środa, 16 czerwca 2021

4 - Jedyna w swoim rodzaju

 

ROZDZIAŁ 4

 

Jedyna w swoim rodzaju

 

 

 

 

Ryn

 

Biorąc pod uwagę, że uspokojenie trwało wieczność, nie miałam pojęcia, jak długo spałam, zanim zadzwonił mój telefon.

Kiedy otworzyłam oczy i zobaczyłam budzik przy łóżku, wiedziałam, że jest dziesiąta (więc przypuszczam, że spałam może ze dwie godziny).

Spojrzałam na podświetlony ekran mojego telefonu i powiedział BRIAN.

Nie byłam w nastroju na brata.

Ale posłuchaj:

Tak było w przypadku ludzi, którzy kochali tych, którzy byli uzależnieni od alkoholu.

Były czynniki strachu, które prześladowały każdą twoją myśl.

Mój, wokół Briana, zakładał, że był w tym, kiedy miał pod opieką dzieci, które nieumyślnie wpadły w kłopoty lub zraniły się, musiały o siebie zadbać, podczas gdy ich tata nie był w stanie tego zrobić.

Albo, że skrzywdził się, gdy był sam, powiedzmy, że upadł na głowę stracił przytomność i bez nikogo tam się nie budził.

Podobnie jak w przypadku uduszenia, kiedy mógłby spać na plecach i wymiotować we śnie.

Ostatni i największy, że jechał po pijanemu.

To nie chodziło o złapanie go. To byłoby do dupy dla Briana i prawdopodobnie byłoby ogromną pobudką (być może).

To nie chodziło nawet o niego, wpadającego w katastrofę i raniącego się. Nie chciałam tego. A gdyby było źle, nienawidziłabym tego. Ale to nie była najgorsza myśl w tym konkretnym scenariuszu.

Tylko to, że skrzywdziłby kogoś innego.

Mógłby mieć ze sobą dzieci i skrzywdzić je.

Może zupełnie obcych.

To nie miałoby znaczenia.

Nigdy nie będzie w stanie z tym żyć.

I nie byłam pewna, czy ktokolwiek wokół niego też.

W tym ja.

A gdyby miał ze sobą dzieci i zrobił coś tak głupiego, zwłaszcza ja.

Więc chociaż nie chciałam rozmawiać z moim bratem, nie tylko po gównie, które ostatnio znosiłam, ale zwykle w ogóle (w dzisiejszych czasach), odebrałam telefon na wypadek, gdyby została wezwana do niego aresztowanego za jazdę po pijanemu i potrzebował kogoś by wpłacić kaucję czy coś.

„Hej, Bri” – przywitałam się ostrożnie.

„Co do kurwy nędzy, Ryn? - warknął mi do ucha.

Znieruchomiałam oparta na przedramieniu w łóżku.

„Wylatujesz” - oświadczył.

„Przepraszam?” - zapytałam.

„Wiesz, że miała ciężko. Za wcześnie zaszliśmy w ciążę i nie wychodziło nam” – stwierdził.

Cholera jasna.

Mówił o Angelice.

Bronił Angeliki.

„Jeśli ona potrzebuje trochę czasu dla siebie, żeby poskładać swoje gówno do kupy, potrzebuje tego, a nie potrzebuje ciebie i jednego z twoich durnych przyjaciół, którzy węszą się w jej życie, i osądzają” – ciągnął.

„Czas dla siebie?” - zapytałam.

„Była w ciąży w wieku dziewiętnastu lat. Miała dwójkę dzieci prawie zanim mogła pić[1]. Nigdy tak naprawdę nie trzymała się pracy, poza pracą w klasie maturalnej w Wendy. Ma do czynienia z wieloma problemami. Chryste, miałaś prywatnego detektywa, który śledził ją i robił zdjęcia? Co jest z tobą nie tak?”

Nie mógł tego naprawdę mówić.

„Przestań” – syknęłam.

„Nie, przestanę” - odgryzł się. - „Wylatujesz. Pozwolimy ci znowu zobaczyć dzieciaki, kiedy będziemy mieli trochę czasu, żeby przeboleć, że zrobiłaś coś, co było dla niej tak kolosalnie walnięte.”

Robić coś tak kolosalnie walniętego dla niej?

Podciągnęłam się do siedzenia i bardzo ciężko pracowałam, aby nie pozwolić mojej głowie eksplodować.

„W tej chwili moja nieobecność będzie oznaczała, że nie będę dawała już jej pieniędzy”.

„Nie martw się o to, mam to pokryte.”

Racja.

„I moja nieobecność będzie oznaczała, że kiedy udaje, że boli ją głowa lub jakakolwiek pieprzoną grę, w którą postanowi zagrać, żeby dać jej czas dla niej, nie będę na wezwanie, żeby opiekować się dziećmi, zabierać je do szkoły ani nic jeszcze innego.”

„Znowu mam to pokryte.”

„O tak, Bri? Zrezygnujesz z whisky poprzedniego wieczoru, żeby mieć pewność, że następnego ranka nie będziesz nadal nawalony, żebyś mógł bezpiecznie zawieźć je do szkoły?”

Cisza, która nastała po tym, była ciężka, w sposób, w jaki przypuszczałam, że nad Denver utworzyła się potężna chmura burzowa, rozciągająca się między moim domem a mieszkaniem Briana.

Nigdy o tym nie wspomniałam.

Nigdy.

Powinnam była, ale poza zachęcaniem go do Ubera, gdy był zbyt daleko, by usiąść za kierownicą lub sugerowaniem (zdecydowanie), żeby spał na mamy lub mojej kanapie, nie zbliżyłam się do poruszenia tego.

I można było się spierać (a nawet bym się spierała, po tym, jak to powiedziałam, wkurzona jak diabli), nie powinnam była poruszać tego, kiedy byłam wkurzona jak diabli.

Ale… poważnie?

Czas dla siebie?

Ogarniał to?

Co do cholery?

W końcu przemówił.

Ale kiedy to zrobił, żałowałam, że nie milczał.

„Pieprz się, Ryn” – powiedział cicho.

„Musimy porozmawiać” – odpowiedziałam łagodnie w odpowiedzi.

„Nie, absolutnie nie.”

„Tęsknię za moim bratem” – szepnęłam – „Byłeś niesamowitym facetem, Brian. Zabawny. Mądry. Wierny. Najlepszy brat na świecie i przepraszam, że to mówię, ale to prawda, pod warunkiem, że nie pijesz. I tęsknię za tobą.”

„Nie mogę ci nawet powiedzieć, jak kurewsko mało mnie to obchodzi.”

Wciągnęłam oddech na podłość jego słów.

„Wylatujesz, Ryn” - oświadczył - „Bardziej niż byłaś wcześniej.”

„Jeśli odbierzesz mi te dzieci, bo Ang nie może dorosnąć i stawić czoła odpowiedzialności. I zaprzeczysz, że masz problem, kiedy już wszystko straciłeś, po prostu wszyscy wokół ciebie wykonują ruchy, aby cię uchronić przed tym faktem, ponieważ cię kochamy, ale sposób, w jaki to robimy, pozwala ci to robić. Jeśli to zrobisz, rozbijesz już złamane serce.”

„I nie mogę ci powiedzieć, jak kurewsko mało mnie to obchodzi.”

Potem usłyszałam sygnały dźwiękowe, mówiące mi, że się rozłączył.

Podniosłam kolana do klatki piersiowej i opuściłam na nie czoło.

„Czas dla siebie” - wyszeptałam i zaczęłam się cicho śmiać, tuż przed tym, jak ból przeszył moje ciało, gdy powstrzymałam szloch.

Zajęło to sekundę, ale opanowałam emocje.

Wydawało się, że nie jestem w stanie kontrolować swojego życia.

Ale byłam niezła z blokowaniem emocji.

Kiedy udało mi się to przedsięwzięcie, podniosłam głowę.

Mało spałam.

Ale nadszedł czas, aby iść na zajęcia z kickboxingu.

*****

Udało mi się uniknąć kolejnych dramatów między telefonem Briana tego ranka a występem u Smithiego tego wieczoru.

Nie byłam więc aż tak zachwycona, widząc Doriana stojącego przed szatnią tancerzy z oczami utkwionymi we mnie.

Naprawdę.

Niech mnie ktoś uratuje.

Dorian był w typie Michaela B. Johnsona[2].

Nie byłam poetką, ale wyobrażałam sobie, że mogłabym pisać całe sonety o jego szyi. Zapomnieć się z tymi ustami. Te usta. Te mocne, proste, białe zęby.

To byłby monolog Szekspira.

Ale jego głęboko osadzone oczy. Zarówno ostro przenikliwe, jak i ciepło łagodne.

Tak.

Nawet nie dotarłam do jego dołeczków.

Byłam otoczona przez ciacha.

I żaden z nich nie był mój.

Próbowałam być zarozumiała, swobodnie, rzucając „Yo”, kiedy podeszłam bliżej i zatrzymałam się.

„Widzę, że nadal idziesz z tymi bzdurami wszystko dobrze” – zauważył.

To byłaby niezwykle bystra część Doriana.

„Jakie bzdury? Życie jest dla mnie wolne i luźne, Ianie.”

„Tak. Dokładnie to mówią mi te cienie pod twoimi oczami.”

Spojrzałam na niego.

Moje spojrzenie odbiło się od niego, zastukało w korytarzu za kulisami i ugryzło mnie w tyłek.

Kiedy wyczuł, że moje spojrzenie z powodzeniem zbłądziło, powiedział - „Smithie chce zamienić słowo”.

Wspaniale.

„Opowiadasz bajki poza szkołą?” - zapytałam.

„Pozwij mnie, gówno mnie obchodzi” – odpowiedział - „Ale nie. Myślę, że jeśli nie powiem wujkowi, że masz coś w głowie albo spieprzyłaś sobie życie, mam trochę szansy, że zostawisz to mnie, żebym mógł albo wysłuchać, kiedy to wyciągasz, albo pomóc ci coś z tym zrobisz.”

Skarcił mnie kolorowo.

Ale jednak.

„Przestań być miły, kiedy staram się być twarda” - odparłam.

„Przestań być twarda, gdy jesteś wśród przyjaciół i nie musisz robić tego gówna” - odpalił.

Poszliśmy na wgapianie się w siebie.

Nic dziwnego, że przegrałam.

A moja kapitulacja obejmowała mnie, mówiącą - „Czy Smithie jest w swoim biurze?”

„Tak.”

Kiwnęłam głową, zaczęłam go okrążać, ale szedł obok mnie.

Spojrzałam w tę stronę i w górę.

„Potrzebuję eskorty?” - zapytałam.

„Jestem w tym konwoju” - odpowiedział.

O nie.

Czy Smithie i/lub Dorian dowiedzieli się, że wczoraj wieczorem zostałam trochę porwana?

„Jestem naprawdę w porządku” - powiedziałam mu, gdy dotarliśmy do drzwi, które prowadziły z tylnego korytarza do klubu - „Albo będę. Tylko trudny okres.”

Trudny, grząski, wyboisty, z zakrętami i prawie gwarantowanym klifem na końcu.

Czułam się jak Thelma i Louise, i nie bawiło mnie fotografowanie podłego, zgniłego gwałciciela ani spanie z Bradem Pittem.

„Mój wujek myślał o kierunku rozwoju klubu i chce z tobą o tym porozmawiać”.

Cóż, to była zdecydowanie rzecz, która sprawiła, że myślałam hmmm.

Biorąc pod uwagę, że Smithie nie był stary, ale też nie był młody i był w grze od ładnych kilku lat, powszechnie uważano, że od chwili, gdy Dorian pokazał, że Smithie przygotowuje go do przejęcia.

A odkąd Dorian się pokazał, jego tytuł bramkarza w większości odzwierciedlał jego niezdolność do znoszenia nawet odrobiny gówna ze strony przerażającego klienta i jego super moc polegającą na cichym usuwaniu go z klubu, ale z łatwością, a jeśli to konieczne, siłą.

Ponadto, odkąd Dorian się pokazał, tańce na kolanach były sprawdzane przez niego i Smithiego, i tylko niego i Smithiego. Dziewczyny nie błąkały się już po piętrze ani nie przychodziły na skinięcie.

Te tańce nie odbywały się już na parkiecie.

Zdarzały się w jednym z dwóch prywatnych pokoi, w których Smithie wcześniej pozwalał na płatne prywatne tańce, albo czasami wynajmował go do gier w pokera lub tym podobnych, i zawsze zdarzały się z obserwującym bramkarzem w pokoju.

Płatność była przekazana wcześniej, wspomnianemu bramkarzowi, który zaraz po tańcu przekazał ją tancerce.

Jedynymi pieniędzmi, które wymieniały ręce między klientem a striptizerką, były napiwki.

Teraz taniec na kolanach był wstrętny.

Byłam w nich dobra, ale były wstrętne.

A ktoś, kto nigdy tego nie robił, nie mógł wiedzieć, ale różnica między siadaniem okrakiem na kolanach faceta i dawaniem mu dobrych rzeczy z setkami gapiów, którzy dostają darmowy pokaz, a robieniem tego na osobności ze strażnikiem, była ogromna.

Innymi słowy, kiedy Dorian był w pobliżu, nie mogłam się doczekać, kiedy usłyszę, co Smithie rozważał w sprawie kierunku, w jakim zmierza klub.

Przeciskaliśmy się przez stoły, wokół sceny do schodów i w górę, a po tym, jak Dorian sięgnął nad moją głową, by zapukać do drzwi biura Smithie, i usłyszeliśmy - „Tak!”, weszliśmy.

Zobaczyłam mojego szefa za jego zawalonym biurkiem.

Był ciemniejszy od Doriana, grubszy, nie miał dołków, ale mieli te same usta i wzrost, a Smithie miał w sobie tę przenikliwą przebiegłość i ciepłą delikatność, chociaż u niego miała do czynienia ze sztuką.

Wybrałam striptiz, bo miałam przyzwoite ciało, umiałam się ruszać, wiedziałam, że dałoby mi to mnóstwo kasy, zwłaszcza, gdybym tańczyła w klubie, takim jak Smithie’s, miałam wykształcenie średnie i marzyłam, a potrzebowałam pieniędzy na rozruch tego marzenia.

To było po prostu głupie szczęście, trochę z tego, co kiedykolwiek miałam, że wylądowałam w barze takim jak Smithie, gdzie nasze ubezpieczenie było lepsze niż ubezpieczenie pracownika rządowego, miał plan emerytalny 401(k) i nieskończoną, aczkolwiek sfrustrowaną, cierpliwość, by znosić personel, który składał się prawie wyłącznie z atrakcyjnych ludzi po dwudziestce.

„Hej” - zawołałam, kiedy podniósł wzrok znad biurka.

Jego oczy się zwęziły.

I była ostra przenikliwość.

„Co się dzieje?” - zapytał.

„Nic” - powiedziałam szybko, obchodząc jedno z krzeseł przed jego biurkiem i siadając.

Usiadł i patrzył na mnie.

„Życie jest ostatnio trochę wyboiste” - przyznałam się (tak jakby) - „Rodzinne sprawy z moim bratem, jego byłą i ich dziećmi. Będzie dobrze.”

Spojrzał na Doriana, który usiadł obok mnie. Jego usta zacisnęły się na to, co Dorian w milczeniu przekazał. Znowu spojrzał na mnie, potem mądrze odpuścił (wiedziałam, że tylko na razie).

„Mam dla ciebie propozycję, którą chcę, żebyś wzięła i przemyślała” – oświadczył.

„W porządku” - powiedziałam.

„Chcę przenieść klub w kierunku rewii.”

Nie miałam pojęcia, co to znaczy.

„Słucham?” - zapytałam.

„Ty, Hattie, Pepper, Dominique i może Champagne wraz z Lottie będziecie miały scenę do własnych tańców. Twoja muzyka. Twoja choreografia. Możesz wszystko zdjąć. Możesz mieć coś na sobie. Gówno mnie to obchodzi. Tak długo, jak jest to seksowne, zabawne i sprawia, że mam aksamitną linę przed drzwiami.”

Oddychałam dziwnie.

„Zatrudnię inne dziewczyny, które będą robić to co zwykle razem między wami, dziewczyny robiące swoje” - ciągnął - „Styl burleski. Wypełniacz będzie ogólnie się rozbierał, chociaż w tym czasie głównych tancerek nie będzie na scenie, więc klienci mają mnóstwo wytchnienia w programie, aby kupić drinki, a stali bywalcy wciąż pomyślą, że idą do baru z cyckami. A może wrzucę komika do programu.”

Cholera jasna.

To było takie fajne.

„Podobnie jak Lottie, napiwki będą zbierane dla ciebie” - kontynuował - „Będę podwyższać opłatę za pokrycie, więc zapłacę ci również wyższą pensję podstawową, ponieważ będziesz musiała wymyślić własne układy i garderobę. Ale żeby zacząć od tego ostatniego, dam ci stypendium. Jedyne, co musisz zrobić, aby otrzymać stypendium, to podpisać umowę, która mówi, że nie zrezygnujesz przez sześć miesięcy. Jak nie robisz tego i chcesz spędzić czas na scenie, musisz zapewnić sobie własne gówno. Nie chcesz spędzać czasu na scenie, możesz tańczyć w burlesce. Nie chcesz brać w tym udziału, a ja idę w tę stronę, będziemy musieli odbyć kolejną rozmowę. Możesz obsługiwać stoliki, a kelnerki nie zarabiają na tancerzach, ale nie robią źle. Albo możesz zająć się barem.”

Mając tę ofertę na stole, nie zajmowałam się barem.

„Jestem zainteresowana” - powiedziałam głosem mieniącym się z podekscytowania, mój umysł wirował pomysłami, wyborami muzycznymi, kostiumami.

Skinął głową, a napięcie, którego nie zauważyłam, opuściło jego twarz.

Nie chciał mnie stracić, wystraszyć mnie ani wywierać na mnie nieświadomej presji, abym zrobiła coś, czego nie chciałam robić.

Mogłam nie wspomnieć, że bardzo kochałam swojego szefa.

„Idziemy w tę stronę, zainwestujemy w kilka rzeczy, które pozwolą ci być bardziej kreatywną” - kontynuował - „Dorian i Lottie przynieśli mi pomysły na światła i lasery, dekoracje, rekwizyty i inne gówno. Masz wszystko, czego potrzebujesz, w zależności od kosztów, rozważę to.”

„Czy mogę zatańczyć tę scenę z Flashdance[3]?” - zapytałam.

„Dziewczyno, jak wylejesz na siebie wiadro wody i będziesz kopała w mokrym body, dam ci premię” - odpowiedział.

Wreszcie!

Moje życie wyglądało lepiej.

„Jestem całkowicie za tym” – powiedziałam.

Smithie uśmiechnął się do mnie.

„Pytałeś Pepper czy Hattie?” - zapytałam.

„Pepper, zeszłej nocy. Jest za. Hattie wezmę, kiedy tu przyjedzie.”

„Smithie, myślę, że to świetny pomysł” — oświadczyłam.

Spojrzał na Doriana.

Ta wiadomość była jasna.

Zwróciłam się do Doriana.

„Ian, myślę, że to świetny pomysł” - powiedziałam mu.

Uniósł brodę, spoko jak cholera, ale widziałam, jak pękają mu dołeczki.

Uśmiechnęłam się do niego.

I zanotowałam sobie w pamięci, żeby wyjść następnego dnia i znaleźć zajebiście czerwonego misia.

*****

Następnego ranka zadzwonił mój telefon, budząc mnie.

Widziałam, jak mój budzik powiedział, że jest jedenasta.

To oznaczało solidne siedem godzin snu.

Sprawy wyglądały lepiej.

Spojrzałam na ekran mojego telefonu.

Mówił MAMA.

Dobra, to może oznaczać, że wszystko się rozchodzi, jeśli Brian i/lub Angelica ją złapali.

Albo może po prostu oznaczać, że chce zjeść sobotni lunch z córką.

Sięgnęłam, złapałam telefon i odebrałam.

„Hej, mamo” – przywitałem się.

„Co się, u licha, dzieje?” - zapytała.

Tak.

Moje szczęście.

Sprawy się rozchodziły.

„Mamo…”

„Teraz Brenda zadzwoniła do mnie i powiedziała, że miała pierwszą cholerną chwilę na uspokojenie Angie, bo wyszła z siebie, płakała i trwała, ponieważ skonfrontowałaś ją z szukaniem pracy i powiedziałaś jej, że nie jest dobrą matką. ”

O mój Boże!

Ta kobieta była najgorsza!

Jak to umknęło mi przez prawie dziesięć lat?

„A Angie była w takim stanie, Brenda musiała zabrać dzieci na weekend, a miała plany na ten weekend, które musiała odwołać, więc nie była naprawdę zachwycona, że wybrałaś ten czas, aby podzielić się swoimi przemyśleniami z jej córką” - szła dalej.

Otworzyłam usta.

Ale mama jeszcze nie skończyła.

„Teraz, między tobą a mną…” - powiedziała - „…dużo myślałam, nie tylko ostatnio, ale od jakiegoś czasu, że Angie musi dobrze trzymać się zębami i pazurami, by wychować te dzieci. Ale myślisz, że może ty i ja, a może Brenda, a także Brian, moglibyśmy usiąść i porozmawiać o tym i o tym, jak do tego podejdziemy, abyś nie był wkurzona, że Angie dzwoni do ciebie rano po tym, jak musiałaś tańczyć, żeby pomóc a ty to w nią rzucasz?”

Wiesz?

Boone miał rację.

To było do bani.

Ale miał rację.

Umożliwiłam to gówno.

Albo się nie wyplątałam, albo nie powiedziałam tego tak, jak było, więc byłam częścią problemu.

Już nie.

Nie miałam żadnego powodu, by chronić Angelicę przed jakimkolwiek gównem, które miało ją spotkać z powodu jej własnych działań.

Wcale.

„Angie ma dwa masaże w miesiącu. Zadzwoniła do mnie z powodu migreny, co oznaczało, że potrzebowała mojej pomocy przy dzieciach, ale tak naprawdę chciała tylko spać. Tego dnia miała zabieg twarz. Wychodzi na lunch z koleżankami, je jedzenie, wino, dobrze się bawi. I robi to w markowych klapkach, które kosztują ponad trzysta dolarów, które ukrywa przed nami, ponieważ gdybyśmy je zobaczyli, nie dalibyśmy jej pieniędzy na masaże, lunche, zabiegi na twarz i designerskie buty.”

Mama nie powiedziała ani słowa.

Nawet nie wydała dźwięku.

Więc ciągnęłam dalej.

„Kiedy tego ranka przyszłam do domu, Portia zrobiła śniadanie dla niej i Jethro. Płatki śniadaniowe. Pomogła też Jethro spakować lunch. I wypchała jego torbę na książki. Podczas gdy Ang leżała w łóżku. W domu panował bałagan. W kuchni było mało jedzenia. Ale miała zaplanowany zabieg na twarz.”

Mama milczała.

„Kiedy do niej zajrzałam, poprosiła mnie o pieniądze na wycieczkę dla Jethro, za którą, jak zakładam, już zapłaciła, ponieważ w tym miesiącu ty dałaś jej kilkaset, Brenda dała jej kilkaset, ja dałam jej więcej niż kilkaset, a Brian dwa tysiące.”

To wywołało wdech.

Ciągnęłam dalej.

„Albo ją wymyśliła, a te pieniądze były na jej twarz. To nie ma znaczenia. Kiedy dowiedziałam się o tym wszystkim i wróciłam niecałą godzinę później, nie spała, była pod prysznicem, wsadziła już moje pieniądze do portfela, ale pranie na kanapie nie zostało posortowane.”

Mama w końcu się odezwała.

„To nie może być prawda.”

„Jest” - potwierdziłam - „Mam zdjęcia. Więc tak. Poszłam tam i skonfrontowałam się z nią, że wyłudziła tysiące dolarów ode mnie, od ciebie, Brendy, i wpadłam w jej gówno o opiece nad jej dziećmi i znalezieniu pracy. Poza tym, że zarówno Angelica, jak i Brian odcięli mnie od dzieci, nie żałuję tego.”

„Brian?”

„Jego też przerobiła. I mówi, że potrzebuje czasu dla siebie po tym wszystkim, co ją spotkało. Ale nikt nie trzymał jej pistoletu przy głowie, żeby umawiała się z Brianem, zamieszkała z nim, zaszła z nim w ciążę, ponownie zaszła z nim w ciążę, a potem zrobiła z tym gówno, kiedy zaczął tonąć w butelce. To nie jest na niej. To jest na Brianie. Ale reszta to jej. Ona musi to zrozumieć. Rozumiem, że mając dwadzieścia dwa lata nagle musiała stawić czoła życiu z dwójką dzieci, bez mężczyzny, z małym doświadczeniem zawodowym, co było przerażające jak diabli. Mogę się mylić, mamo, ale kiedy masz dwoje dzieci, nie masz luksusu poświęcania lat na uporządkowanie swojego gówna. W biegu liżesz rany i idziesz dalej. I wątpię, że pomyślisz, że się mylę, bo może nie byłaś taka młoda, kiedy ci się to przydarzyło, ale lizałaś rany w biegu i jechałaś dalej.”

Zajęło chwilę, zanim mama znów się odezwała.

„Jak się o tym wszystkim dowiedziałaś?”

„Przyjaciele Lottie to komandosi. Nie wiem, dlaczego jeden z nich się zaciekawił” - to było oczywiście kłamstwo, ale mama nie musiała tego wiedzieć, bo mama nigdy nie musiała wiedzieć o Boone – „…ale on się dowiedział. Dowiedział się o tym i podzielił się ze mną.”

„To trochę… inwazyjne, cukiereczku.”

Uwielbiałam, kiedy moja mama nazywała mnie cukiereczku.

Nazwała Briana „miodzikiem” i to też mi się podobało.

To było słodkie.

W tym przypadku nie miałam zamiaru przyjąć jej ostrożnego upomnienia, złagodzonego „cukiereczkowym trzaskiem”.

„Masz rację. Było. Ale nie zaprzecza to faktowi, że Ang od lat gra z nami wszystkimi. Mamo, ona nosi japonki za trzysta pięćdziesiąt dolarów, a dzieci jedzą na śniadanie Cap’n Crunch.”

Mam znowu milczenie.

Powiedziałam mój kawałek, więc przeczekałam to.

Kiedy znów się odezwała, brzmiała zupełnie inaczej.

„Wciąż masz te zdjęcia?”

Um…

Piekło.

Znałam ten ton.

Mama znowu była wkurzona.

Nie, była moralnie oburzona.

Nie, to nie była prawda.

Była oburzoną babcią.

Cholera, Ang nieźle się wpakowała.

„Mamo, powiedziałam ci to, żebyś już nie była przez nią dręczona i szczerze, żebyś nie była na mnie wkurzona. Myślę, że musimy pozwolić Ang, Brianowi i Brendzie, jeśli się nie zbierze, zająć się tym, jak sobie z tym poradzą od teraz.”

„Myślę, że Brenda powinna wiedzieć, że musiała odwołać weekend w Estes Park, ponieważ jej dwudziestosiedmioletnia córka wpadła w furię” – stwierdziła stanowczo mama.

Wzięłam głęboki oddech przez nos, ale nic nie powiedziałam.

„Czy mogę prosić o te zdjęcia?” - poprosiła.

„Mamo…”

„Kathryn” - warknęła.

„Możesz mieć te zdjęcia” - mruknęłam.

„Co? Mów wyraźnie, Kathryn Rose Jansen.”

„Tak mamo. Możesz mieć te zdjęcia.”

„Będę za godzinę. Nie zaproszę cię na rozmowę z Brendą. Masz dość dramatu. Ale czy chciałabyś zjeść lunch z matką, zanim zabiorę się do tego wspaniałego zadania?”

Zwalczyłam śmiech, ale nie powstrzymałam uśmiechu, ponieważ mnie nie widziała.

Całkowicie uwielbiałam moją mamę.

Po niej dostałam twardość.

Po niej też dostałam sarkazm.

A ostatnio tylko moja bratanica i bratanek dostali to ode mnie, ale ja też dostałam od niej swoją wrażliwość.

„Z przyjemnością.”

„Czy tańczysz dziś wieczorem?” zapytała.

„Nie” - odpowiedziałam.

Wydawała się zaskoczona - „Wolna sobota?”

„Poprosiłam Smithiego o zmianę. Napiwki są najlepsze w weekendy, ale czasami po prostu chcę udawać, że jestem normalna i mieć wolny weekend.”

„Normalna, cukiereczku, obawiam się, że nie udało mi się w to wpoić w ciebie, to nie jest to, o co powinnaś walczyć. Jesteś jedyna w swoim rodzaju, Kathryn. I niewiele jest rzeczy, z których jestem dumna w moim życiu, ale na pewno jestem z tego dumna.”

Okej, znowu, całkowicie uwielbiałam moją mamę.

„Przestań być taka miła” - zażądałam.

„Nieważne” - powiedziała - „Do zobaczenia za godzinę.”

Rozłączyłyśmy się i wychodziłam spod prysznica, kiedy usłyszałam, jak mój telefon warczy SMS-em.

Wytarłam się, owinęłam ręcznikiem, poszłam korytarzem i chwyciłam telefon, żeby spojrzeć na ekran.

Z nieznanego numeru:

Teraz masz mój numer.

Przez chwilę nie wiedziałam, co to do diabła było.

Potem przyszedł:

Zaprogramuj to.

A następnym razem, gdy zostaniesz porwana…

Użyj go.

O mój Boże.

Boone!

Dlaczego do mnie pisał?

Dlaczego chciał, żebym miała jego numer?

Okej, więc ten pocałunek tamtej nocy nie wydawał się pocałunkiem na pożegnanie. Ale po prostu zgodził się, żebym powiedziała, że między nami nic nie będzie.

A po tym, jak złożył na mnie ten fenomenalny pocałunek, wyszedł.

Więc może był to rodzaj pocałunku na pożegnanie, który mówił: „W porządku, nigdzie się nie wybieramy, ale właśnie tego będzie ci brakować”.

Co nie było miłe.

Z drugiej strony, gdybym przeżyła całe życie i nigdy nie doświadczyła tego pocałunku, byłoby to całkowicie do niczego.

I w końcu byliśmy jeszcze znajomymi. Mieliśmy wspólnych przyjaciół.

Zdarzałyby się chwile, kiedy nie bylibyśmy w stanie uniknąć siebie nawzajem. Na przykład zbliżający się ślub Lottie i Mo. Grill z okazji Dnia Pamięci Maga i Evie, lub jeszcze inne.

Więc może to był rodzaj twardzielowej gałązki oliwnej.

Mieliśmy tę chwilę, mieliśmy ją, idziemy dalej, ale ponieważ nie możemy się całkowicie uniknąć, powinniśmy spróbować się dogadać.

Mając to na uwadze, zaprogramowałam go i odpisałam.

Przyjęłam.

Jesteś zaprogramowany i mój pierwszy

telefon po moim następnym porwaniu.

Wróciłam do łazienki (tak, wzięłam telefon, na wypadek, gdyby odpisał, bo szliśmy dalej, ale nie mogłam po prostu wyłączyć tego, co czułam do Boone’a, to zajmie trochę czasu) kiedy odpisał.

Byłam w połowie podkładu, kiedy całkowicie przestałam się malować, chwyciłam telefon i przeczytałam,

Nie śmieszne.

Mylił się.

Ponieważ czytanie jego tekstów trochę bolało, gdy musiałam spróbować tego potencjalnego bycia „przyjacielem” z Boone’em.

Ale wciąż się śmiałam.

 


 



[1] W USA (w większości stanów) to wiek 21 lat.

[2] Michael B. Jordan amerykański aktor, urodzony w 1987, znany z Czarna Pantera, Creed: Narodziny legendy, Fruitvale.

[3] film muzyczny z 1983 roku, o dziewczynie z Pittsburgha pracującej jako spawaczka i tancerka egzotyczna

9 komentarzy: