdopodobne jest to, że nie lubią kobiet.
Zwłaszcza tych, którzy mają władzę, wpływy lub znają własne umysły. Nie
rozumiem jak działają tacy mężczyźni. I też nie chcę zrozumieć. Brett też nie.
W tym momencie ważne jest, aby podkreślić, że Brett nie podżega. On odpowiada.
Weź to pod uwagę, Cabe.”
Hawk
uniósł do niej podbródek, po czym zapytał - „Nie dostaniemy więcej, prawda?”
Powoli
pokręciła głową.
Hawk
(i Boone) spojrzeli na Cisco.
On
też pokręcił głową.
„A
więc odejdziemy” - mruknął Hawk.
Na
tym Hawk podszedł do Mamá i pochylił się, by pocałować ją w policzek.
Kiedy
się odsunął, uniosła obie ręce i poklepała go po policzkach.
Boone
żałował, że okoliczności były inne, ponieważ gdyby było inaczej, mógłby dać
Hawkowi gówna z tego powodu.
Musiało
się dużo kręcić, żeby wyjść z jej małej kuchni, ale kiedy znaleźli się na
tylnym ganku, Hawk rozkazał - „Spotkanie w biurze.”
„Muszę
wracać do Ryn” - powiedział swojemu szefowi.
„Mo
ją ma. Spotkanie w biurze” - powiedział Hawk - „Możesz do niej pójść po
odprawie.”
Wszyscy
mieli tego dnia gówno do zrobienia, a Hawk miał klientów, którzy im za to
płacili.
Ale
w tym momencie udali się do swoich pojazdów, aby pojechać do biura, robiąc to ostrożnie.
Zrobili to, mimo że żołnierze Mamá będą rozmieszczeni w taki sposób, żeby nikt
ich nie zobaczył, ale gdyby ktoś to obserwował, co nie powinno się zdarzyć,
Mamá wiedziałaby, zanim wyszli tylnymi drzwiami.
Podczas
jazdy Boone zastanawiał się, do kogo zadzwonić, aby sprawdzić, co u Ryn, Mo…
lub Ryn.
Wybrał
Ryn.
Odebrała
telefon po pierwszym dzwonku.
„Hej.”
„Jak
się trzymasz?” - zapytał.
„Jest
tutaj Lottie. Podobnie Pepper i Hattie.”
Były
tam jej dziewczyny.
Dobrze.
„Odwołałaś
Smithiego?” - zapytał.
„Dlaczego
miałabym to zrobić?” - zapytała w odpowiedzi.
Boone
nie wiedział, jak odpowiedzieć, biorąc pod uwagę, że odpowiedź była oczywista.
„Boone,
potrzebuję pieniędzy, żeby odnowić ten dom” - przypomniała mu.
Mógł
powiedzieć, że ona też musi oddychać, żeby odnowić ten dom, ale tego nie
zrobił.
Wiedziała
tylko, że gównoburza Cisco oznaczała, że miała próbę najścia intruza. Nie coś
gorszego.
Musiał
wymyślić, czy podzielić się tym i zdenerwować ją bardziej, ale byłaby
bezpieczna, ponieważ byłaby ostrożna, czy też być podwójnie ostrożnym dla niej
i chronić ją przed tymi informacjami.
Odpuścił
sprawę Smithiego i powiedział - „Skończyliśmy z Cisco i muszę się spotkać z
Hawkiem. Potem przyjdę do ciebie.”
„Co
powiedział Brett?”
„Powiem
ci, kiedy cię zobaczę” - uchylił się - „Teraz muszę już iść, kochanie”.
„Dobrze,
bądź bezpieczny.”
„Ty
też. Później.”
„Później.”
Odłożyli
słuchawkę i Boone wałkował w głowie rozmowę z Cisco i Mamá przez resztę drogi
do biura.
Kiedy
przeszedł przez drzwi, myślał, że coś ma i chciał o tym porozmawiać z Hawkiem i
zrobić to natychmiast, bo, jeśli miał rację, mieli kolejny problem.
Duży.
I
co miał na myśli mówiąc, że „oni” to między innymi Cisco.
A
teraz Mamá Nana.
Ale
przede wszystkim dotyczyło to Kathryn.
Jednak
nie rozmawiał o tym od razu z Hawkiem.
To
dlatego, że Mag i Auggie już tam byli, wiedział, że Axl idzie tuż za nim, zauważywszy
wejście Boone’a, ale także Jorge zbliżył się do nich, stojąc przed salą
konferencyjną.
Podobnie
Hank Nightingale i Eddie Chavez.
To
nie było złe jako takie.
Złe
było to, że miny nie były zirytowane, sfrustrowane i czujne.
Byli
zirytowani, sfrustrowani, czujni, nieufni, zmartwieni.
I
wkurzeni.
„Co
się dzieje?” – zapytał, dołączając do grupki.
Hawk,
jak zwykle, nie pokrył tego cukrem - „Mamy złe wieści i
żadnych dobrych wieści.”
Boone
kiwnął głową i zrobił to, przygotowując się.
„Odkryli
tożsamość martwego faceta. Przestępca seksualny. Schwytany przez Muellera i
Bogarta, gdy byli partnerami DPD” - powiedział Hawk - „Zwolniony warunkowo dwa
miesiące temu.”
Boone
usłyszał, jak otwierają się za nim drzwi, ale nie odwrócił się, by spojrzeć na
Axla, gdy wszedł.
Przestępca
seksualny. Nie wybrali kogoś, kto wejdzie i ją przestraszy, pobije, a nawet
zabije. Wybrali kogoś, żeby wszedł i ją zgwałcił.
Boone
podrażnił spust Bogarta i może Ryn też. To był rewanż.
„Boone.”
Boone
się nie poruszył, ponieważ teraz jego skóra nie swędziała; była tak napięta na
całym ciele, że miał wrażenie, że gdyby się poruszył, by popękała.
„Boone!”
- Hawk uciął.
Ocknął
się i skupił na swoim szefie.
„Trzymaj
swoje gówno” - rozkazał Hawk.
„Trzymam
swoje gówno” - skłamał Boone.
„Nie,
nie trzymasz” - odparł Hawk.
Nie,
nie trzymał. Chciał kogoś zabić. I miał dwa cele.
Boone
patrzył mu w oczy i robił to przez kilka długich uderzeń.
Kiedy
zebrał swoje gówno do kupy, podniósł brodę. Hawk odprężył się.
Słyszał,
że Aug informuje Axla, ale nie spuszczał wzroku z Hawka, ponieważ wyczuł, że
jego szef jeszcze nie skończył.
Zapytał
więc - „I?”
„A
Eddie i Hank poszli porozmawiać z wdową po Tony’m Crowley’u. Jest skryta.”
Powoli
wzrok Boone’a powędrował na Eddiego i Hanka.
„Dopadli
ją” - powiedział Eddie - „Ma dzieci. Była cholernie nerwowa. Była przerażona,
że tam byliśmy. Przerażona, jak pytaliśmy o Tony’ego. Przerażona, jak
pytaliśmy, czy Tony mógł badać kogoś poza raportem.”
Hank
podniósł - „Zadzwonił do niej Hawk, wracając od Mamá, i my też zadzwoniliśmy.
Siostra Cisco opisała swojego stalkera rysownikowi. Pasuje do złapanego przez Bogarta,
ale miał alibi na każdym zdarzeniu, które zgłosiła. Więc nie mogli nic zrobić.”
„Albo
gliniarze prowadzący śledztwo nie chcieli niczego zrobić” - Boone zaproponował
alternatywny scenariusz.
Hanka
zacisnął wargi.
„To
nie wydaje mi się mądre” - stwierdził Mag - „Coś jest z tym nie tak, ponieważ
jeśli będą nadal wspierać sprawców, których pokonali Mueller i Bogart, gdzieś
po drodze, ktoś połączy kropki, powiedzmy, tak jak my właśnie to zrobiliśmy.”
„Byłby
to dobry sposób dla przełożonych, aby utrzymać ich w ryzach” – zauważył Hawk.
„Ale
są głupcami, żeby na to pozwolić” - odparł Boone.
„Mogą
nie mieć wyboru” - powiedział Hawk - „Może to nie oni dokonują tych wyborów.
Mogą to być inne osoby dokonujące tych wyborów, więc z kolei Mueller i Bogart
są marionetkami.”
To
była prawda.
Boone
postanowił podzielić się tym, co zebrał po drodze, ponieważ jeśli miał rację,
kluczowe kroki zostały podjęte… teraz.
„Myślę,
że Cisco ma w swojej załodze kreta” - stwierdził.
„Rozpracowałeś
to, prawda?” - mruknął Hawk.
I
tak. Oczywiście Hawk już doszedł do tego wniosku.
„Po
drodze też dzwoniłem do Mamá” – powiedział Hawk - „Zastanawiała się nad tą samą
sytuacją, jak Ryn nagle stała się celem i jedynymi znanymi nam osobami, które
wiedziały, że Cisco rozmawiał z nią, jak długo z nią rozmawiał i jak to mogło się
skończyć, była Corinne Morton i ludzie z jego załogi. To mogła być Corinne,
która się podzieliła. Ale z tego, co donosiłeś, zdarzyło się, gdy Mueller i
Bogart przesłuchali Ryn, nie wyciągnęliby pochopnego wniosku.”
Boone
skinął głową.
Hawk
kontynuował - „Mamá porozmawia z Cisco”.
Mag
powiedział mu, że kiedy Ryn opuszczała Cisco po tym, jak ją porwał, Cisco ją
przytulił.
I
złe oczy to zobaczyły.
Boone
naprawdę będzie musiał porozmawiać z Ryn o zaprzyjaźnianiu się ze złymi
facetami.
Ale
to nie był koniec, że Mamá porozmawia z Cisco. Po prostu nie
mógł tego popchnąć, gdy stali tam Hank i Eddie.
„Co
następne?” - zapytał Auggie.
„Chudy
i Mitch próbują stworzyć listę gliniarzy, którzy mogliby być blisko Crowley’a,
z którymi mógł się podzielić” - powiedział Hank - „Problem polega na tym, że
Crowley nie miał wielu przyjaciół, a biorąc pod uwagę to, w co się stało,
prawdopodobnie był tak paranoiczny, że nie dzielił się z nikim niczym.”
„A,
jeśli ktokolwiek stoi za tym wszystkim, jeszcze tego nie wiedział, teraz wie, że,
ponieważ to zainicjował, jest na moim radarze. Dzięki temu możemy poruszać się
o wiele swobodniej, szukając gówna” - powiedział Hawk.
Nikt
nie pytał, jak będą się poruszać swobodniej, głównie dlatego, że byli tam Eddie
i Hank.
Obaj
gliniarze to rozumieli, prawdopodobnie przez cały czas mieli do czynienia z
takimi sprawami z Lee Nightingale’em i jego załogą, więc nie marnowali dużo
czasu na pożegnanie i odlot.
Kiedy
odeszli, Boone nie tracił czasu na ponowne zbliżenie się do Hawk’a i chłopców.
„Prawie
podzieliłem się przed dwoma członkami załogi Cisco, że Ryn miała telefon od
Cisco, który przyznał się do spisku w celu popełnienia morderstwa” -
przypomniał Hawkowi - „Jak ktoś powie gliniarzowi, brudnemu czy innemu, dostają
nakaz od sędziego, żeby zajrzeć do jej komórki, jest wyruchana.”
„Zapisy
jej komórki zostały już zmienione” - powiedział Hawk - „Wszelkie zapisy rozmów
zostały skasowane.”
Boone
poczuł, że uniosły mu się brwi - „To było szybkie.”
„Do
mnie też dzwonił Hawk, muchacho[4]”
- powiedział Jorge z uśmiechem.
Kolejny
powód, dla którego wszyscy faceci polegali na Jorge’u.
Kiedy
dostał rozkaz, nie pieprzył się.
„Dzięki,
stary” - odparł Boone.
„Nie
mówmy o tym” - powiedział Jorge.
„Teraz
przydziały” - zadekretował Hawk - „Mamy interesy do załatwienia i mamy też ten
interes do załatwienia. Zakładam, że bierzecie nadgodziny?”
Nadgodziny
nie oznaczały pieniędzy. Wszyscy byli opłacani.
Hawk
miał na myśli, że mogą się wycofać, jeśli nie będą chcieli w to brnąć.
Odpowiedzi
były natychmiastowe.
„Tak.”
„Tak.”
„Tak.”
„Absolutnie.”
„Absolutnie”
- pochodziło od Mag’a.
Boone
widział, że będzie płacił za te rundy prawdopodobnie przez następne sześć
miesięcy.
Nie
miał nic przeciwko.
Zresztą
to nie był pierwszy raz.
„Dobrze,
więc usiądźmy. Mamy gówno do omówienia.”
Znowu
odpowiedź była natychmiastowa.
Wszyscy
weszli do sali konferencyjnej.
bardzo dziękuje
OdpowiedzUsuńDziękuję ❤️ kurcze zawiła historia, bardzo ciężko wyłapać kto za tym cyrkiem stoi.🤗
OdpowiedzUsuńDziękuje za rozdział :) Robi się coraz ciekawiej.
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńDziekuje
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńDziękuję❤ myślę że ci 2 policjanci to jakieś muszki a prawdziwy komar jest wyżej i zaszkodził mu Cisko
OdpowiedzUsuń