ROZDZIAŁ 16
A
teraz… to
Ryn
Moje
ciało ślizgało się w górę i w dół na łóżku, gdy Boone wpychał mnie do swoich ust.
„Kochanie”
- jęknęłam.
„Dojdź”
- warknął między moimi nogami.
Doszłam.
Obrócił
mnie na brzuch, szarpnął za biodra, wbił do środka i pieprzył mnie na kolanach.
Nie
minęło dużo czasu, zanim doszłam ponownie.
I
tym razem Boone też.
Zakończył
to ślizganiem się, jego dłonie mocno zacisnęły się na moich pośladkach, a jego
usta mamrotały - „Wanilia też nie jest do niczego.”
To,
co mógł zrobić z ustami i kutasem, było tak dalekie od wanilii, że nie było
zabawne.
Nie
zaznaczyłam, że wciąż miałam obrożę.
I
obudziłam się z ustami mojego mężczyzny między nogami, więc przejął kontrolę,
zanim byłam przytomna.
Ale,
niech będzie.
Myślał,
że to wanilia?
Kim
byłam, żeby się kłócić?
Wyciągnął
się, nałożył odrobinę nacisku na jedno biodro, a ja opadłam na bok, co nie było
niespodzianką, ponieważ jego kutas i tak mnie trzymał.
Boone
skręcił moją górną część ciała, żeby mógł oprzeć swoją na moim.
„Jesteś
świetny w łóżku” - mruknęłam, już na wpół śpiąca, widząc, że nawet nie doszłam
do siebie po wczorajszych uroczystościach, więc chociaż miałam ochotę na kilka
orgazmów, kiedy wykonywał całą pracę, teraz byłam nadal w trybie drzemki
wczesno-porannej (przynajmniej myślałam, że to wczesny poranek, ponieważ po
przebudzeniu byłam zjadana i nie miałam okazji sprawdzić zegarka).
„Myślałem
o tym samym” - odparł z humorem w głosie.
Chciałam
podzielić się jego humorem i uśmiechnęłam się, ale czułam, że wyszło to niewyraźne,
ale to było najlepsze, co mogłam zrobić, ponieważ byłam ledwo przytomna.
Chwycił
moją smycz z tyłu i delikatnie ją pociągnął.
Otworzyłam
oczy.
„Seks
z tobą przesłonił mi myślenie” - powiedział łagodnie, nie patrząc tylko w moje
oczy, ale i wędrując po mojej twarzy.
I
gardle.
„Co?”
- zapytałam.
„Teraz
będzie gorzej, wiedząc, jak naprawdę jesteś słodka.”
„Co?”
- powtórzyłam.
„Odkąd
staliśmy się czymś, co miało być, byłem jak cholerny nastolatek. Praktycznie
wszystko, o czym mogłem myśleć, to jak cię zaliczę. Nigdy nie miałem tego dla
kobiety. Zawsze mogłem to oddzielić. To była inna część życia i tam to trzymałem.”
Tak
w ogóle nie byłam zwykłą codzienną dziewczyną, skoro byłam w łóżku z gorącym
Domem, który teraz, jak myślałam, był także oficjalnie moim chłopakiem i miałam
obrożę z szalika.
Ale
mimo to pomyślałam, że większość dziewczyn uznałaby to za komplement, za który
ja to uznałam.
To
było ogromne.
„Cóż,
mam wrażenie, że wczoraj wieczorem odhaczyłeś kilka rzeczy z tej listy” - zatrzymałam
się – „I dziś rano.”
Uśmiechnął
się do mnie, otarł wargami o moje usta, odsunął się odrobinę i przypomniał mi -
„Teraz jest gorzej, Ryn.”
Ach.
Zrozumiałam.
Podniosłam
rękę do jego szczęki i powiedziałam - „Kochanie, twoja wytrzymałość jest
niesamowita, ale zużyłeś swoją zabawkę. Ta dziewczyna potrzebuje czasu na
odpoczynek.”
Jego
usta drżały (w zarozumiały sposób, co oczywiście było gorące), kiedy powiedział
- „Nie mam na myśli, że teraz znów cię wezmę. Ale wczoraj wieczorem powiedziałaś
mi, o czym myślałaś, gdy byliśmy osobno, a ja nie powiedziałem ci, że z kolei ja
zastanawiałem się, dlaczego jestem takim wielkim pieprzonym kutasem i układałem
się do snu, myśląc o tym, co chciałem ci zrobić, kiedy byśmy to wypracowali.”
Nagle
wcale nie byłam zmęczona.
„Zasypiałeś,
myśląc o mnie?”
„Tak,
i, kochanie” - poszedł po kolejne muśnięcie ust i wyraźnie przeczytał w moich
myślach, ponieważ powiedział - „Będziesz patrzyła, jak będę walił konia. I ty mi
zwalisz. Ale pieprzyłaś mnie, jestem wypieprzony,
więc twój mężczyzna potrzebuje odpoczynku.”
Uśmiechnęłam
się do niego szeroko, ponieważ był słodki, ale także dlatego, że pewnego dnia
będę mogła go oglądać jak będzie walił konia.
Założę
się, że to będzie jak wszystko, co robił Boone.
Niesamowicie
cholernie niesamowite.
Udowodnił,
że nie potrzebuje aż tak długiego odpoczynku, ponieważ jego oczy przyjęły mój
uśmiech, a potem objął mnie ramionami i zaczął się ze mną całować.
Boone
zakończył to, przesuwając ustami wzdłuż mojej kości policzkowej, do podbródka,
wzdłuż szczęki i do ucha powiedział - „Zdrzemnij się, Rynnie. Muszę wykonać
kilka telefonów, a kiedy już trochę odpoczniesz, zrobię nam śniadanie.”
To
brzmiało jak plan.
„Dobrze,
Boone.”
Pocałował
moją szyję nad szalikiem, który wciąż
tam był.
Potem
wstał z łóżka, przykrył mnie kołdrą, pochylił się i pocałował mnie w ramię, a
ja patrzyłam, jak nagi idzie do swojej łazienki.
Ale
kiedy ten wspaniały widok zniknął z pola widzenia, nie zajęło mi dużo czasu,
aby odlecieć.
Bo
poważnie, mój facet był maszyną do pieprzenia i ta dziewczyna potrzebowała
czasu na odpoczynek.
*****
Siedziałam
na kuchennym blacie, w koszuli nocnej, z rozłożonymi nogami.
Boone
stał między nimi, ubrany tylko w dżinsy.
Nie
byliśmy w ferworze robienia tego ponownie.
Jedliśmy
płatki owsiane.
Byłam
wielką fanką płatków owsianych, zwłaszcza że oznaczało to, że Boone nie
przesadzał z moim śniadania, ponieważ wszyscy wiedzieli, że nawet przypalone
ziemniaki i niezbyt świetne jajka są lepsze niż płatki owsiane.
„Obfity
posiłek zeszłej nocy, lekkie, ale solidne śniadanie” - powiedział, a moje oczy przeniosły
się z miski na niego - „Padniesz z wrażenia jutro po mojej wersji niedzielnego
brunchu.”
Dobrze.
Wprost,
to było dziwaczne.
„Skąd
zawsze wiesz, o czym myślę?” - zapytałam.
„Tylko
wtedy wiedziałem, ponieważ patrzyłaś na swoją owsiankę i uśmiechałaś się.”
No
więc.
Uhh.
Nabrałam
łyżkę więcej płatków owsianych, mamrocząc - „Muszę popracować nad pokerową
twarzą.”
„Nie
ma absolutnie żadnego powodu, dla którego musiałabyś ukrywać przede mną swoje
myśli, Ryn.”
Na
stalowy ton jego głosu moje oczy powędrowały do jego.
„Albo
cokolwiek” - ciągnął - „Wszelkie emocje. Jakąkolwiek reakcję.”
I
tak było.
Nurkowaliśmy
prosto w jakiś ciężki temat.
Podobała
mi się strefa żartów, przekomarzania się, pieprzenia, w której byliśmy o wiele
lepiej, więc droczyłam się - „Może być kilka myśli, które najlepiej zostawić w
ukryciu. Prezenty świąteczne? Urodziny?”
Jego
wzrok pozostał bezpośredni, ale złagodniał, gdy powiedział - „Nie czuję się w
nastroju do żartów w tym temacie, Rynnie. Robimy to i to jest ważne, więc
nienawidzę tego mówić, ale twoja ulga się skończyła.”
Wspaniale.
Chociaż
bardzo podobała mi się część „to jest ważne”.
Boone
mówił dalej.
„Wczoraj
wieczorem ciężko walczyłaś, żeby nie pokazać mi swoich emocji, a potem to spieprzyło
cię i poddałaś się. Musisz wiedzieć; oboje musimy zrozumieć, dlaczego to zrobiłaś.”
Wciągnęłam
oddech.
Gówno.
Nie
zaczynał od małego.
Przekrzywił
głowę i powiedział - „Uwolnij.”
Wypuściłam
ten oddech.
Obserwował
mnie bardzo uważnie po tym i wiedziałam, że przypomina sobie incydenty, które
zrobiłam wcześniej, i może układał gówno w całość, a ponieważ nie chciałam
teraz w to wchodzić, weszłam w coś nieważnego.
Mój
ojciec.
„Mój
tata był niesamowitym facetem. Był naprawdę przystojny. Zabawny.
Charyzmatyczny. Wszyscy lubili być przy nim. Zwłaszcza kobiety” – podzieliłam
się.
Boone
odłożył płatki owsiane, odwrócił się do mnie i położył ręce na moich kolanach.
Cholera.
Z
jednej strony było niesamowicie fajne, że jednoznacznie wskazywał, że skupiłam
na sobie całą jego uwagę.
Z
drugiej strony rzadko o tym rozmawiałam (nigdy), głównie dlatego, że uważałam,
że tata nie zasługiwał na mój czas, nawet na to, żeby się o nim mówić.
„Więc…”
- kontynuowałam - „…to nie jest wielkie osiągnięcie, myśleć, skoro był taki, że
tymi, którzy lubili z nim przebywać, były też jego dzieci.”
„Rynnie”
- szepnął, wiedząc teraz, dokąd to zmierza.
Ale
to było moje coś ciężkiego.
Lub
jego część.
Szliśmy
w to i Boone w końcu tego potrzebował, i, miał rację, oboje musieliśmy to
zrozumieć.
„Domyślam
się, że wiesz, że nie byłam ładną, słodką księżniczką. Nie małą córeczką
tatusia. Nie byłam też chłopczycą tatusia. Byłam sobą. Ale na pozór był jak
najlepszy tata, jakiego mógł mieć dzieciak. Przystojny. Odnoszący sukcesy.
Wszedł do pokoju i dzięki czystej sile jego osobowości wszyscy patrzyli tylko na
niego. To był tata, którego każdy chciał mieć. To był tata, z którego można było
być dumnym. To był tata, którego światło chciałeś, by rzucił na ciebie. I robił
to, Boone. Oświetlał nas swoim światłem. A kiedy to robił, otwierały się
niebiosa i aniołowie śpiewali. Kiedy tata nas rozśmieszał, bo potrafił być
naprawdę zabawny. Albo kiedy tata zabierał nas do kina, a potem po lody i
rozmawialiśmy o filmie, a on traktował nas jak dorosłych. Na przykład to, co
musieliśmy powiedzieć, było podobne do recenzji Siskel i Eberta[1]”.
Nagle
zatrzymałam się, odwróciłam głowę na bok i postawiłam miskę obok Boone’a.
„Ryn”
- powiedział łagodnie Boone, owijając dłoń wokół mojej szyi.
Spojrzałam
ponownie na niego.
„Ale
on był jak trąba powietrzna. Wpadał do pokoju i zmiatał cię z nóg, a potem
odrzucał na bok, zostawiając cię brudną, połamaną i zużytą.”
Boone
wzdrygnął się.
„Jezu.”
„Tak”
- zgodziłam się - „To tak, jak ci ludzie, którzy widzą to, co widzą, tylko to,
co widzą ich oczy, w większości to, co może coś dla nich znaczyć i to wszystko.
Nie ma nic większego. Nie ma całego szerokiego świata. Są tylko oni i to, czego
doświadczają. I powiem ci coś, nie czułam się wspaniale, te ogromne ilości
czasu, kiedy byłam poza klapkami na oczach mojego ojca i całkowicie rozpłynęłam
się w nieistnieniu.”
Palce
Boone’a napięły się.
„I
nie czułam się wspaniale, patrząc, jak robi to mojej matce i bratu” –
kontynuowałam - „Nie rozmawiałam z nim od lat i wiesz, co to dla niego znaczy?”
„Co
to znaczy, kochanie?” – zapytał z wahaniem Boone.
„To
nic nie znaczy, Boone. Nie jestem w jego zasięgu, więc nie istnieję. Ale
powiedzmy, że by czegoś potrzebował i mógłby to dostać ode mnie, wtedy nagle
przypomni sobie, że jestem w pobliżu i oczekiwałby, że skręcę się w węzły, żeby
mu to dać. Nie tęskni za mną. Nie zastanawia się, dlaczego nie ma mnie w jego
życiu. Ale gdyby potrzebował nerki, byłby na moim progu i gdybym powiedziała
mu, żeby się odpieprzył, bo nie pojawiał się na wizytach. Nie płacił alimentów.
Sprawił, że moja matka musiała zatrudnić prawników, żeby mogła go pozwać o
pieniądze, na które zasłużyliśmy, albo bronić się, ponieważ pozywał ją, kiedy
nic nie mieliśmy. Nie mieliśmy nic.
Ale adwokatom trzeba było zapłacić.”
Druga
ręka Boone’a podniosła się do drugiej strony mojej szyi, zatrzasnął się i
mruknął, dziwnie pilnie - „Mała”.
Ale
zignorowałam to i kontynuowałam.
„Nawet
z tym wszystkim, a jest jeszcze więcej, Boone, jeszcze więcej, byłby wkurzony.
Niesamowicie wkurzony. Na mnie. Bo jaką ja jestem córką, że nie daję
kochającemu ojcu nerki? Jaką jestem córką, że kiedy zdarza się coś rzadkiego i
pamięta, że są moje urodziny, i raczy do mnie zadzwonić, a ja nie odbieram telefonu,
a on oddzwania i zostawia żałosną wiadomość na poczcie głosowej o szacunku i
rodzinie? Jaką jestem córką, skoro nigdy w życiu mnie nie kochał, a ja
urodziłam się kochając go i umrę, nie mając tego z powrotem?”
Boone
wsunął ręce do mojej szczęki, opuścił czoło na moje i spojrzał mi w oczy,
mówiąc stanowczo - „Przestań, kochanie. Stop.”
Oddychałam
mu ciężko w twarz.
„Na
razie wystarczy” - powiedział.
„Zbudowałam
mury” - odpowiedziałam.
„Na
razie wystarczy, Ryn” - powtórzył.
„Masz
rację. Buduję mury, ponieważ jestem całkowicie przerażona, że ktoś, kogo
kocham, odrzuci mnie na bok.”
„Tak”
- zgodził się.
„Cholera”
- mruknęłam.
„Więc
rozumiesz to teraz, a ja rozumiem z czym przychodzisz, abyśmy mogli nad tym
popracować” – powiedział.
„Nie
wiedziałam, że aż tyle do niego czuję” - przyznałam.
Odsunął
czoło, ale zrobił to ruchem - „Ach-ha!”.
Zapytałam
więc - „Co?”
„Nic,
Ryn. Skończmy naszą owsiankę.”
„O
mądry Panie, podziel się swoją mądrością” - zażartowałam.
„Przestań
być brat” - odpowiedział, ale jego usta drgnęły.
Ale
zrobiłam się poważna, bo chciałam wiedzieć.
„Co,
Boone?”
Obserwował
mnie.
Potem
westchnął.
Potem
przemówił.
„Musisz
być silna. Musisz być twarda. Musisz wytrzymać mocne uderzenia i iść dalej.
Innymi słowy, musisz być doskonała, ponieważ jeśli nie jesteś, jeśli dasz komuś
powód do odejścia, to myślisz, że pójdzie. Nie możesz pozwolić sobie na bycie
człowiekiem, ponieważ twój tata nauczył cię pracować dla miłości, kiedy miłość
nie jest pracą. To nieprawda, Ryn. Miłość jest darem, który jest jedynym
prezentem, który nie podlega zdobywaniu. Ludzie tak mówią. Gówno w stylu Musisz zasłużyć na jej miłość i to mnie
wkurza. Bo tak to nie działa. Miłość po prostu się dzieje. Po prostu kwitnie. Wtedy
możesz dać. I to dajesz. Koniec.”
Wpatrywałam
się w jego cudowną twarz.
„Ale
teraz dochodzimy do tego, w czym jesteś, że czujesz potrzebę bycia wszystkim
dla wszystkich, bycia silną, nigdy nie upadającą i nad tym też popracujemy.
Chociaż powiem, że to ty. To oczywiste, że taka właśnie musisz być i to jest
piękna część ciebie. Chodzi o to, że muszę cię zabrać do miejsca, w którym będziesz
wiedziała, że jesteś bezpieczna i nie musisz być taka ze mną” - zakończył.
Słyszałam
go.
Ale
głównie słyszałam powtarzający się refren - Miłość
po prostu się dzieje. Po prostu kwitnie. Wtedy możesz dać. I to dajesz. Koniec.
„Ryn”
- zawołał.
Po prostu kwitnie. Wtedy możesz
dać. I to dajesz.
Miał
niesamowite mieszkanie.
Gotował
świetnie.
Pieprzył
się wspaniale.
Był
piękny.
Komplementował
moje stroje.
Lubił
dużo ketchupu na krążkach cebulowych.
Włożył pracę (choć z opóźnieniem, nadal to robił), aby ułożyło się między
nami.
Był
niesamowicie wkurzony na myśl, że jego przyjaciele byli dla mnie podli.
I
zapadł się, kiedy myślał, że zawiódł podczas chronienia mnie.
I
teraz…
To.
„Rynie!”
– powiedział ostro, kiedy dryfowałam na łagodnych falach tego, jak wspaniały
był mój-mam-nadzieję-teraz-oficjalny chłopak.
Uniosłam
ręce, złapałam go za policzki, szarpnęłam go do siebie i oświadczyłam - „Bardzo
cię lubię, Boone Przerażający Sadler”.
„A
ja bardzo lubię ciebie, Kathryn Słodkie Ruchanko Jansen.”
Poczułam,
że moje oczy się rozszerzają.
Potem
padłam na niego i wybuchnęłam śmiechem.
Objął
mnie ramionami.
Owinęłam
ramiona wokół jego ramion.
Kiedy
przestałam się śmiać, powiedziałam mu do ucha - „Całkowicie pokonałam cię w
sprawach śniadania”.
„Dziś
wieczorem przygotujesz kolację.”
„Zamykam
się teraz.”
Podniósł
głowę i spojrzał na mnie, chichocząc.
Zaczął
głaskać mnie po plecach i utrzymywał lekki ton, ale wiedziałam, że tak nie
było, kiedy zapytał - „Dobrze?”
Przytaknęłam.
„Dobrze,
mała.”
Uśmiechnęłam
się do niego.
Jego
ton pozostał lekki, ale nadal poważny, kiedy powiedział - „Musisz więcej mówić
o tym gównie, wiesz?”
Westchnęłam.
Potem
znowu skinęłam głową.
„I
nie myśl, że uciekniesz od dyskusji o wstrzymywaniu oddechu.”
Dobrze.
Gówno.
Przewróciłam
oczami.
Poczułam
jego usta na moich.
Pocałował
mnie szybko, odsunął się i złapał nasze miski, podając mi moją.
„Skończ
swoje płatki owsiane.”
Zasalutowałam,
zanim wzięłam miskę.
„Wczoraj
byłaś dobrą dziewczyną, ale ostrzegam, mam świetną pamięć, więc możesz być grzeczna
teraz, ale zapamiętam, jeśli zasłużysz na lanie.”
Znowu
przewróciłam oczami.
Znowu
zachichotał.
Pozwoliłam
nam skończyć płatki owsiane i pozwoliłam mu przynieść mi więcej kawy, nie
prosząc o dalsze ciężkie tematy.
Boone
wydawał się zadowolony, że stoi między moimi nogami, z jedną ręką na udzie,
gapiąc się przez okno i sącząc z kubka. A ja byłam zadowolona z oglądania jego
przystojnego profilu, kiedy to robił i bardzo podobało mi się to, że mogliśmy
wejść w tę strefę przebywania ze sobą w ten sposób, ale otrząsnęłam się z tego,
ponieważ musiałam.
A
potem podpowiedziałam - „Boone. Brett.”
Zwrócił
się do mnie.
„Nie
mamy nic” - oznajmił.
Serio?
„Co?
- zapytałam - „Minęły cztery dni.”
„Gliniarze
z naszej załogi wyczerpali wszystkie możliwości, aby znaleźć kogoś, kto mógłby
wiedzieć, czy Tony Crowley prowadził śledztwo w sprawie pary czy syndykatu
brudnych gliniarzy. A po tym, jak dwóch naszych chłopców poszło do niej, Ally
odwiedziła wdowę, mając nadzieję, że otworzy się przed kobietą. Ale jest mocno
zamknięta. Przestraszona jak cholera. Dopadli ją, ale ona coś wie. Więc
sprawdziliśmy i dokładnie przeszukaliśmy jej dom, żadnych akt, żadnych ukrytych
paneli z teczkami wypełnionymi obciążającymi dowodami…”
Poczekaj.
„Przeszukaliście
jej dom?” - zapytałam.
„Tak.”
„Kto przeszukał jej dom?” - nacisnęłam.
„Ja
i Mag.”
Czekaj,
kurwa, chwilę.
„Włamałeś
się do jej domu i przeszukałeś go?” - mój głos był wyższy.
„Tak”
- powtórzył, jakby nie popełnił przestępstwa, nawet jeśli było to dla większego
dobra, jak wyciągnięcie Bretta z wrobienia w przestępstwo, którego nie
popełnił, i zapewnienie mi bezpieczeństwa.
„Okej”
- powiedziałam, chociaż nie miałam na myśli nic takiego.
Ponieważ,
poważnie…
A
jeśli zostanie złapany?
„Przeszukaliśmy
jej…” - kontynuował Boone, jakby nie przyznał się właśnie do popełnienia
przestępstwa - „… i Crowley’a. I tych, którzy są im bliscy. Bracia. Siostry.
Rodzice. Nawet przyjaciele. Nikt nie ma schowka, w którym mógłby przechowywać
coś ważnego. Podobnie jak skrytki depozytowej. I nikt z nich, przynajmniej ci,
którzy mieszkają w Denver, nie ukrywają niczego w swoich domach.”
„Przeszukaliście
też ich domy?”
„Cóż…
tak.”
„Znaczy
się - ty osobiście?”
„Zrobiłem
jej mamy i brata. Mamy znowu z Magiem. Brata z Mo.”
Zamknęłam
usta.
„Kochanie…”
- powiedział powoli - „…nie jesteśmy glinami.”
„Uh-hu”.
Studiował
mnie, zanim stwierdził - „Ryn, w tym mieście są różni gracze, tak jak prawdopodobnie
w każdym mieście”.
„Uh-hu”
- powtórzyłam.
Próbował
i nie udało mu się powstrzymać uśmiechu, zanim zaczął mnie edukować.
„Są
policjanci, którzy mają bardzo szczegółowe zasady i składają przysięgę, że będą
ich przestrzegać. Kiedy tego nie robią, jeśli zostaną złapani, to nie jest
dobra rzecz i objawia się to na różne sposoby.”
„Racja”
- powiedziałam, bo o tym wiedziałam.
„Są
też tacy ludzie jak załoga Nightingale, którzy są licencjonowanymi detektywami,
którzy mają standardy zawodowe, ale jak każdy obywatel, muszą działać zgodnie z
literą prawa. Po prostu Lee i wraz z jego ekipą decydują, jakie standardy im
się podobają i co myślą o danym prawie, w zależności od tego, jak istotną
przeszkodą jest dla nich dotarcie tam, gdzie chcą.”
„Racja”
- powiedziałam znacznie wolniej.
„No
i jest załoga Hawka. My.”
Nic
nie powiedziałam.
Ale
intensywnie myślałam.
Przyglądał
mi się uważnie, gdy mówił - „A dla nas wszystko jest możliwe”.
„Wszystko?”
- wyszeptałam.
Skinął
głową, tylko raz - „Jak mamy zadanie do wykonania, robimy to. Obieramy do tego
bezpośrednią drogę. I to wykonujemy.”
„Jak
bezpośrednia jest ta droga, hmmm… zwykle?”
„Tak
bezpośrednia, jak trzeba.”
„Och,
rany” - mruknęłam.
„Dobrze
robimy też cień.”
„Co?”
„Nikt
nie wie, co robimy, Ryn, z wyjątkiem klienta, który odchodzi zadowolony,
chociaż może nie ze swojego rachunku. Ponieważ umiejętności, które posiadamy,
załoga i to, jak to razem działa, nie jest tanie.”
„Więc
wchodzisz w to z Brett’em…” - zostawiłam ten trop.
„Nic,
co zrobił zespół Hawka, nie było widoczne dla nikogo” - zapewnił. „Mogą
wiedzieć, że jesteśmy zainteresowani, ponieważ jestem z tobą. Zdecydowanie
wiedzą, że chronimy cię, ponieważ tego nie ukrywamy. Ale inne niż to…”
Wzruszył
ramionami.
„Więc
jesteś bezpieczny, próbując to wszystko rozwiązać” - domyśliłam się z jego
słów.
Albo
bardziej jak… miałam nadzieję.
„Mała,
pamiętaj, oni nie ścigają facetów.”
„Idą
po Bretta” - przypomniałam mu.
„Jako
narzędzie do rozwiązania dla nich problemu. Chyba że chcieli wziąć udział w
jego akcji...”
Boone
nagle przerwał.
Kiedy
spojrzał ponad moją głową, a jego umysł powędrował tysiące kilometrów dalej, na
czubku języka miałam zwrócenie jego uwagi z powrotem na mnie.
Ale
nie zrobiłam tego, kiedy mnie uderzyło, że coś wymyślił.
I
wiedziałam, że to rozpracował, kiedy się pochylił, dotknął ust moimi, odstawił
na bok kubek z kawą (który, nawiasem mówiąc, był niesamowity, podobnie jak cała
jego kamionka, matowy szary z ciemnoszarym wykończeniem, poważnie, mój-może-oficjalny-chłopak
miał to ogarnięte) i mruknął z roztargnieniem - „Muszę zadzwonić, Rynnie”.
„Rób
to, co robisz, kochanie” – powiedziałam cicho.
Poszedł
i chwycił swój telefon.
Sączyłam
i słuchałam.
„Hawk”
- powiedział - „Myślę, że coś przeoczyliśmy. Może Cisco nie był łatwym celem do
ukrycia zamachu. Może chcieli upiec dwie
pieczenie na jednym ogniu.”
Uśmiechnęłam
się do kubka.
Więc
porozmawialiśmy trochę o moim gównie i, chociaż trochę mną wstrząsnęło, i
wyczułam początek końca pracy polegającej na pokonaniu tego gówna, które nie dotyczyło
Boone’a, nadal… czułam się lepiej.
Potem
Boone musiał porozmawiać o kilku rzeczach i zobaczył nowy punkt widzenia.
Spojrzałam
na kuchenkę mikrofalową.
Była
zaledwie dziewiąta.
Jak
dotąd, po raz pierwszy od dłuuuuuuuugiego czasu, zaczynał się wspaniały dzień.
I,
poważnie, wzięłabym to.
*****
Łóżko
ugięło się, gdy Boone wrócił do niego po powrocie z łazienki, kiedy skończył
mnie czyścić.
Właśnie
się kochaliśmy. Misjonarz. Wanilia.
Niesamowite.
Podobało
mi się to.
Nigdy
wcześniej nie miałam Doma / chłopaka i nie przyszło mi to do głowy, aż do tego
czasu, po seksie waniliowym, nie sądziłam, że można utrzymać jedną, stałą
seksualną scenę D / s przez długi czas (ani, rozważając to, po seksie
waniliowym, który był niesamowity, czy chciałabym ją utrzymać).
Po
pierwsze, aby to zrobić, poziom kreatywności Boone’a musiałby być
niewyczerpany, a czasami myślałam, że może być nadczłowiekiem, ale tak naprawdę
nie był. Po drugie, był to dreszczyk emocji, który byłby mniej dreszczem
emocji, gdyby to było wszystko, co zrobiliśmy. A po trzecie, z częścią emocji,
którą teraz rozumiałam, nie wiedziałam, kiedy to się stanie.
Ale
mimo to Boone był Boone’em, a ja byłam mną, więc część tego czym byliśmy wyciekła.
Czyli
na przykład - nakazał nasze kochanie się. Mogłam go dotykać i robić, co chciałam,
ale to wszystko było jego.
I
to też mi się podobało.
Kazał
mi też zostać tak, jak wcześniej, a kiedy mnie czyścił; coś, co podejrzewałam,
będzie rzeczą oczywistą (tak też zrobił zeszłej nocy). I zanim wrócił do
łazienki, znowu powiedział mi, żebym się nie ruszała.
Teraz
wsunął się obok mnie, ale nie ruszyłam się z pozycji leżącej na plecach, nawet
gdy Boone dopasował swoje długie, bajeczne, nagie ciało przy moim boku i zaczął
leniwie przesuwać dłonią po mojej skórze.
I
nie zrobiłam tego, ponieważ Boone ułożył swoje długie, bajeczne nagie ciało po
moim boku i zaczął mnie dotykać.
Mieliśmy
dobry dzień.
W
pełni dobry dzień.
Od
początku do końca.
Po
śniadaniu i telefonie do Hawka (o którym powiedział mi - „Drużyna się tym
zajmie, ja jestem z moją dziewczyną i mamy naszą sobotę” - co było bardzo
słodkie) poszliśmy do domu. Pokazałam mu postępy i wędrowaliśmy po okolicy,
dyskutując o moich pomysłach i o tym, jak ewoluowały teraz, gdy zdemontowaliśmy
ściany i wyrzuciliśmy co zbędne.
Potem
wybraliśmy się na meksykańskie jedzenie w El Tejado z moim laptopem, który
zabraliśmy z mojego domu. Tam ślęczeliśmy nad planami, które stworzyłam na
kupionym przeze mnie oprogramowaniu. Przekroczyłam budżet, który przygotowałam
rok temu.
Hydraulik
będzie kosztował mniej. Elektryk nieznany, ponieważ cena, którą znałam, była
sprzed roku. Podłogi były ciosem w budżet, chociaż uwzględniłam niewiadome, ale
było do dupy, że tak szybko natrafiłam na coś takiego.
Miałam
pojęcie, ile teraz będzie kosztować podłoga.
Musiałam
zmienić cenę kuchni.
Musiałam
też poświęcić trochę czasu na zamknięcie innych rzeczy, takich jak oświetlenie,
lustra, umywalki, toalety, wanny itp.
Teraz
problem polegał na tym, że podłoga została zakupiona i dostarczona we wtorek i
miałam fundusze zarezerwowane dla hydraulika, częściowo dla elektryka (jeśli
zbliży się do starej ceny), a po tym, ponieważ miałam budżet, ale nie dokładałam
do konta, które miało go pokryć, tak jak sądziłam, ze względu na wybryki Ang,
byłam bardzo bliska wyczerpania się pieniędzy.
Dopóki
nie mogłam zaoszczędzić trochę więcej, po ułożeniu posadzek na zewnątrz, może
przesunięciu ścian (a nie mogłam się doczekać, aby spróbować swoich sił), malowaniu,
ułożeniu listw przypodłogowych i wyposażeniu domu w to, co w tym momencie już
kupiłam, projekt miał się zatrzymać.
Nie
myślałam o tym wtedy. Znowu bym była wściekła na Angelicę i na siebie za to, że
pozwoliłam jej mnie oszukać.
Myślałam
o tym, jak Boone i ja postanowiliśmy wziąć kolejny dzień wolny od domu i pracy,
i po prostu robić, co chcemy w leniwą niedzielę.
Myślałam
też o tym, jak bardzo tego nie mogę się doczekać.
I
pomyślałam o tym, jak Boone osiągnął najwyższy poziom kolacją, robiąc mi gyros
z kurczaka, które było tak dobre, że mogło zasłużyć mu moim wiecznym oddaniem
(jeśli to już się nie działo, co, gdybyś przeoczyła, działo się).
Co
doprowadziło mnie do teraz i do faktu, że pozwoliłam swojemu umysłowi wędrować,
ale moje ciało było w tej chwili, a ten moment obejmował moje ciało doganiające
mój umysł, by podzielić się tym, jak Boone mnie dotykał.
Delikatnie.
Słodko.
Nawet…
…pełen
szacunku.
Skupiłam
się na nim, podobało mi się, jak uroczo wyglądał z potarganymi włosami,
medytacyjnym wyrazem twarzy i wyszeptałam - „Boone.”
Obserwował
ruchy jego dłoni, ale na moje wezwanie spojrzał na mnie.
„Hej”
- powiedziałam.
„Hej”
- odpowiedział.
„Jesteś
bardzo słodki z rozczochranymi włosami” - powiedziałam mu, a on się uśmiechnął.
„A
ty gorąca z włosami-po-seksie” - powiedział, a ja się uśmiechnęłam.
„Cóż,
możesz przyjąć, że nawet gdy jesteś słodki, jesteś gorący” – odpowiedziałam.
Ciągle
się uśmiechał, ale robił to pochylając się, żeby musnąć ustami moje usta.
Kiedy
się wycofał, wzięłam głęboki oddech.
Potem
powiedziałam - „Może to za wcześnie, a jeśli to jest to dla ciebie, zacznę to
stwierdzeniem, że jestem w tym. Rozumiem. Dużo się wydarzyło, ale to wciąż jest
świeże. Ale myślę też, że dobrze, żebyś wiedział, co o tym myślę i żebyś wiedział, że będę z tobą jako moim
oficjalnym chłopakiem, i oczywiście, jak to idzie w parze, ja będę twoją
oficjalną dziewczyną.”
Jego
oczy zwęziły się lekko, kiedy zapytał - „Co?”
Na
jego reakcję serce podskoczyło mi z niepokojem, ale obiecałam, że utrzymam
spokojny głos (może w tym momencie trochę kłamałam, bo myślałam, że to
faktycznie mój oficjalny chłopak i zamierzał tylko potwierdzić) - „Całkowicie spoko, jeśli to nie jest to, co
myślisz, ale ja tylko tak mówię…”
„Ryn”
- przerwał mi, ale nic więcej nie powiedział.
Um…
Na
szczęście powiedział więcej.
„Kochanie,
w twojej kuchni zobowiązałem się nad wielkim tortem. Jesteśmy na wyłączność.”
„Wiem
o tym, ale to była nasza pierwsza randka. A wyłączność możesz rozumieć
wszystko. Tylko się widujemy. Kumple do pieprzenia.”
„Nie
tylko się widujemy i absolutnie nie jesteśmy tylko kumplami do pieprzenia”.
To
nie było silne.
To
było betonowe.
A
to oznaczało, że był moim oficjalnym chłopakiem.
Doskonałe.
Uśmiechnęłam
się do niego i powiedziałam - „Ekstra.”
Przez
chwilę nic nie powiedział, ani ustami, ani twarzą.
Potem
powiedział - „Do twojego pytania i tylko dlatego, że musisz to zrozumieć, to również
musi być wyjaśnione.”
W
porządku.
Może
nie super.
„Muszę
zrozumieć co?” – spytałam ostrożnie.
„Wyjaśniłem
wczoraj, co znaczyło, że jestem twoim Domem i twoim mężczyzną.”
„Tak”
- potwierdziłam.
„Ale
nigdy nie miałaś Doma, który był twoim mężczyzną, więc powiem tylko, że jesteś
moja, ale też ja jestem twój. Dobrze?"
Och,
tak było dobrze.
Wystarczająco,
by obrócić się i zwinąć w jego ciało.
„Tak”
- powiedziałam cicho.
Jego
twarz złagodniała.
Jego
ton też był łagodny, kiedy powiedział - „Ale jestem też sobą”.
„Jesteś”
- zgodziłam się.
Wykrzywił
usta w uśmiechu, a jego ręka przesunęła się na moje biodro, jego palce zacisnęły
się, zanim powiedział - „Seks jest dla mnie ważny, Ryn”.
„Dla
mnie też” – zwróciłam uwagę na to, co uważałam za oczywiste.
„Wiem,
mała, to, co mówię…” - urwał, a potem łagodny opuścił wyraz twarzy, a ja
zaniepokoiłam się, ponieważ wyglądał… nie tak.
„Boone”
- zawołałam, przyciskając dłoń do jego klatki piersiowej.
„Okej,
dam ci to. Może będziesz się źle czuła z tym co poruszę, ale jesteśmy tutaj i…
prawdę mówiąc, chciałbym tego uniknąć. Po prostu widząc, dokąd doszliśmy w
naturalny sposób, chciałem zająć się tym tylko wtedy, gdy stałoby się
problemem. Ale to nie jest dla ciebie słuszne ani sprawiedliwe. Więc muszę to wyłożyć.”
Ocho.
Nie
podobało mi się to.
„Co
wyłożyć?” - zapytałam, kiedy nie kontynuował.
„Bardzo
tego potrzebuję, Ryn, a także potrzebuję kobiety w moim życiu, która może za
mną nadążyć” - powiedział.
„Jesteś
facetem i zwykle tacy są faceci” - powiedziałam mu - „Ale powinieneś wiedzieć, że
mam też dość silne libido.”
Potrząsnął
głową - „To nie chodzi o to, że jestem facetem. To moja terapia. To nie jest
uzależnienie. To wybór. Podoba mi się to, jaki jestem, ale co więcej, znalazłem
sposób, który działa na mnie, aby utrzymać na dystans gówno, które nigdy tak
naprawdę nie zniknie.”
Okej.
Dotarliśmy
do meritum sprawy.
Zanim
mogłam coś powiedzieć, kontynuował.
„W
przypadku sytuacji z twoim bratem ważne jest, abyś to zrozumiała. To nie jest
niekontrolowane. Mogłem się przesunąć. Mógłbym zająć się kulturystyką lub czymś
w tym rodzaju. Ale nie chciałem. Podoba mi się to, jaki jestem i to działa na
mnie.”
„Okej”
- powiedziałam.
„I
wprost, taki jestem. Zrozumiałem to dopiero po dwudziestce, co jest dobre,
ponieważ kiedy to zrozumiałem, pomogło mi to przepracować kilka rzeczy. Ale
zaczęło się to dla mnie wcześnie. Mieliśmy nauczycielkę w liceum. Pani Steiner.
Chemia. Była gorąca. Wszyscy chłopaki rozmawiali o onanizowaniu się, myśląc o
niej. Ale nigdy nie powiedziałem im, że waliłem konia, myśląc o pieprzeniu jej
przywiązanej do ławki w pracowni chemicznej.”
Hmmm.
Może
czas na znalezienie stroju nauczycielki.
„Myślę,
że ja jestem taka, jaka jestem, ponieważ musiałam mieć tak dużą kontrolę nad
innymi częściami mojego życia, że muszę odpuścić to podczas seksu” - podzieliłam się.
„Może”
- odpowiedział - „I to widzę. Zwłaszcza po obejrzeniu, jak sobie radzisz, ale
myślę, że tacy się urodziliśmy, Rynnie. Myślę, że są rzeczy, które to
wzmacniają lub tym kierują, ale tacy po prostu jesteśmy. To nie jest anomalia
ani mechanizm radzenia sobie. Przekształcenie tego w coś takiego dewaluuje to lub daje innym powód do
przekręcenia tego w to, w co chcą wierzyć; że to jest dziwne, nie w porządku,
kiedy tak nie jest.”
Podobał
mi się sposób, w jaki o tym myślał.
„A
ja jestem takim typem faceta…” - kontynuował - „…zawsze byłem, który potrzebuje
seksu z kobietą bardziej niż większość facetów. To nie jest hobby. To coś, co
mnie karmi. Jak inni medytują. Ja pieprzę. Mam to, a także inne mechanizmy
radzenia sobie z gównem, które może zacząć mi mieszać w głowie. Rozmawiam z
moimi braćmi. Ćwiczę. Ale seks wyrównuje mnie przede wszystkim dlatego, że to
duża część tego, kim jestem.”
Przesunął
się, więc oparł na mnie część swojego ciężaru i mówił dalej.
„Wtedy,
onanizując się do myśl o pani Steiner, myśląc o tym, jak chcę to zrobić,
myślałem, że jestem dziwakiem. Oto, czego ludzie tacy jak my dowiadują się o
naszym załamaniu. I myślałem, że coś jest ze mną nie tak, że mógłbym umówić się
w tym celu z dziewczyną, ale dochodziłem bardziej, jeśli ją przytrzymałem. A
mój umysł zawsze błądził do innych rzeczy, które chciałem zrobić. Zupełnie nie
działało dla mnie, kiedy miałem asertywną kobietę, nie w łóżku. Dopiero gdy
odpuściłem to gówno po wyjściu z wojska, po tym, jak wcześniej miałem kilka
pomniejszych scen z kilkoma partnerkami, ale nic z tego nie było prawdziwe,
ponieważ nadal miałem z tym problemy. Czułem się uwięziony w wielu rzeczach,
które czułem w związku z tym, co widziałem i robiłem. A pogodzenie się z tym,
kim jestem, było wyzwalające.”
„To
ma sens” - powiedziałam.
Uśmiechnął
się - „Tak. I to nie było tak, że śluzy zostały otwarte, chociaż w tamtym
czasie tak było.”
Uśmiechnął
się szerzej, a ja to odwzajemniłam.
Ciągnął
dalej.
„Chodziło
o to, że zrozumiałem, co było częścią mnie. Tak jak niektórzy faceci muszą grać
w golfa, ponieważ muszą myśleć o polu, swojej grze i mentalnym uroku, które ona
im daje. Nie mogą tego nie robić. Nie mogą nie grać w golfa. I myśląc o tym,
postawiłbym pieniądze na fakt, że jest o wiele więcej ludzi takich jak ty i ja.
Ale inni nie patrzą na to, jak na grę w golfa, co jest do przyjęcia.
Postrzegają to jako złe lub dewiacyjne. Gorszące. Kiedy to jest naprawdę
całkiem normalne. Byłoby więc wielu ludzi, którzy byliby wyładowani,
prawdopodobnie byliby o wiele bardziej uspokojeni, gdyby pozwolili sobie być
tymi, kim są.”
„To
też ma sens” - powiedziałam.
Skinął
głową i kontynuował - „Innymi słowy, jestem facetem, który lubi uprawiać seks,
tak jak faceci lubią uprawiać seks i
jestem facetem, który lubi uprawiać więcej seksu, tak jak faceci lubią dużo
grać w golfa.”
A
w Boone’m Sadlerze było więcej do kochania.
„Kochanie,
nadążę za tobą” – zapewniłam go.
„Rynnie…”
– podniósł rękę, by zakryć moją szczękę – „…nie możesz tego wiedzieć.”
„Masz
rację, ale nie mówię ci tego, co chcesz usłyszeć, Boone. Naprawdę lubię seks. I
naprawdę lubię to z tobą.”
Znów
się uśmiechnął, tym razem tylko oczami (a te zielone oczy błyszczały, wiec to
był wspaniały uśmiech) i powiedział - „Dobrze słyszeć.”
Jakby
już nie wiedział.
„Ale
tak jak powiedziałeś, to jest świeże” - ciągnął - „Jeśli zrobi się dla ciebie
za dużo, nie chodzi o to, że będę zbłąkany. Chodzi o to, że będziemy musieli o
tym porozmawiać.”
Zaczynałam
się martwić, co się za tym wszystkim kryje.
„Czy
w twojej przeszłości była jakaś kobieta, która nie potrafiła tego znieść?” -
spytałam ostrożnie.
„Mała”
- mruknął, przysuwając twarz bliżej - „Mówiłem ci, że byłaś pierwszą kobietą,
która spała w mojej obroży.”
„Racja”
- mruknęłam w odpowiedzi - „Może nie zrozumiałam, co to znaczy.”
„Kobiety
przed tobą, te, które były tylko dziewczynami, te, które były sub lub kilka,
które były obiema, to nie było to. Wiedziałem to. Z tymi, które były obiema,
poświęciłem trochę czasu, aby zobaczyć, czy to nadejdzie. Ale w końcu zdałem
sobie sprawę, że tak się nie stanie i położyłem temu kres.”
Racja.
Znowu
miałam problemy z oddychaniem.
„Więc
mówisz, że myślisz, że jestem tą jedyną?”
„Myślałem,
że zrozumiałaś to z obrożą” - mruknął.
Podniosłam
się na do oparcia ręce na łóżku, a on automatycznie przewrócił się na plecy,
kiedy to zrobiłam.
Gdy
mój cel był odsłonięty, uderzyłam go w klatkę piersiową i warknęłam - „Myślałam,
że to było coś wielkiego, ale nie wiedziałam, że oznacza to, że jestem tą jedyną.”
Usiadł
ze mną i złapał mnie za kark.
Wyglądał
też, jakby walczył ze śmiechem.
„Widzę,
że się przy tym upierasz” - powiedział.
„Uch…
tak, Boone. Właśnie poprosiłam cię,
żebyś był moim oficjalnym chłopakiem.”
„A
ja już myślałem, że jestem.”
„Nieważne”
- wymamrotałam.
„Mała,
to jest dobre.”
Nie
było dobre.
To
było baaaardzo dobre.
Nie
powiedziałam tego, ponieważ on już to wiedział.
Boone
znowu spoważniał.
„Tylko…
teraz jesteś świadoma, tak?” - zapytał - „Jeśli będzie tego za dużo,
porozmawiamy. Rozwiążemy.”
„Boone,
jeśli życie mi nie przeszkadza, prawdopodobnie masturbuję się raz dziennie.
Jeśli jestem w strefie i mam dobrą książkę lub komiks, który mnie podnieca lub
moja wyobraźnia szaleje, mogłabym zrobić sobie sesję sama, może dojść dwa,
trzy, czy więcej razy w ciągu kilku godzin. Myślę, że mogę nadążyć.”
Wpatrywał
się we mnie.
„Więc
możesz się po prostu wyluzować” - powiedziałam mu - „Ale dla spokoju twojego
ducha, jeśli w mało prawdopodobnym przypadku nie zdołam tego znieść, usiądziemy
i porozmawiamy.”
Wyciągnęłam
to, zanim położyłam na sobie dużego blondyna, pięknego nagiego mężczyznę.
„Masturbujesz
się godzinami?” - zapytał.
Przewróciłam
oczami, żeby przejrzeć górę jego łóżka, mówiąc z irytacją - „Boże, faceci. Myślą, że opanowali rynek na
popęd seksualny.”
„Kathryn,
patrz na mnie” - rozkazał Boone.
Imię,
którego użył, a także jego ton spowodowały, że moje oczy skierowały się na
niego.
„Nie
wolno ci już tego robić” – powiedział.
„C-co?”
- zapytałam.
„Dotykać
siebie. Chyba że ci powiem lub pozwolę.”
O
rany.
„Słyszysz
mnie?” - zapytał.
Och,
słyszałam go.
Moja
cipka też go usłyszała, bo się skurczyła.
„Tak”
- potwierdziłam ustnie.
„Rozumiesz
mnie?” - popchnął.
Przytaknęłam.
Jego
surowa twarz Doma rozluźniła się i wyszeptał - „Dobrze, mała.”
Miałam
nadzieję, że po tym nas tam zabierze.
I
w pewnym sensie to zrobił.
Przeorganizował
naszą niedzielę.
„Sex
shop. Jutro. Upewnij się, że mamy tu sprzęt, które lubisz, abyś mogła zrobić
dla mnie pokaz.”
No
dobrze.
Jupi!
Podobał
mu się wyraz mojej twarzy i powiedział mi to całując mnie.
Całowaliśmy
się, dotykając po omacku, ale mogłam powiedzieć, że Boone nas tam nie zabiera,
chodziło tylko o bliskość.
Potem
zgasił światła, chwycił pilota i włączył wentylator i się przytuliliśmy.
Był
zwinięty w moje plecy, jego ciało w pełni zrelaksowane na moim, więc
wiedziałam, że był bliski snu.
Ja
też byłam blisko snu.
Ale
żeby dopełnić naszą dyskusję, wymamrotałam - „Wiesz, ty też jesteś tym jedynym.”
Uścisnął
mnie.
Potem
powiedział - „Dzięki, kurwa”.
I
zasnęłam uśmiechnięta.
*****
„Mała.”
Przesunęłam
się.
„Rynnie.”
Przeciągnęłam
się.
Poczułam
rękę chwytającą moje biodro - „Obudź się, kochanie i przekręć. Czas na
śniadanie.”
Zamrugałam,
odwróciłam się i spojrzałam na Boone’a, który stał tam, trzymając w jednej ręce
jedną z tych tac śniadaniowych do podawania do łóżka z nóżkami.
Okej,
to był zupełnie nowy poziom.
„Masz
tacę do podawania śniadania do łóżka?” - spytałam oszołomiona.
„Ja
nie, moi sąsiedzi tak i pożyczyłem. Podciągnij się, żebym mógł to odłożyć.”
Podniosłam
się, ale zapytałam - „Skąd wiedziałeś, że twoi sąsiedzi mają takie tace?”
„Ponieważ
czasami trenuję z Remy’m i kiedyś poszedłem po niego, żebyśmy mogli pójść, a
Paul wciąż leżał w łóżku z tacą śniadaniową.”
„Ach”
- wymamrotałam, kiedy położył tacę na moich kolanach.
Patrzyłam
na to, co na niej było.
Potem
spojrzałam na niego - „Jak długo nie śpisz?”
„Chwilę”
- zwrócił uwagę na oczywistość, wspinając się przy moich nogach i siadając przy
swoim wezgłowiu obok mnie.
„Zrobiłeś
dla mnie jajka po benedyktyńsku, kiedy spałam w tym samym pokoju, poszedłeś do
ubikacji i do sąsiadów po tacę, a wszystko to bez obudzenia mnie?”
Wziął
do ręki to, co teraz widziałam, było jednym z dwóch widelców na tacy i
odpowiedział - „Nie, zrobiłem dla nas
jajka po benedyktyńsku.”
Następnie
nabił truskawkę, która była częścią przystawki sałatki owocowej, która
zawierała truskawki, jeżyny i kiwi. Były też pieczone ziemniaki, dwa kubki kawy
i dwie małe szklanki soku pomarańczowego.
„Mój
Boże” - wyszeptałam - „Może ty jesteś
nadczłowiekiem.”
Boone
wybuchnął śmiechem.
Potem
pochylił się przede mną, przekręcił i mocno mnie pocałował.
Smakował
truskawkami.
Um.
Mniam.
„Witam
na niedzielnym brunchu w lofcie Sadlera” - powiedział, odsuwając się.
„Robimy
to w każdą niedzielę” – oświadczyłam.
„Wchodzę”
- zgodził się, wyprostowując się i sięgając po nóż.
Spojrzałam
na tacę. Były dwa talerze i miska. Jeden talerz z czterema jajkami po
benedyktyńsku, jeden z ziemniakami i miska z sałatką.
Dzieliliśmy
się.
Ukroił
jajko.
Nigdy
nie jadłam śniadania w łóżku, więc wystarczy powiedzieć, że nigdy nikt nie serwował
mi śniadania do łóżka.
Powoli
odwróciłam głowę w stronę Boone’a.
„Kochanie”
- zawołałam cicho.
Włożył
do ust jajko, kanadyjski bekon, babeczkę z sosem i spojrzał na mnie. Pytająco.
W
chwili, gdy spojrzał w moją twarz, zmienił się.
„Nigdy
nie byłam wymagająca wiele od faceta. Tylko to, żeby wiedział, kim jestem i co
lubię. Jak moje życie, które opierało się głównie na miłości mojej mamy, kilku
dobrych chwilach i umiejętności kontynuowania go, doprowadziło mnie do ciebie?”
„Myślę,
że Lottie miała z tym coś wspólnego” - powiedział.
„Właśnie
zdecydowałam, że urządzę jej sama piekielny wieczór panieński.”
„Tak”
- odpowiedział. Potem powiedział - „Wsuwaj, Rynnie. Będzie do bani, jak zrobi
się zimne.”
Zwykle
rano musiałam umyć zęby.
Nie
ruszałam się z mojego miejsca.
Chwyciłam
moje sztućce i wsuwałam.
[1] program
telewizyjny USA z recenzjami filmów wyprodukowany przez Disney’a, w którym dwaj
krytycy filmowi dzielą się swoimi opiniami na temat nowych filmów.
Dziękuję 🥰🥰🥰
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje.
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńBoone jest świetny
OdpowiedzUsuńDziękuję
Dziękuję, fajnie, że przerabiają swoje problemy, podoba mi się to w nich. ❤️
OdpowiedzUsuńDziękuję ☺️
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńDziękuję za rozdział :)
OdpowiedzUsuńDzięki 😁
OdpowiedzUsuń