sobota, 26 czerwca 2021

EPILOG - Mój bohater

 

EPILOG

 

Mój bohater

 

 Boone

 

Boone siedział na trawie z podniesionymi kolanami, z łokciami na nich, trzymając luźno w dłoni puszkę między nogami i patrząc na Ryn i dzieci biegające po podwórku jej odnawianego domu.

Zaczęło się od Frisbee.

Ale dziesięć minut temu frisbee przeleciało przez tylne ogrodzenie i nikt nie poszedł po nie, więc nie miał pojęcia, co teraz robią.

„Nie mogę uwierzyć, że nie byłem przy niej przez to gówno” - powiedział jej brat, który siedział obok Boone’a w tej samej pozycji z wygiętymi kolanami, patrząc na swoją siostrę i dzieci.

Boone właśnie opowiedział Brianowi o Ryn, Cisco, zabitych i o tym, jak nadal muszą opiekować się swoją dziewczyną.

To było dużo dla faceta, który był trzeźwy przez całe trzy tygodnie.

Ale sądząc po dźwięku jego głosu, Boone podejrzewał, że to nie doprowadzi go z powrotem do butelki.

Brzmiał, jakby miał teraz więcej niż dwa bardzo ważne powody, by mocno się trzymać. Zawsze.

Dobrze, że w końcu to zobaczył.

„Nie kop się za bardzo w tyłek, nic nie mogłeś zrobić” – powiedział mu Boone.

Wiedział, że Brian był zwrócony do niego, kiedy zapytał - „Czy mama wie o tych martwych facetach?”

Spojrzał na brata Ryn i wzruszył ramionami - „Nie wiem. Po prostu wiedz, że jeśli nie, to nie ja jej powiem.”

Oczy Briana powędrowały z powrotem do siostry - „Jeśli ona to przed nią ukrywa, a ty byś to zrobił, Ryn dobrałaby ci się do tyłka.”

„Mhm” - mruknął Boone na znak zgody.

Chociaż miała już jego tyłek, tylko w lepszy sposób.

Zapadła cisza, gdy patrzyli, jak Portia, teraz o wiele zdrowsza, ale wciąż z niedowagą, omal nie trafia głową w ziemię, ale Ryn złapała ją w pasie, podciągnęła i śmiały się w niekontrolowany sposób.

Z czego, Boone nie miał pojęcia.

Ale, kurwa, jego kobieta była piękna, kiedy tak się śmiała.

I właśnie takie będzie jego życie.

Troje dzieci (ewentualnie).

I Kathryn.

Wciąż rozdzierało go to, że Jeb był w takim złym stanie, że nie widział tej przyszłości dla siebie.

Ale Boone tak.

Widział ją wyraźnie.

A jeśli jego tata miał rację, że Bóg jest wszędzie, to Jeb wiedział, że Boone będzie to miał.

I to naprawiło coś w Boone, bo wiedział, że Jeb’owi bardzo by się to spodobało.

Minęło zaledwie kilka tygodni od sceny przed Angelicą.

Zagroziła, że pozwie ich o opiekę nad dzieckiem, chociaż nikt nie wiedział, jak to zrobi, ponieważ nadal nie miała prawdziwej pracy, a ponieważ nie miała też dzieci, nie miała od nikogo pomocy finansowej.

Łącznie z Brianem.

A Brian chodził na wieczorne mityngi i robił to codziennie.

Boone wiedział o tym, ponieważ on i Ryn często mieli dzieci, kiedy to robił.

„Powinniśmy porozmawiać o szpitalu.”

Boone odwrócił się do Briana i stwierdził - „Mówiłem ci, że to już za nami. Nie potrzebuję tego.”

Brian zwrócił się do niego - „Wiem, że to sprawi, że zabrzmię jak samolubny pojeb, ale fajnie, że nie potrzebujesz. Cieszę się z tego. Wiele mówi o tobie i o mężczyźnie, którym będziesz dla mojej siostry. Ale ja tego potrzebuję.”

Boone się zamknął.

„Ona miała rację.”

„Słucham?” - zapytał Boone.

„Ryn. Miała rację co do Angie. Wiedziałem o tym, zanim to wszystko z tobą wyszło, gdy przyłapałem ją na wyciąganiu swojego gówna.” - Wypuścił powietrze i nie przerywał - „Kiedy zaszła w ciążę, była zachwycona. Ja byłem przerażony. Wiedziałem to w chwili, gdy zaczęła mieć poranne mdłości, na pewno kiedy zaczęła to pokazywać, wszystko zaczęło być widać i wszystko stało się prawdziwe. Jak mieliśmy Portię, chciała tylko zrzucić ją na mamę, Brendę, Ryn i coś zrobić. Wyrwać się z przyjaciółmi. Weekendy w Vegas. Po prostu coś. To znaczy, mamy noworodka, ja wtedy ledwo zarabiałem, a ona chce pojechać do Vegas?”

Brian wyglądał na przerażonego i zdumionego dokładnie tak, jak właśnie czuł się Boone.

Tak.

Jezu.

Boone nic nie powiedział.

„Zjebałem, stary, zapłodniłem ją. Znowu spieprzyłem, znowu to zrobiłem. Myślałem, że bierze pigułki. Nie.”

Myślał, że bierze pigułki, ale nie?

Jezu.

Brian szedł dalej.

Zabierz ich z drogi powiedziała. Ja na to Uh, czy nie powinniśmy o tym rozmawiać? Ona na to Chcę dwoje. Teraz będziemy mieli dwoje. A potem skończymy. I powiedziała to, przysięgając, że się pieprzy, jakby mogła po prostu wypchnąć Jethro i jej praca się skończyła.”

„Kurwa, kolego” - powiedział cicho Boone.

„Tak. A ja postanowiłem, że nie będę moim tatą. Nie zamierzałem zachowywać się tak, jakbym nie założył rodziny, dopóki mi to nie odpowiadało, albo przypomniałem sobie, że istnieją. Miałem tam zostać. Miałem się nimi opiekować. Ale żeby to zrobić, potrzebowałem trochę… pomocy, aby przejść przez to.”

Brian wypuścił kolejny oddech.

Boone milczał.

„Pomocy” – mruknął Brian, potrząsnął głową i kontynuował - „Więc wiedziałem, zanim Ryn się dowiedziała. I byłem zakłopotany. Wstydziłem się za Angie. Wstydziłem za siebie. Martwiłem się o moje dzieci. Martwiłem się, dokąd to wszystko zmierza. Martwiłem się, że Ang nie dorosła. Martwiłem się o każdą pieprzoną rzecz, stary. Złapałem za alkohol, aby poczuć się lepiej, przez około minutę. Ale czułem się lepiej. Chociaż wtedy potrzebowałem więcej alkoholu. Spirala. Błędne koło. Ciągły bicz. Najlepszy sposób na uśmierzenie bólu karku? Tak, zgadłeś. Więcej alkoholu.”

Umilkł.

Boone nie wypełnił ciszy.

„Zrzuciłem to na Ryn” - szepnął - „Mogłaby to znieść, moja siostra. Mocna jak stal, nasza Kathryn. Tak byłem popieprzony, że, jak Ryn się domyśliła, wściekałem się na nią za to, że to rozgryzła.”

„Musisz jej to powiedzieć” – powiedział Boone.

Brian spojrzał na niego - „Wiesz, kurwa, że nie ma mowy, żeby ona pozwoliła mi to sobie wyłożyć, stary. Jeśli to mnie by bolało, żebym pozbył się bólu, będzie się zachowywać, jakby wszystko było spoko. Zadba o to, żeby tak to zrobić, bym tego nie czuł.”

Tak.

Boone o tym wiedział.

„W takim razie musisz sprawić, żeby słuchała, Brian, bo musisz jej to dać, a ona musi to usłyszeć. Musi także nauczyć się, że nie może powstrzymać bólu wszystkich. Zaufaj mi, zrób to, a zrobisz jej przysługę.”

Wzrok Briana powędrował z powrotem na siostrę.

Trochę to zajęło.

Ale potem powiedział - „Znajdę czas”.

„Wiesz to od niej, ale powiem to tylko po to, byś wiedział to też ode mnie, jesteśmy w tym z tobą, Brian. Twoja trzeźwość. Opieka nad tymi dziećmi. Potrzebujesz nas, jesteśmy.”

To znów zwróciło na niego uwagę Briana - „Wy dwoje to coś nowego”.

„Kocham twoją siostrę, ona kocha te dzieciaki, a ty masz kawałek jej duszy. Więc jest w środku, Brian. I ja też.”

Brian spojrzał na niego, po czym potrząsnął głową, jego usta wykrzywiły się.

„Naprawdę nie chciałem cię lubić, ponieważ jesteś zabójczy z cholernymi ripostami i jesteś zbyt przystojny. Sprawia, że mężczyzna czuje się nieswojo, kiedy jego siostra ma sobie równego. Potrzebuje brzydkiego faceta, który będzie czcił ziemię, po której chodzi.”

„Cóż, będziesz musiał znosić dobrze wyglądającego faceta, który to robi.”

Głowa Briana drgnęła.

Potem wybuchnął śmiechem.

Boone uśmiechnął się do niego i pociągnął łyk z puszki, patrząc na Ryn. Stała po drugiej stronie podwórka, z rękami na biodrach nad tymi obciętymi szortami, które tak bardzo lubił, uśmiechając się do nich.

Jethro skręcił w ich stronę, krzycząc - „Co jest śmieszne, tatusiu?”

„Boone jest zabawny, dzieciaku” - powiedział Brian, odkładając na bok napój i sięgając, by złapać syna, a kiedy go miał, zaczął go łaskotać.

Jethro wrzasnął ze śmiechu, chociaż tak bardzo się wiercił, że jego ojciec ledwo mógł znaleźć oparcie.

Potem Boone nagle musiał odrzucić swoją puszkę napoju i złapać siedmiolatkę, zanim by wylądowała na jego jądrach i przez tydzień uniemożliwiłaby mu załatwianie spraw z jej ciotką.

Kiedy już usadowiła się na jego kolanach, Portia zwróciła na niego niebieskie oczy takie jak Ryn i zapytała - „Czy możemy dostać dziś wieczorem twój makaronu z serem, Booney?”

Stał się „Booney’em” za drugim razem, gdy się spotkali.

To był pierwszy raz, kiedy Brian przyprowadził dzieciaki, żeby mógł iść na mityng, a Boone zrobił im swój zapiekany makaron z serem. Kiedy dowiedział się, że Portia była kokietką.

Wziąłby każdą dziewczynę z tymi niebieskimi oczami, która z nim flirtowała, więc, chociaż zamierzał zrobić hamburgery, powiedział - „Tak”.

„Jupi!” - krzyczała.

„Ale teraz musimy iść do sklepu spożywczego, a robi się późno, więc powinniśmy jechać” - zadekretował, podnosząc się, kołysząc ją razem z nim, a potem pod pachą, podczas gdy ona piszczała.

„Kto jedzie z tatusiem, a kto ze mną i… Booney’em?” – zapytała Ryn, kiedy do nich podeszła.

Boone spojrzał na nią.

Wysłała mu całuska w powietrzu.

Całkowicie dostanie za to lanie.

„Ja!” - krzyczała Portia, zwisając mu pod pachą, gdy Boone odprowadzał ich do francuskich drzwi.

„Ja!” – wrzasnął Jethro, pędząc naprzód, by otworzyć drzwi.

„Nikt nie chce spędzać czasu z tatą?” – zapytał Brian.

„Ja! Zostanę z tobą, tato!” - krzyknęła Portia spod ramienia Boone’a.

„Ja też!” - krzyknął Jethro.

Brian wygrał, dzieciaki wsiadły do jego dwuosobowego pickupa, podczas gdy Boone i Ryn wsiedli do Chargera Boone’a.

„Nie będziemy spędzać z nimi tyle czasu w nieskończoność, Boone” - powiedziała Ryn, gdy byli w drodze - „Wiem, że lubisz, by nasze niedziele, były dniami wolnymi, ale…”

„Kochanie, powiedziałem słowo?” - przerwał jej pytanie.

„Nie.”

„Więc okej.”

Zamknęła się.

Prowadził.

Nic nie powiedziała.

On też.

„Wszystko w porządku, Rynnie.”

„Tak jest, Boone. Wszystko w porządku” – powiedziała głosem, który sprawił, że spojrzał w jej stronę.

Jej twarz była łagodna.

„Mała?” - zawołał.

Spojrzała na niego.

Kiedy musiał spojrzeć na drogę, przysunęła się do niego, przeciągając się i całując w bok jego szyi.

Zanim wróciła na swoje miejsce, szepnęła mu do ucha - „Kocham cię”.

Jego palce zacisnęły się tak mocno na kierownicy, że aż cud, że nie pozostawiły trwałego odcisku.

Po tym wszystkim, co się wydarzyło, nigdy tego nie powiedziała.

On też nie.

„…Booney” - dokończyła.

A Boone nie miał szansy, by odpowiedzieć na te słowa.

Ponieważ wybuchnął śmiechem.

*****

Tej nocy Ryn była naga, pierś przy piersi na nim w ich łóżku i odliczała.

„Mama ma poniedziałek i czwartek. Brenda ma środę, piątek i następną niedzielę. Wchodzimy, kiedy mam wolne w Smithie’s, we wtorek i sobotę.”

„Okej” - mruknął, myśląc, że nie pieprzył jej wystarczająco mocno, skoro była taka nakręcona, ponieważ on doszedł mocno i jeszcze nie wyzdrowiał.

„Jesteś pewien?” - przyglądała mu się uważnie.

„Tak.”

„Okej” - powiedziała. Następnie - „Myślę, że w moje dni mam zamiar zapytać Briana, czy mogę zabrać ich z letnich półkolonii, by mogli spędzać ze mną czas w domu, kiedy będziemy pracowali. Myślę, że Chaos by ich pokochał.”

Wiedział, że Chaos ich pokocha. W tym klubie chodziło tylko o rodzinę i jeśli ktokolwiek miałby co do tego wątpliwości, odrobina historii o tym, jak wystawiali swoje tyłki na szalę i krwawili, przekonałaby go.

Ale nie zwracał na to zbyt wiele uwagi.

Uderzyło go, dlaczego Ryn była tak nakręcona.

Była w swoim żywiole.

Odzyskała dzieci.

Odzyskała brata.

W jej domu trwały prace.

Ona była szczęśliwa.

To była Ryn.

Kurwa.

Ciężka praca i dbanie o swoich, to właśnie było to dla jego dziewczyny.

Kurwa.

„Ja też cię kocham, Rynnie” - wyszeptał.

Powoli mrugnęła.

Potem zapytała - „Co?”

Obrócił ich tak, że był na górze, zbliżył do niej w twarz i powiedział - „Rozśmieszałaś mnie, zanim zdążyłem ci to powiedzieć w samochodzie. Więc mówię to teraz.” - Przysunął twarz bliżej - „Kocham cię, Kathryn Rose Jansen. Najlepsza kobieta, jaką kiedykolwiek spotkałem. Najlepsza córka, jaką kiedykolwiek widziałem. Najlepsza siostra, jaka mogłaby być. Najlepsza ciocia na świecie.” - Uśmiechnął. – „I zdecydowanie najlepsze ruchanko, jakie kiedykolwiek miałem.”

Był cholernie zadowolony z siebie, że odwzajemnił przysługę, kiedy patrzył, jak wybucha śmiechem.

Uśmiechał się do niej, kiedy wróciła do siebie i chwyciła go za głowę obiema rękami.

„Kocham to. Jesteśmy wylewni, ale jesteśmy żartobliwie wylewni” – oświadczyła.

„Coś nie tak z wylewnością?” - zapytał.

„Tylko jeśli nie jest sztywna. Jestem twardą laską. Mam reputację do utrzymania.”

Teraz on się z tego śmiał.

Pocałował ją, robiąc to, a kiedy podniósł głowę, powiedział jej - „Najlepiej zdobądź dla mnie plakietkę.”

Wyglądała na zdezorientowaną.

I tak.

Nawet to było dla niej gorące.

„Twoją co?”

„Moją plakietkę, mała. Jak Mag i Evie zaczęli być razem, dała mu plakietkę. Miała jego nazwisko i mówiła Chłopak numer jeden. Była na jego stanowisku w pracy obok nowej, który mu teraz kupiła. Narzeczony numer jeden.”

Zaczęła się śmiać.

Właściwie chichotać.

To było urocze.

I było też gorące.

„Teraz to jest wylewne” – stwierdziła.

To było całkowicie.

Stała się poważna i szepnęła - „O czym rozmawialiście z Brianem?”

On też spoważniał - „Mała, nie pytaj o to.”

„Boone…”

„Miał mi do przekazania kilka prawd, Ryn, i pozwoliłem mu to zrobić. Będzie miał trochę dla ciebie i będziesz musiała mu na to pozwolić.”

Nie była gotowa pozwolić temu kłamać, mógł stwierdzić po wyrazie jej twarzy, jak również po tym, jak jej usta zaczęły się otwierać.

Więc dał jej więcej - „Jeśli masz jakiekolwiek obawy, czy on i ja przeszliśmy przez to gówno co było w szpitalu, czy faktycznie wykonuje pracę, aby naprawić to, co dla niego coś znaczy, tylko powiem, możesz pozwolić temu odejść”.

Zamknęła usta.

Boone mówił dalej.

„Możesz też przestać mnie pytać, czy w porządku, że mamy dzieci. Portia i Jethro są świetni. Lubię przebywać z nimi. Bardziej lubię patrzeć na ciebie jak jesteś z nimi. Może jednak przede wszystkim to, że ich posiadanie oznacza że twój brat ma jedną rzecz mniej, o którą musi się martwić, gdy zbiera swoje gówno do kupy, więc oznacza to, że masz brata z powrotem. Więc powiem ci, co jemu powiedziałem. Wchodzę w to. Czekam na to, czego od nas potrzebuje. Czekam na to, czego ty ode mnie potrzebujesz. Jestem gotowy na to, czego te dzieci potrzebują, aby mogły mieć trochę zdrowego życia. I zakończę to mówiąc, to nie jest poświęcenie, bo znowu lubię Portię i Jethro. Oni są wspaniali.”

Jej oczy zrobiły się trochę wilgotne, ale jego Ryn, z jakiegokolwiek powodu (i musiał pozwolić jej być tą, kim była, ale tylko wtedy, gdy jej to nie krzywdziło), jeśli to jej nie zmogło, pracowała, by powstrzymać wodociągi.

Więc się tym zajęła.

Mimo to, kiedy to zrobiła, miała wyraz twarzy, którego nie mógł rozszyfrować.

Chociaż wiedział, że mu się to podoba.

Ale to sprawiło, że wyszeptał - „Co?”

Jej wyraz twarzy złagodniał i odszepnęła - „Nic”.

Potem uniosła głowę, odepchnęła stopę, położyła go na plecy, a wszystko to całując go.

Czas sprawdzić, czy uda mu się wypracować z niej to nakręcenie.

Boone włożył w to wysiłek.

I w końcu mu się udało.

*****

To było w następny piątek, kiedy Boone był przy swoim stanowisku pracy, a Elvira, kierownik biura Hawka, wyszła ze swojego biura, krzycząc - „Przesyłka!”

Wszyscy mężczyźni na swoich stanowiskach (chociaż było ich tylko trzech: Boone, Zane i Auggie) patrzyli na nią, gdy wspinała się po schodach z boku, trzymając coś w dłoni.

Boone nie musiał patrzeć na innych facetów, żeby wiedzieć, że wszyscy są tacy jak on, zakłopotani, ponieważ żaden z nich nigdy nie dostał żadnej przesyłki w biurze.

Ale dopiero kiedy zauważył, co trzyma w dłoni i, że jest w drodze do niego, zaczął się śmiać.

„To się ciągle zdarza…” – powiedziała, w połowie drogi do niego – „…będę musiała sobie załatwić własną. Taką, który by głosiła „Pogromczyni” lub „Diva Długiego Cierpienia” lub taką, którą bym mogła odwrócić w odpowiednich momentach, która mówiłaby: „Zabierz swoją alfę z mojego biura, nie możesz mi się tu wcinać”.

Mówiąc to, puknęła aluminiową tabliczką w jego biurko. Była to niebieska plakietka z wygrawerowanymi białymi literami.

„Jestem szczęśliwa z twojego powodu…” - stwierdziła - „…ale zdziwiona Ryn, bo to jest tak banalne.”

Odsunęła się.

Boone z uśmiechem wpatrywał się w tabliczkę.

Ponieważ głosiła:

BOONE ANDREW SADLER

„MÓJ BOHATER”

 

#####

 

Nowela „ Spinner Marzeń” (cz.3 serii Drużyna Marzeń)

na https://monique-romans-12.blogspot.com/

zapraszam do czytania innych książek tej autorki

w moim tłumaczeniu na:

https://doci.pl/Monique-1-b

 

jeśli lubisz moje tłumaczenia, dowolne dotacje na:

https://www.paypal.com/paypalme/Monique1b?country.x=PL&locale.x=pl_PL





 

9 komentarzy:

  1. I miała rację, to jej bohater. Dziękuję ❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurcze, dziękuję. Nie mogę doczekać już doczekać drugiej części Colorado mountain

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za całośc tłumaczenia :) Historia rewelacja. Czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za piękne tłumaczenie ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję!
    Z niecierpliwością czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudownie się czytało. Bardzo dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń