wtorek, 22 czerwca 2021

16 - A teraz… to

 

ROZDZIAŁ 16

 

A teraz… to

 

 

 

Ryn

 

Moje ciało ślizgało się w górę i w dół na łóżku, gdy Boone wpychał mnie do swoich ust.

„Kochanie” - jęknęłam.

„Dojdź” - warknął między moimi nogami.

Doszłam.

Obrócił mnie na brzuch, szarpnął za biodra, wbił do środka i pieprzył mnie na kolanach.

Nie minęło dużo czasu, zanim doszłam ponownie.

I tym razem Boone też.

Zakończył to ślizganiem się, jego dłonie mocno zacisnęły się na moich pośladkach, a jego usta mamrotały - „Wanilia też nie jest do niczego.”

To, co mógł zrobić z ustami i kutasem, było tak dalekie od wanilii, że nie było zabawne.

Nie zaznaczyłam, że wciąż miałam obrożę.

I obudziłam się z ustami mojego mężczyzny między nogami, więc przejął kontrolę, zanim byłam przytomna.

Ale, niech będzie.

Myślał, że to wanilia?

Kim byłam, żeby się kłócić?

Wyciągnął się, nałożył odrobinę nacisku na jedno biodro, a ja opadłam na bok, co nie było niespodzianką, ponieważ jego kutas i tak mnie trzymał.

Boone skręcił moją górną część ciała, żeby mógł oprzeć swoją na moim.

„Jesteś świetny w łóżku” - mruknęłam, już na wpół śpiąca, widząc, że nawet nie doszłam do siebie po wczorajszych uroczystościach, więc chociaż miałam ochotę na kilka orgazmów, kiedy wykonywał całą pracę, teraz byłam nadal w trybie drzemki wczesno-porannej (przynajmniej myślałam, że to wczesny poranek, ponieważ po przebudzeniu byłam zjadana i nie miałam okazji sprawdzić zegarka).

„Myślałem o tym samym” - odparł z humorem w głosie.

Chciałam podzielić się jego humorem i uśmiechnęłam się, ale czułam, że wyszło to niewyraźne, ale to było najlepsze, co mogłam zrobić, ponieważ byłam ledwo przytomna.

Chwycił moją smycz z tyłu i delikatnie ją pociągnął.

Otworzyłam oczy.

„Seks z tobą przesłonił mi myślenie” - powiedział łagodnie, nie patrząc tylko w moje oczy, ale i wędrując po mojej twarzy.

I gardle.

„Co?” - zapytałam.

„Teraz będzie gorzej, wiedząc, jak naprawdę jesteś słodka.”

„Co?” - powtórzyłam.

„Odkąd staliśmy się czymś, co miało być, byłem jak cholerny nastolatek. Praktycznie wszystko, o czym mogłem myśleć, to jak cię zaliczę. Nigdy nie miałem tego dla kobiety. Zawsze mogłem to oddzielić. To była inna część życia i tam to trzymałem.”

Tak w ogóle nie byłam zwykłą codzienną dziewczyną, skoro byłam w łóżku z gorącym Domem, który teraz, jak myślałam, był także oficjalnie moim chłopakiem i miałam obrożę z szalika.

Ale mimo to pomyślałam, że większość dziewczyn uznałaby to za komplement, za który ja to uznałam.

To było ogromne.

„Cóż, mam wrażenie, że wczoraj wieczorem odhaczyłeś kilka rzeczy z tej listy” - zatrzymałam się – „I dziś rano.”

Uśmiechnął się do mnie, otarł wargami o moje usta, odsunął się odrobinę i przypomniał mi - „Teraz jest gorzej, Ryn.”

Ach.

Zrozumiałam.

Podniosłam rękę do jego szczęki i powiedziałam - „Kochanie, twoja wytrzymałość jest niesamowita, ale zużyłeś swoją zabawkę. Ta dziewczyna potrzebuje czasu na odpoczynek.”

Jego usta drżały (w zarozumiały sposób, co oczywiście było gorące), kiedy powiedział - „Nie mam na myśli, że teraz znów cię wezmę. Ale wczoraj wieczorem powiedziałaś mi, o czym myślałaś, gdy byliśmy osobno, a ja nie powiedziałem ci, że z kolei ja zastanawiałem się, dlaczego jestem takim wielkim pieprzonym kutasem i układałem się do snu, myśląc o tym, co chciałem ci zrobić, kiedy byśmy to wypracowali.”

Nagle wcale nie byłam zmęczona.

„Zasypiałeś, myśląc o mnie?”

„Tak, i, kochanie” - poszedł po kolejne muśnięcie ust i wyraźnie przeczytał w moich myślach, ponieważ powiedział - „Będziesz patrzyła, jak będę walił konia. I ty mi zwalisz. Ale pieprzyłaś mnie, jestem wypieprzony, więc twój mężczyzna potrzebuje odpoczynku.”

Uśmiechnęłam się do niego szeroko, ponieważ był słodki, ale także dlatego, że pewnego dnia będę mogła go oglądać jak będzie walił konia.

Założę się, że to będzie jak wszystko, co robił Boone.

Niesamowicie cholernie niesamowite.

Udowodnił, że nie potrzebuje aż tak długiego odpoczynku, ponieważ jego oczy przyjęły mój uśmiech, a potem objął mnie ramionami i zaczął się ze mną całować.

Boone zakończył to, przesuwając ustami wzdłuż mojej kości policzkowej, do podbródka, wzdłuż szczęki i do ucha powiedział - „Zdrzemnij się, Rynnie. Muszę wykonać kilka telefonów, a kiedy już trochę odpoczniesz, zrobię nam śniadanie.”

To brzmiało jak plan.

„Dobrze, Boone.”

Pocałował moją szyję nad szalikiem, który wciąż tam był.

Potem wstał z łóżka, przykrył mnie kołdrą, pochylił się i pocałował mnie w ramię, a ja patrzyłam, jak nagi idzie do swojej łazienki.

Ale kiedy ten wspaniały widok zniknął z pola widzenia, nie zajęło mi dużo czasu, aby odlecieć.

Bo poważnie, mój facet był maszyną do pieprzenia i ta dziewczyna potrzebowała czasu na odpoczynek.

*****

Siedziałam na kuchennym blacie, w koszuli nocnej, z rozłożonymi nogami.

Boone stał między nimi, ubrany tylko w dżinsy.

Nie byliśmy w ferworze robienia tego ponownie.

Jedliśmy płatki owsiane.

Byłam wielką fanką płatków owsianych, zwłaszcza że oznaczało to, że Boone nie przesadzał z moim śniadania, ponieważ wszyscy wiedzieli, że nawet przypalone ziemniaki i niezbyt świetne jajka są lepsze niż płatki owsiane.

„Obfity posiłek zeszłej nocy, lekkie, ale solidne śniadanie” - powiedział, a moje oczy przeniosły się z miski na niego - „Padniesz z wrażenia jutro po mojej wersji niedzielnego brunchu.”

Dobrze.

Wprost, to było dziwaczne.

„Skąd zawsze wiesz, o czym myślę?” - zapytałam.

„Tylko wtedy wiedziałem, ponieważ patrzyłaś na swoją owsiankę i uśmiechałaś się.”

No więc.

Uhh.

Nabrałam łyżkę więcej płatków owsianych, mamrocząc - „Muszę popracować nad pokerową twarzą.”

„Nie ma absolutnie żadnego powodu, dla którego musiałabyś ukrywać przede mną swoje myśli, Ryn.”

Na stalowy ton jego głosu moje oczy powędrowały do ​​jego.

„Albo cokolwiek” - ciągnął - „Wszelkie emocje. Jakąkolwiek reakcję.”

I tak było.

Nurkowaliśmy prosto w jakiś ciężki temat.

Podobała mi się strefa żartów, przekomarzania się, pieprzenia, w której byliśmy o wiele lepiej, więc droczyłam się - „Może być kilka myśli, które najlepiej zostawić w ukryciu. Prezenty świąteczne? Urodziny?”

Jego wzrok pozostał bezpośredni, ale złagodniał, gdy powiedział - „Nie czuję się w nastroju do żartów w tym temacie, Rynnie. Robimy to i to jest ważne, więc nienawidzę tego mówić, ale twoja ulga się skończyła.”

Wspaniale.

Chociaż bardzo podobała mi się część „to jest ważne”.

Boone mówił dalej.

„Wczoraj wieczorem ciężko walczyłaś, żeby nie pokazać mi swoich emocji, a potem to spieprzyło cię i poddałaś się. Musisz wiedzieć; oboje musimy zrozumieć, dlaczego to zrobiłaś.”

Wciągnęłam oddech.

Gówno.

Nie zaczynał od małego.

Przekrzywił głowę i powiedział -  „Uwolnij.”

Wypuściłam ten oddech.

Obserwował mnie bardzo uważnie po tym i wiedziałam, że przypomina sobie incydenty, które zrobiłam wcześniej, i może układał gówno w całość, a ponieważ nie chciałam teraz w to wchodzić, weszłam w coś nieważnego.

Mój ojciec.

„Mój tata był niesamowitym facetem. Był naprawdę przystojny. Zabawny. Charyzmatyczny. Wszyscy lubili być przy nim. Zwłaszcza kobiety” – podzieliłam się.

Boone odłożył płatki owsiane, odwrócił się do mnie i położył ręce na moich kolanach.

Cholera.

Z jednej strony było niesamowicie fajne, że jednoznacznie wskazywał, że skupiłam na sobie całą jego uwagę.

Z drugiej strony rzadko o tym rozmawiałam (nigdy), głównie dlatego, że uważałam, że tata nie zasługiwał na mój czas, nawet na to, żeby się o nim mówić.

„Więc…” - kontynuowałam - „…to nie jest wielkie osiągnięcie, myśleć, skoro był taki, że tymi, którzy lubili z nim przebywać, były też jego dzieci.”

„Rynnie” - szepnął, wiedząc teraz, dokąd to zmierza.

Ale to było moje coś ciężkiego.

Lub jego część.

Szliśmy w to i Boone w końcu tego potrzebował, i, miał rację, oboje musieliśmy to zrozumieć.

„Domyślam się, że wiesz, że nie byłam ładną, słodką księżniczką. Nie małą córeczką tatusia. Nie byłam też chłopczycą tatusia. Byłam sobą. Ale na pozór był jak najlepszy tata, jakiego mógł mieć dzieciak. Przystojny. Odnoszący sukcesy. Wszedł do pokoju i dzięki czystej sile jego osobowości wszyscy patrzyli tylko na niego. To był tata, którego każdy chciał mieć. To był tata, z którego można było być dumnym. To był tata, którego światło chciałeś, by rzucił na ciebie. I robił to, Boone. Oświetlał nas swoim światłem. A kiedy to robił, otwierały się niebiosa i aniołowie śpiewali. Kiedy tata nas rozśmieszał, bo potrafił być naprawdę zabawny. Albo kiedy tata zabierał nas do kina, a potem po lody i rozmawialiśmy o filmie, a on traktował nas jak dorosłych. Na przykład to, co musieliśmy powiedzieć, było podobne do recenzji Siskel i Eberta[1]”.

Nagle zatrzymałam się, odwróciłam głowę na bok i postawiłam miskę obok Boone’a.

„Ryn” - powiedział łagodnie Boone, owijając dłoń wokół mojej szyi.

Spojrzałam ponownie na niego.

„Ale on był jak trąba powietrzna. Wpadał do pokoju i zmiatał cię z nóg, a potem odrzucał na bok, zostawiając cię brudną, połamaną i zużytą.”

Boone wzdrygnął się.

„Jezu.”

„Tak” - zgodziłam się - „To tak, jak ci ludzie, którzy widzą to, co widzą, tylko to, co widzą ich oczy, w większości to, co może coś dla nich znaczyć i to wszystko. Nie ma nic większego. Nie ma całego szerokiego świata. Są tylko oni i to, czego doświadczają. I powiem ci coś, nie czułam się wspaniale, te ogromne ilości czasu, kiedy byłam poza klapkami na oczach mojego ojca i całkowicie rozpłynęłam się w nieistnieniu.”

Palce Boone’a napięły się.

„I nie czułam się wspaniale, patrząc, jak robi to mojej matce i bratu” – kontynuowałam - „Nie rozmawiałam z nim od lat i wiesz, co to dla niego znaczy?”

„Co to znaczy, kochanie?” – zapytał z wahaniem Boone.

„To nic nie znaczy, Boone. Nie jestem w jego zasięgu, więc nie istnieję. Ale powiedzmy, że by czegoś potrzebował i mógłby to dostać ode mnie, wtedy nagle przypomni sobie, że jestem w pobliżu i oczekiwałby, że skręcę się w węzły, żeby mu to dać. Nie tęskni za mną. Nie zastanawia się, dlaczego nie ma mnie w jego życiu. Ale gdyby potrzebował nerki, byłby na moim progu i gdybym powiedziała mu, żeby się odpieprzył, bo nie pojawiał się na wizytach. Nie płacił alimentów. Sprawił, że moja matka musiała zatrudnić prawników, żeby mogła go pozwać o pieniądze, na które zasłużyliśmy, albo bronić się, ponieważ pozywał ją, kiedy nic nie mieliśmy. Nie mieliśmy nic. Ale adwokatom trzeba było zapłacić.”

Druga ręka Boone’a podniosła się do drugiej strony mojej szyi, zatrzasnął się i mruknął, dziwnie pilnie - „Mała”.

Ale zignorowałam to i kontynuowałam.

„Nawet z tym wszystkim, a jest jeszcze więcej, Boone, jeszcze więcej, byłby wkurzony. Niesamowicie wkurzony. Na mnie. Bo jaką ja jestem córką, że nie daję kochającemu ojcu nerki? Jaką jestem córką, że kiedy zdarza się coś rzadkiego i pamięta, że są moje urodziny, i raczy do mnie zadzwonić, a ja nie odbieram telefonu, a on oddzwania i zostawia żałosną wiadomość na poczcie głosowej o szacunku i rodzinie? Jaką jestem córką, skoro nigdy w życiu mnie nie kochał, a ja urodziłam się kochając go i umrę, nie mając tego z powrotem?”

Boone wsunął ręce do mojej szczęki, opuścił czoło na moje i spojrzał mi w oczy, mówiąc stanowczo - „Przestań, kochanie. Stop.”

Oddychałam mu ciężko w twarz.

„Na razie wystarczy” - powiedział.

„Zbudowałam mury” - odpowiedziałam.

„Na razie wystarczy, Ryn” - powtórzył.

„Masz rację. Buduję mury, ponieważ jestem całkowicie przerażona, że ktoś, kogo kocham, odrzuci mnie na bok.”

„Tak” - zgodził się.

„Cholera” - mruknęłam.

„Więc rozumiesz to teraz, a ja rozumiem z czym przychodzisz, abyśmy mogli nad tym popracować” – powiedział.

„Nie wiedziałam, że aż tyle do niego czuję” - przyznałam.

Odsunął czoło, ale zrobił to ruchem - „Ach-ha!”.

Zapytałam więc - „Co?”

„Nic, Ryn. Skończmy naszą owsiankę.”

„O mądry Panie, podziel się swoją mądrością” - zażartowałam.

„Przestań być brat” - odpowiedział, ale jego usta drgnęły.

Ale zrobiłam się poważna, bo chciałam wiedzieć.

„Co, Boone?”

Obserwował mnie.

Potem westchnął.

Potem przemówił.

„Musisz być silna. Musisz być twarda. Musisz wytrzymać mocne uderzenia i iść dalej. Innymi słowy, musisz być doskonała, ponieważ jeśli nie jesteś, jeśli dasz komuś powód do odejścia, to myślisz, że pójdzie. Nie możesz pozwolić sobie na bycie człowiekiem, ponieważ twój tata nauczył cię pracować dla miłości, kiedy miłość nie jest pracą. To nieprawda, Ryn. Miłość jest darem, który jest jedynym prezentem, który nie podlega zdobywaniu. Ludzie tak mówią. Gówno w stylu Musisz zasłużyć na jej miłość i to mnie wkurza. Bo tak to nie działa. Miłość po prostu się dzieje. Po prostu kwitnie. Wtedy możesz dać. I to dajesz. Koniec.”

Wpatrywałam się w jego cudowną twarz.

„Ale teraz dochodzimy do tego, w czym jesteś, że czujesz potrzebę bycia wszystkim dla wszystkich, bycia silną, nigdy nie upadającą i nad tym też popracujemy. Chociaż powiem, że to ty. To oczywiste, że taka właśnie musisz być i to jest piękna część ciebie. Chodzi o to, że muszę cię zabrać do miejsca, w którym będziesz wiedziała, że jesteś bezpieczna i nie musisz być taka ze mną” - zakończył.

Słyszałam go.

Ale głównie słyszałam powtarzający się refren - Miłość po prostu się dzieje. Po prostu kwitnie. Wtedy możesz dać. I to dajesz. Koniec.

„Ryn” - zawołał.

Po prostu kwitnie. Wtedy możesz dać. I to dajesz.

Miał niesamowite mieszkanie.

Gotował świetnie.

Pieprzył się wspaniale.

Był piękny.

Komplementował moje stroje.

Lubił dużo ketchupu na krążkach cebulowych.

Włożył pracę (choć z opóźnieniem, nadal to robił), aby ułożyło się między nami.

Był niesamowicie wkurzony na myśl, że jego przyjaciele byli dla mnie podli.

I zapadł się, kiedy myślał, że zawiódł podczas chronienia mnie.

I teraz…

To.

„Rynie!” – powiedział ostro, kiedy dryfowałam na łagodnych falach tego, jak wspaniały był mój-mam-nadzieję-teraz-oficjalny chłopak.

Uniosłam ręce, złapałam go za policzki, szarpnęłam go do siebie i oświadczyłam - „Bardzo cię lubię, Boone Przerażający Sadler”.

„A ja bardzo lubię ciebie, Kathryn Słodkie Ruchanko Jansen.”

Poczułam, że moje oczy się rozszerzają.

Potem padłam na niego i wybuchnęłam śmiechem.

Objął mnie ramionami.

Owinęłam ramiona wokół jego ramion.

Kiedy przestałam się śmiać, powiedziałam mu do ucha - „Całkowicie pokonałam cię w sprawach śniadania”.

„Dziś wieczorem przygotujesz kolację.”

„Zamykam się teraz.”

Podniósł głowę i spojrzał na mnie, chichocząc.

Zaczął głaskać mnie po plecach i utrzymywał lekki ton, ale wiedziałam, że tak nie było, kiedy zapytał - „Dobrze?”

Przytaknęłam.

„Dobrze, mała.”

Uśmiechnęłam się do niego.

Jego ton pozostał lekki, ale nadal poważny, kiedy powiedział - „Musisz więcej mówić o tym gównie, wiesz?”

Westchnęłam.

Potem znowu skinęłam głową.

„I nie myśl, że uciekniesz od dyskusji o wstrzymywaniu oddechu.”

Dobrze.

Gówno.

Przewróciłam oczami.

Poczułam jego usta na moich.

Pocałował mnie szybko, odsunął się i złapał nasze miski, podając mi moją.

„Skończ swoje płatki owsiane.”

Zasalutowałam, zanim wzięłam miskę.

„Wczoraj byłaś dobrą dziewczyną, ale ostrzegam, mam świetną pamięć, więc możesz być grzeczna teraz, ale zapamiętam, jeśli zasłużysz na lanie.”

Znowu przewróciłam oczami.

Znowu zachichotał.

Pozwoliłam nam skończyć płatki owsiane i pozwoliłam mu przynieść mi więcej kawy, nie prosząc o dalsze ciężkie tematy.

Boone wydawał się zadowolony, że stoi między moimi nogami, z jedną ręką na udzie, gapiąc się przez okno i sącząc z kubka. A ja byłam zadowolona z oglądania jego przystojnego profilu, kiedy to robił i bardzo podobało mi się to, że mogliśmy wejść w tę strefę przebywania ze sobą w ten sposób, ale otrząsnęłam się z tego, ponieważ musiałam.

A potem podpowiedziałam - „Boone. Brett.”

Zwrócił się do mnie.

„Nie mamy nic” - oznajmił.

Serio?

„Co? - zapytałam - „Minęły cztery dni.”

„Gliniarze z naszej załogi wyczerpali wszystkie możliwości, aby znaleźć kogoś, kto mógłby wiedzieć, czy Tony Crowley prowadził śledztwo w sprawie pary czy syndykatu brudnych gliniarzy. A po tym, jak dwóch naszych chłopców poszło do niej, Ally odwiedziła wdowę, mając nadzieję, że otworzy się przed kobietą. Ale jest mocno zamknięta. Przestraszona jak cholera. Dopadli ją, ale ona coś wie. Więc sprawdziliśmy i dokładnie przeszukaliśmy jej dom, żadnych akt, żadnych ukrytych paneli z teczkami wypełnionymi obciążającymi dowodami…”

Poczekaj.

„Przeszukaliście jej dom?” - zapytałam.

„Tak.”

Kto przeszukał jej dom?” - nacisnęłam.

„Ja i Mag.”

Czekaj, kurwa, chwilę.

„Włamałeś się do jej domu i przeszukałeś go?” - mój głos był wyższy.

„Tak” - powtórzył, jakby nie popełnił przestępstwa, nawet jeśli było to dla większego dobra, jak wyciągnięcie Bretta z wrobienia w przestępstwo, którego nie popełnił, i zapewnienie mi bezpieczeństwa.

„Okej” - powiedziałam, chociaż nie miałam na myśli nic takiego.

Ponieważ, poważnie…

A jeśli zostanie złapany?

„Przeszukaliśmy jej…” - kontynuował Boone, jakby nie przyznał się właśnie do popełnienia przestępstwa - „… i Crowley’a. I tych, którzy są im bliscy. Bracia. Siostry. Rodzice. Nawet przyjaciele. Nikt nie ma schowka, w którym mógłby przechowywać coś ważnego. Podobnie jak skrytki depozytowej. I nikt z nich, przynajmniej ci, którzy mieszkają w Denver, nie ukrywają niczego w swoich domach.”

„Przeszukaliście też ich domy?”

„Cóż… tak.”

„Znaczy się - ty osobiście?”

„Zrobiłem jej mamy i brata. Mamy znowu z Magiem. Brata z Mo.”

Zamknęłam usta.

„Kochanie…” - powiedział powoli - „…nie jesteśmy glinami.”

„Uh-hu”.

Studiował mnie, zanim stwierdził - „Ryn, w tym mieście są różni gracze, tak jak prawdopodobnie w każdym mieście”.

„Uh-hu” - powtórzyłam.

Próbował i nie udało mu się powstrzymać uśmiechu, zanim zaczął mnie edukować.

„Są policjanci, którzy mają bardzo szczegółowe zasady i składają przysięgę, że będą ich przestrzegać. Kiedy tego nie robią, jeśli zostaną złapani, to nie jest dobra rzecz i objawia się to na różne sposoby.”

„Racja” - powiedziałam, bo o tym wiedziałam.

„Są też tacy ludzie jak załoga Nightingale, którzy są licencjonowanymi detektywami, którzy mają standardy zawodowe, ale jak każdy obywatel, muszą działać zgodnie z literą prawa. Po prostu Lee i wraz z jego ekipą decydują, jakie standardy im się podobają i co myślą o danym prawie, w zależności od tego, jak istotną przeszkodą jest dla nich dotarcie tam, gdzie chcą.”

„Racja” - powiedziałam znacznie wolniej.

„No i jest załoga Hawka. My.”

Nic nie powiedziałam.

Ale intensywnie myślałam.

Przyglądał mi się uważnie, gdy mówił - „A dla nas wszystko jest możliwe”.

„Wszystko?” - wyszeptałam.

Skinął głową, tylko raz - „Jak mamy zadanie do wykonania, robimy to. Obieramy do tego bezpośrednią drogę. I to wykonujemy.”

„Jak bezpośrednia jest ta droga, hmmm… zwykle?”

„Tak bezpośrednia, jak trzeba.”

„Och, rany” - mruknęłam.

„Dobrze robimy też cień.”

„Co?”

„Nikt nie wie, co robimy, Ryn, z wyjątkiem klienta, który odchodzi zadowolony, chociaż może nie ze swojego rachunku. Ponieważ umiejętności, które posiadamy, załoga i to, jak to razem działa, nie jest tanie.”

„Więc wchodzisz w to z Brett’em…” - zostawiłam ten trop.

„Nic, co zrobił zespół Hawka, nie było widoczne dla nikogo” - zapewnił. „Mogą wiedzieć, że jesteśmy zainteresowani, ponieważ jestem z tobą. Zdecydowanie wiedzą, że chronimy cię, ponieważ tego nie ukrywamy. Ale inne niż to…”

Wzruszył ramionami.

„Więc jesteś bezpieczny, próbując to wszystko rozwiązać” - domyśliłam się z jego słów.

Albo bardziej jak… miałam nadzieję.

„Mała, pamiętaj, oni nie ścigają facetów.”

„Idą po Bretta” - przypomniałam mu.

„Jako narzędzie do rozwiązania dla nich problemu. Chyba że chcieli wziąć udział w jego akcji...”

Boone nagle przerwał.

Kiedy spojrzał ponad moją głową, a jego umysł powędrował tysiące kilometrów dalej, na czubku języka miałam zwrócenie jego uwagi z powrotem na mnie.

Ale nie zrobiłam tego, kiedy mnie uderzyło, że coś wymyślił.

I wiedziałam, że to rozpracował, kiedy się pochylił, dotknął ust moimi, odstawił na bok kubek z kawą (który, nawiasem mówiąc, był niesamowity, podobnie jak cała jego kamionka, matowy szary z ciemnoszarym wykończeniem, poważnie, mój-może-oficjalny-chłopak miał to ogarnięte) i mruknął z roztargnieniem - „Muszę zadzwonić, Rynnie”.

„Rób to, co robisz, kochanie” – powiedziałam cicho.

Poszedł i chwycił swój telefon.

Sączyłam i słuchałam.

„Hawk” - powiedział - „Myślę, że coś przeoczyliśmy. Może Cisco nie był łatwym celem do ukrycia zamachu. Może  chcieli upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.”

Uśmiechnęłam się do kubka.

Więc porozmawialiśmy trochę o moim gównie i, chociaż trochę mną wstrząsnęło, i wyczułam początek końca pracy polegającej na pokonaniu tego gówna, które nie dotyczyło Boone’a, nadal… czułam się lepiej.

Potem Boone musiał porozmawiać o kilku rzeczach i zobaczył nowy punkt widzenia.

Spojrzałam na kuchenkę mikrofalową.

Była zaledwie dziewiąta.

Jak dotąd, po raz pierwszy od dłuuuuuuuugiego czasu, zaczynał się wspaniały dzień.

I, poważnie, wzięłabym to.

*****

Łóżko ugięło się, gdy Boone wrócił do niego po powrocie z łazienki, kiedy skończył mnie czyścić.

Właśnie się kochaliśmy. Misjonarz. Wanilia.

Niesamowite.

Podobało mi się to.

Nigdy wcześniej nie miałam Doma / chłopaka i nie przyszło mi to do głowy, aż do tego czasu, po seksie waniliowym, nie sądziłam, że można utrzymać jedną, stałą seksualną scenę D / s przez długi czas (ani, rozważając to, po seksie waniliowym, który był niesamowity, czy chciałabym ją utrzymać).

Po pierwsze, aby to zrobić, poziom kreatywności Boone’a musiałby być niewyczerpany, a czasami myślałam, że może być nadczłowiekiem, ale tak naprawdę nie był. Po drugie, był to dreszczyk emocji, który byłby mniej dreszczem emocji, gdyby to było wszystko, co zrobiliśmy. A po trzecie, z częścią emocji, którą teraz rozumiałam, nie wiedziałam, kiedy to się stanie.

Ale mimo to Boone był Boone’em, a ja byłam mną, więc część tego czym byliśmy wyciekła.

Czyli na przykład - nakazał nasze kochanie się. Mogłam go dotykać i robić, co chciałam, ale to wszystko było jego.

I to też mi się podobało.

Kazał mi też zostać tak, jak wcześniej, a kiedy mnie czyścił; coś, co podejrzewałam, będzie rzeczą oczywistą (tak też zrobił zeszłej nocy). I zanim wrócił do łazienki, znowu powiedział mi, żebym się nie ruszała.

Teraz wsunął się obok mnie, ale nie ruszyłam się z pozycji leżącej na plecach, nawet gdy Boone dopasował swoje długie, bajeczne, nagie ciało przy moim boku i zaczął leniwie przesuwać dłonią po mojej skórze.

I nie zrobiłam tego, ponieważ Boone ułożył swoje długie, bajeczne nagie ciało po moim boku i zaczął mnie dotykać.

Mieliśmy dobry dzień.

W pełni dobry dzień.

Od początku do końca.

Po śniadaniu i telefonie do Hawka (o którym powiedział mi - „Drużyna się tym zajmie, ja jestem z moją dziewczyną i mamy naszą sobotę” - co było bardzo słodkie) poszliśmy do domu. Pokazałam mu postępy i wędrowaliśmy po okolicy, dyskutując o moich pomysłach i o tym, jak ewoluowały teraz, gdy zdemontowaliśmy ściany i wyrzuciliśmy co zbędne.

Potem wybraliśmy się na meksykańskie jedzenie w El Tejado z moim laptopem, który zabraliśmy z mojego domu. Tam ślęczeliśmy nad planami, które stworzyłam na kupionym przeze mnie oprogramowaniu. Przekroczyłam budżet, który przygotowałam rok temu.

Hydraulik będzie kosztował mniej. Elektryk nieznany, ponieważ cena, którą znałam, była sprzed roku. Podłogi były ciosem w budżet, chociaż uwzględniłam niewiadome, ale było do dupy, że tak szybko natrafiłam na coś takiego.

Miałam pojęcie, ile teraz będzie kosztować podłoga.

Musiałam zmienić cenę kuchni.

Musiałam też poświęcić trochę czasu na zamknięcie innych rzeczy, takich jak oświetlenie, lustra, umywalki, toalety, wanny itp.

Teraz problem polegał na tym, że podłoga została zakupiona i dostarczona we wtorek i miałam fundusze zarezerwowane dla hydraulika, częściowo dla elektryka (jeśli zbliży się do starej ceny), a po tym, ponieważ miałam budżet, ale nie dokładałam do konta, które miało go pokryć, tak jak sądziłam, ze względu na wybryki Ang, byłam bardzo bliska wyczerpania się pieniędzy.

Dopóki nie mogłam zaoszczędzić trochę więcej, po ułożeniu posadzek na zewnątrz, może przesunięciu ścian (a nie mogłam się doczekać, aby spróbować swoich sił), malowaniu, ułożeniu listw przypodłogowych i wyposażeniu domu w to, co w tym momencie już kupiłam, projekt miał się zatrzymać.

Nie myślałam o tym wtedy. Znowu bym była wściekła na Angelicę i na siebie za to, że pozwoliłam jej mnie oszukać.

Myślałam o tym, jak Boone i ja postanowiliśmy wziąć kolejny dzień wolny od domu i pracy, i po prostu robić, co chcemy w leniwą niedzielę.

Myślałam też o tym, jak bardzo tego nie mogę się doczekać.

I pomyślałam o tym, jak Boone osiągnął najwyższy poziom kolacją, robiąc mi gyros z kurczaka, które było tak dobre, że mogło zasłużyć mu moim wiecznym oddaniem (jeśli to już się nie działo, co, gdybyś przeoczyła, działo się).

Co doprowadziło mnie do teraz i do faktu, że pozwoliłam swojemu umysłowi wędrować, ale moje ciało było w tej chwili, a ten moment obejmował moje ciało doganiające mój umysł, by podzielić się tym, jak Boone mnie dotykał.

Delikatnie.

Słodko.

Nawet…

…pełen szacunku.

Skupiłam się na nim, podobało mi się, jak uroczo wyglądał z potarganymi włosami, medytacyjnym wyrazem twarzy i wyszeptałam - „Boone.”

Obserwował ruchy jego dłoni, ale na moje wezwanie spojrzał na mnie.

„Hej” - powiedziałam.

„Hej” - odpowiedział.

„Jesteś bardzo słodki z rozczochranymi włosami” - powiedziałam mu, a on się uśmiechnął.

„A ty gorąca z włosami-po-seksie” - powiedział, a ja się uśmiechnęłam.

„Cóż, możesz przyjąć, że nawet gdy jesteś słodki, jesteś gorący” – odpowiedziałam.

Ciągle się uśmiechał, ale robił to pochylając się, żeby musnąć ustami moje usta.

Kiedy się wycofał, wzięłam głęboki oddech.

Potem powiedziałam - „Może to za wcześnie, a jeśli to jest to dla ciebie, zacznę to stwierdzeniem, że jestem w tym. Rozumiem. Dużo się wydarzyło, ale to wciąż jest świeże. Ale myślę też, że dobrze, żebyś wiedział, co o tym myślę  i żebyś wiedział, że będę z tobą jako moim oficjalnym chłopakiem, i oczywiście, jak to idzie w parze, ja będę twoją oficjalną dziewczyną.”

Jego oczy zwęziły się lekko, kiedy zapytał - „Co?”

Na jego reakcję serce podskoczyło mi z niepokojem, ale obiecałam, że utrzymam spokojny głos (może w tym momencie trochę kłamałam, bo myślałam, że to faktycznie mój oficjalny chłopak i zamierzał tylko potwierdzić)  - „Całkowicie spoko, jeśli to nie jest to, co myślisz, ale ja tylko tak mówię…”

„Ryn” - przerwał mi, ale nic więcej nie powiedział.

Um…

Na szczęście powiedział więcej.

„Kochanie, w twojej kuchni zobowiązałem się nad wielkim tortem. Jesteśmy na wyłączność.”

„Wiem o tym, ale to była nasza pierwsza randka. A wyłączność możesz rozumieć wszystko. Tylko się widujemy. Kumple do pieprzenia.”

„Nie tylko się widujemy i absolutnie nie jesteśmy tylko kumplami do pieprzenia”.

To nie było silne.

To było betonowe.

A to oznaczało, że był moim oficjalnym chłopakiem.

Doskonałe.

Uśmiechnęłam się do niego i powiedziałam - „Ekstra.”

Przez chwilę nic nie powiedział, ani ustami, ani twarzą.

Potem powiedział - „Do twojego pytania i tylko dlatego, że musisz to zrozumieć, to również musi być wyjaśnione.”

W porządku.

Może nie super.

„Muszę zrozumieć co?” – spytałam ostrożnie.

„Wyjaśniłem wczoraj, co znaczyło, że jestem twoim Domem i twoim mężczyzną.”

„Tak” - potwierdziłam.

„Ale nigdy nie miałaś Doma, który był twoim mężczyzną, więc powiem tylko, że jesteś moja, ale też ja jestem twój. Dobrze?"

Och, tak było dobrze.

Wystarczająco, by obrócić się i zwinąć w jego ciało.

„Tak” - powiedziałam cicho.

Jego twarz złagodniała.

Jego ton też był łagodny, kiedy powiedział - „Ale jestem też sobą”.

„Jesteś” - zgodziłam się.

Wykrzywił usta w uśmiechu, a jego ręka przesunęła się na moje biodro, jego palce zacisnęły się, zanim powiedział - „Seks jest dla mnie ważny, Ryn”.

„Dla mnie też” – zwróciłam uwagę na to, co uważałam za oczywiste.

„Wiem, mała, to, co mówię…” - urwał, a potem łagodny opuścił wyraz twarzy, a ja zaniepokoiłam się, ponieważ wyglądał… nie tak.

„Boone” - zawołałam, przyciskając dłoń do jego klatki piersiowej.

„Okej, dam ci to. Może będziesz się źle czuła z tym co poruszę, ale jesteśmy tutaj i… prawdę mówiąc, chciałbym tego uniknąć. Po prostu widząc, dokąd doszliśmy w naturalny sposób, chciałem zająć się tym tylko wtedy, gdy stałoby się problemem. Ale to nie jest dla ciebie słuszne ani sprawiedliwe. Więc muszę to wyłożyć.”

Ocho.

Nie podobało mi się to.

„Co wyłożyć?” - zapytałam, kiedy nie kontynuował.

„Bardzo tego potrzebuję, Ryn, a także potrzebuję kobiety w moim życiu, która może za mną nadążyć” - powiedział.

„Jesteś facetem i zwykle tacy są faceci” - powiedziałam mu - „Ale powinieneś wiedzieć, że mam też dość silne libido.”

Potrząsnął głową - „To nie chodzi o to, że jestem facetem. To moja terapia. To nie jest uzależnienie. To wybór. Podoba mi się to, jaki jestem, ale co więcej, znalazłem sposób, który działa na mnie, aby utrzymać na dystans gówno, które nigdy tak naprawdę nie zniknie.”

Okej.

Dotarliśmy do meritum sprawy.

Zanim mogłam coś powiedzieć, kontynuował.

„W przypadku sytuacji z twoim bratem ważne jest, abyś to zrozumiała. To nie jest niekontrolowane. Mogłem się przesunąć. Mógłbym zająć się kulturystyką lub czymś w tym rodzaju. Ale nie chciałem. Podoba mi się to, jaki jestem i to działa na mnie.”

„Okej” - powiedziałam.

„I wprost, taki jestem. Zrozumiałem to dopiero po dwudziestce, co jest dobre, ponieważ kiedy to zrozumiałem, pomogło mi to przepracować kilka rzeczy. Ale zaczęło się to dla mnie wcześnie. Mieliśmy nauczycielkę w liceum. Pani Steiner. Chemia. Była gorąca. Wszyscy chłopaki rozmawiali o onanizowaniu się, myśląc o niej. Ale nigdy nie powiedziałem im, że waliłem konia, myśląc o pieprzeniu jej przywiązanej do ławki w pracowni chemicznej.”

Hmmm.

Może czas na znalezienie stroju nauczycielki.

„Myślę, że ja jestem taka, jaka jestem, ponieważ musiałam mieć tak dużą kontrolę nad innymi częściami mojego życia, że ​​muszę odpuścić to podczas seksu - podzieliłam się.

„Może” - odpowiedział - „I to widzę. Zwłaszcza po obejrzeniu, jak sobie radzisz, ale myślę, że tacy się urodziliśmy, Rynnie. Myślę, że są rzeczy, które to wzmacniają lub tym kierują, ale tacy po prostu jesteśmy. To nie jest anomalia ani mechanizm radzenia sobie. Przekształcenie tego w coś takiego  dewaluuje to lub daje innym powód do przekręcenia tego w to, w co chcą wierzyć; że to jest dziwne, nie w porządku, kiedy tak nie jest.”

Podobał mi się sposób, w jaki o tym myślał.

„A ja jestem takim typem faceta…” - kontynuował - „…zawsze byłem, który potrzebuje seksu z kobietą bardziej niż większość facetów. To nie jest hobby. To coś, co mnie karmi. Jak inni medytują. Ja pieprzę. Mam to, a także inne mechanizmy radzenia sobie z gównem, które może zacząć mi mieszać w głowie. Rozmawiam z moimi braćmi. Ćwiczę. Ale seks wyrównuje mnie przede wszystkim dlatego, że to duża część tego, kim jestem.”

Przesunął się, więc oparł na mnie część swojego ciężaru i mówił dalej.

„Wtedy, onanizując się do myśl o pani Steiner, myśląc o tym, jak chcę to zrobić, myślałem, że jestem dziwakiem. Oto, czego ludzie tacy jak my dowiadują się o naszym załamaniu. I myślałem, że coś jest ze mną nie tak, że mógłbym umówić się w tym celu z dziewczyną, ale dochodziłem bardziej, jeśli ją przytrzymałem. A mój umysł zawsze błądził do innych rzeczy, które chciałem zrobić. Zupełnie nie działało dla mnie, kiedy miałem asertywną kobietę, nie w łóżku. Dopiero gdy odpuściłem to gówno po wyjściu z wojska, po tym, jak wcześniej miałem kilka pomniejszych scen z kilkoma partnerkami, ale nic z tego nie było prawdziwe, ponieważ nadal miałem z tym problemy. Czułem się uwięziony w wielu rzeczach, które czułem w związku z tym, co widziałem i robiłem. A pogodzenie się z tym, kim jestem, było wyzwalające.”

„To ma sens” - powiedziałam.

Uśmiechnął się - „Tak. I to nie było tak, że śluzy zostały otwarte, chociaż w tamtym czasie tak było.”

Uśmiechnął się szerzej, a ja to odwzajemniłam.

Ciągnął dalej.

„Chodziło o to, że zrozumiałem, co było częścią mnie. Tak jak niektórzy faceci muszą grać w golfa, ponieważ muszą myśleć o polu, swojej grze i mentalnym uroku, które ona im daje. Nie mogą tego nie robić. Nie mogą nie grać w golfa. I myśląc o tym, postawiłbym pieniądze na fakt, że jest o wiele więcej ludzi takich jak ty i ja. Ale inni nie patrzą na to, jak na grę w golfa, co jest do przyjęcia. Postrzegają to jako złe lub dewiacyjne. Gorszące. Kiedy to jest naprawdę całkiem normalne. Byłoby więc wielu ludzi, którzy byliby wyładowani, prawdopodobnie byliby o wiele bardziej uspokojeni, gdyby pozwolili sobie być tymi, kim są.”

„To też ma sens” - powiedziałam.

Skinął głową i kontynuował - „Innymi słowy, jestem facetem, który lubi uprawiać seks, tak jak faceci lubią uprawiać seks i jestem facetem, który lubi uprawiać więcej seksu, tak jak faceci lubią dużo grać w golfa.”

A w Boone’m Sadlerze było więcej do kochania.

„Kochanie, nadążę za tobą” – zapewniłam go.

„Rynnie…” – podniósł rękę, by zakryć moją szczękę – „…nie możesz tego wiedzieć.”

„Masz rację, ale nie mówię ci tego, co chcesz usłyszeć, Boone. Naprawdę lubię seks. I naprawdę lubię to z tobą.”

Znów się uśmiechnął, tym razem tylko oczami (a te zielone oczy błyszczały, wiec to był wspaniały uśmiech) i powiedział - „Dobrze słyszeć.”

Jakby już nie wiedział.

„Ale tak jak powiedziałeś, to jest świeże” - ciągnął - „Jeśli zrobi się dla ciebie za dużo, nie chodzi o to, że będę zbłąkany. Chodzi o to, że będziemy musieli o tym porozmawiać.”

Zaczynałam się martwić, co się za tym wszystkim kryje.

„Czy w twojej przeszłości była jakaś kobieta, która nie potrafiła tego znieść?” - spytałam ostrożnie.

„Mała” - mruknął, przysuwając twarz bliżej - „Mówiłem ci, że byłaś pierwszą kobietą, która spała w mojej obroży.”

„Racja” - mruknęłam w odpowiedzi - „Może nie zrozumiałam, co to znaczy.”

„Kobiety przed tobą, te, które były tylko dziewczynami, te, które były sub lub kilka, które były obiema, to nie było to. Wiedziałem to. Z tymi, które były obiema, poświęciłem trochę czasu, aby zobaczyć, czy to nadejdzie. Ale w końcu zdałem sobie sprawę, że tak się nie stanie i położyłem temu kres.”

Racja.

Znowu miałam problemy z oddychaniem.

„Więc mówisz, że myślisz, że jestem tą jedyną?”

„Myślałem, że zrozumiałaś to z obrożą” - mruknął.

Podniosłam się na do oparcia ręce na łóżku, a on automatycznie przewrócił się na plecy, kiedy to zrobiłam.

Gdy mój cel był odsłonięty, uderzyłam go w klatkę piersiową i warknęłam - „Myślałam, że to było coś wielkiego, ale nie wiedziałam, że oznacza to, że jestem tą jedyną.”

Usiadł ze mną i złapał mnie za kark.

Wyglądał też, jakby walczył ze śmiechem.

„Widzę, że się przy tym upierasz” - powiedział.

„Uch… tak, Boone. Właśnie poprosiłam cię, żebyś był moim oficjalnym chłopakiem.”

„A ja już myślałem, że jestem.”

„Nieważne” - wymamrotałam.

„Mała, to jest dobre.”

Nie było dobre.

To było baaaardzo dobre.

Nie powiedziałam tego, ponieważ on już to wiedział.

Boone znowu spoważniał.

„Tylko… teraz jesteś świadoma, tak?” - zapytał - „Jeśli będzie tego za dużo, porozmawiamy. Rozwiążemy.”

„Boone, jeśli życie mi nie przeszkadza, prawdopodobnie masturbuję się raz dziennie. Jeśli jestem w strefie i mam dobrą książkę lub komiks, który mnie podnieca lub moja wyobraźnia szaleje, mogłabym zrobić sobie sesję sama, może dojść dwa, trzy, czy więcej razy w ciągu kilku godzin. Myślę, że mogę nadążyć.”

Wpatrywał się we mnie.

„Więc możesz się po prostu wyluzować” - powiedziałam mu - „Ale dla spokoju twojego ducha, jeśli w mało prawdopodobnym przypadku nie zdołam tego znieść, usiądziemy i porozmawiamy.”

Wyciągnęłam to, zanim położyłam na sobie dużego blondyna, pięknego nagiego mężczyznę.

„Masturbujesz się godzinami?” - zapytał.

Przewróciłam oczami, żeby przejrzeć górę jego łóżka, mówiąc z irytacją - „Boże, faceci. Myślą, że opanowali rynek na popęd seksualny.”

„Kathryn, patrz na mnie” - rozkazał Boone.

Imię, którego użył, a także jego ton spowodowały, że moje oczy skierowały się na niego.

„Nie wolno ci już tego robić” – powiedział.

„C-co?” - zapytałam.

„Dotykać siebie. Chyba że ci powiem lub pozwolę.”

O rany.

„Słyszysz mnie?” - zapytał.

Och, słyszałam go.

Moja cipka też go usłyszała, bo się skurczyła.

„Tak” - potwierdziłam ustnie.

„Rozumiesz mnie?” - popchnął.

Przytaknęłam.

Jego surowa twarz Doma rozluźniła się i wyszeptał - „Dobrze, mała.”

Miałam nadzieję, że po tym nas tam zabierze.

I w pewnym sensie to zrobił.

Przeorganizował naszą niedzielę.

„Sex shop. Jutro. Upewnij się, że mamy tu sprzęt, które lubisz, abyś mogła zrobić dla mnie pokaz.”

No dobrze.

Jupi!

Podobał mu się wyraz mojej twarzy i powiedział mi to całując mnie.

Całowaliśmy się, dotykając po omacku, ale mogłam powiedzieć, że Boone nas tam nie zabiera, chodziło tylko o bliskość.

Potem zgasił światła, chwycił pilota i włączył wentylator i się przytuliliśmy.

Był zwinięty w moje plecy, jego ciało w pełni zrelaksowane na moim, więc wiedziałam, że był bliski snu.

Ja też byłam blisko snu.

Ale żeby dopełnić naszą dyskusję, wymamrotałam - „Wiesz, ty też jesteś tym jedynym.”

Uścisnął mnie.

Potem powiedział - „Dzięki, kurwa”.

I zasnęłam uśmiechnięta.

*****

„Mała.”

Przesunęłam się.

„Rynnie.”

Przeciągnęłam się.

Poczułam rękę chwytającą moje biodro - „Obudź się, kochanie i przekręć. Czas na śniadanie.”

Zamrugałam, odwróciłam się i spojrzałam na Boone’a, który stał tam, trzymając w jednej ręce jedną z tych tac śniadaniowych do podawania do łóżka z nóżkami.

Okej, to był zupełnie nowy poziom.

„Masz tacę do podawania śniadania do łóżka?” - spytałam oszołomiona.

„Ja nie, moi sąsiedzi tak i pożyczyłem. Podciągnij się, żebym mógł to odłożyć.”

Podniosłam się, ale zapytałam - „Skąd wiedziałeś, że twoi sąsiedzi mają takie tace?”

„Ponieważ czasami trenuję z Remy’m i kiedyś poszedłem po niego, żebyśmy mogli pójść, a Paul wciąż leżał w łóżku z tacą śniadaniową.”

„Ach” - wymamrotałam, kiedy położył tacę na moich kolanach.

Patrzyłam na to, co na niej było.

Potem spojrzałam na niego - „Jak długo nie śpisz?”

„Chwilę” - zwrócił uwagę na oczywistość, wspinając się przy moich nogach i siadając przy swoim wezgłowiu obok mnie.

„Zrobiłeś dla mnie jajka po benedyktyńsku, kiedy spałam w tym samym pokoju, poszedłeś do ubikacji i do sąsiadów po tacę, a wszystko to bez obudzenia mnie?”

Wziął do ręki to, co teraz widziałam, było jednym z dwóch widelców na tacy i odpowiedział - „Nie, zrobiłem dla nas jajka po benedyktyńsku.”

Następnie nabił truskawkę, która była częścią przystawki sałatki owocowej, która zawierała truskawki, jeżyny i kiwi. Były też pieczone ziemniaki, dwa kubki kawy i dwie małe szklanki soku pomarańczowego.

„Mój Boże” - wyszeptałam - „Może ty jesteś nadczłowiekiem.”

Boone wybuchnął śmiechem.

Potem pochylił się przede mną, przekręcił i mocno mnie pocałował.

Smakował truskawkami.

Um.

Mniam.

„Witam na niedzielnym brunchu w lofcie Sadlera” - powiedział, odsuwając się.

„Robimy to w każdą niedzielę” – oświadczyłam.

„Wchodzę” - zgodził się, wyprostowując się i sięgając po nóż.

Spojrzałam na tacę. Były dwa talerze i miska. Jeden talerz z czterema jajkami po benedyktyńsku, jeden z ziemniakami i miska z sałatką.

Dzieliliśmy się.

Ukroił jajko.

Nigdy nie jadłam śniadania w łóżku, więc wystarczy powiedzieć, że nigdy nikt nie serwował mi śniadania do łóżka.

Powoli odwróciłam głowę w stronę Boone’a.

„Kochanie” - zawołałam cicho.

Włożył do ust jajko, kanadyjski bekon, babeczkę z sosem i spojrzał na mnie. Pytająco.

W chwili, gdy spojrzał w moją twarz, zmienił się.

„Nigdy nie byłam wymagająca wiele od faceta. Tylko to, żeby wiedział, kim jestem i co lubię. Jak moje życie, które opierało się głównie na miłości mojej mamy, kilku dobrych chwilach i umiejętności kontynuowania go, doprowadziło mnie do ciebie?”

„Myślę, że Lottie miała z tym coś wspólnego” - powiedział.

„Właśnie zdecydowałam, że urządzę jej sama piekielny wieczór panieński.”

„Tak” - odpowiedział. Potem powiedział - „Wsuwaj, Rynnie. Będzie do bani, jak zrobi się zimne.”

Zwykle rano musiałam umyć zęby.

Nie ruszałam się z mojego miejsca.

Chwyciłam moje sztućce i wsuwałam.

 


 



[1] program telewizyjny USA z recenzjami filmów wyprodukowany przez Disney’a, w którym dwaj krytycy filmowi dzielą się swoimi opiniami na temat nowych filmów.

10 komentarzy: