niedziela, 20 czerwca 2021

12 - Więc ja odpadam

 

ROZDZIAŁ 12

 

Więc ja odpadam

 

 

 

Boone

 

Boone zrobił jeden objazd, zanim wrócił do Ryn.

Poszedł odwiedzić Smithiego.

Zadzwonił z wyprzedzeniem i nie był zaskoczony, kiedy trafił do biura Smithiego, że zobaczył tam jego siostrzeńca, Doriana.

Boone nie znał Doriana zbyt dobrze.

Ale to, co wiedział, podobało mu się.

A biorąc pod uwagę, że miał wrażenie, że Dorian stał za przejściem ze striptizu do rewii, lubił go bardziej.

Nie trzeba dodawać, że po tym, jak Smithie przeżył wybryki Rockowych Lasek w czasach ich świetności, nie był zadowolony, gdy usłyszał, że Ryn została uwikłana w jakąś niebezpieczną sprawę, która nie miała z nią nic wspólnego, ale obejmowała ją jako cel przestępcy seksualnego.

Smithie nie dmuchał i nie bujał.

Po tym, jak Boone wyłożył, mężczyzna odchylił się na krześle, spojrzał w sufit i powiedział - „Drogi Boże. Masz moje oddanie. Wiem, że nie żyłem bez skazy. Ale nie rozumiem. To znaczy, trzeba zadać pytanie. Co do cholery?”

Bóg prawdopodobnie często zadawał to pytanie, choć może nie w tym języku.

Boone wiedział jedno, że rzadko na nie odpowiadał, chyba że zwracałeś uwagę na znaki.

Boone wierzył w Boga, ale nie chodził do kościoła. Jego matka chodziła i w okresie dorastania co niedzielę uczęszczał do szkółki niedzielnej, po której sztywno nudził się na kazaniu.

Jego tata, który nie chodził z nimi do kościoła, przedstawił swój punkt widzenia, gdy każdy z jego synów skończył czternaście lat, mówiąc do matki - „Teraz są już prawie dorosłymi mężczyznami, kobieto. Muszą nauczyć się podejmować decyzje dotyczące wielu rzeczy, w tym tego, w jaki sposób oddają cześć.”

On, ani żaden z jego braci, nigdy więcej nie chodził do kościoła.

To nie był Bóg.

To nie była wiara.

Teraz, kiedy był starszy i lepiej to rozumiał: to był dogmat.

W końcu, w niedziele, on, jego tata i bracia wychodzili i coś robili, na przykład na wędrówkę lub granie w łapanie piłki w parku. A gdy jego matka nie była w zasięgu słuchu, jego tata był entuzjastycznie nastawiony do powiedzenia - „Tu jest Bóg, chłopcy, to jest to, co nam dał, a nie jakiś przeklęty budynek.”

Porter Sadler miał na myśli park albo wędrówkę i bycie razem.

I nawet gdy Boone miał czternaście lat, wiedział, że jego ojciec ma rację.

Boone nie podzielił się swoją ideologią dotyczącą religii ze Smithiem i Dorianem.

Powiedział - „Myślę, że Ryn musi zostać zawieszona, dopóki to gówno nie zostanie uporządkowane, żebym mógł mieć pewność, że jest bezpieczna.”

Dorian wtedy się włączył.

Zrobił to, mówiąc - „Nie”.

Boone spojrzał na faceta.

„Słucham?” - zapytał.

„Nie” - powtórzył Dorian.

Boone milczał głównie dlatego, że potrzebował energii, by kontrolować swój temperament.

„Synu, zaufaj mi. Przeszedłem przez to” - powiedział Smithie do Doriana, po czym skinął głową w stronę Boone’a - „Ci chłopcy mają umiejętności, których my nie mamy. Mogą wykonać zadanie. A, wciąż mówiąc przez doświadczenie, pogorszy się, zanim będzie lepiej.”

Boone nie był wielkim fanem tej ostatniej części. Ale znał historie Rockowych Lasek i przez co musiała przejść załoga Nightingale’a, aby przeprowadzić przez nie swoje kobiety. Więc choć to było do bani, wiedział też, że Smithie się nie mylił.

„Więc Ryn jest tą, która zapłaci za niektórych skurwysynów, którzy ją namierzają?” - zapytał Dorian.

„Pokryję jej pensję” - odparł Smithie, otwarcie urażony, że Dorian zakłada, że tego nie zrobi.

„Pokryjesz jej napiwki?” - Dorian naciskał.

„No… tak” - powiedział Smithie.

„I co? Ona dostosuje swoje życie, by pasowało do ich gówna?”

Smithie nie miał na to odpowiedzi.

Dorian zwrócił się do Boone’a - „Myślę, że chciałbym, aby Ryn zastanowiła się, gdzie chce z tym wszystkim pójść. Czuje się, że chce skulić się za twoim murem ochronnym, to jej. Nie, zabezpieczymy ją, kiedy tu będzie.”

„Ian” - wycedził Smithie - „Mamy bramkarzy, nie ochroniarzy.”

„Osobiście zadbam o jej ochronę” - oświadczył Dorian.

„Kocham cię, chłopcze, ale nie masz umiejętności, aby to zrobić” - odparł Smithie - „I dodam do tego, że absolutnie nie chcę, żebyś ty skupiał uwagę brudnych gliniarzy.”

To było mądre, zwłaszcza gdy mówili o brudnych, rasistowskich gliniarzach.

„Nie masz tych umiejętności, ale masz rację” - wtrącił Boone, powiedział Dorianowi i zrobił to, zanim ich dyskusja przerodziła się w kłótnię, jak wskazywał wyraz twarzy Doriana, który miał zamiar to zrobić.

Powiedział swoje następne, nawet jeśli naprawdę nie chciał tego mówić - „Muszę powiadomić Ryn w pełni o tym, co się dzieje, co to dla niej znaczy i to ona musi podjąć decyzję. Kiedy to zrobi, spotkamy się ponownie, aby dowiedzieć się, jak zapewnić jej bezpieczeństwo podczas pracy, jeśli do tego dojdzie.”

„Moje inne dziewczyny, moi bywalcy?” - zapytał Smithie - „To gówno się rozprzestrzenia. Masz złych gliniarzy, wszystko idzie. Kto ich ochroni?”

„Na razie musimy zacząć od Ryn” - powiedział Boone.

„Właściwie to nie” - dokończył Smithie - „Widzisz, nadal jestem tu szefem i to, co mówię, będzie. Miałem dziewczyny pod ochroną w tym barze. Zaatakowane na korytarzach. Porwane na parkingu. I gorzej. Dużo gorzej. O wiele gorzej niż oszołomione, porwane i odpychające dupków tacami, więc mam nadzieję, że zrozumiesz, czemu to mówię. Nie chcę, żeby Ryn cierpiała z powodu okoliczności, na które nie miała wpływu. I kocham tę dziewczynę, nie wątp w to. Ale mam więcej do myślenia niż tylko o niej.”

Smithie zwrócił uwagę na Doriana i mówił dalej.

„Rozumiem, synu. Musisz coś zrobić. A powodem, dla którego przygotowuję cię do przejęcia dla mnie, jest to, że niezawodnie stoisz za moimi dziewczynami. Ale musisz się tego nauczyć. Nie możemy brać pod uwagę tylko Ryn i tego, co się z nią dzieje. Jeśli ten klub i ludzie, którzy tu pracują, staną się celem brudnych gliniarzy…” - urwał i potrząsnął głową.

To stawało się znajomym refrenem.

Mamá Nana się wycofała.

I Smithie, na swój sposób, też.

Smithie spojrzał na Boone’a.

„Zadzwonię do niej” - stwierdził.

„Pozwól, że najpierw z nią porozmawiam” - odparł Boone.

Smithie skinął głową.

Dorian stukał palcami w podłokietnik fotela i chociaż mężczyzna wstał, by uścisnąć dłoń Boone’a przed odejściem, żaden z nich nie ruszył się tak, jakby mieli za nim podążać, więc pomyślał, że będą mieli nieprzyjemną dyskusję.

Boone miał mieć to samo z Ryn.

Pojechał do domu Ryn, zaparkował, a kiedy szedł do drzwi wejściowych, wyszła Lottie, a za nią Mo.

Lottie była w pełni kobietą. Dużo cycków. Dużo włosów. Ale tylko nieco ponadprzeciętny wzrost i bardzo smukła.

Mo był wielkim mężczyzną. Kopiec mięśni. W ogóle nie miał włosów.

Byli idealnym dopasowaniem.

Lottie była także jedną z najbardziej kobiecych kobiet, jakie znał Boone. Miała to i obnosiła się z tym.

Była w tym, jak jeden z kumpli. Kiedy chłopcy Mo byli razem, ona była w centrum. Nie można jej było urazić. Dawała tyle, ile mogła, co sprowadzało się do dokuczania i przekomarzania się.

I kochała Mo do szaleństwa.

Ostatnia część była wszystkim, czego potrzebował Boone, by kochać Lottie jak siostrę.

Ale reszta nie bolała.

Jednak w tym momencie rzuciła Boone’owi spojrzenie, którego nie mógł rozszyfrować, poza tym, że była wkurzona.

Zatrzymał się w wejściu do mieszkania Ryn, a ona nie zwlekała z podaniem mu tego.

„Napraw to” - warknęła, odwróciła się, spojrzała na swojego mężczyznę i powtórzyła - „Napraw to”.

Następnie okrążyła Mo i wpadła do domu.

Dobrze.

Lottie też przeżyła całą sprawę z Rockowymi Laskami, a jedna z Rockowych Lasek była jej siostrą. Tą, która, jeśli Boone się nie mylił, odparła atak w Smithie’s tacą.

Gdy drzwi zatrzasnęły się od środka, Boone spojrzał na Mo.

„Dzwonił Hawk. Poinformował mnie. Poinformowałem Lottie” - powiedział mu Mo.

Boone poczuł chłód na skórze.

„Czy Ryn wie?”

Mo potrząsnął głową.

To nie on był tym, który miał jej przekazać tę wiadomość.

Chodziło o to, że chciał być blisko, kiedy to dostanie.

Był trochę zaskoczony, biorąc pod uwagę powitanie Lottie, w nastroju, w jaki wszedł, kiedy trafił do salonu Ryn.

Evie też tam była. Wszyscy pili mrożoną herbatę lub herbatę z napisem „Long Island”, a Pepper była na nogach, pochylona w kierunku Hattie, muskając coś na ustach Hattie i mówiąc - „Przysięgam na Boga, że po tym pulchną. Jakbyś dostała zastrzyki. To niesamowite.”

Pieprzyły się z makijażem.

Zastrzelili mężczyznę niecałe pięćdziesiąt kroków stąd, a one pieprzyły się z makijażem.

Musiał przyznać, że mówiło to o nich wszystkich więcej niż jakakolwiek rekomendacja Lottie, że to gówno, a jej chłopcy muszą się tam dostać.

Ryn odwróciła się do niego, kiedy wszedł przez drzwi i natychmiast posłała mu ogromny uśmiech.

Chryste, była ładna.

Nigdy ładniejsza niż wtedy, gdy się uśmiechała… lub śmiała. A teraz widział, jak dochodzi, więc to było coś.

Więc ostatnią rzeczą, jaką chciał zrobić, to zetrzeć ten uśmiech z jej twarzy.

Zerwała się i podeszła do niego, wołając - „Hej”.

„Hej” - powiedział, kiedy do niego podeszła.

Położyła rękę na jego brzuchu i odchyliła głowę do tyłu.

Nie przegapił jej zaproszenia ani możliwości przyjęcia go.

Pochylił się i dotknął ustami jej ust.

Kiedy się odsunął, wymamrotał - „Możemy przez chwilę porozmawiać w twoim pokoju?”

To było coś, co otrzymał od swojego ojca.

Porter Sadler nie był człowiekiem, który by poddawał się negatywnym emocjom.

Ale jedną rzeczą, którą Porter otwarcie nienawidził, było odwlekanie.

Od najmłodszych lat wwiercano w Boone’a, że gówniane rzeczy trzeba zrobić. A jeśli niektóre z tych rzeczy były bardziej niewygodne, uciążliwe lub irytujące niż inne, robiłeś to najpierw.

Poza tym robiło się późno i Ryn będzie myślała o obiedzie i niedługim dostaniu się do pracy, a ponieważ nie miała pracy, do której mogłaby się dostać, musiała wiedzieć.

Jej wzrok przesuwał się po jego twarzy, a kiedy skończyła to, skinęła głową.

Wziął ją za rękę i poprowadził do jej sypialni, słysząc szept Pepper - „Co się dzieje?”

„Później” – powiedziała Lottie.

Ryn nie mógł ich nie słyszeć, ale to nie był jedyny powód, kiedy zaprowadził ją do jej pokoju, natychmiast zapytała - „Co się dzieje?”

Podszedł do niej, położył ręce na jej biodrach i przyciągnął ją bliżej.

Zrozumiała jego aluzję i uniosła ręce, by położyć je na jego ramionach, ale poza tym trzymała się z daleka.

Szła dalej.

To było trochę szalone i bardzo mocne, że przeżyła taki dzień, począwszy do zamordowania mężczyzny na jej ganku i była ze swoimi dziewczynami, pijąc herbatę i eksperymentując z makijażem.

Miał wrażenie, że Kathryn Jansen została zmuszona do przejścia od wielu rzeczy w swoim życiu.

Ale gówno miało stać się ekstremalne.

I poczuł, jak przeszył go dreszcz czystej wściekłości, że będzie musiała znieść kolejny cios.

Z niemałym wysiłkiem otrząsnął się z tego i postanowił zrobić to szybko, aby mogli dostać się do części, w której przejdzie dalej.

Ale tym razem będzie tam, aby pomóc.

„Okej. Cisco powiedział, że była kampania, która miała na celu zmuszenie go do ujawnienia się i odpowiedzi za zabójstwo, którego nie popełnił. Skupiają się na kobietach w jego życiu, które coś dla niego znaczą. Najpierw wzięli na cel jego siostrę. Stalker. Tak źle, że rzuciła pracę i przeprowadziła się na Alaskę. Wiesz o Corinne. A teraz to ty. Wykorzystują do tej pracy byłych więźniów, nie wiemy jak, możemy zgadywać dlaczego. A facet, którego wysłali po tobie, był przestępcą seksualnym.”

Wciągnęła powietrze.

Boone szybko mówił dalej.

„Więc był powód, dla którego Cisco zareagował na włamanie do twojego domu. Nadal tego nie toleruję i żałuję, że musiałaś to przeżyć. Ale to prawdopodobnie ważny powód. Może nie wiedział, co ten facet zamierzał zrobić, ale wiedział, że stawka jest podnoszona.”

„O mój Boże” - wydyszała.

„Jak powiedziałem, ci faceci atakują tylko kobiety w życiu Cisco. Nie mam pojęcia dlaczego, ale uważam, że nie potrzebujemy więcej dowodów, że to dupki” - ciągnął Boone.

„Nie” - szepnęła.

Była przerażona i nie ukrywała tego.

Do cholery.

Wcisnął się w jej biodra.

„Już to robimy, mała” - zapewnił ją - „Hawk, chłopaki. Eddie i Hank. Chudy i Mitch. Malik. Chaos. Sebring będzie trzymał ucho przy ziemi, jeśli nie będzie brodzić na pełnym gazie. To nie potrwa długo, a ja odtąd będę cię lepiej opiekować.”

Potrząsnęła głową i wcisnęła się w jego ramiona, mówiąc - „To nie jest na tobie, Boone.”

„Nie jest, ale jest” - przysunął się bliżej i wyjaśnił - „Jesteśmy od niedawna, ale nadal jesteś moja. Moja do jedzenia krążków cebuli, moja do pieprzenia na umywalce i moja do ochrony.”

Albo znała Domów na tyle, by wiedzieć, że nie sprzeciwia się temu, albo znała wystarczająco facetów takich jak on, bo nie odpowiadała.

„Rozmawiałem ze Smithiem. Mieliśmy dyskusję z nim, ze mną i Dorianem. Smithie zdecydował, że masz przerwę, dopóki to wszystko się nie skończy” - zakończył.

Chociaż miał zamiar powiedzieć więcej, ale jej zmiana wyrazu twarzy sprawiła, że przestał mówić.

„Rozmawiałeś ze Smithiem?”

„Musiał wiedzieć” - zauważył Boone oczywistość.

Odsunęła się od jego rąk i zapytała ponownie, ale tym razem dodała więcej słów, a przy ostatnich, wskazując na siebie kciukiem - „Rozmawiałaś ze Smithiem? Moim szefem?”

„Ryn, widzę, że nie myślisz jasno po tym, co się stało, ale ten facet, który próbował się dzisiaj włamać, zamierzał wyrządzić ci krzywdę, która nie jest tak ostateczna jak śmierć, ale nie musisz żyć ze śmiercią, ponieważ byłabyś martwa. Pod żadnym pozorem nie jest to dobry scenariusz, ale tylko trochę mniej zły, niż gdybyś musiała żyć z tym, co ten facet zrobiłby ci przez resztę twojego, miejmy nadzieję, bardzo długiego życia.”

Jej oczy zwęziły się w sposób, którego żaden mężczyzna nie chciał widzieć na twarzy swojej kobiety.

„Nie myślę jasno?”

„Kathryn, mężczyzna został zamordowany, kiedy ukrywałaś się w swojej łazience. Słyszałaś, że to się stało. Reagujesz na to i widzę, że reagujesz, nie dostrzegając sytuacji, w której się znajdujesz.”

„Dobra, Boone, ale Smithie jest moim szefem. A ja muszę pracować.”

„Smithie pokryje twoją wypłatę.”

„Czy wiesz, ile Smithie pokrył przez lata?”

Nie wiedział tego, ale liczył się z sercem Smithiego i gównem, które wydawało się nieustannie wirować wokół jego dziewczyn, więc pewnie kazał swojej księgowej stworzyć pozycję na to gówno.

Kontynuowała - „Nie jestem jedną z tych dziewczyn. Pojawiam się. Zajmuję się tym.”

„Nie da się tego po prostu załatwić” - stwierdził.

„Okej, to też, ale może będę miała coś do powiedzenia na temat tego, jak pokierować moim życiem. Nie wiem, jedno słowo, może dwa. Jak myślisz?”

Prawdę mówiąc, przyszło mu do głowy, że powinien był najpierw udać się do niej, a nie do Smithiego.

Prawdę mówiąc, nie znał jej dobrze (jeszcze), ale znał ją wystarczająco, by wiedzieć, że byłoby to daremne, ponieważ była kobietą, której życie zderzało się z twardością, ale otrząsała się i szła dalej.

Wiedział też, że nie była nieświadoma, że ​​jest tego typu kobietą, ale w tym momencie najwyraźniej nie rozumiała, że ​​to nie był jeden z tych momentów, kiedy mogła po prostu to zrobić.

Co więcej, miała teraz ludzi, którzy nie tylko byli chętni, ale w jego przypadku chcieli się nią opiekować, w tym Smithie, ale przede wszystkim Boone. Powiedział ​​jej to cholerne sam tego ranka i jasno dał do zrozumienia, że ​​wiele dla niego znaczy. A teraz najwyraźniej o tym zapomniała.

Co doprowadziło go do miejsca, w którym było oczywiste, że była na niego wkurzona za to, że nie robił nic poza dbaniem o nią, a to nie było fajne.

Dlatego wrócił - „Jesteś na mnie wkurzona bez powodu.”

„Bez powodu…?” - potrząsnęła głową z niedowierzaniem - „Poszedłeś i rozmawiałeś z moim szefem, który podjął decyzję dotyczącą mojego życia, mojego czasu i mojej pracy nie tylko bez mojego wkładu, ale także zanim poznałam pełnię tego, co się dzieje.”

„Smithie miał z tym pewne doświadczenie, Kathryn, i działa dla twojego dobra.”

„Czy ktoś pomyślał, że może ja wiem, czym jest moje własne dobro?” - warknęła, po czym wycedziła - „To znaczy, nie wiem, ale domyślam się, że najlepiej to oceniam.”

Nie był wielkim fanem jej tonu.

„Skończ z sarkazmem, kochanie” - warknął.

„Pieprzyć to, Boone” - ugryzła go - „Co zrobię z całym moim wolnym czasem? Ukryję się za zamkniętymi drzwiami łazienki i przeczekam?

„Zajmę się tobą.”

„Właściwie nie, nie zajmiesz” - odparła - „Jesteś zwolniony z obowiązków, biorąc pod uwagę, że nie jesteś super gorący w ich wykonywaniu.”

Boone znieruchomiał.

Pieprzone piekło.

Nie tylko to powiedziała.

Szła dalej.

„Teraz muszę porozmawiać z Lottie, dziewczynami i cholernym Smithiem, więc wybacz mi.”

Zmusiła się do poruszania się wokół niego.

Boone powstrzymał ją mówiąc, jego głos znów wibrował, tak jak wcześniej tego dnia, kiedy rozmawiał z Cisco.

„Powinienem być bardziej ostrożny. Nie powinienem był cię dzisiaj opuszczać, ale nie miałem pojęcia, że połowa tego gówna się dzieje” - uciął - „Więc to był cholernie cios poniżej pasa, Ryn.”

Jej brwi uniosły się, mimo że jej włosy kołysały się pod gwałtownym szarpnięciem głowy.

„To nie było …”

Boone przerwał jej.

„I od razu, niektóre dupki postawiły na tobie potwora, to nie jest w żaden sposób moja wina.”

„Oczywiście, że…”

„Ale jeśli myślisz, że nawalam w pracy, kochanie, słyszałem. Musisz ufać temu, kto cię wspiera. Więc ja odpadam.”

Po tym całe jej ciało drgnęło.

„Boone, jeśli pozwolisz mi mówić” - powiedziała powoli, na wpół zirytowana, ale mimo to w jej słowach była ostrożność.

Za późno, kurwa.

„Myślę, że powiedziałaś dość” – odpowiedział. – „Porozmawiam z Mo i chłopcami. Będziesz dobra.”

I z tymi słowami odwrócił się, wyszedł z jej pokoju, korytarzem i prosto do drzwi frontowych.

Nie zatrzasnął ich.

Nawet nie zatrzasnął drzwi samochodu.

Pojechał do biura ostrożnie, ale nie spokojnie.

A na parkingu zadzwonił, żeby upewnić się, że Ryn jest osłonięta.

Potem poszedł do pracy.

I pracował nad gównem, które było jej gównem.

Nawet jeśli tak nie było.

 


 

12 komentarzy:

  1. O kurcze. Mam nadzieje, że wyjaśnią nieporozumienie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow 😁 odpada? Serio? Kiepski Alfa 😳 szok... Dziękuję ❤️

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję bardzo za rozdział :Do ile ta książka ma rozdziałów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23+epilog, ale rozdziały są krótkie (bo to nowela). Tylko dlatego daja radę zamieszczać 2 rozdziały dziennie ;)

      Usuń
  4. On chciał dla niej dobrze a wyszło jak zawsze czyli źle :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję,czekam z niecierpliwością na kolejne części ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. No i uniósł się duma...a nawet jej nie zrozumiał

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję❤ oboje postąpili głupio

    OdpowiedzUsuń