ROZDZIAŁ 18
Niedobra
nauczycielka
Ryn
W
następną środę zdałam sobie sprawę, że bez względu na to, ile filmów na YouTube
obejrzałam z odświeżaniem ścian, nie było to tak łatwe, jak się wydawało.
Dzięki
temu porozmawiałam z Hound’em, który powiedział - „Słuchaj, siostro, masz tu
duży projekt. Nie przejmuj się gównem, którego nie musisz brać. Ściany są w
porządku. Zalej skurwieli, pomaluj je i ruszaj dalej.”
Taki
był zakres naszego czatu.
Ale
po bliższym przyjrzeniu się zobaczyłam, że miał rację.
Po
głębszej refleksji zdałam sobie sprawę, że w kilku słowach Hound podzielił się
ze mną cennym spostrzeżeniem.
Jeśli
miałam gonić za tym marzeniem, robić to i to jako sposób na życie, musiałam
podejmować tego rodzaju decyzje.
Nie
budowałam domów.
Nie
udoskonalałam domów.
Odnawiałam
je.
A
jeśli czegoś nie trzeba było naprawiać, nie było powodu, aby to naprawiać.
A
zwłaszcza nie było powodu, by tracić czas i pieniądze na naprawę tego.
Więc
poszliśmy do sklepu z farbami, żebym kupiła kilka więcej próbek farby, żebym mogła
mieć pewność co do palety kolorów, której zamierzam użyć na miejscu.
Potem,
po spięciu ich wszystkich i chodzeniu po domu przez pół godziny, odbyłam drugą
pogawędkę z Hound.
To
było znacznie krótsze - „Jezu, tracę wolę życia”.
Następnie
wziął pisaki, narysował duże strzałki na ścianie w kolorach, które wybrałam,
zanim wyszłam, aby dać sobie możliwość przyjrzenia się innym kolorom.
Lekcja
druga od Wielkiego i Mądrego Hound’a.
Nie
trać czasu na niezdecydowanie i domysły.
Potem
powiedział - „Idę do sklepu z farbami. Sam.”
Miałam
wrażenie, że tak było, aby nie pozwolić mi się zbliżyć się do wyświetlacza z próbkami
farby.
Miałam
też wrażenie, że to mądra decyzja.
Na
koniec miałam wrażenie, że Hound zamierza podarować mi farbę, bo nie było
cholernej mowy - ponieważ nie było już powodu, aby chodzić do sklepu z farbami,
z wyjątkiem jej zakupu - o tym, żebym go spłaciła.
Nawiasem
mówiąc, kiedy Hound był w sklepie z farbami, zadzwonił do mnie Tack.
Po
przywitaniu nie owijał w bawełnę, zanim powiedział - „Mam przyjaciela, który
maluje, skrobie i odświeża ściany. Chcesz, żebym sprawdził, czy zgodzi się,
żebyś była jego uczniem przez jakiś czas w niepełnym wymiarze godzin?” - pauza -
„To znaczy po tym, jak twoje gówno zostanie uporządkowane.”
Czy
tego chciałam?
Darmowe
lekcje odświeżania ścian?
„Byłoby
wspaniale, Tack” - powiedziałam mu.
„Rozumiem.
Dam ci znać.”
Potem
odłożył słuchawkę.
Całkowicie
kochałam chłopców z Chaosu.
W
tym momencie, ponieważ byłam na rozdrożu z tym, co robić następnie, a musiałam
usiąść z Boone’em teraz, gdy mieliśmy wiele „następnych”, które mogły się
wydarzyć, i musieliśmy zaplanować, co z dostawami Bretta i jak się z tym
uporać, Mag zabrał mnie do domu. Ale najpierw podeszliśmy do mojego mieszkania,
abym spędziła pół godziny na podlewaniu roślin i zabraniu ważnych zapasów.
„Dom”,
do którego Mag zabrał mnie potem, był domem Boone’a, gdzie on i ja spędzaliśmy
większość czasu.
Nie
chodziło o to, że nie lubił mojego mieszkania.
Chodziło
o to, że nie lubił mojej kuchni i nie chciał w niej gotować, dopóki nie pozwolę
mu wywalić dywanu.
Absolutnie
usłyszałam jak mówił o dywanie.
Ale
nie potrzebowałam dwóch projektów remontowych i szczerze mówiąc, wolałam mieszkanie
Boone’a, ponieważ po pierwsze było niesamowite, po drugie miał fantastyczną
kamionkę, a po trzecie nikt nie został zamordowany przy jego tylnych drzwiach i
nie tylko dlatego nie miał tylnych drzwi.
A
teraz Boone był w domu, Mag poszedł z „Później” dla nas obojga i nadszedł czas,
abym dała Boone’owi moją wersję prezentu.
Róże
były niesamowite.
Ale
miałam nadzieję, że oszaleje z radości na to, co wymyśliłam.
Więc
po tym, jak dałam mu powitalnego buziaka w domu i upewniłam się, że nie jest
zmęczony swoim dniem, a on zapytał mnie, czy zjem domową pizzę na kolację (tak chciałam,
tylko… później), wyjął maszynę do chleba (tak, Boone miał maszynę do chleba,
czy mój facet był niesamowity czy co?), a ja zabrałam dupę do łazienki.
To
było ryzyko.
To
nie było moje zadanie, by to prowokować.
Ale
moje doświadczenie było takie, że jeśli chciałam grać, wychodziłam i znajdowałam
kogoś, kto również chciał grać, więc zgadywanie, czy jestem w nastroju do gry,
było niepotrzebne.
Nie
wiedziałam, jak to działało, kiedy twój mężczyzna był twoim Domem.
Ale
mieliśmy się przekonać.
A
mieliśmy się przekonać, kiedy wyszłam z łazienki w super obcisłej ołówkowej
spódnicy w kratę, która kończyła się jakieś pięć centymetrów nad kolanem, w białej
bluzce z długimi rękawami, zapiętej pod samą szyję, z włosami upiętymi w
seksowny, szkolny kok, w okularach w czarnych oprawkach ze zwykłymi szkłami na
nosie i z lakierowanymi, czerwonymi czółenkami na dziesięciocentymetrowych
szpilkach na stopach.
Słyszałam
warkot jakiejś kuchennej aparatury.
Boone
zmienił strój do pracy z bojówek, butów i obcisłej koszulki na strój domowy,
czyli dżinsy, bardziej zużytą obcisłą koszulkę i, jak przypuszczałam z
doświadczenia, bose stopy.
Robił
coś przy ladzie, ale kiedy usłyszał otwierające się drzwi do łazienki, podniósł
głowę, jego wzrok utkwił we mnie, a jego ciało całkowicie znieruchomiało.
Podeszłam
do niego energicznie, a moje obcasy stukały o jego drewnianą podłogę.
Odwrócił
tylko głowę, żeby zobaczyć, jak podchodzę do niego.
Stałam
tam i powiedziałam z wyrzutem - „Panie Sadler, musimy porozmawiać o pańskich
ocenach.”
Boone
wpatrywał się we mnie.
Odwzajemniłam
spojrzenie z bijącym sercem.
Boone
wpatrywał się we mnie dłużej.
Dobra,
cholera.
Więc
odpowiedzmy: nie moim zadaniem było podżeganie.
Potem
zostałam pochylona nad ladą z jedną ręką Boone’a na moich plecach, podczas gdy drugą
podciągał mi spódnicę.
O
tak.
Była
ciasno dopasowana, ale był wyraźnie zdeterminowany i udało mu się włożyć rękę
między moje nogi i przesunąć palcami po opuchniętych wargach cipki.
„Mokra”
- szepnął.
Pstryknął łechtaczką.
Moje
biodra drgnęły.
Oczywiście
nie miałam na sobie bielizny.
Niedobra
nauczycielka.
„Kathryn,
my tak nie robimy” - warknął.
Ocho.
Może
źle odczytałam jego reakcję.
Pogładził łechtaczkę.
Ale
to było naprawdę dobre.
„Nauczycielka
dostanie lekcję” - mruknął.
Tak.
Moje
nogi zaczęły drżeć.
„Zostań
tam, gdzie jesteś” - rozkazał Boone, zanim zdjął rękę z moich pleców, drugą
spomiędzy moich nóg, a potem spódnica została mocno podciągnięta przez
moje biodra.
Chyba
słyszałam, jak to się drze.
Zdecydowanie
słyszałam mój jęk.
Boone
przejechał ręką po moim tyłku.
„Jeśli
nie powiem ci, żebyś trzymała nogi złączone, masz być otwarta dla mnie, Kathryn”
- poinstruował Boone.
Rozstawiłam
nogi.
Wsunął
rękę od tyłu między nie i chwycił moją płeć.
Nie
ruszałam się i czekałam.
Nie
poruszył się.
Nie
ruszałam się i czekałam jeszcze trochę.
Cofnął
rękę i szybko jak błyskawica wylądowała na moim tyłku z pysznym ukłuciem,
sprawiając, że moje biodra szarpnęły się, a nogi napięły się.
Powoli
zamknęłam oczy.
Tak.
Niech
lekcja się zacznie.
*****
Leżeliśmy
w łóżku.
Siedziałam
na jeźdźca odwrócona do niego plecami na smyczy, z jedwabiem owiniętym wokół
pięści Boone’a, a on właśnie doprowadził mnie do orgazmu, na który mi pozwolił
i dalej ujeżdżałam go do jego.
Dał
mi klapsy, kiedy byłam pochylona nad ladą.
Potem
podniósł mnie na nią, położył na plecach i zjadł mnie tam.
Nie
pozwolił mi dojść. Zabrał mnie do łóżka. Po drodze zniknęła moja spódnica,
bluzka też, okulary już dawno, koronkowy stanik, który miałam na sobie, był ściągnięty
pod piersi, a czółenka pozostały na swoim miejscu na nogach.
A
droga do miejsca, w którym wtedy byliśmy, była długa i na koniec niezmiernie
satysfakcjonująca.
Z
szarpnięciami smyczą ujeżdżałam go delikatnie, zanim poczułam, że napięcie jest
mocne w sposób, w jaki wiedziałam, że chce, żebym się zatrzymała i wzięła go w pełni.
Zrobiłam
to.
Przesunął
wolną ręką po moim krzyżu, tyłku, biodrach, w górę kręgosłupa, zanim wymamrotał
- „Zejdź, Kathryn.”
Poluzował
uchwyt na szaliku i zeszłam.
Usiadł
i rozkazał - „Przodem do mnie i usiądź okrakiem.”
Usiadłam
na nim okrakiem.
Przyjrzał
mi się, w końcu unosząc mój cycek od spodu, gdzie był zwinięty stanik,
pochylając do niego głowę i wciągając sutek do ust.
Miauknęłam,
a moje uda zacisnęły się na jego biodrach.
Puścił
mój sutek i odchylił głowę do tyłu, żeby na mnie spojrzeć.
„O
niebo lepsza niż pani Steiner.”
Uśmiechnęłam
się do niego.
Przeciągnął
szalik na przód, pociągnął go, a ja pochyliłam twarz do jego.
Uniósł
drugą rękę i przeciągnął palce przez moje włosy, trzymając mnie z tyłu głowy.
„Zaczekasz,
aż zrobię ci kolację, potem zjesz pizzę nago i z obrożą, a potem zobaczymy, jak
ci idzie, mała.”
Maraton
pieprzenia w środę w nocy.
Jupi!
„Okej,
Boone” - wyszeptałam.
Jego
oczy przesunęły się po mojej twarzy i mruknął, jakby mnie tam nie było - „I nie
myślisz, że jesteś marzeniem?”
„Daję
dobrą uległość” - chwaliłam się nonszalancko.
Boone
przykuł mój wzrok - „Dajesz wszystko dobrze, Ryn. Nawet nie wiedziałem, że
skrywałem tę fantazję, dopóki nie wyszłaś z łazienki. Potem wyszłaś z łazienki
i myślałem, że mój kutas eksploduje.”
Miło.
„Myślę,
że musimy porozmawiać o wszystkich innych rzeczach, których nigdy nie robiłeś
jako młody byczek Dom, myśląc, że jesteś dziwakiem i powstrzymując pragnienia.”
- zasugerowałam.
„Zdecydowanie
to zrobimy.”
Uśmiechnęłam
się do niego ponownie.
Znowu
mnie przyciągnął i musnął ustami moje.
Kiedy
mnie rozluźnił, pozwalając mi się odsunąć, powiedział - „Mycie ciebie i zajmowanie
się obiadem. Ciasto pewnie już otworzyło drzwi maszyny.”
Nie
wiedziałam, co to znaczy, ale nie obchodziło mnie, czy ciasto się zepsuło i
musieliśmy zamówić pizzę (choć pomyślałam, że domowe rzeczy Boone’a były
bombą).
Chciałam
tylko, żeby miał pożywienie, żeby miał energię, by wstrząsnąć moim światem.
Jeszcze
raz.
„Okej”
- zgodziłam się, choć to było niepotrzebne.
„Wespnij
się, połóż się na boku, mała. Noga zgięta.” - rozkazał.
Posłuchałam.
Boone
mnie oczyścił.
Boone
robił pizzę, podczas gdy ja patrzyłam z tej samej pozycji w łóżku.
Boone
zmusił mnie do uklęknięcia i pieprzył mi twarz podczas pieczenia.
Ale
nie jadłam pizzy nago w jego łóżku.
Nadal
miałam na sobie stanik i buty.
A
Boone mnie nakarmił.
Potem
związał mnie.
I,
tak, już wiedziałam, co będzie.
Ale
to był sen.
*****
Obudził
nas dzwonek telefonu.
Boone
poruszył się, wymamrotał - „Mój”, co oznaczało, że to jego telefon i ułożyłam z
powrotem na wpół na nim, na wpół przyklejona do jego boku.
Potem
Boone chwycił za smycz z szalika i leniwie pogładził go, gładząc jednocześnie
moje plecy, witając się od niechcenia - „Hej, tato”.
Skoczyłam
do pozycji siedzącej i prawie się udławiłam.
Boone
posłał mi trochę zdziwione, głównie zmartwione spojrzenie, kiedy puścił szalik
za moimi plecami.
„Poczekaj”
- powiedział do ojca - „Wszystko w porządku? - zapytał mnie.
Nie
było.
Boone
głaskał moją smycz, odpowiadając na telefon od swojego ukochanego taty.
„Tak”
- skłamałam.
Naciskał
mnie na plecy, żebym znów się na nim położyła, a potem wrócił do swojego taty -
„Co tam? - Następnie - „To była Ryn.”
O
rany.
„Kathryn.
Kathryn Jansen. Kobieta w moim życiu. To poważne.”
Kilka
słów.
Żadnego
owijania w bawełnę.
Szczerze.
Kobieta w moim życiu.
To poważne.
O
rany!
„Oczywiście,
że tak” - stwierdził stanowczo.
Miałam
wrażenie, że wiem, co oznaczają te słowa i…
Ojej!
„Co?
Ten poniedziałek? Fajnie” - ciągnął - „O której przylatujecie?”
Poczekaj
sekundę.
Co się działo?
„Wspaniale.
Tak. Porozmawiam z Hawkiem. Będzie spoko. Chcesz, żebym was odebrał z lotniska,
czy wynajmiesz samochód?”
O
mój Boże, o mój Boże, o mój Boże.
„W
porządku. Tak. Wyjdziemy pierwszego wieczoru, a drugiego zrobię wam kolację u
mnie.” - Pauza i - „Tak” - Pauza i przerażające - „Ona tam będzie” - Pauza i - „Świetnie.
Nie mogę się doczekać, tato. Ucałuj mamę.” - Następnie rozłączył się, spojrzał
na mnie i niepotrzebnie oznajmił - „Tata ma zaplanowane w ostatniej chwili spotkanie
w Denver w poniedziałek. Zdarza się to czasami, chociaż zwykle ma więcej uwagi.
Postanowili zrobić z tego weekend. Więc moi rodzice będą tu w piątek.”
Piątek?
Jak…
Jutro?
„Boone…”
- zaczęłam.
Ale
jego telefon zadzwonił ponownie, spojrzał na niego, uśmiechnął się i powiedział
- „Poczekaj” - zanim odebrał.
Następnie.
Było
to.
Powiedział
- „Hej, mamo”.
Uśmiechał
się.
Hiperwentylowałam.
„Powiedziałem
tacie” - powiedział. Następnie - „Tak, ponieważ mężczyźni tego nie robią, a nie
musimy zagłębiać się w takie rzeczy, skoro spotkasz się z nią w ten weekend.”
O
Boże, o Boże, o Boże.
Pytała
o mnie.
Ale
oczywiście, że tak!
„Kathryn,
ale wszyscy nazywają ją Ryn” - kontynuował z westchnieniem. Pauza i - „Jest
wspaniała, zabawna. Polubisz ją.”
Nie
polubi.
Byłam
dobrą sub.
Dowody
sugerowały, że dla Boone’a byłam dobrą dziewczyną.
To,
czego nie robiłam, to bycie dobrą dziewczynę, uważaną za taką przez rodziców
chłopaka.
Żaden
z rodziców moich chłopaków mnie nie lubił.
Byłam
zbyt samowystarczalna. Nie byłam dziewczęca (jako taka). Nie cierpiałam
głupców. Nie lubiłam, gdy kolesie rządzą mną (kiedy nie byłam sub).
I
na koniec, ale nie mniej ważne, pracowałam w klubie ze striptizem.
Wielu
rodziców krzywo patrzyło na to dla swoich chłopców.
W
moim, co prawda, niezbyt rozległym, doświadczeniu, wszyscy.
„Mamo,
ona jest tutaj i wie, że spotka się z tobą w ten weekend, więc jest poważnie
zdenerwowana. Czy możemy to odłożyć, skoro spotkasz ją jutro, żebym mógł
zaopiekować się moją dziewczyną?”
Podczas
jego dzielenia byłam „poważnie zdenerwowana”, więc uderzyłam go otwartą dłonią
w klatkę piersiową.
Uśmiechnął
się do mnie ponownie.
Spojrzałam
na niego.
„Dobrze.
Też cię kocham. Później” - powiedział do telefonu.
Następnie
rzucił go na łóżko za mną, przetoczył się tak, że był na mnie.
„Będą
cię kochać” - powiedział.
„Boone,
pracuję w klubie ze striptizem” - przypomniałam mu.
„Jako
środek do celu, ale to nie miałoby znaczenia. Nie oceniają.”
Przekonamy
się o tym, prawdopodobnie tragicznie.
„Incydentalnie
zaprzyjaźniam się z przestępcami” - kontynuowałam.
„Nie
będą o tym wiedzieć.”
Myślałam,
że to dobra decyzja.
„Boone”
- uniosłam ręce po obu stronach jego twarzy - „Żaden z rodziców moich chłopaków
mnie nie lubił.”
„Myślę,
że ustaliliśmy, że wszyscy twoi ex byli frajerami, kochanie, więc jaka to
niespodzianka? Ktoś stworzył ich takimi, jakimi byli.”
Hmmm.
To
było ciekawe ujęcie.
„Sprawiasz
że jestem szczęśliwy.”
Po
tym, jak to powiedział, zamrugałam w jego cudowną twarz.
„Nie
myśl, że umknęło im to, że miałem problemy po wyjściu z wojska” – kontynuował -
„I nie myśl, że ich to nie martwiło albo że nie przeraża ich to, co zrobił Jeb,
bo ja mam te same problemy, co Jeb.”
Racja.
Skoro
wyciągnął Jeb’a, to może być dobry moment, żeby o nim porozmawiać.
Zanim
zdążyłam wszcząć dyskusję na temat Jeb’a, Boone mówił dalej.
„Myślisz,
że zobaczą mnie z piękną, pozbieraną kobietą, która świetnie się ubiera,
rozśmiesza mnie i uszczęśliwia, i cię nie polubią?”
„Dobrze,
uspokoję się na temat twoich rodziców, kochanie. Ale teraz myślę, że musimy
porozmawiać o Jebie.”
Potrząsnął
głową - „Muszę iść do pracy, więc nie mamy czasu na rozmowę o Jebie”.
To
była prawda.
Nadal.
„W
porządku, ale kochanie…” - wyszeptałam, gładząc kciukami jego policzki - „…musimy
znaleźć czas, żeby o nim porozmawiać.”
„Problem
z tym, co stało się z Jeb’em, polega na tym, że nie ma o czym rozmawiać. On
jest martwy. Koniec.”
„Boone”
- powiedziałam łagodnie.
„Kathryn”
- powiedział niecierpliwie.
Ostrożnie
ścisnęłam jego twarz, zanim zsunęłam ręce na jego klatkę piersiową i
powiedziałam - „Nie będę naciskać. Powiem tylko, że to nie koniec. Nie dla ciebie.
I nie dla jego żony ani nikogo, kto się o niego troszczył.”
„Masz
rację” - burknął.
Teraz
byłam w trudnej sytuacji, ponieważ nie chciałam, żeby wiedział, że
rozmawialiśmy z Axlem, ale też nie chciałam ukrywać przed nim, że Axl i ja o
tym rozmawialiśmy.
Gówno!
„Racja;
więc temat pojawił się, gdy Axl i ja rozmawialiśmy, a on powiedział to w
sposób, w jaki wiem, że myślał, że już wiem, ale powiedział mi, że opiekujesz
się Whitney i Muriel.”
„Tak,
więc?”
„Dlaczego
mi nie powiedziałeś, że to robisz?”
„Bo
to nie jest tak, że jestem tam codziennie. Ale niezależnie od tego, przez
ostatnie dwa tygodnie Whitney była w Kalifornii z rodzicami, bo zabrała Muriel
do Disneylandu, na plażę i w ogóle, więc nie było się czym opiekować.”
O.
„Nie
ukrywam przed tobą gówna, Ryn” - powiedział, brzmiąc na trochę zirytowanego.
„Okej”
- odpowiedziałam.
„Zajmę
się tym, jeśli coś pójdzie nie tak w jej domu. Latem koszę trawnik i przycinam
jej krzaki. To nie tak, że jestem tam cały czas.”
„Nie
mówię, że to problem, Boone. To słodkie, że to dla niej robisz.”
„Oczywiście
jak by miała innego mężczyznę, ja odpadam.”
„Czy
ona ma mieć innego mężczyznę?” - spytałam ostrożnie.
„Nie
potrafię przewidzieć przyszłości, Ryn.”
„Czy
to by cię niepokoiło, gdyby miała innego mężczyznę?” - zapytałam.
„Czy
jest coś w koncepcji nie mamy czasu na
rozmowę o tym, czego nie rozumiesz?” - zapytał w zamian.
Zamknęłam
się.
Jego
twarz złagodniała i wymamrotał - „To była mowa kutasa, kochanie. Przepraszam.”
Wzięłam
oddech i wypuściłam powietrze, ciesząc się, jak szybko wycofywał się z tego
nastroju i przepraszał za działanie.
„Porozmawiamy
o tym, obiecuję” - obiecał.
Skłoniłam
głową.
„Tęsknię
za nim” - powiedział - „Jestem na niego wkurzony. Jestem na siebie wkurzony, że
nie zauważyłem żadnych znaków. I nienawidzę tego, że jego córka dorośnie, nie
wiedząc, jak wspaniały był jej tata.”
„To
dużo” - szepnęłam.
„Tak”
- westchnął.
„Porozmawiamy
o tym później” - powiedziałam.
„Tak”
- powtórzył.
„Powiem
tylko, zanim to zakończymy, że wiem, że nie będę w stanie tego odebrać. Ten ból.
Gniew. Nigdy nie straciłam nikogo bliskiego, ale miałam przyjaciółkę, która
miała dziewczynkę, która nagle zachorowała i nie przeżyła, a moja przyjaciółka
nadal nie jest taka sama. Smutek nie jest czymś do pokonania lub zapomnienia
go. Chodzi o dostosowanie swojego życia do tego. Więc jestem tutaj, aby ci w
tym pomóc lub po prostu…” - wzruszyłam ramionami na łóżku - „…wysłuchać.”
Boone
wpatrywał się we mnie i robił to tak długo, że zaczęło mnie to przerażać.
„A
może uda ci się to przezwyciężyć” - powiedziałam szybko - „Może…”
„Cicho,
Rynnie” - szepnął.
Zamknęłam
usta.
„Nigdy
nie myślałem o tym w ten sposób” - powiedział mi.
„Och”
- odparłam głupio.
„Myślałem,
że pewnego dnia po prostu zrozumiem to, co zrobił, a zrozumienie sprawi, że
wszystko będzie dobrze w mojej głowie. Albo obudzę się i przejdę nad tym, i
będzie to po prostu kolejna rzecz, która wydarzyła się w życiu.”
„Cóż,
nie mam osobistego doświadczenia, Boone, ale nie sądzę, żeby tak się działo”.
„Tak”
- mruknął, wyraźnie wstrząśnięty objawieniem, do którego go doprowadziłam.
Zastanawiałam
się, czy nie powiedzieć tego, co chciałam powiedzieć dalej, ale ponieważ
byliśmy tutaj, a Boone nie zamykał tego, zdecydowałam się na to.
„I
nie chcę zagłębiać się w filozofię samobójstwa, ale tylko Jeb wiedział, gdzie
jest. I mam nadzieję, że przynajmniej uda ci się przezwyciężyć gniew, jaki masz
na niego za to, co zrobił, nawet jeśli jest to złość na system, który go
zawiódł.”
Na
te słowa, nagle przewrócił się na plecy, zabierając mnie ze sobą, żebym
wiedziała, że nie był zdenerwowany tym, co
powiedziałam.
A wiedziałam
o tym lepiej po tym, jak mocno mnie trzymał.
„Boone”
- sapnęłam, podnosząc głowę, żeby na niego spojrzeć.
Poluzował
trochę nacisk.
Ledwo
to poczułam, kiedy zobaczyłam to, co było w jego zielonych oczach.
Tak,
tego ranka prowadziłam mojego mężczyznę do wielu objawień.
„Tylko
Jeb wiedział, gdzie jest” - powiedział cicho.
„Tak”
- potwierdziłem.
„Nienawidzę
tego, że był w tym miejscu” - powiedział mi.
Na
ton jego głosu poczułam łzy, z którymi nie próbowałam walczyć, więc zwilżyły mi
oczy i podniosłam rękę, by pogłaskać jego szczękę.
„Ja
też tego nienawidzę, a nawet go nie znałam.”
„Kochałby
cię, Rynnie. Kochałby cię po prostu dla ciebie, ale także dla mnie.”
Kochałam,
że tak myślał.
Łza
spadła i spłynęła po moim policzku - „Cieszę się.”
Boone
podniósł rękę i kciukiem otarł wilgoć.
Potem
skupił się na moich oczach, a nie na moim policzku, i przyznał - „Mam te
naprawdę gówniane myśli, przez które czuję się jak totalny kutas, o tym, jak
samolubny jest ktoś, który to robi, widząc to, co pozostawił i nie rozumiejąc,
dlaczego nie rozumiem. Ryn nigdy nie przyszło mi do głowy, gdzie on był. Nie
tam, gdzie nas zostawił. Ale gdzie on był. Ani razu nie pomyślałem o moim
przyjacielu, który cierpiał”.
Zacisnęłam
usta i kiwnęłam głową.
„I
to naprawdę o tym, że mój przyjaciel cierpiał w sposób, aż musiał to zakończyć,
i nienawidzę tego, że był w tak wielkim bólu, i chciałbym, aby był inny sposób,
by mógł znaleźć wyjście z tego, ale to nie był mój wybór, jak sobie z tym
poradził.”
Znowu
skinęłam głową.
„Więc,
nawet jeśli obiecuję ci, że moi rodzice nie są, myślę, że w tym przypadku ja byłem
osądzający.”
„Nie”
- odparłam - „Po prostu byłeś w żałobie.”
Jego
oczy zabłysły, zanim objął moją twarz obiema rękami i powiedział nieznośnie
słodko - „Dziękuję, kochanie”.
Posłałam
mu drżący uśmiech.
Dla
pocieszenia musiałam zdjąć dłonie z jego szczęki, kiedy jego przycisnął moją
twarz do siebie i mocno przycisnął usta do moich.
Kiedy
delikatnie mnie odepchnął, zapytał - „Dobrze będzie wydostać się z ciężkich
tematów?”
„Tylko
jeśli ty chcesz.”
„Tak.”
Znowu
skinęłam głową.
Boone
wykonał kolejny skok, tym razem po to, by wytoczyć nas z łóżka.
Trzymaliśmy
się za ręce, kiedy prowadził mnie do łazienki.
I
tam załadował mi szczoteczkę do zębów.
Dziękuję
OdpowiedzUsuńDobry związek, cieszą mnie takie sceny. Dziękuję ❤️
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuje
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńDziekuje
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńTrzeba się mocno wygadać niezależnie od płci 😉 Dziękuję ❤
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńFajni są razem.
OdpowiedzUsuńDziękuję