ROZDZIAŁ 21
Wieczność
Ryn
„Dobra,
więc malowanie. Potem podłoga. Potem kuchnia. I w ten weekend wyjdziemy, i
podejmiemy zdecydowane decyzje dotyczące oświetlenia, i zamówimy te akcesoria
do łazienki. I tylko mówię, nadal uważam, że twoja mama ma rację co do
oświetlenia.”
„Tata
ma rację co do oświetlenia”.
„Myślę,
że powinniśmy przejść na chrom”.
„Lakierowany
nikiel”.
Był
wtorek rano.
Rodzice
Boone’a zniknęli.
Mój
brat wyszedł z aresztu w oczekiwaniu na rozprawę sądową, w której według
prawnika, którego wynajął (informacje, które przekazała mi mama, bo Brian się
ze mną nie kontaktował), ilość szkód wyrządzonych w drugim samochodzie i jego znaczny
poziom alkoholu we krwi oznaczały, że prawdopodobnie odsiedzi jakiś czas.
Niewiele. Parę dni. Może kilka tygodni. Ale może też to wystarczy, by dać mu
(kolejną) pobudkę.
W
niedzielę Boone, jego rodzice i ja mieliśmy brunch z moją mamą (próbowała się
sprzeciwiać, mówiąc, że Sadler’owie potrzebują czasu z Boone’em i mną bez jej
wtrącania się, ale Anne-Marie nic o tym nie chciała słyszeć). Następnie wszyscy
poszliśmy zgodnie z żądaniem Portera, aby spojrzeć na instalacje i wyposażenie
domu.
Mag
i Evie, Axl, Auggie, Lottie i Mo spotkali się z nami na kolacji, a mama
oficjalnie poznała przyjaciół Boone’a.
Wydawała
się naprawdę zadowolona z tego powodu. Cieszyła się z tego dnia. Zadowolona z
kolacji. Cieszyła się, że moi przyjaciele byli wspaniali. Ona i Anne-Marie
dogadały się błyskawicznie bardzo szczęśliwe, że mają nową przyjaciółkę. I była
szczęśliwa z mojego powodu mnie.
Jej
szczęście mnie uszczęśliwiało.
A
trochę tego potrzebowałyśmy.
Rodzice
Boone’a wyjechali w poniedziałek po południu, a mama zadzwoniła w poniedziałek
wieczorem, aby powiedzieć, że Angelica była pierwszym kontaktem Briana w razie
wypadku. I poszła do szpitala tylko po to, żeby się podzielić, że umywała od
niego ręce.
Tak
było teraz, z powrotem do harówki, ale z planem.
Zaczynałam
się trochę denerwować faktem, że wciąż nie byłam na scenie w Smithie’s, ale nie
mogłam powiedzieć, że to było do dupy, bo miałam czas na skupianiu się na domu,
co oznaczało pogoń za marzeniami o przyszłości.
„W
ten weekend przyjrzymy się im jeszcze raz i podejmiemy decyzję w sklepie” -
zadekretował Boone w sprawie oświetlenia.
„Dobrze”
- zgodziłam się.
„Kto
dzwonił?” - zapytał.
Spojrzałam
znad notesu, w którym śledziłam wszystkie rzeczy związane z domem, na Boone’a -
„Kto dzwonił? Kiedy?”
„O
Brianie.”
Nie
wspomniał o tym od czasu naszej rozmowy na moim podwórku. Rozmawialiśmy o tym z
mamą, ale Boone to odpuszczał. Pewnie po to, żeby mnie nie denerwować. Albo samemu
się nie wkurzyć.
W
krótkim czasie odkryłam, że to drugie.
Wtedy
jednak tego nie wiedziałam, więc wróciłam do notatnika i odezwałam się.
„Angelica.
Kiedy do mnie zadzwoniła, powiedziała, że z nim skończyła. Powiedziała też, że
mogę mu to powiedzieć i powiedzieć, że nie może zobaczyć swoich dzieci, chyba
że się uporządkuje. I określiła nasz związek, mówiąc, że koniec z Brianem
oznacza koniec ze mną, więc podzieliła się swoją prawdą o tym, jak jej życie
było w toalecie po tym wszystkim, co Brian jej zrobił, mając dzieci tak
wcześnie, że nie mogła chodzić do klubów i cokolwiek innego, a ona robiła to,
co robiła, ponieważ po prostu potrzebowała trochę czasu, aby być normalną.”
Mówiłam
i robiłam notatki o tym, gdzie najpierw zająć się farbą (kuchnia), kiedy zdałam
sobie sprawę, że Boone nie odpowiedział.
Właśnie
wtedy, żałośnie spóźniona, poczułam nastrój panujący w pokoju.
Nastrój
Boone’a.
Spojrzałam
na niego.
O
rany.
Na
granitowy wyraz jego twarzy, wyprostowałam się od blatu, nad którym się
pochylałam, ale zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, zapytał - „Więc skończyła
z tobą, ale nadal przekazuje przez ciebie informacje dla twojego brata?”
„Boone…”
„Czy ona jaja sobie, kurwa, z ciebie robi?”
– ryknął.
Łał.
To
było ekstremalne.
„Była
tam?” - wygryzł.
„Przepraszam?”
– zapytałam, wciąż dochodząc do siebie po jego eksplozji.
„Czy
była w szpitalu?”
„Poszła
mu powiedzieć, że z nim skończyła” – podzieliłam się.
„A
potem zadzwoniła do ciebie. Umyła ręce od faceta, za którym była cała, żeby się
pieprzyć, robić dzieci, zabierać jego dom, kiedy go wyrzucała, jego pieniądze
po tym, jak go wyrzuciła, a jak zrobiło się naprawdę ciężko, skończyła z ojcem
swoich przeklętych dzieci, dzwoni do ciebie i to ty musisz zadzwonić do matki,
załatwiać sprawę z bratem, bo ona pojedzie do domu jeść chipsy przed
telewizorem.”
Niestety,
w przypadku Angeliki prawdopodobnie było to trafione w sedno.
„Boone,
to…”
„To
jest popieprzone, Ryn.” - Uniósł rękę i dźgnął mnie palcem - „A ty skończyłaś
brać na siebie gówno tej kobiety.”
Postanowiłam
dać mu sekundę, żeby to zamknął.
Boone
nie miał ochoty brać tej sekundy.
„Ta
suka musi się, do cholery, dowiedzieć. Ale wiem jedną rzecz, którą musi
wiedzieć, że nie jesteś jej pieprzoną wycieraczką.”
„Dobra,
stąpam tu ostrożnie, ale nie jestem pewna, dlaczego Angelica będąca sobą
uruchomiła twój spust.”
„Ponieważ
wszyscy nie mamy innego wyboru, jak tylko dorosnąć, Ryn. Tak, chciałbym spędzać
dni grając w koszykówkę, w gry wideo i pijąc
browary z moimi ziomkami.”
Nagle
starałam się nie śmiać z Boone’a mówiącego „browary z moimi ziomkami”.
„Ale
nie mogę tego zrobić” - kontynuował - „Mam kredyt hipoteczny do spłacenia i
przyszłość do zaplanowania oraz obowiązki do załatwienia. Nie może wyskoczyć z
dwójki dzieci zrzędzić i jęczeć, że nie może być klubową dziewczyną i
oczekiwać, że wszyscy będą ją wspierać. Zwłaszcza nie cholerna ty. Wystarczająco przeszłaś. I do diabła
skończyłaś brać to gówno.”
I
tak było.
Częścią,
o której nie wspomniał, było to, że był przy mnie, aby ratować sytuację i,
jeśli Angelica dalej się ze mną pieprzyła, oznaczałoby to ciągłe uderzenia w
niego, z jego uliczną reputacją bohatera.
Znowu
zamilkłam, aby dać mu czas na założenie blokady.
Kiedy
tym razem wydawało się, że to blokuje, aby mu pomóc, powiedziałam - „Kocham to,
jak się o mnie troszczysz”.
„Zrozum,
Ryn” - stwierdził zwięźle - „Kocham to, że to kochasz, ale to część tego, kim
dla ciebie jestem. To część tego, co ci daję. I to jest twoje życie, twoja
rodzina, musisz podejmować decyzje, ale wkraczam, jeśli zaczną na ciebie srać,
jak z tym, co Angelica ciągnęła ostatnio, i będziemy dyskutować, jak właśnie
teraz.”
Tak.
Mój
bohater.
„Mogę
z tym żyć.”
Wziął
głęboki oddech, jego szeroka klatka piersiowa rozszerzyła się wraz z wdechem, i
wypuścił powietrze.
Kiedy
to zrobił, ostrożnie obniżyłam wysięgnik.
„Muszę
się z nią pogodzić. Nie podoba mi się, że nie widuję Portii i Jethro.”
„Rozumiem”
- odpowiedział - „Ale nie weźmiesz od niej gówna, żeby to zdobyć.”
Zacisnęłam
usta.
„Kathryn”
- powiedział ostrzegawczo, wpatrując się w moje usta.
„Są
warci przyjęcia gówna i tęsknię za nimi, Boone” - powiedziałam cicho.
Minęło
trochę czasu, zanim syknął - „Kurwa”.
Zrobiłam
trzy kroki między nami i położyłam rękę na jego brzuchu.
„Nie
robi tego dobrze, ale jej życie się wykoleiło. Uczestniczyła w tym” –
powiedziałam to ostatnie szybko, kiedy wyglądał na gotowego do wtrącenia się… z żarem - „Ale widzę, jak tęskni za tym,
co mają jej przyjaciele, a ona nie. Widzę, że wpada w depresję z tego powodu i
ma problemy z stawieniem czoła ogromowi jej obowiązków. Tak, zachowuje się
rozpieszczona. I samolubna, tak. I dziecinna, tak. I nie wiem, czy kiedykolwiek
dorośnie. Ale przekroczymy ten most, kiedy do niego dojdziemy. Na razie muszę
poświęcić trochę czasu, wydostać się spod tej chmury z Brett’em i tymi
gliniarzami, a potem znaleźć sposób na zbudowanie mostu, po którym będę mógł
przejść, żeby zobaczyć dzieci.”
„Dobra,
ale musi być granica, którą określisz, Ryn” - poradził - „Zginanie kręgosłupa,
odkładanie marzeń w nieskończoność, bycie tak napiętą, że tracisz przytomność…”
- potrząsnął głową.
Skinąłam
głową - „Zgadzam się. I obiecuję, że posłucham, jeśli uznasz, że dotarłam do
miejsca, w którym należy wytyczyć granicę i będę świadoma tego, co się dzieje,
więc, jeśli nadejdzie czas, zrobię to sama.”
Przyglądał
mi się, jakby oceniał moją szczerość.
Potem
mruknął - „Przyjmę tę obietnicę, mała” - pochylił się i dotknął ustami moich.
Boże,
kochałam to, kiedy to robił.
Wcisnęłam
się w jego brzuch ręką, gdy oparłam się o niego z resztą mnie.
„I
powtórzę, kocham to, jak się o mnie troszczysz” - powiedziałam.
„Dobrze”
- odpowiedział.
„I
mama też to kocha.”
Coś
zamigotało w jego oczach, pokazując mi, że jest z tego zadowolony, a jego usta
rozluźniły się, gdy powiedział - „Cieszę się”.
„Więc
dziękuję za to, że mi to dałeś, ale także dziękuję za to, że dałeś to jej”.
„Cholera,
jesteś słodka” - mruknął.
„Zawsze
tak myślę o tobie.”
Na
te słowa zacisnął ramiona wokół mnie i całowaliśmy się z języczkami. Kiedy
wypuścił mnie, abym złapała oddech, powiedziałam - „Ale powinieneś wiedzieć, że
sposób, w jaki zachowują się inni ludzie, nie wpływa na twój status bohatera.”
Uniósł
brwi - „Mój co?”
„Musisz
być bohaterem, Boone” - odparłam - „Rozumiem to. Kocham to w tobie. I nie chcę być
zbyt wylewna, ale jesteś tym dla mnie i nic, co robią, nie ma na to wpływu.”
„Muszę
być bohaterem?”
Nie
byłam w stanie wyczuć z jego tonu, co o tym myśli.
Powiedziałam
więc ostrożnie - „Kochanie, zanim jeszcze byliśmy razem, przyjrzałeś się
rzeczom, aby dowiedzieć się, co się ze mną dzieje, abyś mógł wkroczyć i pomóc.
Słyszałeś, jak Brian do mnie gada i rozłożyłeś go. Kosisz trawnik Whitney, bo
nie ma jej męża. Nie wdaliśmy się w tę sprawę z synem szejka. A ty jesteś
szalonym komandosem. Myślę, że dowody silnie sugerują, że masz kompleks
bohatera, ale to nie jest zła rzecz.”
Spojrzał
na mnie.
Potem
odrzucił głowę do tyłu i wybuchnął śmiechem.
Nie
byłam pewna, czy to, co mówię, było zabawne, ale wciąż uśmiechałam się do
niego, kiedy to robił.
Kiedy
mu przeszło, uścisnął mnie i powiedział - „Potraktuję to poważnie, bo ty byś wiedziała.”
„Słucham?”
- zapytałam.
„Mała,
ścigasz się, aby ratować dzień za każdym razem. Nawet jeśli ludzie traktują cię
jak gówno, nadal to robisz.”
Hmmm.
„Nie
chodzi jednak o bycie bohaterem” - kontynuował - „Chodzi o bycie przyzwoitą
osobą”.
Hmmm
znowu.
„Ale
odniosłam wrażenie, że byłeś trochę zirytowany, że Brett wszedł w to pierwszy,
pomagając mi w domu” - zauważyłam.
„To
było co innego, Ryn, ponieważ jesteś moją dziewczyną, a żaden facet nie chce,
żeby inny facet wyłożył dziesiątki tysięcy dolarów za cokolwiek dla jego dziewczyny.”
O.
Dobrze.
„To
ma sens” - mruknęłam.
Uśmiechał
się do mnie i powiedział - „Ale w końcu chodziło o to, co jest dla ciebie
najlepsze i czego chcesz od życia, więc przypomnę ci, że nie machnąłem kutasem
i nie popchnąłem cię do oddawania tego z powrotem.”
Nie,
nie zrobił tego.
Przycisnęłam
się bliżej niego.
Boone
zrozumiał aluzję i znów zaczął się ze mną całować.
Robiliśmy
to, dopóki Mo nie pokazał się, żeby podjąć się mojej ochrony na resztę dnia.
Po
tym, jak Boone uścisnął dłonie i zderzył się przedramionami z Mo, kiedy
wychodził, odwrócił się do mnie, uniósł podbródek i czule spojrzał, zanim
wyszedł.
I
wiedziałam.
Byłam
zakochana w tym mężczyźnie.
Miałam
z nim przeżyć swoje życie.
Miałam
mu dać dzieci.
Miałam
umrzeć (lata i lata od tego czasu) kochając Boone’a Andrew Sadlera.
I
wiedziałam z naszej porannej rozmowy, że się nie zgodzi, ale w okrężny sposób
miałam Angelice podziękować za uruchomienie rozwalenia muru, który zbudowałam
między nim a mną.
Oczywiście
nigdy jej tego nie powiem.
Albo
Boone’owi.
Co
nie oznaczało, że to nieprawda.
Ale
w końcu to nie miało znaczenia.
Ponieważ
był mój.
Tylko
to się liczyło.
I
choć brzmiało to okropnie i romantycznie, nie obchodziło mnie to.
Zamierzałam
sobie przypominać tamten poranek, uniesienie podbródka i spojrzenie, które
posłał mi przed wyjazdem, i zamierzałam to robić przez resztę moich dni.
Ponieważ
to był moment, w którym zdałam sobie sprawę, że Boone jest wszystkim, co będzie
miało znaczenie dla mnie przez wieczność.
Serio ta jej bratowa, to żałosna dziecinna kobieta, która nigdy nie dorośnie i żal mi jej dzieci. Bo to one dorosną przed nią. 😐 Dziękuję ❤️
OdpowiedzUsuńNo naprawde przykra osoba. Ona ma pretensje do świata ze w ciążę zaszła i młodość straciła.
UsuńTaka niesprawiedliwość losu....
Jest po prostu śmieszna
Dziękuję
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńDziękuję...jesteśmy już bliżej końca więc już dumam jaki dramat autorka im prszygotowala🙊🙉🙈
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje. Jeśli chodzi o Angelikę, to pewnie jeszcze coś wywinie. Czuję przez skórę.
OdpowiedzUsuńDziękuję za rozdział:) Nie zdziwiłabym się jakby Angelika podrzuciła dzieci na próg Ryn i udała się na poszukiwanie szczęścia :)
OdpowiedzUsuńJak ja im zazdroszczę takiej miłości jaką mają ze sobą 😍😍😍 Dziękuję❤
OdpowiedzUsuń