ROZDZIAŁ 17
Zatańczmy
Ryn
Opierałam
się o blat kuchenny Boone’a, przeglądałam rzeczy na moim laptopie i robiłam to
z frustracją.
Boone
robił nam śniadanie.
Minął
prawie tydzień od śniadania w łóżku.
Teraz
był piątek rano i cieszyłam się z tego, ponieważ Boone miał wolny weekend.
Poza
nami udało się przejść cały tydzień bez kłótni, a ja i Chaos nie byliśmy w moim
domu, skoro hydraulik robił swoje (na razie będzie więcej później, kiedy
faktycznie będę miała zlewy, wanny i inne), nic wiele się wydarzyło.
Tyle
że Brett zniknął.
Nie
odbierał nawet moich telefonów.
Jedna
część mnie się martwiła, a drugiej części mnie ulżyło.
Wydawało
mi się, że to dobry pomysł, żeby wziął długie wakacje, by sprawy mogły się
rozwiązać bez niego, żeby nie zawalił roboty i może niechcący naraził na
niebezpieczeństwo kolejną niczego nie podejrzewającą kobietę.
Ale
Brett kręcił się w okolicy przez chwilę, najwyraźniej zamierzając oczyścić swoje
imię, więc, chociaż prawie go nie znałam, wydawało się to nie pasować do jego charakteru.
Więc,
okej, jego zniknięcie bardziej mnie martwiło i tylko trochę sprawiało, że
czułam ulgę.
Ponieważ
Brett nie odbierał moich telefonów, nic nie mogłam na to poradzić, a zatem
życie toczyło się dalej.
Tego
dnia Boone miał dzień robienia prawdopodobnie nikczemnych rzeczy dla klientów
Hawka.
Dzisiaj
Hattie – biorąc pod uwagę, że była klasycznie wyszkoloną tancerką, a reszta z
nas nie – miała pracować ze mną, Pepper i Lottie nad naszymi nowymi układami.
Jeśli
kiedykolwiek wrócę do pracy, to właśnie tak.
A
mówiąc o tym…
„Muszę
wrócić na scenę. Pakiet wypłat Smithiego nie był lekki, ale mogłabym użyć około
tuzina tańców na kolanach. A może setki” - mruknęłam, przeglądając ceny szafek
kuchennych, których szukałam dla domu, i zapisując z frustracją liczby na mojej
liście. Liczby, które wydawały się niemożliwe do osiągnięcia.
„Pomyśl
o mnie jako kupującym.” - powiedział
Boone.
Nie
wstałam z przygarbionego na przedramionach na jego kontuarze, kiedy odwróciłam
głowę w jego stronę.
„Co?”
- zapytałam.
„Odłożyłem
trochę pieniędzy. Już chciałem je wykorzystać do zainwestowania w coś. Rozgryziemy,
w co ty zainwestowałaś, w co ja zainwestuję i zdecydujemy, jak to rozliczymy,
kiedy pozbędziemy się domu. Jeśli wejdę z tobą w całości w następnym domu, który
odnowisz to może po prostu wezmę mój procent.”
Czy
był naprawdę?
„Mówisz
poważnie?” - zapytałam.
„Tak”
- odpowiedział - „Chyba, że to cię to wkurza, jak Smithie dający ci pieniądze,
których myślisz, że nie zarobiłaś, ale facet jest prawdopodobnie jedynym
właścicielem klubu ze striptizem na świecie, który daje pakiet socjalny, a
jeszcze nie wyczerpałaś tego, więc to zarobiłaś. I tak, nawet jeśli cię to
wkurza, możemy o tym porozmawiać.”
„Boone,
to byłoby… to byłoby…”
Nie
mogłam nawet skończyć.
Byłoby
niesamowite, gdyby to zrobił.
Bo
miałabym pieniądze, żeby iść naprzód zamiast czekać z robotą, albo, co gorsza, podjąć
gotówkę a tych obligacji oszczędnościowych, które mama dała mi na czarną
godzinę, albo, co gorsza, wziąć kolejną pożyczkę na dom.
Ale
co więcej, oznaczałoby to, że on wierzył w mój sen.
We
mnie.
„To
byłaby dobra inwestycja” - dokończył za mnie Boone, obracając omlet, który
robił (dziś omlet z serem i grzybami, kiełbaski z indyka, w towarzystwie
smoothie) - „Widziałem, co chcesz z tym zrobić, a w tej okolicy szybko się
sprzeda i nieźle zarobisz.”
To byłaby dobra inwestycja.
Widziałem, co chcesz z tym zrobić…
i nieźle zarobisz.
„Boone”
- zawołałam.
Nasuwał
omlet na talerz z kiełbaskami.
Dla
niektórych może to być obrzydliwe i zbyt wylewne, ale śniadanie jedliśmy z tego
samego talerza.
Oboje
jedliśmy to samo i zrobiliśmy to blisko, więc po co brudzić kolejny talerz?
Oczywiście
koktajl, nalał do dwóch szklanek, bo nawet gdy miał język w moim gardle i w
mojej cipce i odwrotnie (zamieniając moją cipkę na jego kutasa), nie
korzystaliśmy ze swoich naczyń aż tak bardzo.
Spojrzał
na mnie.
„Chcesz
loda podczas jedzenia śniadania?” - zapytałam.
Uśmiechnął
się szeroko.
Potem
przyniósł mi jedzenie, mówiąc - „Nie, ale dziś wieczorem możesz znaleźć jakiś
kreatywny sposób na okazanie wdzięczności.”
To
było och… tak… całkowicie… działo się.
To
ja uśmiechałam się wtedy szeroko.
Pochylił
się i pocałował mnie, zanim odstawił talerz obok mnie i poszedł po koktajle.
Wyciągnęłam
naczynia myśląc, że każdy język miłości jest językiem Boone’a.
Był
czuły i lubił dotykać. Z łatwością dawał komplementy. Gotował, ale także (tak,
to była sprawa Boone’a, a nie Doma) ładował dla mnie szczoteczkę do zębów,
gdyby rano szliśmy razem do łazienki. Rozmawialiśmy i robiliśmy to często, a
kiedy to robiliśmy, słuchał. I, kiedy pokazał się w moim mieszkaniu w środę
wieczorem, żeby mnie odebrać, miał bukiet kwiatów, o których powiedział „wyszedłem,
zobaczyłem je i przypominały mi o tobie”.
Był
to duży bukiet jasno brzoskwiniowych, mocno brzoskwiniowych i pomarańczowych
róż.
Były
wspaniałe.
Wszystko
to było niesamowite.
Ale
czyniąc to lepszym, ułatwiał mi również zrobienie tego wszystkiego (chociaż
nigdy mu niczego nie dałam, co było powodem do niepokoju, ponieważ wydawał się
człowiekiem, który miał wszystko, a co ja zrobię, gdy będą jego urodziny?).
Ułatwiło
to zrobienie tego i sprawiało, że nie byliśmy niesymetryczni.
Jakby było, gdybym ja lubiła się przytulać, a on
nie (a oboje lubiliśmy).
Był
gorący i prawdopodobnie o tym wiedział, ale przypominanie mu nigdy nie
zaszkodziło (a on zawsze mówił mi, jaka jestem cudowna według niego).
On
był popieprzony i miał swoje sposoby na radzenie sobie, ja też byłam popieprzona
i miałam swój, ale teraz, gdy przeszliśmy przez to, żadne z nas nie miało
problemu z mówieniem o tym (chociaż trzeba to powiedzieć, że nie poruszałam
jeszcze tematu Jeb’a).
Nie
byliśmy ciemni i jaśni, idealnie pasowaliśmy.
Oboje
mieliśmy swoją ciemność.
Oboje
mieliśmy nasze światło.
Po
prostu pasowaliśmy.
Doskonale.
„Znowu
jesteś Bóg wie gdzie” - zauważył Boone.
Skupiłam
się na nim, żeby zobaczyć, że je i obserwuje mnie.
Potem
spojrzałam na róże, które wciąż były piękne i na koniec jego lady.
Wracając
do niego, powiedziałam - „Czy mówiłam ci, jak bardzo podobały mi się te róże,
Słonko?”
„Tak”
- odpowiedział miękko.
„Tylko
się upewniam” - wymamrotałam, po czym wgryzłam się w omlet.
Wsunął
mi trochę włosów za ucho.
I
to było to.
My.
Idealni.
*****
Axl
był moim ochroniarzem tego dnia, pierwszy raz odkąd Boone stracił rozum, że
jego kumple byli dla mnie wredni.
Mag
przeprosił, choć nie sądziłam, że to konieczne.
Mo
nie musiał przepraszać, bo zawsze był spoko.
A
Auggie mocno mnie uściskał, co przyjęłam jako przeprosiny.
Ale
wyraźnie, z kontaktem wzrokowym, który miał miejsce między nimi, kiedy Axl
pokazał się, zanim Boone wystartował, Axl został odcięty ode mnie jako pokuta
za bycie kutasem.
Miałam
przeczucie z tym, jak byli ze sobą, że inni faceci byli tego dnia zajęci innymi
pracami, a Axl był jedynym, który był wolny (podejrzewałam, że nie to było
łatwe w ich harmonogramie).
Ale
zanim pokazał się Axl, podejrzewałam też, że Boone nie wiedział, że nadchodzi,
a kiedy Axl się pojawił, Boone’owi się nie to podobało, ale skoro się pokazał,
Boone nie miał wyboru.
I
miałam przeczucie, że mowa ciała Axla dzisiaj będzie niezręczna.
Boone
pocałował mnie przed odejściem i szepnął mi do ucha - „Nie będzie z tobą w porządku,
natychmiast daj mi znać.”
Tak
bardzo, och, nigdy tego nie zrobię.
„Dobra”
- odszepnęłam.
Spojrzał
mi w oczy, westchnął i wiedziałam, że wie, że kłamię.
Wystartował.
Axl
wsadził mnie do swojego jeepa, żeby mógł zabrać mnie do studia tańca, gdzie
Hattie zarezerwowała dla nas miejsce do ćwiczenia naszych ruchów.
Jechaliśmy
w niezręcznej ciszy, którą potęgował fakt, że stałam się problemem między Boone’em
a jego kumplem.
Całkowicie
musiałam to naprawić.
Szybko.
„Axl…”
- zaczęłam.
„Chodzi
o Jeb’a” - oznajmił.
Kiedy
pojawiło się widmo Jeb’a, zamknęłam się do diabła.
„Wiem,
że teraz tego nie robisz, ale kiedy rozmawiał ze mną o tym, myślał, że
obwiniasz go o to, że poległ, zapewniając ci bezpieczeństwo. Rozmawiał z nami o
Jebie i ma z tego powodu poczucie winy. Często widuje Whitney i jej córkę. Kiedy
ona ma problem z opróżnianiem wanny lub pieprzonym otwieraniem drzwi
garażowych, on tam jedzie, jakby to była plaga czarnej pleśni i radzi sobie z
tym. Zabiera je na obiad. Jest na liście w przedszkolu Muriel, żeby po nią iść,
jeśli coś się dzieje i Whitney nie może się tam dostać.”
Dobra,
wiedziałam, że będzie ciężko, ale musiałam potraktować priorytetowo naszą
dyskusję o Jebie, ponieważ Boone nic mi o tym nie powiedział.
A
jeśli to prawda, a niewątpliwie była, albo Boone nadal opiekował się Whitney i
Muriel, a z jakiegoś powodu mi nie powiedział, albo były bez opieki, kiedy
tkwiliśmy w błogości nowego związku. Ponieważ, o ile wiem, kiedy nie pracował
lub nie próbował dowiedzieć się, co się dzieje z brudnymi gliniarzami w DPD,
zawsze był ze mną.
„To
dobry facet, ale chodzi też o to, że Jeb’a nie ma, a Boone łamie sobie
kręgosłup, żeby Whitney nie czuła tego tak bardzo” - kontynuował Axl.
Kolejne
niemożliwe przedsięwzięcie, którego podjął się Boone.
„W
sumie nie znam cię aż tak dobrze” - kontynuował Axl - „Ale wiem, że jesteś prostolinijna
i twardzielka, więc pomyślałem, że naładowałaś go gównem. To mój chłopak i nie
miałem z tym nic do czynienia. Ale to nie było fajne, że byłem dla ciebie
kutasem, kiedy to nie była moja sprawa. Wtedy to było bardziej niefajne, ponieważ
tak naprawdę tego nie zrobiłaś.”
„Axl,
kumam to i powiem tylko, że nie było to zabawne, ale też mi się podobało, bo
cieszę się, że przyjaciele Boone’a są wobec niego lojalni.”
„Racja.”
„I
nie byłeś dla mnie kutasem jako takim. Po prostu nie byłeś tak przyjazny, jak
zwykle.”
„Racja.”
Odwróciłam
się, by na niego spojrzeć, gdy prowadził - „Axl, odpuść.”
Nic
nie powiedział.
„Czy
Boone dał ci gówno o tym?” - zapytałam.
„Przemówiliśmy
się.”
Fantastycznie.
Spojrzał
na mnie - „Przejdziemy przez to, Ryn.”
„Okej,
więc nawet jeśli, naprawdę, to Boone jest
twoją sprawą, rozumiem, jak myślisz, że my
nie jesteśmy twoją sprawą, kiedy trafiamy na wyboistą ścieżkę. Idąc w tym
samym duchu twoja przyjaźń z Boone’em też nie jest moją sprawą, ale wciąż jest.
Chcesz, żebym z nim porozmawiała?”
„Przejdziemy
to, Ryn” - powtórzył, po czym jego głos się ściszył - „Obiecuję.”
„Czy
między nami jest dobrze?” - zapytałam.
„Tak”
- powiedział.
Zaakcentował
to, wyciągając rękę i lekko ściskając mi kolano.
Cóż…
Dobrze.
Reszta
jazdy nie trwała długo, ale na szczęście nie była już nieprzyjemna.
Kobieta
w różowym trykocie tanecznym z krótką, przezroczystą spódniczką, która kręciła
się w recepcji, powiedziała nam, jak dostać się do miejsca, które wynajęła
Hattie, i zrobiła to z oczami przyklejonymi do Axla.
Nie
byłam pewna, ale wydawało mi się, że z boku jej ust gromadzi się ślina. Żadnej
niespodzianki.
Axl
i ja skierowaliśmy się w tamtą stronę, Axl pierwszy z torbą z moim futrem
przewieszoną przez ramię, a ja podążałam za nim z kowbojskim kapeluszem w
jednej ręce i z pudełkiem z moimi złotymi sandałami przyciśniętymi do piersi.
Ale
prawie na niego wpadłam, kiedy nagle się zatrzymał.
Już
miałam coś powiedzieć, kiedy spojrzałam na niego i zobaczyłam, że jego głowa
jest zwrócona w prawo.
I
był nieruchomy jak posąg.
Dziwne.
Spojrzałam
w prawo.
Było
tam małe prostokątne okienko.
A
w studio za nimi była Hattie.
Tańczyła.
Stałam,
gapiąc się, zahipnotyzowana.
Nigdy
nie widziałam, żeby tańczyła.
Tak,
widziałam ją rozbierającą się.
Ale
taniec?
O
mój…
Boże.
Miała
na sobie szare legginsy capri z laserowym wcięciem po bokach, jasnoróżową
koszulkę z okrągłym dekoltem, marszczeniem wzdłuż żeber, bose stopy i długie,
kręcone włosy związane w kucyk.
I
skakała.
Jeszcze
raz.
Jeszcze
raz.
Jeszcze
raz.
Wylądowała
miękko i związana, jakby była na trampolinie, z tylną nogą wyprostowaną,
przednią zgiętą przed sobą, ramionami przyciśniętymi do boków.
Latała
jak anioł.
Patrzyłam
i wstrzymywałam oddech.
Była
wspaniała.
Zrobiła
kilka piruetów, po czym nagle upadła w najbardziej wdzięcznym plusku na
podłogę, na boku, wyciągając przed siebie ramię w dół, zanim znalazła stopy w
cudownym ruchu i znowu wykonała piruety.
W
ten sposób rozpoczęły się pewne ruchy, w których wykorzystała pomieszczenie z całą
zręcznością, opanowaniem, talentem i wyobraźnią.
Jej
skoki były dziełami sztuki.
Linię
jej ramion powinien uchwycić rzeźbiarz.
Mój
Boże, poważnie.
Wiedziałam,
że trenowała, ale nie miałam pojęcia.
Zielonego
pojęcia.
Kiedy
tak myślałam, w środku sekwencji ruchów, nagle zatrzymała się.
Wróciła.
Zrobiła
je ponownie.
Ale
przestała.
Zawróciła.
Zrobiła
je ponownie.
Co
do…?
Zatrzymała
się, cofnęła, zrobiła je ponownie, ale kiedy zatrzymała się tym razem, napięłam
się, gdy zobaczyłam, jak się napina, każdy mięsień w jej ciele wystaje z ostrą krawędzią.
Zdarzyło
się to, zanim zrobiła półprzysiad, zacisnęła pięści i uderzyła nimi w szczyty
ud w sposób, który musiał powodować ból.
„Co
do…?” - powiedziałam tym razem na głos.
Znowu
to zrobiła.
I
znowu.
Gówno.
To
nie mogło trwać dalej.
Kiedy
miałam się ruszyć, poczułam, że Axl to robi.
Podszedł
do drzwi zapukał mocno dwa razy, po czym od razu wszedł.
„Yo”
- powiedział, jakby to było przypadkowe powitanie.
Ale
Hattie odwróciła się do nas.
„Ha…”
To
było wszystko, co wyciągnąłam, zanim zostałam zaalarmowana przez wyraz jej
twarzy.
Wpatrywała
się w Axla i wiedziała.
Wiedziała,
że może widział, jak tańczy.
Ale
wiedziała, że widział, jak się raniła.
Zdecydowanie.
To
było złe.
To
było zamknięte-i-nigdy-więcej-nie-otwierane.
„Hattie”
- powiedziałam ostrożnie, podchodząc do niej.
Odskoczyła,
szła szybko, mrucząc - „Przepraszam. Muszę iść.”
„Hattie”
- powtórzyłam, również szybko podchodząc do niej.
Zanim
do niej dotarłam, złapała swoje buty, torbę treningową i ominęła mnie, a ja nie
dziwiłam się, że zrobiła to z wdziękiem.
Kapelusz
i buty rzuciłam na krzesło.
„Hattie,
kochanie, zaczekaj” - nalegałam.
„Możecie
wykorzystać to miejsce” - powiedziała, podbiegając do drzwi i robiąc je
szeroko, by dać Axlowi, który stał tylko kilka kroków od nich, dużo miejsca -
„Przepraszam, ja tylko…” - nie zawracała sobie głowy dokończeniem tego.
Zbliżyła
się do drzwi i Axl poruszył się jak błyskawica.
Złapał
ją za rękę.
Zatrzymała
się gwałtownie i odwróciła głowę, żeby na niego spojrzeć.
„Hattie.”
O…
Rany.
Topniałam.
Poważny
czas na kałużę.
Jego
głęboki głos owinął się wokół jej imienia w ten boleśnie delikatny sposób?
Niesamowite.
Hattie
nie uważała tego za niesamowite.
Gwałtownie
uwolniła się z jego uścisku, wyszeptała w zupełnie inny, bolesny sposób -
„Przepraszam” - a potem wybiegła z pokoju.
Axl
odwrócił się do drzwi tak jak ona, ale nie poszedł za nią.
Stałam
tam, gdzie byłam.
W
końcu zawołałam - „Axl”.
„Zajmę
się tym” - powiedział do drzwi.
„Axl”
- tym razem wypowiedziałam jego imię łagodniej.
Zwrócił
się do mnie.
I
całkowicie zrobiłam krok do tyłu na wyraz jego twarzy.
„Zajmę
się tym” - warknął.
„Dobrze”
- szepnęłam.
„Wiesz,
co to było?” - wyciął, każde słowo tak krótko, że to cud, że wymówił wszystkie
litery.
„Cóż,
myślę, że jej tata był dla niej trochę surowy, biorąc pod uwagę fakt, że ona nie
jest dyrektorem New York City Ballet, a on uważał, że coś mniej poważnego jest
nie do przyjęcia. A to trochę surowe
jego rozczarowanie było wyrażone w sposób fizyczny. Tak więc, dopóki nie
zobaczyliśmy tego, co przed chwilą zobaczyliśmy, nie wiedziałam, że nadal
tańczy, poza striptizem.”
Walczyłam
przed cofnięciem się o kolejny krok, gdy moje słowa wymalowały na jego twarz
wzmożone niezadowolenie.
„Co
u diabła dzieje się z Hattie?” - zapytała Pepper, wchodząc ze swoją córką Juno,
która mnie powitała z rozjaśnioną twarzą, więc zmusiłam moją do zrobienia tego
samego, gdy rozłożyłam szeroko ramiona, aby zaprosić ją i przybiegła, by się
przytulić - „Prawie nas przewaliła, kiedy tu szłyśmy” - dokończyła Pepper.
„Hej,
cukiereczku” - powiedziałam do Juno.
„Hej,
Rinz” - odpowiedziała, wciąż trzymając się moich bioder.
Uścisnęłam
ją. Ona mnie też, a potem stanęła z boku mnie i spojrzała na jej mamę.
Pepper
wpatrywała się w Axla w zamyśleniu, ponieważ Axl tylko nieznacznie poprawił
swój przerażająco gniewny wyraz twarzy w obecności dziecka.
„Będę
na zewnątrz” – mruknął, po czym podszedł do kilku haków przy drzwiach, powiesił
na jednym płaszcz i wyszedł za drzwi, zamykając je za sobą.
Pepper
podeszła do mnie, pytając - „Czy między Hattie i nim coś zaszło?”
Spojrzałam
w dół na Juno, po czym powiedziałam do niej - „Podzielę się później”.
„Och,
wiem, że masz Boone’a tak, jak Evie dostała Mag’a, a Lottie dostała Mo, a
Hattie dostanie Axla” – powiedziała mi Juno.
Nie
dodała jednak, że Pepper dorwie Auggie’go.
„Pokłócili
się?” - spytała Juno.
„Nie,
kochanie, widział, jak tańczyła” - powiedziałam jej.
„Widział,
jak tańczyła?” - zapytała cicho Pepper.
Więc
miałam rację.
Pepper
też nie wiedziała, że nadal tańczy.
A
może nie zrobiła tego, dopóki nie otworzyła się dla niej duża przestrzeń
studyjna.
Spojrzałem
na moją przyjaciółkę - „Tak. I nie mogłam powiedzieć, co robiła źle, ale
widzieliśmy też, jak ją to rozwaliło.”
Pepper
zacisnęła usta.
Innymi
słowy, zrozumiała mnie.
Podsumowując,
mój tata był nieobecnym kutasem. Tata Evie był niedbałym kutasem. Tata Pepper
był fiutem osądzającym.
A
tata Hattie był aktywnie złym kutasem na poziomie złoczyńców z filmów
animowanych.
Wciąż
był w jej życiu, w pełni w jej życiu, ponieważ był chory na cukrzycę i
kilkanaście innych dolegliwości, nie radził sobie zbyt dobrze z opiekunami (to
znaczy w ogóle) i dużo chodziła do jego domu, aby opiekować się nim.
A
kiedy to robiła, on ją rozszarpywał na strzępy.
Systematycznie.
Raz
po raz.
To
znaczy, może to nie mówi dobrze o mnie, ale trochę żałowałam, że nie było tak
źle, żeby musiał zostać umieszczony pod opieką pielęgniarską czy coś.
Albo
po prostu umarł.
Ale
na moją obronę, taki zły był ten koleś.
Drzwi
się otworzyły, weszła Lottie wołając - „Hej”, a potem rozejrzała się i zmarszczyła
brwi, gdy zapytała - „Gdzie jest Hatz?”
„Rinz
i Axl widzieli, jak tańczy. Rinz i Axl również widzieli jej załamanie” –
powiedziała Pepper.
„O
cholera” - powiedziała Lottie, jej wzrok powędrował do drzwi, za którymi stał
Axl.
„A
więc… tak” – dokończyła Pepper.
Lottie
zaczęła się cofać w stronę drzwi z wyrazem twarzy na jej ładnej buzi, ale zanim
zajrzała w oczy śmierci, powiedziałam szybko – „Zajmie się tym”
Zarówno
Pepper, jak i Lottie zwróciły się do mnie, ale tylko Lottie zapytała - „Co?”
„On
się tym zajmie” - powiedziałam im.
„Czym?”
- spytała Juno.
Spojrzałam
na nią - „Hattie ma zły dzień”, przeczytaj: życie,
- „…i on to poprawi.”
„Super”
- powiedziała Juno.
Ach,
być dzieckiem i nie rozumieć oszałamiającego wysiłku, jaki musiał włożyć Axl,
żeby dostać się tam z Hattie.
„On
się tym zajmie?” - spytała Lottie.
Spojrzałam
na nią i skinęłam głową.
„Jak?”
- Lottie naciskała.
„Cóż,
możemy po prostu powiedzieć, że gdyby ona była Świętym Graalem, a on królem
Arturem, minąłby około tydzień, zanim ten kubek znalazłby się w gablocie w
Camelot”.
„Wreszcie”
- mruknęła Pepper.
Rzuciłam
jej spojrzenie mówiące: Tak, racja. A ty
i Auggie jesteście następni.
Posłała
mi spojrzenie mówiące: pilnuj swojego
nosa.
Zmieniłam
swój wygląd, by powiedzieć: Nigdy w życiu.
Zmieniła
swój wygląd, by powiedzieć: Nieważne.
Zmieniłam
swój wygląd, by powiedzieć, dostaję to
regularnie od gorącego faceta, który robi mi śniadanie i jestem prawie pewna,
że nazwałaś swój wibrator Augustus.
Przewróciła
oczami.
Tak
całkowicie nazwała swój wibrator Augustus.
„Będziecie
tańczyć, czy co?” - spytała Juno.
„Będziemy
tańczyć, kochanie” – powiedziała cicho Pepper do swojej dziewczyny.
Zwróciłam
uwagę na Lottie.
Wyglądała
teraz przez okno.
Więc
poszłam do niej.
Była
nie tylko królową pszczół w Smithie’s, była naszą królową. Trochę starszą od
nas. Dużo mądrzejszą od nas (oprócz Evie, nikt nie był od niej mądrzejszy, może
nawet Stephen Hawking). I przyjęła na siebie obowiązek, z niemałą determinacją,
by o nas dbać.
„Nic
jej nie będzie” - obiecałam.
„Wiem
co nieco o tacie, który nie jest wiele wart” - powiedziała do okna i spojrzała
na mnie.
Zahaczyłam
moje ramię o jej.
„I
wszystko z tobą w porządku, z Evie wszystko w porządku, i, spójrz na mnie, ze mną wszystko w porządku. I wiesz, nie
tylko Boone sprawia, że jestem taka. Zawsze taka byłam, naprawdę, bo mam was.”
Zajęło
to chwilę, ale Lottie w końcu odpuściła.
„Czy
była dobrą tancerką?” - zapytała.
„Lottie,
nie uwierzyłabyś.”
Potrząsnęła
głową - „Nie sądzę, żeby robiła to przez te wszystkie lata.”
Hmmm.
Przestrzeń
taneczna.
Samotny
czas.
Potrzeby
oczywiście nie można było powstrzymać.
Co
stanowiło problem, jeśli faktycznie to powstrzymywała.
„Wszyscy
musimy o nią dbać, Rinz” - oświadczyła Lottie.
Otrzymano
dyrektywę.
Chociaż
i tak zamierzałam to zrobić.
Skłoniłam
się.
Odczepiła
nasze ramiona, ale zaczepiła mnie o talię i odwróciła, mówiąc - „Zatańczmy”.
A
potem tańczyłyśmy.
*****
Axl
i ja pochłanialiśmy miski burrito w Chipotle, kiedy zadzwonił mój telefon.
Dobra,
ja pochłaniałam. Lottie była mistrzynią musztry w całej tej sprawie przejścia
do rewii.
Axl
jadł normalnie.
Spojrzałam
na telefon.
To
był Joker.
„Joker”
- powiedziałam do Axla, kiedy zobaczyłam jego uniesione brwi. Odebrałam
telefon, mówiąc - „Hej”.
„Mamy
sytuację w twoim domu”.
Wystrzeliłam
do wyprostu na krześle.
Jak
to możliwe?
Po
pierwsze pracował tam tylko hydraulik, który przyszedł z rekomendacji Tacka
Allena, ostatniego prezesa Chaos MC. Więc czułam się bezpieczna zostawiając go
samego, ponieważ byłam prawie pewna, że nie orżnie mnie, powiedzmy, wyszarpując
wszystkie miedziane rury z mojego domu, aby sprzedać je na czarnym rynku, co
wzbudziłoby gniew wielu motocyklistów, co wydawało się dość łatwe. Ale miałam
wrażenie, że jeśli orżnąłeś kogoś, kogo wzięli pod swoje skrzydła,
zmarszczyliby brwi.
A
po drugie, skoro tylko hydraulik pracował, nie wiedziałam, dlaczego Joker tam
był.
„Dlaczego
tam jesteś?” - zapytałam.
„Nie
byłem, dopóki nie przejechałem obok i zobaczyłem facetów wyładowujących kupę
gówna do twojego domu.”
Co?
„Jakie
gówno?” - zapytałam.
„Nie
wiem, ale wchodzę i zaraz się dowiem” – odpowiedział.
„Za
chwilę tam będę” - powiedziałam bez dalszej zwłoki. Rozłączyłam się i
powiedziałam do Axla - „Musimy wziąć to na wynos.”
Najwyraźniej
odczytał mój nastrój, ponieważ wstał ze swojego miejsca, mówiąc - „Zostaw to.”
Czy
on był szalony?
Zostawić
idealnie dobrą miskę burrito Chipotle?
„Nie
możemy tego zostawić” - powiedziałem mu - „Żadne z nas nie zjadło nawet połowy.
A to miska burrito Chipotle.”
„Ryn,
masz sytuację?”
„Chyba
tak.”
„Kupię
ci kolejną pieprzoną miskę. Zostaw to.”
Po
tym, jak wyrzuciliśmy nasze miski (och, ludzkości!), pojechaliśmy do mojego
domu.
I
zdałam sobie sprawę, że mieliśmy większą sytuację niż ta, o której myślałam,
kiedy zobaczyłam Tacka, podobnie jak Hawka.
I
Boone’a.
„O-o”
- powiedziałam.
„Kurwa”
- powiedział Axl.
Axl
zaparkował, oboje wysiedliśmy i zrobiliśmy to szybko, Axl skierował się do
Hawka, a ja ruszyłam przez trawnik do Boone.
„Co
się dzieje?” - zapytałam go.
„Masz
dostawę.”
Proszę, powiedz mi, że to nie jest
martwe ciało. Proszę, powiedz mi, że to nie jest martwe ciało. Proszę, powiedz
mi, że to nie jest martwe ciało, skandowałam w myślach.
„Wygląda,
że mocno podzieliłaś się z twoimi planami, wszystkimi podłogami, drewnem i
płytkami oraz całą zabudową w kuchni. Do tego płyta kuchenna Wolf, kuchenka
mikrofalowa i piekarnik Dacor, lodówka Sub-Zero i zmywarka Bosch” – powiedział
Boone.
Wielokrotnie
mrugałam na niego.
Kiedy
znów mogłam operować ustami, zapytałam - „Co?”
„Nie
jestem pewien, czy ta okolica może wesprzeć wzrost wartości tego wszystkiego,
co oznacza dla nieruchomości, ale łatwo, możesz przypiąć kolejne dziesięć
tysięcy, może piętnaście, nawet jeśli to gówno jest warte znacznie więcej, i zrób
to, ponieważ większość nabywców domów wie jak dużo to gówno jest warte” -
ciągnął Boone.
„Co?”
- zapytałam ponownie.
Miał
w ręku coś, czego do tej pory nie zauważyłam i zauważyłam to, ponieważ teraz mi
to oferował.
To
był kawałek papieru.
Wzięłam
to, a na nim było napisane:
Ryn,
To jest częściowa spłata tego, co
jestem winien.
Trzymaj się,
BR
Cóż,
najwyraźniej Brett nie zniknął.
„Och
rany” - powiedziałam do notatki.
„Tak”
- powiedział do mnie Boone.
Spojrzałam
na niego - „Skąd on wiedział, jakie rzeczy kupić?”
„Nie
wiem, ponieważ byliśmy ostrożni i nie miałaś ogona, ale przypuszczam, że oznaczyłaś
ceny na to wszystko w sklepach i nie byłoby trudno zadzwonić, poprosić o listy
z twoim nazwiskiem i uporządkować to, co było wcześniej.”
„To
ma sens” - wymamrotałam.
Tak.
Brett.
„Nie
mogę tego wszystkiego zatrzymać” - powiedziałam Boone’owi.
„Mogłabyś
znaleźć argumenty, że możesz” – odpowiedział.
Przyjrzałam
mu się uważnie, nie będąc w stanie zorientować się, sądzi o tym wszystkim,
chociaż nie wydawało się to pozytywne.
„Czy
ty możesz znaleźć argumenty?” - zapytałam.
„Twoje
życie jest popieprzone i będzie tak trwało przez nieokreślony czas z powodu
tego dupka. Więc tak. Strasznie się przestraszyłaś. Nie możesz się poruszać bez
ochrony. Ja nie mogę pracować. A twoje życie nie jest twoje. Myślę, że ma to wartość
kilku szafek kuchennych.”
I
dachówki.
I
podłogi z drewna.
I
sprzętu AGD.
Najwyższej klasy
urządzeń.
Nie
wspomniałam mu o tym.
„Ale
czy to nie brudne pieniądze?” - zapytałam.
„Mógłby
ich użyć do tego lub kupić sobie jacht. Nie myśl, że musiałabyś ciężko się
wysilać, aby zgadnąć, w jaki sposób ja bym to wziął.”
Przyjrzałam
mu się jeszcze bliżej - „Jesteś zły?”
„Chcę,
żebyś była wolna i czysta, a nie prześladowana przez tego dupka.”
To
nie było to.
Chodziło
o to, że tego samego ranka Boone zaproponował rozwiązanie, by uratować
sytuację.
A
teraz Brett pokonał go tym ciosem i zrobił to w stylu Sub-Zero, coś, czego
Boone prawdopodobnie nie zrobiłby, a może nie mógłby zrobić (nie wiedziałam,
nie dotarliśmy do etapu omawiania finansów w naszym związku – jego loft był
słodki, podobnie jak jego samochód, podobnie jak jego ubrania, nie wspominając
o kamionce, ale nie miał Sub-Zero).
Dobra,
po kolei.
Byłam
ja.
Także
jeszcze nie poznane (przeze mnie) Whitney i Muriel.
I
odwołując się do tego, w pierwszej kolejności Boone podejmujący decyzję o
wstąpieniu do wojska.
Miałam
wrażenie, że mój mężczyzna nie jest nadczłowiekiem (tylko blisko), ale miał
kompleks bohatera.
„Cóż,
nie przyjmę tego” – powiedziałam mu.
„Twój
wybór” - burknął.
Rozejrzałam
się - „Dlaczego wszyscy tu są?”
„Ponieważ
Cisco pojawił się ponownie i zostawił notatkę, a my musimy z nim porozmawiać,
aby zobaczyć, czy niektóre z gówna, których nie mówi, obejmują Muellera i
Bogarta lub innych, którzy próbują włączyć się w jego akcję, biorąc pod uwagę,
o ile możemy powiedzieć, że to nadal trwa, nawet jeśli szef się ukrywa. Ale
podejrzewamy, że ma kreta w swojej operacji, więc może tak nie być. A, że
zrzucił to na ciebie, to jedyny trop, jaki mamy.”
„Och”
- wymamrotałam, co nie było zbyt wiele do powiedzenia po tym wszystkim, czym
się przed chwilą podzielił, ale to było wszystko, co miałam. Potem normalnym
głosem powiedziałam - „Zadzwonię i powiem mu, że nie mogę się zgodzić.”
„A
ja radzę, Rynnie, żebyś przynajmniej przespała się na tym” - powiedział Boone,
a w jego głosie nie było już śladu irytacji.- „To zmniejsza twoją… naszą…” - poprawił się, gdy spojrzałam
na niego ze zmrużonymi oczami - „…inwestycję o co najmniej dwadzieścia pięć
tysięcy, prawdopodobnie dziesięć po drugiej stronie. To może nie być warte
słuchania, jak ktoś zostaje zastrzelony na twoim tylnym ganku. Ale to nie
będzie do dupy.”
Hmmm.
Idźmy
dalej.
„Jadłeś
lunch?” - zapytałam z nadzieją, że nie i pójdzie do Chipotle z Axlem i mną.
„Tak”
– odpowiedział, rozwiewając moje nadzieje, widząc, że to zrobił i otwarcie
walcząc z uśmiechem, który sprawił, że zacząłem się zastanawiać, dlaczego z tym
walczył, skoro widziałam go walczącego.
„Cóż,
Axlowi i mnie przerwano miski burrito” - podzieliłam się.
„Tragedia”
- droczył się.
Przewróciłam
oczami, a potem powiedziałam mu - „A Lottie odtańczyła mi tyłek, więc jestem
głodna.”
„Nie
chcesz zobaczyć rzeczy?”
„Już
cierpię z powodu powtarzających się urazów kręgosłupa ze wszystkimi rzeczami
Bretta. Niewinny zabicia gliniarza, winny zamordowania faceta przy moich
tylnych drzwiach, narażania mnie na niebezpieczeństwo, pomagania mi w
realizacji moich marzeń. Nie chcę tam wchodzić i zakochać się w Sub-Zero, a
potem walczyć z potrzebą zaproszenia go na kolację, którą ugotujesz, tylko po
to, by ktoś wycelował bazookę w twój loft, powodując eksplozję i naszą szybką
ucieczkę.”
„Dobry
wybór” - mruknął, chichocząc.
Niestety
nie byłam w nastroju do żartów.
Chociaż
cieszyłam się, że rozśmieszyłam Boone’a.
„A
tak przy okazji, mieliśmy sprawę z Hattie, która miała miejsce po tym, jak
rozmawialiśmy z Axlem. Więc między nami jest dobrze. Ale on nie jest okej z
Hattie. Więc uwaga, być może będziesz musiał wrócić do tego swojego chłopca.”
„Co
z Hattie?”
„Jest
naprawdę dobrą tancerką. Balet. Klasycznie wyszkolona.”
„Tak?”
„A
Axl widział, jak tańczy.”
Odchylił
się do tyłu, wypowiadając - „Ach”, nie walcząc z tym uśmiechem.
„A
potem nawaliła, zareagowała bardzo niepokojąco, on to zobaczył, podszedł do
niej, próbował być przy niej, a ona uciekła z pokoju. Szuu!” - do tego ostatniego kawałka dodałam dramatyczne machnięcie
ręką.
Boone
już się nie uśmiechał.
„Więc…
tak” - dokończyłam.
„Będzie
dobrze, że będziemy tylko ty, ja i weekend, ponieważ nie przydarzy ci się wtedy
żaden dramat.”
Tak
było.
Tak
dobrze.
„Idź
i zjedz” - rozkazał i pochylił się, by dotknąć ustami moich - „Muszę wrócić do
pracy”.
Nie
poszłam jeść.
Poszłam
przywitać się z Hawkiem, Jokerem i Tackiem, zabrałam Axla i wróciliśmy do
Chipotle i zamówiliśmy te same cholerne rzeczy.
*****
„Wiesz,
że będę musiała położyć temu kres” - oznajmiłem.
To
było tego wieczoru po kolacji.
Zmywaliśmy
naczynia, a potem jechaliśmy obejrzeć film.
Albo
jakiś kanał kryminalny, gdybym mogła namówić do tego Boone’a. Od tygodni nie
udało mi się to ani razu.
„Położyć
kres czemu?” - spytał, zgarniając do miski resztki zacieru czosnkowego, oraz
to, co było niezłym, prawdopodobnie podkręcającym palce, czymś w stylu latke[1] zrobionym
przez Boone’a na niedzielny brunch.
„Że
pomagasz mi zmywać naczynia” - odpowiedziałam.
Jego
oczy skierowały się na mnie - „Dlaczego?”
„Ty
gotujesz.”
„Więc?”
Wsunęłam
talerz do zmywarki i odwróciłam się całkowicie do niego - „Mamy równowagę.
Przytulasz się. Przytulam się. Mówisz mi, że jestem wspaniała. Mówię ci, że
jesteś gorący. Każesz mi ssać twojego fiuta. Ssę go. Nie możesz gotować i
pomagać w zmywaniu naczyń. To pierdoli naszą równowagę.”
„Ryn,
lubię być z tobą.”
Tak
cholernie słodki.
Nadal.
„Boone,
twój dom to jeden pokój, bez łazienki i pralni. Możesz siedzieć ze mną na
kanapie i wybierać film.”
„Podoba
mi się twój zapach. Podoba mi się sposób poruszania rękami, nawet wkładanie
naczyń do zmywarki. Lubię strzelać z tobą w gówno, a nie krzyczeć przez
dwadzieścia metrów przestrzeni. Lubię być z tobą, Ryn. I mam w dupie, że wrzucam
zacier do pojemnika, kiedy to robię.”
Poważnie?
Poważnie?
Nic
dziwnego, że miał kompleks bohatera.
Był
od stóp do głów, od mózgu do serca, niesamowity.
Aby
wyjaśnić ogrom moich uczuć związanych z tym wszystkim, co właśnie powiedział,
warknęłam - „Całkowicie psujesz naszą równowagę!”
Roześmiał
się i złapał mnie w ramiona, co było do bani, ponieważ moje ręce były mokre i
nie mogłam go dotknąć.
„Po
prostu pozwól mi robić to, co robię” - powiedział cicho.
„Nieważne”
- odpowiedziałam.
„A
ja pozwolę ci robić to, co ty robisz” - ciągnął.
„Tak,
możesz być wymarzonym facetem, a ja…”
„Nie, do cholery, tego nie kończ” - warknął, mocno ściskając.
Zamknęłam
się.
„Masz
prawdziwy problem z tym, że nie jesteś tym, co uznałaś za idealne, Kathryn” -
stwierdził z irytacją Boone - „To przez twojego tatę. Wbił ci to do głowy. A
jeśli od tego momentu nie usłyszałaś nic, co mówiłem, musisz to usłyszeć.
Jesteś marzeniem, Ryn. I nie chodzi o to, że jesteś przepiękna, masz świetne
ciało, czy ssiesz mojego fiuta, kiedy ci każę. Chodzi o to, że jesteś twarda,
zabawna, słodka i cholernie hojna, i nie pozwalasz, by cokolwiek cię
spowolniło. To jest dalekie od beznadziejnego, że pociągasz mnie tak bardzo,
jak to robisz. Ale jasne jest, że zawiodłem w zadaniu dzielenia się tym, jak
bardzo mnie pociągasz i dlaczego, Ryn, kiedy mówisz takie gówno, jakie właśnie
zamierzałaś powiedzieć.”
Spojrzałam
na niego.
„Nie
wiem, jak pomóc ci odpuścić to, co ci zrobił, ale przegrał, Ryn. Utracił to.” - powiedział to przy kolejnym ciasnym uścisku - „Wiem, że
trudno ci to zobaczyć w ten sposób, ale przegapiłeś, ze twój tata był
absolutnym kutasem. Ale stracił ciebie.
A gdybym nie nienawidził faceta za to, co na ciebie wyłożył, współczułbym mu.”
Wszystko
co powiedział było Boone’m.
Ale
to ostatnie było niespodzianką.
„Nienawidzisz
mojego taty?”
„Tak.”
„Boone,
jeszcze go nie spotkałeś.”
„Nie
muszę. Nie chcę. I mam nadzieję, że nigdy go nie spotkam.”
Łał.
„Ale,
Boone, nienawiść nie jest dobra.”
„Czy
czułabyś tak samo, gdyby mój tata był taki jak twój?”
Rozumiałam
jego punkt widzenia.
„Tak.”
- widział, że zrozumiałam jego punkt widzenia.
„Okej,
jestem niesamowita, a ty jesteś niesamowity, więc wariactwo anulowane. Wciąż
mamy równowagę” - zadekretowałam.
Boone
skrzywił się na mnie przez sekundę, zanim jego twarz zmieniła się, a usta
wykrzywiły się w uśmiechu.
„Jezu,
jesteś słodka.”
„Zamawiam
też coś w stylu latke z tym zacierem na niedzielny brunch.”
Zaczął
się śmiać.
Podniosłam
się na palcach i pocałowałam go, kiedy to robił.
Zaczęliśmy
się całować i może trochę zmoczyłam włosy Boone’a rękami, kiedy to zrobiliśmy.
Był
Boone’em, a ja go całowałam.
Więc
nie miał nic przeciwko.
Dziękuję
OdpowiedzUsuńDziękuję...historia Axl zapowiada się bardzo ciekawe
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział, podoba mi się akcja z Hattie i Axlem, ich historia zapowiada się bardzo ciekawie. Ryn i Boone są bardzo zgrani i mam nadzieję, że tego nie zepsują. Cisco no cóż jest jak diabeł wyskakujący z kapelusza, mam wrażenie, że celowo ją ustawił na świeczniku, licząc że Hawk rozwiąże jego problemy. A to mi się już nie podoba 👿
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuje
OdpowiedzUsuńDziękuję, już nie mogę doczekać się części z Hattie
OdpowiedzUsuńDziękuję ☺️
OdpowiedzUsuńHattie...
OdpowiedzUsuńDziękuję
Dziękuję ❤
OdpowiedzUsuń