piątek, 25 czerwca 2021

21 - Wieczność

 

ROZDZIAŁ 21

 

Wieczność

 

 

 

Ryn

 

„Dobra, więc malowanie. Potem podłoga. Potem kuchnia. I w ten weekend wyjdziemy, i podejmiemy zdecydowane decyzje dotyczące oświetlenia, i zamówimy te akcesoria do łazienki. I tylko mówię, nadal uważam, że twoja mama ma rację co do oświetlenia.”

„Tata ma rację co do oświetlenia”.

„Myślę, że powinniśmy przejść na chrom”.

„Lakierowany nikiel”.

Był wtorek rano.

Rodzice Boone’a zniknęli.

Mój brat wyszedł z aresztu w oczekiwaniu na rozprawę sądową, w której według prawnika, którego wynajął (informacje, które przekazała mi mama, bo Brian się ze mną nie kontaktował), ilość szkód wyrządzonych w drugim samochodzie i jego znaczny poziom alkoholu we krwi oznaczały, że prawdopodobnie odsiedzi jakiś czas. Niewiele. Parę dni. Może kilka tygodni. Ale może też to wystarczy, by dać mu (kolejną) pobudkę.

W niedzielę Boone, jego rodzice i ja mieliśmy brunch z moją mamą (próbowała się sprzeciwiać, mówiąc, że Sadler’owie potrzebują czasu z Boone’em i mną bez jej wtrącania się, ale Anne-Marie nic o tym nie chciała słyszeć). Następnie wszyscy poszliśmy zgodnie z żądaniem Portera, aby spojrzeć na instalacje i wyposażenie domu.

Mag i Evie, Axl, Auggie, Lottie i Mo spotkali się z nami na kolacji, a mama oficjalnie poznała przyjaciół Boone’a.

Wydawała się naprawdę zadowolona z tego powodu. Cieszyła się z tego dnia. Zadowolona z kolacji. Cieszyła się, że moi przyjaciele byli wspaniali. Ona i Anne-Marie dogadały się błyskawicznie bardzo szczęśliwe, że mają nową przyjaciółkę. I była szczęśliwa z mojego powodu mnie.

Jej szczęście mnie uszczęśliwiało.

A trochę tego potrzebowałyśmy.

Rodzice Boone’a wyjechali w poniedziałek po południu, a mama zadzwoniła w poniedziałek wieczorem, aby powiedzieć, że Angelica była pierwszym kontaktem Briana w razie wypadku. I poszła do szpitala tylko po to, żeby się podzielić, że umywała od niego ręce.

Tak było teraz, z powrotem do harówki, ale z planem.

Zaczynałam się trochę denerwować faktem, że wciąż nie byłam na scenie w Smithie’s, ale nie mogłam powiedzieć, że to było do dupy, bo miałam czas na skupianiu się na domu, co oznaczało pogoń za marzeniami o przyszłości.

„W ten weekend przyjrzymy się im jeszcze raz i podejmiemy decyzję w sklepie” - zadekretował Boone w sprawie oświetlenia.

„Dobrze” - zgodziłam się.

„Kto dzwonił?” - zapytał.

Spojrzałam znad notesu, w którym śledziłam wszystkie rzeczy związane z domem, na Boone’a - „Kto dzwonił? Kiedy?”

„O Brianie.”

Nie wspomniał o tym od czasu naszej rozmowy na moim podwórku. Rozmawialiśmy o tym z mamą, ale Boone to odpuszczał. Pewnie po to, żeby mnie nie denerwować. Albo samemu się nie wkurzyć.

W krótkim czasie odkryłam, że to drugie.

Wtedy jednak tego nie wiedziałam, więc wróciłam do notatnika i odezwałam się.

„Angelica. Kiedy do mnie zadzwoniła, powiedziała, że z nim skończyła. Powiedziała też, że mogę mu to powiedzieć i powiedzieć, że nie może zobaczyć swoich dzieci, chyba że się uporządkuje. I określiła nasz związek, mówiąc, że koniec z Brianem oznacza koniec ze mną, więc podzieliła się swoją prawdą o tym, jak jej życie było w toalecie po tym wszystkim, co Brian jej zrobił, mając dzieci tak wcześnie, że nie mogła chodzić do klubów i cokolwiek innego, a ona robiła to, co robiła, ponieważ po prostu potrzebowała trochę czasu, aby być normalną.”

Mówiłam i robiłam notatki o tym, gdzie najpierw zająć się farbą (kuchnia), kiedy zdałam sobie sprawę, że Boone nie odpowiedział.

Właśnie wtedy, żałośnie spóźniona, poczułam nastrój panujący w pokoju.

Nastrój Boone’a.

Spojrzałam na niego.

O rany.

Na granitowy wyraz jego twarzy, wyprostowałam się od blatu, nad którym się pochylałam, ale zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, zapytał - „Więc skończyła z tobą, ale nadal przekazuje przez ciebie informacje dla twojego brata?”

„Boone…”

Czy ona jaja sobie, kurwa, z ciebie robi?” – ryknął.

Łał.

To było ekstremalne.

„Była tam?” - wygryzł.

„Przepraszam?” – zapytałam, wciąż dochodząc do siebie po jego eksplozji.

„Czy była w szpitalu?”

„Poszła mu powiedzieć, że z nim skończyła” – podzieliłam się.

„A potem zadzwoniła do ciebie. Umyła ręce od faceta, za którym była cała, żeby się pieprzyć, robić dzieci, zabierać jego dom, kiedy go wyrzucała, jego pieniądze po tym, jak go wyrzuciła, a jak zrobiło się naprawdę ciężko, skończyła z ojcem swoich przeklętych dzieci, dzwoni do ciebie i to ty musisz zadzwonić do matki, załatwiać sprawę z bratem, bo ona pojedzie do domu jeść chipsy przed telewizorem.”

Niestety, w przypadku Angeliki prawdopodobnie było to trafione w sedno.

„Boone, to…”

„To jest popieprzone, Ryn.” - Uniósł rękę i dźgnął mnie palcem - „A ty skończyłaś brać na siebie gówno tej kobiety.”

Postanowiłam dać mu sekundę, żeby to zamknął.

Boone nie miał ochoty brać tej sekundy.

„Ta suka musi się, do cholery, dowiedzieć. Ale wiem jedną rzecz, którą musi wiedzieć, że nie jesteś jej pieprzoną wycieraczką.”

„Dobra, stąpam tu ostrożnie, ale nie jestem pewna, dlaczego Angelica będąca sobą uruchomiła twój spust.”

„Ponieważ wszyscy nie mamy innego wyboru, jak tylko dorosnąć, Ryn. Tak, chciałbym spędzać dni grając w koszykówkę, w gry wideo i pijąc  browary z moimi ziomkami.”

Nagle starałam się nie śmiać z Boone’a mówiącego „browary z moimi ziomkami”.

„Ale nie mogę tego zrobić” - kontynuował - „Mam kredyt hipoteczny do spłacenia i przyszłość do zaplanowania oraz obowiązki do załatwienia. Nie może wyskoczyć z dwójki dzieci zrzędzić i jęczeć, że nie może być klubową dziewczyną i oczekiwać, że wszyscy będą ją wspierać. Zwłaszcza nie cholerna ty. Wystarczająco przeszłaś. I do diabła skończyłaś brać to gówno.”

I tak było.

Częścią, o której nie wspomniał, było to, że był przy mnie, aby ratować sytuację i, jeśli Angelica dalej się ze mną pieprzyła, oznaczałoby to ciągłe uderzenia w niego, z jego uliczną reputacją bohatera.

Znowu zamilkłam, aby dać mu czas na założenie blokady.

Kiedy tym razem wydawało się, że to blokuje, aby mu pomóc, powiedziałam - „Kocham to, jak się o mnie troszczysz”.

„Zrozum, Ryn” - stwierdził zwięźle - „Kocham to, że to kochasz, ale to część tego, kim dla ciebie jestem. To część tego, co ci daję. I to jest twoje życie, twoja rodzina, musisz podejmować decyzje, ale wkraczam, jeśli zaczną na ciebie srać, jak z tym, co Angelica ciągnęła ostatnio, i będziemy dyskutować, jak właśnie teraz.”

Tak.

Mój bohater.

„Mogę z tym żyć.”

Wziął głęboki oddech, jego szeroka klatka piersiowa rozszerzyła się wraz z wdechem, i wypuścił powietrze.

Kiedy to zrobił, ostrożnie obniżyłam wysięgnik.

„Muszę się z nią pogodzić. Nie podoba mi się, że nie widuję Portii i Jethro.”

„Rozumiem” - odpowiedział - „Ale nie weźmiesz od niej gówna, żeby to zdobyć.”

Zacisnęłam usta.

„Kathryn” - powiedział ostrzegawczo, wpatrując się w moje usta.

„Są warci przyjęcia gówna i tęsknię za nimi, Boone” - powiedziałam cicho.

Minęło trochę czasu, zanim syknął - „Kurwa”.

Zrobiłam trzy kroki między nami i położyłam rękę na jego brzuchu.

„Nie robi tego dobrze, ale jej życie się wykoleiło. Uczestniczyła w tym” – powiedziałam to ostatnie szybko, kiedy wyglądał na gotowego do wtrącenia się… z żarem - „Ale widzę, jak tęskni za tym, co mają jej przyjaciele, a ona nie. Widzę, że wpada w depresję z tego powodu i ma problemy z stawieniem czoła ogromowi jej obowiązków. Tak, zachowuje się rozpieszczona. I samolubna, tak. I dziecinna, tak. I nie wiem, czy kiedykolwiek dorośnie. Ale przekroczymy ten most, kiedy do niego dojdziemy. Na razie muszę poświęcić trochę czasu, wydostać się spod tej chmury z Brett’em i tymi gliniarzami, a potem znaleźć sposób na zbudowanie mostu, po którym będę mógł przejść, żeby zobaczyć dzieci.”

„Dobra, ale musi być granica, którą określisz, Ryn” - poradził - „Zginanie kręgosłupa, odkładanie marzeń w nieskończoność, bycie tak napiętą, że tracisz przytomność…” - potrząsnął głową.

Skinąłam głową - „Zgadzam się. I obiecuję, że posłucham, jeśli uznasz, że dotarłam do miejsca, w którym należy wytyczyć granicę i będę świadoma tego, co się dzieje, więc, jeśli nadejdzie czas, zrobię to sama.”

Przyglądał mi się, jakby oceniał moją szczerość.

Potem mruknął - „Przyjmę tę obietnicę, mała” - pochylił się i dotknął ustami moich.

Boże, kochałam to, kiedy to robił.

Wcisnęłam się w jego brzuch ręką, gdy oparłam się o niego z resztą mnie.

„I powtórzę, kocham to, jak się o mnie troszczysz” - powiedziałam.

„Dobrze” - odpowiedział.

„I mama też to kocha.”

Coś zamigotało w jego oczach, pokazując mi, że jest z tego zadowolony, a jego usta rozluźniły się, gdy powiedział - „Cieszę się”.

„Więc dziękuję za to, że mi to dałeś, ale także dziękuję za to, że dałeś to jej”.

„Cholera, jesteś słodka” - mruknął.

„Zawsze tak myślę o tobie.”

Na te słowa zacisnął ramiona wokół mnie i całowaliśmy się z języczkami. Kiedy wypuścił mnie, abym złapała oddech, powiedziałam - „Ale powinieneś wiedzieć, że sposób, w jaki zachowują się inni ludzie, nie wpływa na twój status bohatera.”

Uniósł brwi - „Mój co?”

„Musisz być bohaterem, Boone” - odparłam - „Rozumiem to. Kocham to w tobie. I nie chcę być zbyt wylewna, ale jesteś tym dla mnie i nic, co robią, nie ma na to wpływu.”

„Muszę być bohaterem?”

Nie byłam w stanie wyczuć z jego tonu, co o tym myśli.

Powiedziałam więc ostrożnie - „Kochanie, zanim jeszcze byliśmy razem, przyjrzałeś się rzeczom, aby dowiedzieć się, co się ze mną dzieje, abyś mógł wkroczyć i pomóc. Słyszałeś, jak Brian do mnie gada i rozłożyłeś go. Kosisz trawnik Whitney, bo nie ma jej męża. Nie wdaliśmy się w tę sprawę z synem szejka. A ty jesteś szalonym komandosem. Myślę, że dowody silnie sugerują, że masz kompleks bohatera, ale to nie jest zła rzecz.”

Spojrzał na mnie.

Potem odrzucił głowę do tyłu i wybuchnął śmiechem.

Nie byłam pewna, czy to, co mówię, było zabawne, ale wciąż uśmiechałam się do niego, kiedy to robił.

Kiedy mu przeszło, uścisnął mnie i powiedział - „Potraktuję to poważnie, bo ty byś wiedziała.”

„Słucham?” - zapytałam.

„Mała, ścigasz się, aby ratować dzień za każdym razem. Nawet jeśli ludzie traktują cię jak gówno, nadal to robisz.”

Hmmm.

„Nie chodzi jednak o bycie bohaterem” - kontynuował - „Chodzi o bycie przyzwoitą osobą”.

Hmmm znowu.

„Ale odniosłam wrażenie, że byłeś trochę zirytowany, że Brett wszedł w to pierwszy, pomagając mi w domu” - zauważyłam.

„To było co innego, Ryn, ponieważ jesteś moją dziewczyną, a żaden facet nie chce, żeby inny facet wyłożył dziesiątki tysięcy dolarów za cokolwiek dla jego dziewczyny.”

O.

Dobrze.

„To ma sens” - mruknęłam.

Uśmiechał się do mnie i powiedział - „Ale w końcu chodziło o to, co jest dla ciebie najlepsze i czego chcesz od życia, więc przypomnę ci, że nie machnąłem kutasem i nie popchnąłem cię do oddawania tego z powrotem.”

Nie, nie zrobił tego.

Przycisnęłam się bliżej niego.

Boone zrozumiał aluzję i znów zaczął się ze mną całować.

Robiliśmy to, dopóki Mo nie pokazał się, żeby podjąć się mojej ochrony na resztę dnia.

Po tym, jak Boone uścisnął dłonie i zderzył się przedramionami z Mo, kiedy wychodził, odwrócił się do mnie, uniósł podbródek i czule spojrzał, zanim wyszedł.

I wiedziałam.

Byłam zakochana w tym mężczyźnie.

Miałam z nim przeżyć swoje życie.

Miałam mu dać dzieci.

Miałam umrzeć (lata i lata od tego czasu) kochając Boone’a Andrew Sadlera.

I wiedziałam z naszej porannej rozmowy, że się nie zgodzi, ale w okrężny sposób miałam Angelice podziękować za uruchomienie rozwalenia muru, który zbudowałam między nim a mną.

Oczywiście nigdy jej tego nie powiem.

Albo Boone’owi.

Co nie oznaczało, że to nieprawda.

Ale w końcu to nie miało znaczenia.

Ponieważ był mój.

Tylko to się liczyło.

I choć brzmiało to okropnie i romantycznie, nie obchodziło mnie to.

Zamierzałam sobie przypominać tamten poranek, uniesienie podbródka i spojrzenie, które posłał mi przed wyjazdem, i zamierzałam to robić przez resztę moich dni.

Ponieważ to był moment, w którym zdałam sobie sprawę, że Boone jest wszystkim, co będzie miało znaczenie dla mnie przez wieczność.

 


 

9 komentarzy:

  1. Serio ta jej bratowa, to żałosna dziecinna kobieta, która nigdy nie dorośnie i żal mi jej dzieci. Bo to one dorosną przed nią. 😐 Dziękuję ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No naprawde przykra osoba. Ona ma pretensje do świata ze w ciążę zaszła i młodość straciła.
      Taka niesprawiedliwość losu....
      Jest po prostu śmieszna

      Usuń
  2. Dziękuję...jesteśmy już bliżej końca więc już dumam jaki dramat autorka im prszygotowala🙊🙉🙈

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dziękuje. Jeśli chodzi o Angelikę, to pewnie jeszcze coś wywinie. Czuję przez skórę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za rozdział:) Nie zdziwiłabym się jakby Angelika podrzuciła dzieci na próg Ryn i udała się na poszukiwanie szczęścia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja im zazdroszczę takiej miłości jaką mają ze sobą 😍😍😍 Dziękuję❤

    OdpowiedzUsuń