ROZDZIAŁ 4
Jedyna
w swoim rodzaju
Ryn
Biorąc
pod uwagę, że uspokojenie trwało wieczność, nie miałam pojęcia, jak długo
spałam, zanim zadzwonił mój telefon.
Kiedy
otworzyłam oczy i zobaczyłam budzik przy łóżku, wiedziałam, że jest dziesiąta
(więc przypuszczam, że spałam może ze dwie godziny).
Spojrzałam
na podświetlony ekran mojego telefonu i powiedział BRIAN.
Nie
byłam w nastroju na brata.
Ale
posłuchaj:
Tak
było w przypadku ludzi, którzy kochali tych, którzy byli uzależnieni od
alkoholu.
Były
czynniki strachu, które prześladowały każdą twoją myśl.
Mój,
wokół Briana, zakładał, że był w tym, kiedy miał pod opieką dzieci, które
nieumyślnie wpadły w kłopoty lub zraniły się, musiały o siebie zadbać, podczas
gdy ich tata nie był w stanie tego zrobić.
Albo,
że skrzywdził się, gdy był sam, powiedzmy, że upadł na głowę stracił
przytomność i bez nikogo tam się nie budził.
Podobnie
jak w przypadku uduszenia, kiedy mógłby spać na plecach i wymiotować we śnie.
Ostatni
i największy, że jechał po pijanemu.
To
nie chodziło o złapanie go. To byłoby do dupy dla Briana i prawdopodobnie
byłoby ogromną pobudką (być może).
To
nie chodziło nawet o niego, wpadającego w katastrofę i raniącego się. Nie
chciałam tego. A gdyby było źle, nienawidziłabym tego. Ale to nie była
najgorsza myśl w tym konkretnym scenariuszu.
Tylko
to, że skrzywdziłby kogoś innego.
Mógłby
mieć ze sobą dzieci i skrzywdzić je.
Może
zupełnie obcych.
To
nie miałoby znaczenia.
Nigdy
nie będzie w stanie z tym żyć.
I
nie byłam pewna, czy ktokolwiek wokół niego też.
W
tym ja.
A
gdyby miał ze sobą dzieci i zrobił coś tak głupiego, zwłaszcza ja.
Więc
chociaż nie chciałam rozmawiać z moim bratem, nie tylko po gównie, które
ostatnio znosiłam, ale zwykle w ogóle (w dzisiejszych czasach), odebrałam
telefon na wypadek, gdyby została wezwana do niego aresztowanego za jazdę po
pijanemu i potrzebował kogoś by wpłacić kaucję czy coś.
„Hej,
Bri” – przywitałam się ostrożnie.
„Co
do kurwy nędzy, Ryn? - warknął mi do
ucha.
Znieruchomiałam
oparta na przedramieniu w łóżku.
„Wylatujesz”
- oświadczył.
„Przepraszam?”
- zapytałam.
„Wiesz,
że miała ciężko. Za wcześnie zaszliśmy w ciążę i nie wychodziło nam” –
stwierdził.
Cholera
jasna.
Mówił
o Angelice.
Bronił
Angeliki.
„Jeśli
ona potrzebuje trochę czasu dla siebie, żeby poskładać swoje gówno do kupy,
potrzebuje tego, a nie potrzebuje ciebie i jednego z twoich durnych przyjaciół,
którzy węszą się w jej życie, i osądzają” – ciągnął.
„Czas
dla siebie?” - zapytałam.
„Była
w ciąży w wieku dziewiętnastu lat. Miała dwójkę dzieci prawie zanim mogła pić[1]. Nigdy
tak naprawdę nie trzymała się pracy, poza pracą w klasie maturalnej w Wendy. Ma
do czynienia z wieloma problemami. Chryste, miałaś prywatnego detektywa, który
śledził ją i robił zdjęcia? Co jest z tobą nie tak?”
Nie
mógł tego naprawdę mówić.
„Przestań”
– syknęłam.
„Nie,
przestanę” - odgryzł się. - „Wylatujesz. Pozwolimy ci znowu zobaczyć dzieciaki,
kiedy będziemy mieli trochę czasu, żeby przeboleć, że zrobiłaś coś, co było dla
niej tak kolosalnie walnięte.”
Robić
coś tak kolosalnie walniętego dla niej?
Podciągnęłam
się do siedzenia i bardzo ciężko pracowałam, aby nie pozwolić mojej głowie
eksplodować.
„W
tej chwili moja nieobecność będzie oznaczała, że nie będę dawała już jej
pieniędzy”.
„Nie
martw się o to, mam to pokryte.”
Racja.
„I
moja nieobecność będzie oznaczała, że kiedy udaje, że boli ją głowa lub jakakolwiek
pieprzoną grę, w którą postanowi zagrać, żeby dać jej czas dla niej, nie będę
na wezwanie, żeby opiekować się dziećmi, zabierać je do szkoły ani nic jeszcze innego.”
„Znowu
mam to pokryte.”
„O
tak, Bri? Zrezygnujesz z whisky poprzedniego wieczoru, żeby mieć pewność, że
następnego ranka nie będziesz nadal nawalony, żebyś mógł bezpiecznie zawieźć je
do szkoły?”
Cisza,
która nastała po tym, była ciężka, w sposób, w jaki przypuszczałam, że nad
Denver utworzyła się potężna chmura burzowa, rozciągająca się między moim domem
a mieszkaniem Briana.
Nigdy
o tym nie wspomniałam.
Nigdy.
Powinnam
była, ale poza zachęcaniem go do Ubera, gdy był zbyt daleko, by usiąść za
kierownicą lub sugerowaniem (zdecydowanie), żeby spał na mamy lub mojej
kanapie, nie zbliżyłam się do poruszenia tego.
I
można było się spierać (a nawet bym się spierała, po tym, jak to powiedziałam,
wkurzona jak diabli), nie powinnam była poruszać tego, kiedy byłam wkurzona jak
diabli.
Ale…
poważnie?
Czas
dla siebie?
Ogarniał
to?
Co
do cholery?
W
końcu przemówił.
Ale
kiedy to zrobił, żałowałam, że nie milczał.
„Pieprz
się, Ryn” – powiedział cicho.
„Musimy
porozmawiać” – odpowiedziałam łagodnie w odpowiedzi.
„Nie,
absolutnie nie.”
„Tęsknię
za moim bratem” – szepnęłam – „Byłeś niesamowitym facetem, Brian. Zabawny.
Mądry. Wierny. Najlepszy brat na świecie i przepraszam, że to mówię, ale to
prawda, pod warunkiem, że nie pijesz. I tęsknię za tobą.”
„Nie
mogę ci nawet powiedzieć, jak kurewsko mało mnie to obchodzi.”
Wciągnęłam
oddech na podłość jego słów.
„Wylatujesz,
Ryn” - oświadczył - „Bardziej niż byłaś wcześniej.”
„Jeśli
odbierzesz mi te dzieci, bo Ang nie może dorosnąć i stawić czoła
odpowiedzialności. I zaprzeczysz, że masz problem, kiedy już wszystko straciłeś,
po prostu wszyscy wokół ciebie wykonują ruchy, aby cię uchronić przed tym
faktem, ponieważ cię kochamy, ale sposób, w jaki to robimy, pozwala ci to robić.
Jeśli to zrobisz, rozbijesz już złamane serce.”
„I
nie mogę ci powiedzieć, jak kurewsko mało mnie to obchodzi.”
Potem
usłyszałam sygnały dźwiękowe, mówiące mi, że się rozłączył.
Podniosłam
kolana do klatki piersiowej i opuściłam na nie czoło.
„Czas
dla siebie” - wyszeptałam i zaczęłam się cicho śmiać, tuż przed tym, jak ból
przeszył moje ciało, gdy powstrzymałam szloch.
Zajęło
to sekundę, ale opanowałam emocje.
Wydawało
się, że nie jestem w stanie kontrolować swojego życia.
Ale
byłam niezła z blokowaniem emocji.
Kiedy
udało mi się to przedsięwzięcie, podniosłam głowę.
Mało
spałam.
Ale
nadszedł czas, aby iść na zajęcia z kickboxingu.
*****
Udało
mi się uniknąć kolejnych dramatów między telefonem Briana tego ranka a występem
u Smithiego tego wieczoru.
Nie
byłam więc aż tak zachwycona, widząc Doriana stojącego przed szatnią tancerzy z
oczami utkwionymi we mnie.
Naprawdę.
Niech
mnie ktoś uratuje.
Dorian
był w typie Michaela B. Johnsona[2].
Nie
byłam poetką, ale wyobrażałam sobie, że mogłabym pisać całe sonety o jego szyi.
Zapomnieć się z tymi ustami. Te usta. Te mocne, proste, białe zęby.
To
byłby monolog Szekspira.
Ale
jego głęboko osadzone oczy. Zarówno ostro przenikliwe, jak i ciepło łagodne.
Tak.
Nawet
nie dotarłam do jego dołeczków.
Byłam
otoczona przez ciacha.
I
żaden z nich nie był mój.
Próbowałam
być zarozumiała, swobodnie, rzucając „Yo”, kiedy podeszłam bliżej i zatrzymałam
się.
„Widzę,
że nadal idziesz z tymi bzdurami wszystko
dobrze” – zauważył.
To
byłaby niezwykle bystra część Doriana.
„Jakie
bzdury? Życie jest dla mnie wolne i luźne, Ianie.”
„Tak.
Dokładnie to mówią mi te cienie pod twoimi oczami.”
Spojrzałam
na niego.
Moje
spojrzenie odbiło się od niego, zastukało w korytarzu za kulisami i ugryzło
mnie w tyłek.
Kiedy
wyczuł, że moje spojrzenie z powodzeniem zbłądziło, powiedział - „Smithie chce
zamienić słowo”.
Wspaniale.
„Opowiadasz
bajki poza szkołą?” - zapytałam.
„Pozwij
mnie, gówno mnie obchodzi” – odpowiedział - „Ale nie. Myślę, że jeśli nie
powiem wujkowi, że masz coś w głowie albo spieprzyłaś sobie życie, mam trochę
szansy, że zostawisz to mnie, żebym mógł albo wysłuchać, kiedy to wyciągasz,
albo pomóc ci coś z tym zrobisz.”
Skarcił
mnie kolorowo.
Ale
jednak.
„Przestań
być miły, kiedy staram się być twarda” - odparłam.
„Przestań
być twarda, gdy jesteś wśród przyjaciół i nie musisz robić tego gówna” -
odpalił.
Poszliśmy
na wgapianie się w siebie.
Nic
dziwnego, że przegrałam.
A
moja kapitulacja obejmowała mnie, mówiącą - „Czy Smithie jest w swoim biurze?”
„Tak.”
Kiwnęłam
głową, zaczęłam go okrążać, ale szedł obok mnie.
Spojrzałam
w tę stronę i w górę.
„Potrzebuję
eskorty?” - zapytałam.
„Jestem
w tym konwoju” - odpowiedział.
O
nie.
Czy
Smithie i/lub Dorian dowiedzieli się, że wczoraj wieczorem zostałam trochę
porwana?
„Jestem
naprawdę w porządku” - powiedziałam mu, gdy dotarliśmy do drzwi, które prowadziły
z tylnego korytarza do klubu - „Albo będę. Tylko trudny okres.”
Trudny,
grząski, wyboisty, z zakrętami i prawie gwarantowanym klifem na końcu.
Czułam
się jak Thelma i Louise, i nie bawiło mnie fotografowanie podłego, zgniłego
gwałciciela ani spanie z Bradem Pittem.
„Mój
wujek myślał o kierunku rozwoju klubu i chce z tobą o tym porozmawiać”.
Cóż,
to była zdecydowanie rzecz, która sprawiła, że myślałam hmmm.
Biorąc
pod uwagę, że Smithie nie był stary, ale też nie był młody i był w grze od
ładnych kilku lat, powszechnie uważano, że od chwili, gdy Dorian pokazał, że
Smithie przygotowuje go do przejęcia.
A
odkąd Dorian się pokazał, jego tytuł bramkarza w większości odzwierciedlał jego
niezdolność do znoszenia nawet odrobiny gówna ze strony przerażającego klienta
i jego super moc polegającą na cichym usuwaniu go z klubu, ale z łatwością, a
jeśli to konieczne, siłą.
Ponadto,
odkąd Dorian się pokazał, tańce na kolanach były sprawdzane przez niego i
Smithiego, i tylko niego i Smithiego. Dziewczyny nie błąkały się już po piętrze
ani nie przychodziły na skinięcie.
Te
tańce nie odbywały się już na parkiecie.
Zdarzały
się w jednym z dwóch prywatnych pokoi, w których Smithie wcześniej pozwalał na
płatne prywatne tańce, albo czasami wynajmował go do gier w pokera lub tym
podobnych, i zawsze zdarzały się z obserwującym bramkarzem w pokoju.
Płatność
była przekazana wcześniej, wspomnianemu bramkarzowi, który zaraz po tańcu
przekazał ją tancerce.
Jedynymi
pieniędzmi, które wymieniały ręce między klientem a striptizerką, były napiwki.
Teraz
taniec na kolanach był wstrętny.
Byłam
w nich dobra, ale były wstrętne.
A
ktoś, kto nigdy tego nie robił, nie mógł wiedzieć, ale różnica między siadaniem
okrakiem na kolanach faceta i dawaniem mu dobrych rzeczy z setkami gapiów,
którzy dostają darmowy pokaz, a robieniem tego na osobności ze strażnikiem,
była ogromna.
Innymi
słowy, kiedy Dorian był w pobliżu, nie mogłam się doczekać, kiedy usłyszę, co
Smithie rozważał w sprawie kierunku, w jakim zmierza klub.
Przeciskaliśmy
się przez stoły, wokół sceny do schodów i w górę, a po tym, jak Dorian sięgnął
nad moją głową, by zapukać do drzwi biura Smithie, i usłyszeliśmy - „Tak!”,
weszliśmy.
Zobaczyłam
mojego szefa za jego zawalonym biurkiem.
Był
ciemniejszy od Doriana, grubszy, nie miał dołków, ale mieli te same usta i
wzrost, a Smithie miał w sobie tę przenikliwą przebiegłość i ciepłą
delikatność, chociaż u niego miała do czynienia ze sztuką.
Wybrałam
striptiz, bo miałam przyzwoite ciało, umiałam się ruszać, wiedziałam, że dałoby
mi to mnóstwo kasy, zwłaszcza, gdybym tańczyła w klubie, takim jak Smithie’s,
miałam wykształcenie średnie i marzyłam, a potrzebowałam pieniędzy na rozruch
tego marzenia.
To
było po prostu głupie szczęście, trochę z tego, co kiedykolwiek miałam, że wylądowałam
w barze takim jak Smithie, gdzie nasze ubezpieczenie było lepsze niż
ubezpieczenie pracownika rządowego, miał plan emerytalny 401(k) i nieskończoną,
aczkolwiek sfrustrowaną, cierpliwość, by znosić personel, który składał się
prawie wyłącznie z atrakcyjnych ludzi po dwudziestce.
„Hej”
- zawołałam, kiedy podniósł wzrok znad biurka.
Jego
oczy się zwęziły.
I
była ostra przenikliwość.
„Co
się dzieje?” - zapytał.
„Nic”
- powiedziałam szybko, obchodząc jedno z krzeseł przed jego biurkiem i
siadając.
Usiadł
i patrzył na mnie.
„Życie
jest ostatnio trochę wyboiste” - przyznałam się (tak jakby) - „Rodzinne sprawy
z moim bratem, jego byłą i ich dziećmi. Będzie dobrze.”
Spojrzał
na Doriana, który usiadł obok mnie. Jego usta zacisnęły się na to, co Dorian w
milczeniu przekazał. Znowu spojrzał na mnie, potem mądrze odpuścił (wiedziałam,
że tylko na razie).
„Mam
dla ciebie propozycję, którą chcę, żebyś wzięła i przemyślała” – oświadczył.
„W
porządku” - powiedziałam.
„Chcę
przenieść klub w kierunku rewii.”
Nie
miałam pojęcia, co to znaczy.
„Słucham?”
- zapytałam.
„Ty,
Hattie, Pepper, Dominique i może Champagne wraz z Lottie będziecie miały scenę
do własnych tańców. Twoja muzyka. Twoja choreografia. Możesz wszystko zdjąć.
Możesz mieć coś na sobie. Gówno mnie to obchodzi. Tak długo, jak jest to
seksowne, zabawne i sprawia, że mam aksamitną linę przed drzwiami.”
Oddychałam
dziwnie.
„Zatrudnię
inne dziewczyny, które będą robić to co zwykle razem między wami, dziewczyny
robiące swoje” - ciągnął - „Styl burleski. Wypełniacz będzie ogólnie się
rozbierał, chociaż w tym czasie głównych tancerek nie będzie na scenie, więc
klienci mają mnóstwo wytchnienia w programie, aby kupić drinki, a stali bywalcy
wciąż pomyślą, że idą do baru z cyckami. A może wrzucę komika do programu.”
Cholera
jasna.
To
było takie fajne.
„Podobnie
jak Lottie, napiwki będą zbierane dla ciebie” - kontynuował - „Będę podwyższać
opłatę za pokrycie, więc zapłacę ci również wyższą pensję podstawową, ponieważ
będziesz musiała wymyślić własne układy i garderobę. Ale żeby zacząć od tego
ostatniego, dam ci stypendium. Jedyne, co musisz zrobić, aby otrzymać
stypendium, to podpisać umowę, która mówi, że nie zrezygnujesz przez sześć
miesięcy. Jak nie robisz tego i chcesz spędzić czas na scenie, musisz zapewnić
sobie własne gówno. Nie chcesz spędzać czasu na scenie, możesz tańczyć w
burlesce. Nie chcesz brać w tym udziału, a ja idę w tę stronę, będziemy musieli
odbyć kolejną rozmowę. Możesz obsługiwać stoliki, a kelnerki nie zarabiają na
tancerzach, ale nie robią źle. Albo możesz zająć się barem.”
Mając
tę ofertę na stole, nie zajmowałam się barem.
„Jestem
zainteresowana” - powiedziałam głosem mieniącym się z podekscytowania, mój
umysł wirował pomysłami, wyborami muzycznymi, kostiumami.
Skinął
głową, a napięcie, którego nie zauważyłam, opuściło jego twarz.
Nie
chciał mnie stracić, wystraszyć mnie ani wywierać na mnie nieświadomej presji,
abym zrobiła coś, czego nie chciałam robić.
Mogłam
nie wspomnieć, że bardzo kochałam swojego szefa.
„Idziemy
w tę stronę, zainwestujemy w kilka rzeczy, które pozwolą ci być bardziej
kreatywną” - kontynuował - „Dorian i Lottie przynieśli mi pomysły na światła i
lasery, dekoracje, rekwizyty i inne gówno. Masz wszystko, czego potrzebujesz, w
zależności od kosztów, rozważę to.”
„Czy
mogę zatańczyć tę scenę z Flashdance[3]?” - zapytałam.
„Dziewczyno,
jak wylejesz na siebie wiadro wody i będziesz kopała w mokrym body, dam ci
premię” - odpowiedział.
Wreszcie!
Moje
życie wyglądało lepiej.
„Jestem
całkowicie za tym” – powiedziałam.
Smithie
uśmiechnął się do mnie.
„Pytałeś
Pepper czy Hattie?” - zapytałam.
„Pepper,
zeszłej nocy. Jest za. Hattie wezmę, kiedy tu przyjedzie.”
„Smithie,
myślę, że to świetny pomysł” — oświadczyłam.
Spojrzał
na Doriana.
Ta
wiadomość była jasna.
Zwróciłam
się do Doriana.
„Ian,
myślę, że to świetny pomysł” - powiedziałam mu.
Uniósł
brodę, spoko jak cholera, ale widziałam, jak pękają mu dołeczki.
Uśmiechnęłam
się do niego.
I
zanotowałam sobie w pamięci, żeby wyjść następnego dnia i znaleźć zajebiście
czerwonego misia.
*****
Następnego
ranka zadzwonił mój telefon, budząc mnie.
Widziałam,
jak mój budzik powiedział, że jest jedenasta.
To
oznaczało solidne siedem godzin snu.
Sprawy
wyglądały lepiej.
Spojrzałam
na ekran mojego telefonu.
Mówił
MAMA.
Dobra,
to może oznaczać, że wszystko się rozchodzi, jeśli Brian i/lub Angelica ją złapali.
Albo
może po prostu oznaczać, że chce zjeść sobotni lunch z córką.
Sięgnęłam,
złapałam telefon i odebrałam.
„Hej,
mamo” – przywitałem się.
„Co
się, u licha, dzieje?” - zapytała.
Tak.
Moje
szczęście.
Sprawy
się rozchodziły.
„Mamo…”
„Teraz
Brenda zadzwoniła do mnie i powiedziała, że miała pierwszą cholerną chwilę na
uspokojenie Angie, bo wyszła z siebie, płakała i trwała, ponieważ skonfrontowałaś
ją z szukaniem pracy i powiedziałaś jej, że nie jest dobrą matką. ”
O
mój Boże!
Ta
kobieta była najgorsza!
Jak
to umknęło mi przez prawie dziesięć lat?
„A
Angie była w takim stanie, Brenda musiała zabrać dzieci na weekend, a miała
plany na ten weekend, które musiała odwołać, więc nie była naprawdę zachwycona,
że wybrałaś ten czas, aby podzielić się swoimi przemyśleniami z jej córką” - szła
dalej.
Otworzyłam
usta.
Ale
mama jeszcze nie skończyła.
„Teraz,
między tobą a mną…” - powiedziała - „…dużo myślałam, nie tylko ostatnio, ale od
jakiegoś czasu, że Angie musi dobrze trzymać się zębami i pazurami, by wychować
te dzieci. Ale myślisz, że może ty i ja, a może Brenda, a także Brian,
moglibyśmy usiąść i porozmawiać o tym i o tym, jak do tego podejdziemy, abyś
nie był wkurzona, że Angie dzwoni do ciebie rano po tym, jak musiałaś tańczyć,
żeby pomóc a ty to w nią rzucasz?”
Wiesz?
Boone
miał rację.
To
było do bani.
Ale
miał rację.
Umożliwiłam
to gówno.
Albo
się nie wyplątałam, albo nie powiedziałam tego tak, jak było, więc byłam
częścią problemu.
Już
nie.
Nie
miałam żadnego powodu, by chronić Angelicę przed jakimkolwiek gównem, które
miało ją spotkać z powodu jej własnych działań.
Wcale.
„Angie
ma dwa masaże w miesiącu. Zadzwoniła do mnie z powodu migreny, co oznaczało, że
potrzebowała mojej pomocy przy dzieciach, ale tak naprawdę chciała tylko spać.
Tego dnia miała zabieg twarz. Wychodzi na lunch z koleżankami, je jedzenie,
wino, dobrze się bawi. I robi to w markowych klapkach, które kosztują ponad
trzysta dolarów, które ukrywa przed nami, ponieważ gdybyśmy je zobaczyli, nie
dalibyśmy jej pieniędzy na masaże, lunche, zabiegi na twarz i designerskie
buty.”
Mama
nie powiedziała ani słowa.
Nawet
nie wydała dźwięku.
Więc
ciągnęłam dalej.
„Kiedy
tego ranka przyszłam do domu, Portia zrobiła śniadanie dla niej i Jethro.
Płatki śniadaniowe. Pomogła też Jethro spakować lunch. I wypchała jego torbę na
książki. Podczas gdy Ang leżała w łóżku. W domu panował bałagan. W kuchni było
mało jedzenia. Ale miała zaplanowany zabieg na twarz.”
Mama
milczała.
„Kiedy
do niej zajrzałam, poprosiła mnie o pieniądze na wycieczkę dla Jethro, za
którą, jak zakładam, już zapłaciła, ponieważ w tym miesiącu ty dałaś jej kilkaset,
Brenda dała jej kilkaset, ja dałam jej więcej niż kilkaset, a Brian dwa
tysiące.”
To
wywołało wdech.
Ciągnęłam
dalej.
„Albo
ją wymyśliła, a te pieniądze były na jej twarz. To nie ma znaczenia. Kiedy dowiedziałam
się o tym wszystkim i wróciłam niecałą godzinę później, nie spała, była pod
prysznicem, wsadziła już moje pieniądze do portfela, ale pranie na kanapie nie
zostało posortowane.”
Mama
w końcu się odezwała.
„To
nie może być prawda.”
„Jest”
- potwierdziłam - „Mam zdjęcia. Więc tak. Poszłam tam i skonfrontowałam się z
nią, że wyłudziła tysiące dolarów ode mnie, od ciebie, Brendy, i wpadłam w jej
gówno o opiece nad jej dziećmi i znalezieniu pracy. Poza tym, że zarówno
Angelica, jak i Brian odcięli mnie od dzieci, nie żałuję tego.”
„Brian?”
„Jego
też przerobiła. I mówi, że potrzebuje czasu
dla siebie po tym wszystkim, co ją spotkało. Ale nikt nie trzymał jej
pistoletu przy głowie, żeby umawiała się z Brianem, zamieszkała z nim, zaszła z
nim w ciążę, ponownie zaszła z nim w ciążę, a potem zrobiła z tym gówno, kiedy
zaczął tonąć w butelce. To nie jest na niej. To jest na Brianie. Ale reszta to
jej. Ona musi to zrozumieć. Rozumiem, że mając dwadzieścia dwa lata nagle musiała
stawić czoła życiu z dwójką dzieci, bez mężczyzny, z małym doświadczeniem
zawodowym, co było przerażające jak diabli. Mogę się mylić, mamo, ale kiedy
masz dwoje dzieci, nie masz luksusu poświęcania lat na uporządkowanie swojego
gówna. W biegu liżesz rany i idziesz dalej. I wątpię, że pomyślisz, że się
mylę, bo może nie byłaś taka młoda, kiedy ci się to przydarzyło, ale lizałaś
rany w biegu i jechałaś dalej.”
Zajęło
chwilę, zanim mama znów się odezwała.
„Jak
się o tym wszystkim dowiedziałaś?”
„Przyjaciele
Lottie to komandosi. Nie wiem, dlaczego jeden z nich się zaciekawił” - to było
oczywiście kłamstwo, ale mama nie musiała tego wiedzieć, bo mama nigdy nie
musiała wiedzieć o Boone – „…ale on się dowiedział. Dowiedział się o tym i
podzielił się ze mną.”
„To
trochę… inwazyjne, cukiereczku.”
Uwielbiałam,
kiedy moja mama nazywała mnie cukiereczku.
Nazwała
Briana „miodzikiem” i to też mi się podobało.
To
było słodkie.
W
tym przypadku nie miałam zamiaru przyjąć jej ostrożnego upomnienia,
złagodzonego „cukiereczkowym trzaskiem”.
„Masz
rację. Było. Ale nie zaprzecza to faktowi, że Ang od lat gra z nami wszystkimi.
Mamo, ona nosi japonki za trzysta pięćdziesiąt dolarów, a dzieci
jedzą na śniadanie Cap’n Crunch.”
Mam
znowu milczenie.
Powiedziałam
mój kawałek, więc przeczekałam to.
Kiedy
znów się odezwała, brzmiała zupełnie inaczej.
„Wciąż
masz te zdjęcia?”
Um…
Piekło.
Znałam
ten ton.
Mama
znowu była wkurzona.
Nie,
była moralnie oburzona.
Nie,
to nie była prawda.
Była
oburzoną babcią.
Cholera,
Ang nieźle się wpakowała.
„Mamo,
powiedziałam ci to, żebyś już nie była przez nią dręczona i szczerze, żebyś nie
była na mnie wkurzona. Myślę, że musimy pozwolić Ang, Brianowi i Brendzie,
jeśli się nie zbierze, zająć się tym, jak sobie z tym poradzą od teraz.”
„Myślę,
że Brenda powinna wiedzieć, że musiała odwołać weekend w Estes Park, ponieważ
jej dwudziestosiedmioletnia córka wpadła w furię” – stwierdziła stanowczo mama.
Wzięłam
głęboki oddech przez nos, ale nic nie powiedziałam.
„Czy
mogę prosić o te zdjęcia?” - poprosiła.
„Mamo…”
„Kathryn”
- warknęła.
„Możesz
mieć te zdjęcia” - mruknęłam.
„Co?
Mów wyraźnie, Kathryn Rose Jansen.”
„Tak
mamo. Możesz mieć te zdjęcia.”
„Będę
za godzinę. Nie zaproszę cię na rozmowę z Brendą. Masz dość dramatu. Ale czy
chciałabyś zjeść lunch z matką, zanim zabiorę się do tego wspaniałego zadania?”
Zwalczyłam
śmiech, ale nie powstrzymałam uśmiechu, ponieważ mnie nie widziała.
Całkowicie
uwielbiałam moją mamę.
Po
niej dostałam twardość.
Po
niej też dostałam sarkazm.
A
ostatnio tylko moja bratanica i bratanek dostali to ode mnie, ale ja też dostałam
od niej swoją wrażliwość.
„Z
przyjemnością.”
„Czy
tańczysz dziś wieczorem?” zapytała.
„Nie”
- odpowiedziałam.
Wydawała
się zaskoczona - „Wolna sobota?”
„Poprosiłam
Smithiego o zmianę. Napiwki są najlepsze w weekendy, ale czasami po prostu chcę
udawać, że jestem normalna i mieć wolny weekend.”
„Normalna,
cukiereczku, obawiam się, że nie udało mi się w to wpoić w ciebie, to nie jest
to, o co powinnaś walczyć. Jesteś jedyna w swoim rodzaju, Kathryn. I niewiele
jest rzeczy, z których jestem dumna w moim życiu, ale na pewno jestem z tego
dumna.”
Okej,
znowu, całkowicie uwielbiałam moją
mamę.
„Przestań
być taka miła” - zażądałam.
„Nieważne”
- powiedziała - „Do zobaczenia za godzinę.”
Rozłączyłyśmy
się i wychodziłam spod prysznica, kiedy usłyszałam, jak mój telefon warczy
SMS-em.
Wytarłam
się, owinęłam ręcznikiem, poszłam korytarzem i chwyciłam telefon, żeby spojrzeć
na ekran.
Z
nieznanego numeru:
Teraz masz mój numer.
Przez
chwilę nie wiedziałam, co to do diabła było.
Potem
przyszedł:
Zaprogramuj to.
A następnym razem, gdy zostaniesz
porwana…
Użyj go.
O
mój Boże.
Boone!
Dlaczego
do mnie pisał?
Dlaczego
chciał, żebym miała jego numer?
Okej,
więc ten pocałunek tamtej nocy nie wydawał się pocałunkiem na pożegnanie. Ale
po prostu zgodził się, żebym powiedziała, że między nami nic nie będzie.
A
po tym, jak złożył na mnie ten fenomenalny pocałunek, wyszedł.
Więc
może był to rodzaj pocałunku na pożegnanie, który mówił: „W porządku, nigdzie
się nie wybieramy, ale właśnie tego będzie ci brakować”.
Co
nie było miłe.
Z
drugiej strony, gdybym przeżyła całe życie i nigdy nie doświadczyła tego
pocałunku, byłoby to całkowicie do niczego.
I
w końcu byliśmy jeszcze znajomymi. Mieliśmy wspólnych przyjaciół.
Zdarzałyby
się chwile, kiedy nie bylibyśmy w stanie uniknąć siebie nawzajem. Na przykład
zbliżający się ślub Lottie i Mo. Grill z okazji Dnia Pamięci Maga i Evie, lub jeszcze
inne.
Więc
może to był rodzaj twardzielowej gałązki oliwnej.
Mieliśmy
tę chwilę, mieliśmy ją, idziemy dalej, ale ponieważ nie możemy się całkowicie uniknąć,
powinniśmy spróbować się dogadać.
Mając
to na uwadze, zaprogramowałam go i odpisałam.
Przyjęłam.
Jesteś zaprogramowany i mój
pierwszy
telefon po moim następnym porwaniu.
Wróciłam
do łazienki (tak, wzięłam telefon, na wypadek, gdyby odpisał, bo szliśmy dalej,
ale nie mogłam po prostu wyłączyć tego, co czułam do Boone’a, to zajmie trochę
czasu) kiedy odpisał.
Byłam
w połowie podkładu, kiedy całkowicie przestałam się malować, chwyciłam telefon
i przeczytałam,
Nie śmieszne.
Mylił
się.
Ponieważ
czytanie jego tekstów trochę bolało, gdy musiałam spróbować tego potencjalnego bycia
„przyjacielem” z Boone’em.
Ale
wciąż się śmiałam.
Och jak nasz rozpieszczasz, to chyba będziemy moja ulubiona część
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńCudowne ❤️ dziękuję ❤️
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje. W koncu walczy o siebie i mówi jak jest faktycznie. Zapowiada się nieźle.
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńDziekuje
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńDajesz laska! Nikt nie ma prawa cie wykorzystywać! Dziękuję ❤
OdpowiedzUsuńRyn ma fajna mamę.
OdpowiedzUsuń