środa, 23 czerwca 2021

17 - Zatańczmy

 

ROZDZIAŁ 17

 

Zatańczmy

 

 

 

Ryn

 

Opierałam się o blat kuchenny Boone’a, przeglądałam rzeczy na moim laptopie i robiłam to z frustracją.

Boone robił nam śniadanie.

Minął prawie tydzień od śniadania w łóżku.

Teraz był piątek rano i cieszyłam się z tego, ponieważ Boone miał wolny weekend.

Poza nami udało się przejść cały tydzień bez kłótni, a ja i Chaos nie byliśmy w moim domu, skoro hydraulik robił swoje (na razie będzie więcej później, kiedy faktycznie będę miała zlewy, wanny i inne), nic wiele się wydarzyło.

Tyle że Brett zniknął.

Nie odbierał nawet moich telefonów.

Jedna część mnie się martwiła, a drugiej części mnie ulżyło.

Wydawało mi się, że to dobry pomysł, żeby wziął długie wakacje, by sprawy mogły się rozwiązać bez niego, żeby nie zawalił roboty i może niechcący naraził na niebezpieczeństwo kolejną niczego nie podejrzewającą kobietę.

Ale Brett kręcił się w okolicy przez chwilę, najwyraźniej zamierzając oczyścić swoje imię, więc, chociaż prawie go nie znałam, wydawało się to nie pasować do jego charakteru.

Więc, okej, jego zniknięcie bardziej mnie martwiło i tylko trochę sprawiało, że czułam ulgę.

Ponieważ Brett nie odbierał moich telefonów, nic nie mogłam na to poradzić, a zatem życie toczyło się dalej.

Tego dnia Boone miał dzień robienia prawdopodobnie nikczemnych rzeczy dla klientów Hawka.

Dzisiaj Hattie – biorąc pod uwagę, że była klasycznie wyszkoloną tancerką, a reszta z nas nie – miała pracować ze mną, Pepper i Lottie nad naszymi nowymi układami.

Jeśli kiedykolwiek wrócę do pracy, to właśnie tak.

A mówiąc o tym…

„Muszę wrócić na scenę. Pakiet wypłat Smithiego nie był lekki, ale mogłabym użyć około tuzina tańców na kolanach. A może setki” - mruknęłam, przeglądając ceny szafek kuchennych, których szukałam dla domu, i zapisując z frustracją liczby na mojej liście. Liczby, które wydawały się niemożliwe do osiągnięcia.

„Pomyśl o mnie jako  kupującym.” - powiedział Boone.

Nie wstałam z przygarbionego na przedramionach na jego kontuarze, kiedy odwróciłam głowę w jego stronę.

„Co?” - zapytałam.

„Odłożyłem trochę pieniędzy. Już chciałem je wykorzystać do zainwestowania w coś. Rozgryziemy, w co ty zainwestowałaś, w co ja zainwestuję i zdecydujemy, jak to rozliczymy, kiedy pozbędziemy się domu. Jeśli wejdę z tobą w całości w następnym domu, który odnowisz to może po prostu wezmę mój procent.”

Czy był naprawdę?

„Mówisz poważnie?” - zapytałam.

„Tak” - odpowiedział - „Chyba, że to cię to wkurza, jak Smithie dający ci pieniądze, których myślisz, że nie zarobiłaś, ale facet jest prawdopodobnie jedynym właścicielem klubu ze striptizem na świecie, który daje pakiet socjalny, a jeszcze nie wyczerpałaś tego, więc to zarobiłaś. I tak, nawet jeśli cię to wkurza, możemy o tym porozmawiać.”

„Boone, to byłoby… to byłoby…”

Nie mogłam nawet skończyć.

Byłoby niesamowite, gdyby to zrobił.

Bo miałabym pieniądze, żeby iść naprzód zamiast czekać z robotą, albo, co gorsza, podjąć gotówkę a tych obligacji oszczędnościowych, które mama dała mi na czarną godzinę, albo, co gorsza, wziąć kolejną pożyczkę na dom.

Ale co więcej, oznaczałoby to, że on wierzył w mój sen.

We mnie.

„To byłaby dobra inwestycja” - dokończył za mnie Boone, obracając omlet, który robił (dziś omlet z serem i grzybami, kiełbaski z indyka, w towarzystwie smoothie) - „Widziałem, co chcesz z tym zrobić, a w tej okolicy szybko się sprzeda i nieźle zarobisz.”

To byłaby dobra inwestycja.

Widziałem, co chcesz z tym zrobić… i nieźle zarobisz.

„Boone” - zawołałam.

Nasuwał omlet na talerz z kiełbaskami.

Dla niektórych może to być obrzydliwe i zbyt wylewne, ale śniadanie jedliśmy z tego samego talerza.

Oboje jedliśmy to samo i zrobiliśmy to blisko, więc po co brudzić kolejny talerz?

Oczywiście koktajl, nalał do dwóch szklanek, bo nawet gdy miał język w moim gardle i w mojej cipce i odwrotnie (zamieniając moją cipkę na jego kutasa), nie korzystaliśmy ze swoich naczyń aż tak bardzo.

Spojrzał na mnie.

„Chcesz loda podczas jedzenia śniadania?” - zapytałam.

Uśmiechnął się szeroko.

Potem przyniósł mi jedzenie, mówiąc - „Nie, ale dziś wieczorem możesz znaleźć jakiś kreatywny sposób na okazanie wdzięczności.”

To było och… tak… całkowicie… działo się.

To ja uśmiechałam się wtedy szeroko.

Pochylił się i pocałował mnie, zanim odstawił talerz obok mnie i poszedł po koktajle.

Wyciągnęłam naczynia myśląc, że każdy język miłości jest językiem Boone’a.

Był czuły i lubił dotykać. Z łatwością dawał komplementy. Gotował, ale także (tak, to była sprawa Boone’a, a nie Doma) ładował dla mnie szczoteczkę do zębów, gdyby rano szliśmy razem do łazienki. Rozmawialiśmy i robiliśmy to często, a kiedy to robiliśmy, słuchał. I, kiedy pokazał się w moim mieszkaniu w środę wieczorem, żeby mnie odebrać, miał bukiet kwiatów, o których powiedział „wyszedłem, zobaczyłem je i przypominały mi o tobie”.

Był to duży bukiet jasno brzoskwiniowych, mocno brzoskwiniowych i pomarańczowych róż.

Były wspaniałe.

Wszystko to było niesamowite.

Ale czyniąc to lepszym, ułatwiał mi również zrobienie tego wszystkiego (chociaż nigdy mu niczego nie dałam, co było powodem do niepokoju, ponieważ wydawał się człowiekiem, który miał wszystko, a co ja zrobię, gdy będą jego urodziny?).

Ułatwiło to zrobienie tego i sprawiało, że nie byliśmy niesymetryczni.

Jakby  było, gdybym ja lubiła się przytulać, a on nie (a oboje lubiliśmy).

Był gorący i prawdopodobnie o tym wiedział, ale przypominanie mu nigdy nie zaszkodziło (a on zawsze mówił mi, jaka jestem cudowna według niego).

On był popieprzony i miał swoje sposoby na radzenie sobie, ja też byłam popieprzona i miałam swój, ale teraz, gdy przeszliśmy przez to, żadne z nas nie miało problemu z mówieniem o tym (chociaż trzeba to powiedzieć, że nie poruszałam jeszcze tematu Jeb’a).

Nie byliśmy ciemni i jaśni, idealnie pasowaliśmy.

Oboje mieliśmy swoją ciemność.

Oboje mieliśmy nasze światło.

Po prostu pasowaliśmy.

Doskonale.

„Znowu jesteś Bóg wie gdzie” - zauważył Boone.

Skupiłam się na nim, żeby zobaczyć, że je i obserwuje mnie.

Potem spojrzałam na róże, które wciąż były piękne i na koniec jego lady.

Wracając do niego, powiedziałam - „Czy mówiłam ci, jak bardzo podobały mi się te róże, Słonko?”

„Tak” - odpowiedział miękko.

„Tylko się upewniam” - wymamrotałam, po czym wgryzłam się w omlet.

Wsunął mi trochę włosów za ucho.

I to było to.

My.

Idealni.

*****

Axl był moim ochroniarzem tego dnia, pierwszy raz odkąd Boone stracił rozum, że jego kumple byli dla mnie wredni.

Mag przeprosił, choć nie sądziłam, że to konieczne.

Mo nie musiał przepraszać, bo zawsze był spoko.

A Auggie mocno mnie uściskał, co przyjęłam jako przeprosiny.

Ale wyraźnie, z kontaktem wzrokowym, który miał miejsce między nimi, kiedy Axl pokazał się, zanim Boone wystartował, Axl został odcięty ode mnie jako pokuta za bycie kutasem.

Miałam przeczucie z tym, jak byli ze sobą, że inni faceci byli tego dnia zajęci innymi pracami, a Axl był jedynym, który był wolny (podejrzewałam, że nie to było łatwe w ich harmonogramie).

Ale zanim pokazał się Axl, podejrzewałam też, że Boone nie wiedział, że nadchodzi, a kiedy Axl się pojawił, Boone’owi się nie to podobało, ale skoro się pokazał, Boone nie miał wyboru.

I miałam przeczucie, że mowa ciała Axla dzisiaj będzie niezręczna.

Boone pocałował mnie przed odejściem i szepnął mi do ucha - „Nie będzie z tobą w porządku, natychmiast daj mi znać.”

Tak bardzo, och, nigdy tego nie zrobię.

„Dobra” - odszepnęłam.

Spojrzał mi w oczy, westchnął i wiedziałam, że wie, że kłamię.

Wystartował.

Axl wsadził mnie do swojego jeepa, żeby mógł zabrać mnie do studia tańca, gdzie Hattie zarezerwowała dla nas miejsce do ćwiczenia naszych ruchów.

Jechaliśmy w niezręcznej ciszy, którą potęgował fakt, że stałam się problemem między Boone’em a jego kumplem.

Całkowicie musiałam to naprawić.

Szybko.

„Axl…” - zaczęłam.

„Chodzi o Jeb’a” - oznajmił.

Kiedy pojawiło się widmo Jeb’a, zamknęłam się do diabła.

„Wiem, że teraz tego nie robisz, ale kiedy rozmawiał ze mną o tym, myślał, że obwiniasz go o to, że poległ, zapewniając ci bezpieczeństwo. Rozmawiał z nami o Jebie i ma z tego powodu poczucie winy. Często widuje Whitney i jej córkę. Kiedy ona ma problem z opróżnianiem wanny lub pieprzonym otwieraniem drzwi garażowych, on tam jedzie, jakby to była plaga czarnej pleśni i radzi sobie z tym. Zabiera je na obiad. Jest na liście w przedszkolu Muriel, żeby po nią iść, jeśli coś się dzieje i Whitney nie może się tam dostać.”

Dobra, wiedziałam, że będzie ciężko, ale musiałam potraktować priorytetowo naszą dyskusję o Jebie, ponieważ Boone nic mi o tym nie powiedział.

A jeśli to prawda, a niewątpliwie była, albo Boone nadal opiekował się Whitney i Muriel, a z jakiegoś powodu mi nie powiedział, albo były bez opieki, kiedy tkwiliśmy w błogości nowego związku. Ponieważ, o ile wiem, kiedy nie pracował lub nie próbował dowiedzieć się, co się dzieje z brudnymi gliniarzami w DPD, zawsze był ze mną.

„To dobry facet, ale chodzi też o to, że Jeb’a nie ma, a Boone łamie sobie kręgosłup, żeby Whitney nie czuła tego tak bardzo” - kontynuował Axl.

Kolejne niemożliwe przedsięwzięcie, którego podjął się Boone.

„W sumie nie znam cię aż tak dobrze” - kontynuował Axl - „Ale wiem, że jesteś prostolinijna i twardzielka, więc pomyślałem, że naładowałaś go gównem. To mój chłopak i nie miałem z tym nic do czynienia. Ale to nie było fajne, że byłem dla ciebie kutasem, kiedy to nie była moja sprawa. Wtedy to było bardziej niefajne, ponieważ tak naprawdę tego nie zrobiłaś.”

„Axl, kumam to i powiem tylko, że nie było to zabawne, ale też mi się podobało, bo cieszę się, że przyjaciele Boone’a są wobec niego lojalni.”

„Racja.”

„I nie byłeś dla mnie kutasem jako takim. Po prostu nie byłeś tak przyjazny, jak zwykle.”

„Racja.”

Odwróciłam się, by na niego spojrzeć, gdy prowadził - „Axl, odpuść.”

Nic nie powiedział.

„Czy Boone dał ci gówno o tym?” - zapytałam.

„Przemówiliśmy się.”

Fantastycznie.

Spojrzał na mnie - „Przejdziemy przez to, Ryn.”

„Okej, więc nawet jeśli, naprawdę, to Boone jest twoją sprawą, rozumiem, jak myślisz, że my nie jesteśmy twoją sprawą, kiedy trafiamy na wyboistą ścieżkę. Idąc w tym samym duchu twoja przyjaźń z Boone’em też nie jest moją sprawą, ale wciąż jest. Chcesz, żebym z nim porozmawiała?”

„Przejdziemy to, Ryn” - powtórzył, po czym jego głos się ściszył - „Obiecuję.”

„Czy między nami jest dobrze?”  - zapytałam.

„Tak” - powiedział.

Zaakcentował to, wyciągając rękę i lekko ściskając mi kolano.

Cóż…

Dobrze.

Reszta jazdy nie trwała długo, ale na szczęście nie była już nieprzyjemna.

Kobieta w różowym trykocie tanecznym z krótką, przezroczystą spódniczką, która kręciła się w recepcji, powiedziała nam, jak dostać się do miejsca, które wynajęła Hattie, i zrobiła to z oczami przyklejonymi do Axla.

Nie byłam pewna, ale wydawało mi się, że z boku jej ust gromadzi się ślina. Żadnej niespodzianki.

Axl i ja skierowaliśmy się w tamtą stronę, Axl pierwszy z torbą z moim futrem przewieszoną przez ramię, a ja podążałam za nim z kowbojskim kapeluszem w jednej ręce i z pudełkiem z moimi złotymi sandałami przyciśniętymi do piersi.

Ale prawie na niego wpadłam, kiedy nagle się zatrzymał.

Już miałam coś powiedzieć, kiedy spojrzałam na niego i zobaczyłam, że jego głowa jest zwrócona w prawo.

I był nieruchomy jak posąg.

Dziwne.

Spojrzałam w prawo.

Było tam małe prostokątne okienko.

A w studio za nimi była Hattie.

Tańczyła.

Stałam, gapiąc się, zahipnotyzowana.

Nigdy nie widziałam, żeby tańczyła.

Tak, widziałam ją rozbierającą się.

Ale taniec?

O mój…

Boże.

Miała na sobie szare legginsy capri z laserowym wcięciem po bokach, jasnoróżową koszulkę z okrągłym dekoltem, marszczeniem wzdłuż żeber, bose stopy i długie, kręcone włosy związane w kucyk.

I skakała.

Jeszcze raz.

Jeszcze raz.

Jeszcze raz.

Wylądowała miękko i związana, jakby była na trampolinie, z tylną nogą wyprostowaną, przednią zgiętą przed sobą, ramionami przyciśniętymi do boków.

Latała jak anioł.

Patrzyłam i wstrzymywałam oddech.

Była wspaniała.

Zrobiła kilka piruetów, po czym nagle upadła w najbardziej wdzięcznym plusku na podłogę, na boku, wyciągając przed siebie ramię w dół, zanim znalazła stopy w cudownym ruchu i znowu wykonała piruety.

W ten sposób rozpoczęły się pewne ruchy, w których wykorzystała pomieszczenie z całą zręcznością, opanowaniem, talentem i wyobraźnią.

Jej skoki były dziełami sztuki.

Linię jej ramion powinien uchwycić rzeźbiarz.

Mój Boże, poważnie.

Wiedziałam, że trenowała, ale nie miałam pojęcia.

Zielonego pojęcia.

Kiedy tak myślałam, w środku sekwencji ruchów, nagle zatrzymała się.

Wróciła.

Zrobiła je ponownie.

Ale przestała.

Zawróciła.

Zrobiła je ponownie.

Co do…?

Zatrzymała się, cofnęła, zrobiła je ponownie, ale kiedy zatrzymała się tym razem, napięłam się, gdy zobaczyłam, jak się napina, każdy mięsień w jej ciele wystaje z ostrą krawędzią.

Zdarzyło się to, zanim zrobiła półprzysiad, zacisnęła pięści i uderzyła nimi w szczyty ud w sposób, który musiał powodować ból.

„Co do…?” - powiedziałam tym razem na głos.

Znowu to zrobiła.

I znowu.

Gówno.

To nie mogło trwać dalej.

Kiedy miałam się ruszyć, poczułam, że Axl to robi.

Podszedł do drzwi zapukał mocno dwa razy, po czym od razu wszedł.

„Yo” - powiedział, jakby to było przypadkowe powitanie.

Ale Hattie odwróciła się do nas.

„Ha…”

To było wszystko, co wyciągnąłam, zanim zostałam zaalarmowana przez wyraz jej twarzy.

Wpatrywała się w Axla i wiedziała.

Wiedziała, że może widział, jak tańczy.

Ale wiedziała, że widział, jak się raniła.

Zdecydowanie.

To było złe.

To było zamknięte-i-nigdy-więcej-nie-otwierane.

„Hattie” - powiedziałam ostrożnie, podchodząc do niej.

Odskoczyła, szła szybko, mrucząc - „Przepraszam. Muszę iść.”

„Hattie” - powtórzyłam, również szybko podchodząc do niej.

Zanim do niej dotarłam, złapała swoje buty, torbę treningową i ominęła mnie, a ja nie dziwiłam się, że zrobiła to z wdziękiem.

Kapelusz i buty rzuciłam na krzesło.

„Hattie, kochanie, zaczekaj” - nalegałam.

„Możecie wykorzystać to miejsce” - powiedziała, podbiegając do drzwi i robiąc je szeroko, by dać Axlowi, który stał tylko kilka kroków od nich, dużo miejsca - „Przepraszam, ja tylko…” - nie zawracała sobie głowy dokończeniem tego.

Zbliżyła się do drzwi i Axl poruszył się jak błyskawica.

Złapał ją za rękę.

Zatrzymała się gwałtownie i odwróciła głowę, żeby na niego spojrzeć.

„Hattie.”

O…

Rany.

Topniałam.

Poważny czas na kałużę.

Jego głęboki głos owinął się wokół jej imienia w ten boleśnie delikatny sposób?

Niesamowite.

Hattie nie uważała tego za niesamowite.

Gwałtownie uwolniła się z jego uścisku, wyszeptała w zupełnie inny, bolesny sposób - „Przepraszam” - a potem wybiegła z pokoju.

Axl odwrócił się do drzwi tak jak ona, ale nie poszedł za nią.

Stałam tam, gdzie byłam.

W końcu zawołałam - „Axl”.

„Zajmę się tym” - powiedział do drzwi.

„Axl” - tym razem wypowiedziałam jego imię łagodniej.

Zwrócił się do mnie.

I całkowicie zrobiłam krok do tyłu na wyraz jego twarzy.

„Zajmę się tym” - warknął.

„Dobrze” - szepnęłam.

„Wiesz, co to było?” - wyciął, każde słowo tak krótko, że to cud, że wymówił wszystkie litery.

„Cóż, myślę, że jej tata był dla niej trochę surowy, biorąc pod uwagę fakt, że ona nie jest dyrektorem New York City Ballet, a on uważał, że coś mniej poważnego jest nie do przyjęcia. A to trochę surowe jego rozczarowanie było wyrażone w sposób fizyczny. Tak więc, dopóki nie zobaczyliśmy tego, co przed chwilą zobaczyliśmy, nie wiedziałam, że nadal tańczy, poza striptizem.”

Walczyłam przed cofnięciem się o kolejny krok, gdy moje słowa wymalowały na jego twarz wzmożone niezadowolenie.

„Co u diabła dzieje się z Hattie?” - zapytała Pepper, wchodząc ze swoją córką Juno, która mnie powitała z rozjaśnioną twarzą, więc zmusiłam moją do zrobienia tego samego, gdy rozłożyłam szeroko ramiona, aby zaprosić ją i przybiegła, by się przytulić - „Prawie nas przewaliła, kiedy tu szłyśmy” - dokończyła Pepper.

„Hej, cukiereczku” - powiedziałam do Juno.

„Hej, Rinz” - odpowiedziała, wciąż trzymając się moich bioder.

Uścisnęłam ją. Ona mnie też, a potem stanęła z boku mnie i spojrzała na jej mamę.

Pepper wpatrywała się w Axla w zamyśleniu, ponieważ Axl tylko nieznacznie poprawił swój przerażająco gniewny wyraz twarzy w obecności dziecka.

„Będę na zewnątrz” – mruknął, po czym podszedł do kilku haków przy drzwiach, powiesił na jednym płaszcz i wyszedł za drzwi, zamykając je za sobą.

Pepper podeszła do mnie, pytając - „Czy między Hattie i nim coś zaszło?”

Spojrzałam w dół na Juno, po czym powiedziałam do niej - „Podzielę się później”.

„Och, wiem, że masz Boone’a tak, jak Evie dostała Mag’a, a Lottie dostała Mo, a Hattie dostanie Axla” – powiedziała mi Juno.

Nie dodała jednak, że Pepper dorwie Auggie’go.

„Pokłócili się?” - spytała Juno.

„Nie, kochanie, widział, jak tańczyła” - powiedziałam jej.

„Widział, jak tańczyła?” - zapytała cicho Pepper.

Więc miałam rację.

Pepper też nie wiedziała, że nadal tańczy.

A może nie zrobiła tego, dopóki nie otworzyła się dla niej duża przestrzeń studyjna.

Spojrzałem na moją przyjaciółkę - „Tak. I nie mogłam powiedzieć, co robiła źle, ale widzieliśmy też, jak ją to rozwaliło.”

Pepper zacisnęła usta.

Innymi słowy, zrozumiała mnie.

Podsumowując, mój tata był nieobecnym kutasem. Tata Evie był niedbałym kutasem. Tata Pepper był fiutem osądzającym.

A tata Hattie był aktywnie złym kutasem na poziomie złoczyńców z filmów animowanych.

Wciąż był w jej życiu, w pełni w jej życiu, ponieważ był chory na cukrzycę i kilkanaście innych dolegliwości, nie radził sobie zbyt dobrze z opiekunami (to znaczy w ogóle) i dużo chodziła do jego domu, aby opiekować się nim.

A kiedy to robiła, on ją rozszarpywał na strzępy.

Systematycznie.

Raz po raz.

To znaczy, może to nie mówi dobrze o mnie, ale trochę żałowałam, że nie było tak źle, żeby musiał zostać umieszczony pod opieką pielęgniarską czy coś.

Albo po prostu umarł.

Ale na moją obronę, taki zły był ten koleś.

Drzwi się otworzyły, weszła Lottie wołając - „Hej”, a potem rozejrzała się i zmarszczyła brwi, gdy zapytała - „Gdzie jest Hatz?”

„Rinz i Axl widzieli, jak tańczy. Rinz i Axl również widzieli jej załamanie” – powiedziała Pepper.

„O cholera” - powiedziała Lottie, jej wzrok powędrował do drzwi, za którymi stał Axl.

„A więc… tak” – dokończyła Pepper.

Lottie zaczęła się cofać w stronę drzwi z wyrazem twarzy na jej ładnej buzi, ale zanim zajrzała w oczy śmierci, powiedziałam szybko – „Zajmie się tym”

Zarówno Pepper, jak i Lottie zwróciły się do mnie, ale tylko Lottie zapytała - „Co?”

„On się tym zajmie” - powiedziałam im.

„Czym?” - spytała Juno.

Spojrzałam na nią - „Hattie ma zły dzień”, przeczytaj: życie, - „…i on to poprawi.”

„Super” - powiedziała Juno.

Ach, być dzieckiem i nie rozumieć oszałamiającego wysiłku, jaki musiał włożyć Axl, żeby dostać się tam z Hattie.

„On się tym zajmie?” - spytała Lottie.

Spojrzałam na nią i skinęłam głową.

„Jak?” - Lottie naciskała.

„Cóż, możemy po prostu powiedzieć, że gdyby ona była Świętym Graalem, a on królem Arturem, minąłby około tydzień, zanim ten kubek znalazłby się w gablocie w Camelot”.

„Wreszcie” - mruknęła Pepper.

Rzuciłam jej spojrzenie mówiące: Tak, racja. A ty i Auggie jesteście następni.

Posłała mi spojrzenie mówiące: pilnuj swojego nosa.

Zmieniłam swój wygląd, by powiedzieć: Nigdy w życiu.

Zmieniła swój wygląd, by powiedzieć: Nieważne.

Zmieniłam swój wygląd, by powiedzieć, dostaję to regularnie od gorącego faceta, który robi mi śniadanie i jestem prawie pewna, że nazwałaś swój wibrator Augustus.

Przewróciła oczami.

Tak całkowicie nazwała swój wibrator Augustus.

„Będziecie tańczyć, czy co?” - spytała Juno.

„Będziemy tańczyć, kochanie” – powiedziała cicho Pepper do swojej dziewczyny.

Zwróciłam uwagę na Lottie.

Wyglądała teraz przez okno.

Więc poszłam do niej.

Była nie tylko królową pszczół w Smithie’s, była naszą królową. Trochę starszą od nas. Dużo mądrzejszą od nas (oprócz Evie, nikt nie był od niej mądrzejszy, może nawet Stephen Hawking). I przyjęła na siebie obowiązek, z niemałą determinacją, by o nas dbać.

„Nic jej nie będzie” - obiecałam.

„Wiem co nieco o tacie, który nie jest wiele wart” - powiedziała do okna i spojrzała na mnie.

Zahaczyłam moje ramię o jej.

„I wszystko z tobą w porządku, z Evie wszystko w porządku, i, spójrz na mnie, ze mną wszystko w porządku. I wiesz, nie tylko Boone sprawia, że jestem taka. Zawsze taka byłam, naprawdę, bo mam was.”

Zajęło to chwilę, ale Lottie w końcu odpuściła.

„Czy była dobrą tancerką?” - zapytała.

„Lottie, nie uwierzyłabyś.”

Potrząsnęła głową - „Nie sądzę, żeby robiła to przez te wszystkie lata.”

Hmmm.

Przestrzeń taneczna.

Samotny czas.

Potrzeby oczywiście nie można było powstrzymać.

Co stanowiło problem, jeśli faktycznie to powstrzymywała.

„Wszyscy musimy o nią dbać, Rinz” - oświadczyła Lottie.

Otrzymano dyrektywę.

Chociaż i tak zamierzałam to zrobić.

Skłoniłam się.

Odczepiła nasze ramiona, ale zaczepiła mnie o talię i odwróciła, mówiąc - „Zatańczmy”.

A potem tańczyłyśmy.

*****

Axl i ja pochłanialiśmy miski burrito w Chipotle, kiedy zadzwonił mój telefon.

Dobra, ja pochłaniałam. Lottie była mistrzynią musztry w całej tej sprawie przejścia do rewii.

Axl jadł normalnie.

Spojrzałam na telefon.

To był Joker.

„Joker” - powiedziałam do Axla, kiedy zobaczyłam jego uniesione brwi. Odebrałam telefon, mówiąc - „Hej”.

„Mamy sytuację w twoim domu”.

Wystrzeliłam do wyprostu na krześle.

Jak to możliwe?

Po pierwsze pracował tam tylko hydraulik, który przyszedł z rekomendacji Tacka Allena, ostatniego prezesa Chaos MC. Więc czułam się bezpieczna zostawiając go samego, ponieważ byłam prawie pewna, że nie orżnie mnie, powiedzmy, wyszarpując wszystkie miedziane rury z mojego domu, aby sprzedać je na czarnym rynku, co wzbudziłoby gniew wielu motocyklistów, co wydawało się dość łatwe. Ale miałam wrażenie, że jeśli orżnąłeś kogoś, kogo wzięli pod swoje skrzydła, zmarszczyliby brwi.

A po drugie, skoro tylko hydraulik pracował, nie wiedziałam, dlaczego Joker tam był.

„Dlaczego tam jesteś?” - zapytałam.

„Nie byłem, dopóki nie przejechałem obok i zobaczyłem facetów wyładowujących kupę gówna do twojego domu.”

Co?

„Jakie gówno?” - zapytałam.

„Nie wiem, ale wchodzę i zaraz się dowiem” – odpowiedział.

„Za chwilę tam będę” - powiedziałam bez dalszej zwłoki. Rozłączyłam się i powiedziałam do Axla - „Musimy wziąć to na wynos.”

Najwyraźniej odczytał mój nastrój, ponieważ wstał ze swojego miejsca, mówiąc - „Zostaw to.”

Czy on był szalony?

Zostawić idealnie dobrą miskę burrito Chipotle?

„Nie możemy tego zostawić” - powiedziałem mu - „Żadne z nas nie zjadło nawet połowy. A to miska burrito Chipotle.”

„Ryn, masz sytuację?”

„Chyba tak.”

„Kupię ci kolejną pieprzoną miskę. Zostaw to.”

Po tym, jak wyrzuciliśmy nasze miski (och, ludzkości!), pojechaliśmy do mojego domu.

I zdałam sobie sprawę, że mieliśmy większą sytuację niż ta, o której myślałam, kiedy zobaczyłam Tacka, podobnie jak Hawka.

I Boone’a.

„O-o” - powiedziałam.

„Kurwa” - powiedział Axl.

Axl zaparkował, oboje wysiedliśmy i zrobiliśmy to szybko, Axl skierował się do Hawka, a ja ruszyłam przez trawnik do Boone.

„Co się dzieje?” - zapytałam go.

„Masz dostawę.”

Proszę, powiedz mi, że to nie jest martwe ciało. Proszę, powiedz mi, że to nie jest martwe ciało. Proszę, powiedz mi, że to nie jest martwe ciało, skandowałam w myślach.

„Wygląda, że mocno podzieliłaś się z twoimi planami, wszystkimi podłogami, drewnem i płytkami oraz całą zabudową w kuchni. Do tego płyta kuchenna Wolf, kuchenka mikrofalowa i piekarnik Dacor, lodówka Sub-Zero i zmywarka Bosch” – powiedział Boone.

Wielokrotnie mrugałam na niego.

Kiedy znów mogłam operować ustami, zapytałam - „Co?”

„Nie jestem pewien, czy ta okolica może wesprzeć wzrost wartości tego wszystkiego, co oznacza dla nieruchomości, ale łatwo, możesz przypiąć kolejne dziesięć tysięcy, może piętnaście, nawet jeśli to gówno jest warte znacznie więcej, i zrób to, ponieważ większość nabywców domów wie jak dużo to gówno jest warte” - ciągnął Boone.

„Co?” - zapytałam ponownie.

Miał w ręku coś, czego do tej pory nie zauważyłam i zauważyłam to, ponieważ teraz mi to oferował.

To był kawałek papieru.

Wzięłam to, a na nim było napisane:

Ryn,

To jest częściowa spłata tego, co jestem winien.

Trzymaj się,

BR

Cóż, najwyraźniej Brett nie zniknął.

„Och rany” - powiedziałam do notatki.

„Tak” - powiedział do mnie Boone.

Spojrzałam na niego - „Skąd on wiedział, jakie rzeczy kupić?”

„Nie wiem, ponieważ byliśmy ostrożni i nie miałaś ogona, ale przypuszczam, że oznaczyłaś ceny na to wszystko w sklepach i nie byłoby trudno zadzwonić, poprosić o listy z twoim nazwiskiem i uporządkować to, co było wcześniej.”

„To ma sens” - wymamrotałam.

Tak.

Brett.

„Nie mogę tego wszystkiego zatrzymać” - powiedziałam Boone’owi.

„Mogłabyś znaleźć argumenty, że możesz” – odpowiedział.

Przyjrzałam mu się uważnie, nie będąc w stanie zorientować się, sądzi o tym wszystkim, chociaż nie wydawało się to pozytywne.

„Czy ty możesz znaleźć argumenty?” - zapytałam.

„Twoje życie jest popieprzone i będzie tak trwało przez nieokreślony czas z powodu tego dupka. Więc tak. Strasznie się przestraszyłaś. Nie możesz się poruszać bez ochrony. Ja nie mogę pracować. A twoje życie nie jest twoje. Myślę, że ma to wartość kilku szafek kuchennych.”

I dachówki.

I podłogi z drewna.

I sprzętu AGD.

Najwyższej klasy urządzeń.

Nie wspomniałam mu o tym.

„Ale czy to nie brudne pieniądze?” - zapytałam.

„Mógłby ich użyć do tego lub kupić sobie jacht. Nie myśl, że musiałabyś ciężko się wysilać, aby zgadnąć, w jaki sposób ja bym to wziął.”

Przyjrzałam mu się jeszcze bliżej - „Jesteś zły?”

„Chcę, żebyś była wolna i czysta, a nie prześladowana przez tego dupka.”

To nie było to.

Chodziło o to, że tego samego ranka Boone zaproponował rozwiązanie, by uratować sytuację.

A teraz Brett pokonał go tym ciosem i zrobił to w stylu Sub-Zero, coś, czego Boone prawdopodobnie nie zrobiłby, a może nie mógłby zrobić (nie wiedziałam, nie dotarliśmy do etapu omawiania finansów w naszym związku – jego loft był słodki, podobnie jak jego samochód, podobnie jak jego ubrania, nie wspominając o kamionce, ale nie miał Sub-Zero).

Dobra, po kolei.

Byłam ja.

Także jeszcze nie poznane (przeze mnie) Whitney i Muriel.

I odwołując się do tego, w pierwszej kolejności Boone podejmujący decyzję o wstąpieniu do wojska.

Miałam wrażenie, że mój mężczyzna nie jest nadczłowiekiem (tylko blisko), ale miał kompleks bohatera.

„Cóż, nie przyjmę tego” – powiedziałam mu.

„Twój wybór” - burknął.

Rozejrzałam się - „Dlaczego wszyscy tu są?”

„Ponieważ Cisco pojawił się ponownie i zostawił notatkę, a my musimy z nim porozmawiać, aby zobaczyć, czy niektóre z gówna, których nie mówi, obejmują Muellera i Bogarta lub innych, którzy próbują włączyć się w jego akcję, biorąc pod uwagę, o ile możemy powiedzieć, że to nadal trwa, nawet jeśli szef się ukrywa. Ale podejrzewamy, że ma kreta w swojej operacji, więc może tak nie być. A, że zrzucił to na ciebie, to jedyny trop, jaki mamy.”

„Och” - wymamrotałam, co nie było zbyt wiele do powiedzenia po tym wszystkim, czym się przed chwilą podzielił, ale to było wszystko, co miałam. Potem normalnym głosem powiedziałam - „Zadzwonię i powiem mu, że nie mogę się zgodzić.”

„A ja radzę, Rynnie, żebyś przynajmniej przespała się na tym” - powiedział Boone, a w jego głosie nie było już śladu irytacji.- „To zmniejsza twoją… naszą…” - poprawił się, gdy spojrzałam na niego ze zmrużonymi oczami - „…inwestycję o co najmniej dwadzieścia pięć tysięcy, prawdopodobnie dziesięć po drugiej stronie. To może nie być warte słuchania, jak ktoś zostaje zastrzelony na twoim tylnym ganku. Ale to nie będzie do dupy.”

Hmmm.

Idźmy dalej.

„Jadłeś lunch?” - zapytałam z nadzieją, że nie i pójdzie do Chipotle z Axlem i mną.

„Tak” – odpowiedział, rozwiewając moje nadzieje, widząc, że to zrobił i otwarcie walcząc z uśmiechem, który sprawił, że zacząłem się zastanawiać, dlaczego z tym walczył, skoro widziałam go walczącego.

„Cóż, Axlowi i mnie przerwano miski burrito” - podzieliłam się.

„Tragedia” - droczył się.

Przewróciłam oczami, a potem powiedziałam mu - „A Lottie odtańczyła mi tyłek, więc jestem głodna.”

„Nie chcesz zobaczyć rzeczy?”

„Już cierpię z powodu powtarzających się urazów kręgosłupa ze wszystkimi rzeczami Bretta. Niewinny zabicia gliniarza, winny zamordowania faceta przy moich tylnych drzwiach, narażania mnie na niebezpieczeństwo, pomagania mi w realizacji moich marzeń. Nie chcę tam wchodzić i zakochać się w Sub-Zero, a potem walczyć z potrzebą zaproszenia go na kolację, którą ugotujesz, tylko po to, by ktoś wycelował bazookę w twój loft, powodując eksplozję i naszą szybką ucieczkę.”

„Dobry wybór” - mruknął, chichocząc.

Niestety nie byłam w nastroju do żartów.

Chociaż cieszyłam się, że rozśmieszyłam Boone’a.

„A tak przy okazji, mieliśmy sprawę z Hattie, która miała miejsce po tym, jak rozmawialiśmy z Axlem. Więc między nami jest dobrze. Ale on nie jest okej z Hattie. Więc uwaga, być może będziesz musiał wrócić do tego swojego chłopca.”

„Co z Hattie?”

„Jest naprawdę dobrą tancerką. Balet. Klasycznie wyszkolona.”

„Tak?”

„A Axl widział, jak tańczy.”

Odchylił się do tyłu, wypowiadając - „Ach”, nie walcząc z tym uśmiechem.

„A potem nawaliła, zareagowała bardzo niepokojąco, on to zobaczył, podszedł do niej, próbował być przy niej, a ona uciekła z pokoju. Szuu!” - do tego ostatniego kawałka dodałam dramatyczne machnięcie ręką.

Boone już się nie uśmiechał.

„Więc… tak” - dokończyłam.

„Będzie dobrze, że będziemy tylko ty, ja i weekend, ponieważ nie przydarzy ci się wtedy żaden dramat.”

Tak było.

Tak dobrze.

„Idź i zjedz” - rozkazał i pochylił się, by dotknąć ustami moich - „Muszę wrócić do pracy”.

Nie poszłam jeść.

Poszłam przywitać się z Hawkiem, Jokerem i Tackiem, zabrałam Axla i wróciliśmy do Chipotle i zamówiliśmy te same cholerne rzeczy.

*****

„Wiesz, że będę musiała położyć temu kres” - oznajmiłem.

To było tego wieczoru po kolacji.

Zmywaliśmy naczynia, a potem jechaliśmy obejrzeć film.

Albo jakiś kanał kryminalny, gdybym mogła namówić do tego Boone’a. Od tygodni nie udało mi się to ani razu.

„Położyć kres czemu?” - spytał, zgarniając do miski resztki zacieru czosnkowego, oraz to, co było niezłym, prawdopodobnie podkręcającym palce, czymś w stylu latke[1] zrobionym przez Boone’a na niedzielny brunch.

„Że pomagasz mi zmywać naczynia” - odpowiedziałam.

Jego oczy skierowały się na mnie - „Dlaczego?”

„Ty gotujesz.”

„Więc?”

Wsunęłam talerz do zmywarki i odwróciłam się całkowicie do niego - „Mamy równowagę. Przytulasz się. Przytulam się. Mówisz mi, że jestem wspaniała. Mówię ci, że jesteś gorący. Każesz mi ssać twojego fiuta. Ssę go. Nie możesz gotować i pomagać w zmywaniu naczyń. To pierdoli naszą równowagę.”

„Ryn, lubię być z tobą.”

Tak cholernie słodki.

Nadal.

„Boone, twój dom to jeden pokój, bez łazienki i pralni. Możesz siedzieć ze mną na kanapie i wybierać film.”

„Podoba mi się twój zapach. Podoba mi się sposób poruszania rękami, nawet wkładanie naczyń do zmywarki. Lubię strzelać z tobą w gówno, a nie krzyczeć przez dwadzieścia metrów przestrzeni. Lubię być z tobą, Ryn. I mam w dupie, że wrzucam zacier do pojemnika, kiedy to robię.”

Poważnie?

Poważnie?

Nic dziwnego, że miał kompleks bohatera.

Był od stóp do głów, od mózgu do serca, niesamowity.

Aby wyjaśnić ogrom moich uczuć związanych z tym wszystkim, co właśnie powiedział, warknęłam - „Całkowicie psujesz naszą równowagę!”

Roześmiał się i złapał mnie w ramiona, co było do bani, ponieważ moje ręce były mokre i nie mogłam go dotknąć.

„Po prostu pozwól mi robić to, co robię” - powiedział cicho.

„Nieważne” - odpowiedziałam.

„A ja pozwolę ci robić to, co ty robisz” - ciągnął.

„Tak, możesz być wymarzonym facetem, a ja…”

„Nie, do cholery, tego nie kończ” - warknął, mocno ściskając.

Zamknęłam się.

„Masz prawdziwy problem z tym, że nie jesteś tym, co uznałaś za idealne, Kathryn” - stwierdził z irytacją Boone - „To przez twojego tatę. Wbił ci to do głowy. A jeśli od tego momentu nie usłyszałaś nic, co mówiłem, musisz to usłyszeć. Jesteś marzeniem, Ryn. I nie chodzi o to, że jesteś przepiękna, masz świetne ciało, czy ssiesz mojego fiuta, kiedy ci każę. Chodzi o to, że jesteś twarda, zabawna, słodka i cholernie hojna, i nie pozwalasz, by cokolwiek cię spowolniło. To jest dalekie od beznadziejnego, że pociągasz mnie tak bardzo, jak to robisz. Ale jasne jest, że zawiodłem w zadaniu dzielenia się tym, jak bardzo mnie pociągasz i dlaczego, Ryn, kiedy mówisz takie gówno, jakie właśnie zamierzałaś powiedzieć.”

Spojrzałam na niego.

„Nie wiem, jak pomóc ci odpuścić to, co ci zrobił, ale przegrał, Ryn. Utracił to.” - powiedział to przy kolejnym ciasnym uścisku - „Wiem, że trudno ci to zobaczyć w ten sposób, ale przegapiłeś, ze twój tata był absolutnym kutasem. Ale stracił ciebie. A gdybym nie nienawidził faceta za to, co na ciebie wyłożył, współczułbym mu.”

Wszystko co powiedział było Boone’m.

Ale to ostatnie było niespodzianką.

„Nienawidzisz mojego taty?”

„Tak.”

„Boone, jeszcze go nie spotkałeś.”

„Nie muszę. Nie chcę. I mam nadzieję, że nigdy go nie spotkam.”

Łał.

„Ale, Boone, nienawiść nie jest dobra.”

„Czy czułabyś tak samo, gdyby mój tata był taki jak twój?”

Rozumiałam jego punkt widzenia.

„Tak.” - widział, że zrozumiałam jego punkt widzenia.

„Okej, jestem niesamowita, a ty jesteś niesamowity, więc wariactwo anulowane. Wciąż mamy równowagę” - zadekretowałam.

Boone skrzywił się na mnie przez sekundę, zanim jego twarz zmieniła się, a usta wykrzywiły się w uśmiechu.

„Jezu, jesteś słodka.”

„Zamawiam też coś w stylu latke z tym zacierem na niedzielny brunch.”

Zaczął się śmiać.

Podniosłam się na palcach i pocałowałam go, kiedy to robił.

Zaczęliśmy się całować i może trochę zmoczyłam włosy Boone’a rękami, kiedy to zrobiliśmy.

Był Boone’em, a ja go całowałam.

Więc nie miał nic przeciwko.

 


 



[1] Latke to rodzaj placka ziemniaczanego lub placka w kuchni żydowskiej

8 komentarzy:

  1. Dziękuję...historia Axl zapowiada się bardzo ciekawe

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział, podoba mi się akcja z Hattie i Axlem, ich historia zapowiada się bardzo ciekawie. Ryn i Boone są bardzo zgrani i mam nadzieję, że tego nie zepsują. Cisco no cóż jest jak diabeł wyskakujący z kapelusza, mam wrażenie, że celowo ją ustawił na świeczniku, licząc że Hawk rozwiąże jego problemy. A to mi się już nie podoba 👿

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję, już nie mogę doczekać się części z Hattie

    OdpowiedzUsuń