czwartek, 17 czerwca 2021

6 - Wchodzimy w to

 

ROZDZIAŁ 6

 

Wchodzimy w to

 

Boone

 

Boone obudził się z twarzą we włosach Ryn, z ciałem zgiętym w jej stronę, z jej tyłkiem w jego kroczu, podczas gdy jego ramię obejmowało ją w talii, a jego kutas był twardy jak skała.

Kurwa.

Ryn.

Wreszcie miał w ramionach Ryn.

Wczoraj jedli. Oglądali telewizję. Posprzątali i odłożyli resztki. Zabrali tort do salonu, odkroili kawałki i chrupali, oglądając więcej telewizji.

Dał temu czas, po czym ponownie ułożył ich na kanapie.

Udało mu się wcześniej wyciągnąć ją z jej ochronnej kuli, odciągnął ją od bycia tak daleko, jak tylko mogła, więc oparł się na poduszkach, z nogami na stoliku do kawy i trzymał ją w swoim boku z głową na jego klatce piersiowej.

W końcu zaczęła opadać.

Obudził ją wystarczająco, by podnieść ją na nogi i odprowadzić do drzwi, gdzie ją pocałował.

Kiedy miał jej usta, poddała mu się, tak jak za pierwszym razem, i było to zbyt dobre, więc wiedział, co będzie dalej, a nie powinien tego robić.

Ale zrobił to.

„Nie odchodź” - szepnęła, kiedy przerwał pocałunek, i wiedziała, że zaraz odejdzie.

„Mała, to nie jest wolne tempo.”

„Nic nie zrobimy. Tylko zostań ze mną. Spędź noc. Zrobię ci śniadanie. Chociaż ostrzegam, jestem tylko znośną kucharką. Więc, na przemian, możemy wyjść na brunch.”

Czekał cholernie długo, by być dokładnie tam, gdzie był, miał jej smak w ustach, wciąż ją w jego ramionach, ona pożarła sprawiedliwą porcję ich wielkiego tortu i nie ukrywała, że ​​jej się to podobało, więc wiedział, że spanie z nią i budzenie się u niej było bardzo złym pomysłem.

Ponieważ oboje tego pragnęli i chcieli tego, co miało później nadejść, a chcieli tego zbyt mocno.

Nawet wiedząc o tym, powiedział - „W porządku, Rynnie”.

Posłała mu uśmiech, który sprawił, że pomyślał, że się mylił, że to zły pomysł, co uczyniło go jeszcze gorszym.

Następnie wydobyła nową główkę szczoteczki do zębów, którą mógł używać ze szczoteczką elektryczną, odłożyła tort i przygotowali się do snu.

Wspiął się do niej w bokserkach, a Ryn miała na sobie małą niebieską koszulę nocną z bawełnianej dzianiny, która była prosta, z koronką na dole i górze, ale tył był tylko paskiem tej koronki pod łopatkami i rozcięciem, zanurzającym się pod nim, który trafiał prawie do jej tyłka.

Co oznaczało, że, jak podejrzewał wcześniej, obudził taki, jaki był teraz.

Zwinięty w nią z wściekłym twardzielem.

Spał świetnie, z nią blisko sobie, czując ją przy nim, jej zapach wszędzie, w jej gównianym mieszkaniu z małymi pokojami, zniszczonymi podłogami i malutką kuchnią z dywanem, który musiał udawać, że nie istnieje, tak był ohydny.

Ale to wszystko, wbrew przeciwnościom, wyszło jej fajnie.

Całkowicie fajnie.

Cała Ryn.

Jaskinia jej salonu była słodka. Ciemna i ciepła, z meblami, które nie wyglądały dobrze, ale były wygodne jak cholera.

I jej sypialnia.

Tak mała, że łóżko typu queen-size było przysunięte do ściany.

Miało jednak niesamowity zagłówek wykonany z różnych rodzajów drewna, ząbkowany pod skosem i zawieszony na nim szereg świątecznych lampek. Więcej jej roślin, które były wszędzie. Jaśniejsze ściany, gołe podłogi, z wyjątkiem owczej skóry przy łóżku, na której trudno byłoby postawić stopy o poranku, wiedział o tym, kiedy stanął na niej przed pójściem spać w nocy. Niedbała pościel w wąskie szaro-białe paski z mnóstwem poduszek, ale tylko kilkoma jaśkami. A jej stolik nocny był grubym drewnianym pniem, poplamionym i fornirowanym.

W tym momencie jej mieszkanie było jej odbiciem.

Nie była dziewczęca.

Nie.

Kathryn Jansen była całkiem kobietą.

Kobietą o szczególnym stylu. Pokazywała to, była tego pewna i nie obchodziło jej, co o tym myślą inni.

I spała z włączonym wentylatorem.

Rozgrzewał się we śnie i robił tak samo.

Idealne.

Mając takie myśli, jego ramię mimowolnie i zaborczo zacisnęło się ciaśniej wokół jej brzucha, a ona poruszyła się w odpowiedzi.

Niewielkie rozciągnięcie, które wepchnęło jej tyłek mocniej w jego krocze.

A potem znieruchomiała.

Uśmiechnął się.

Tak, teraz rozumiała, dlaczego to był zły pomysł.

„Obudziłaś się, mała?” - mruknął.

„bluff” – odparła.

Jego uśmiech stał się większy i wsunął twarz głębiej w jej włosy.

Grube. Miękkie.

Kurwa.

„Nie jesteś rannym ptaszkiem?” - zapytał.

„Lubię spać.”

„Więc wróć do tego.”

„Zamierzasz odejść?”

Przesunął głowę trochę do tyłu.

Dopiero zaczynali; nie znał jej zbyt dobrze.

Ale zwracał na nią uwagę od miesięcy, podążając za nią przez jakiś czas, i wszystko w niej wskazywało, że była osobą pozbieraną.

Nie za dużo ją wytrącało z równowagi.

Innymi słowy, nagle zobaczył jej prośbę z zeszłej nocy, by został, z tym, co właśnie powiedziała, w innym świetle.

„Nie, nie wyjdę” – odpowiedział, po czym położył rękę na jej brzuchu, poruszając się na tyle, by dać jej miejsce, zanim obrócił ją na plecy, opierając się na przedramieniu, by na nią spojrzeć. – „Zjemy brunch.”

Nie patrzyła mu w oczy - „W porządku.”

„Ryn” - zawołał.

Jej spojrzenie przeskoczyło na jego.

„Wszystko w porządku?” - zapytał.

„Tak” - odpowiedziała.

„Zostałaś porwana tamtej nocy” - zauważył ostrożnie.

„Naprawdę nie było tak źle.”

„Ryn…”

„Nie chcę być taką kobietą” - wypaliła.

Przez chwilę nic nie mówił, zanim zapytał - „Jaką kobietą?”

„Potrzebującą, czepiającą się kogoś.”

„Czego potrzebujesz?”

„To jest głupie.”

„Nic nie jest głupie.”

„Wszelkie rodzaje tłustych kawałów są głupie.”

Poczuł, że jego usta drgają - „W porządku. Przyznaję.”

„Wysyłanie SMS-ów podczas jazdy jest głupie.”

„To też.”

„Pozwolenie w najszerszym zakresie prawa białym napastnikom seksualnym uderzenia w nadgarstek podczas wtrącania do więzienia czarnych kolesi, którzy zostali złapani z torbą trawki, jest uosobieniem głupoty”.

„Zaprosisz mnie na krucjatę społeczną?”

Jej twarz się zmieniła.

Duże, niebieskie, zaspane oczy, stały się ostrożne, kiedy wyszeptała - „Ostatnie kilka dni było bardzo do bani”.

„Mała” - mruknął.

„I okej, nikomu tego nie mówiłam, bo dla Evie było dużo gówna i nie chciałam nikogo martwić… ale bycie złapaną podczas strzelaniny na parkingu Cherry Creek było wszelkiego rodzaju nieśmieszne.

Gówno.

Upadł na plecy, obejmując ją ramieniem, by móc pociągnąć ją na piersi.

Kiedy miał ją tam, gdzie chciał, wydedukował - „Ponowne zobaczenie Cisco było wyzwalaczem.”

„Nasza rozmowa naprawdę nie była taka zła. A ponieważ pozwoliłam sobie to wszystko odpuścić, szczerze mówiąc, jakkolwiek to zabrzmi, wydaje się, że jest w porządku.”

„Muszę powiedzieć, biorąc pod uwagę to, co o nim wiem, to jest niezłe, kochanie. Ponieważ nie jest w porządku.”

„Mówię tylko, biorąc pod uwagę fakt, że w pewnym sensie obiecał, że nigdy mnie nie skrzywdzi, to głupie, że czuję się… bezbronna.”

„Wiesz, że to naprawdę wcale nie jest głupie” - stwierdził nieugięcie.

„Ale Boone…”

Uścisnął ją - „Cicho i posłuchaj mnie, Kathryn.”

Zamknęła usta.

„Zostałaś zdradzona przez członka rodziny. Nie w małym stopniu, w dużym. Nie ma co owijać w bawełnę, ukradła ci czas i pieniądze, dużo i robiła to przez lata. A kiedy do niej zadzwoniłaś, odebrała ci coś ważniejszego niż to wszystko. Twój brat jest w to zamieszany. Musiałaś podzielić się tym z mamą, co dolało oliwy do ognia, bo wtedy musiałaś poradzić sobie z reakcją matki. A nic z tego nie jest małym gównem, kochanie. To dużo do przetworzenia.”

Jej usta pracowały, ale nic nie powiedziała.

Więc Boone szedł dalej.

„I tak, byłaś przetrzymywana przez ludzi demonstrujących zamiar wyrządzenia ci krzywdy i zostałaś złapany w środku wymiany ognia. Wiesz, jak zareagowałem, kiedy brałem udział w mojej pierwszej wymianie ognia?”

Te duże niebieskie oczy powiększyły się - „Twojej pierwszej?”

Ponownie ją ścisnął - „Rynie, skup się.”

„W porządku, co zrobiłeś?”

„Zamarłem.”

Nie odpowiedziała.

„To było podczas misji. Miałem wokół siebie zespół, który liczył na to, że zagram swoją rolę, a ja, kurwa, zamarłem. Nie oddałem pierwszego strzału. Mój dowódca rzucił potem na mnie gówno i każdy facet w moim oddziale zachowywał się, jakbym był drobiną brudu. Ale czułem się mniejszy. Mimo to, najważniejsze było, że było tyle cholernego hałasu i chaosu, kule leciały, kule zabijały ludzi, a ja nie chciałem umierać. Miałem trening i jest dyskusyjne, że powinienem był lepiej zareagować, ale w końcu zbliżył się kumpel i powiedział mi, że on zrobił to samo za pierwszym razem. Nadal czułem się jak dupek, ale kiedy mi to powiedział mniej. To się nigdy więcej nie powtórzyło, ale taka jest ludzka natura.”

Sięgnął w górę, naciągnął jej włosy na szyję tak, że opadały z jednej strony, a potem wplątał w nie palce.

„Nie miałaś treningu, Ryn” - powiedział jej łagodnie - „W jednej sekundzie robiłaś zakupy ze swoimi dziewczynami, a w następnej otoczył cię grad kul. Pozwól sobie na to zareagować. A jeśli twoja reakcja zawiera chęć pozostania blisko mnie przez jakiś czas, nie sądzę, że jest to czepianie się lub oznacza, że jesteś potrzebująca. W ogóle nie będę miał z tym problemu. Ponieważ rozumiem to, ponieważ jest to naturalne.”

„No dobrze, z samego rana ciężkie tematy. Chodzi o to, Boone, że lubię cię i chcę, żebyś ty lubił mnie. A nie wydaje mi się, żeby sprzyjało temu, kiedy nasza pierwsza randka odbyła się na mojej kanapie i była świetna, a potem spuszczam na ciebie kupę bzdur, ponieważ moje życie jest bałaganem, co może sprawić, że pomyślisz, że ja jestem bałaganem.”

Chryste.

Uważała, że leżąc na kanapie, jedząc pieczonego kurczaka, kawałki dużego ciasteczka, przytulając się i oglądając telewizję mieli świetną randkę.

Miała rację.

Ona też lubiła go tak samo, jak on ją.

I to było spektakularne.

„A ja nie jestem bałaganem” - kontynuowała - „Moja mama nauczyła mnie samowystarczalności i…”

Zwinął ich tak, że leżała na plecach, on był przyciśnięty do jej boku, a jego twarz była blisko jej.

„Myślałaś, że nasza randka na kanapie była świetna?” - zapytał cicho.

Zassała usta między zębami.

Uśmiechnął się do niej i przysunął bliżej twarz - „Dobrze myślałaś, kochanie. To było świetne.”

„Boone” - szepnęła.

Jej twarz tak blisko, jej usta tak blisko, jej miękkie ciało pod jego, w jej łóżku, z jej ustami tworzącymi jego imię, cholera.

Zdecydował już, że będą się pieprzyli głównie waniliowo w jej łóżku, ponieważ nie było sposobu, aby przywiązać ją do wezgłowia.

Jego łóżko było miejscem, w którym by odgrywali poważną zabawę.

Pierwszy raz zamierzał robić powoli.

Najpierw, kiedy wejdzie na nią, zwiąże ją i będzie zjadał, aż będzie błagała, żeby mogła dojść, a potem będzie ją pieprzył, aż nie będzie mogła przestać dochodzić.

„Boone” - wyszeptała ponownie z drobną zmianą, ponieważ z jego myślami i nią właśnie tam, znowu stawał się twardy, a z jego kutasem przyciśniętym do jej biodra, nie przegapiła tego.

„Dość powiedzieć, nie sądzę, że jesteś potrzebującym, czepiającym się bałaganem” – mruknął.

Jej ręce dotknęły jego ciała, dryfując lekko, co było niesamowite i niebezpieczne.

„Nagle nie zgadzam się z moim dekretem, żeby to robić powoli” – powiedziała, wpatrując się w jego usta.

Kurwa, chciał ją przytrzymać i pocałować, aż poczułby zapach jej wilgoci.

Zanurzył się bliżej - „Pocałunek na dzień dobry i to wszystko. Potem brunch.”

„Boone…”

Przyłożył usta do jej ust – „To wszystko, co masz, mała.”

Poczuł, jak jej usta się poruszają, widział, w jej oczach dąsanie się, a jego kutas stał się jeszcze twardszy, ponieważ to było to.

Była brat.

Kurwa, tak.

Pochylił głowę, żeby chwycić jej usta, kiedy rozległo się pukanie do drzwi.

Jej ciało poruszyło się lekko pod jego w zaskoczeniu.

Uniósł głowę i spojrzał w kierunku drzwi.

Racja.

Nie.

Wiedział, co to było.

Powiedział swojemu kumplowi Axlowi, że jedzie do Ryn i to było to. Rzecz, którą odziedziczyli po Rockowych Laskach. Grupa siostry Lottie, składająca się wyłącznie z bandy szalonych kobiet, jedyną różnicą był poziom szaleństwa każdej z nich.

Dowód na to szaleństwo: Zakłady Pieprzenia.

Był w tym, kiedy zrobili to Magowi i Evie.

Założyli się o to, kiedy on i Ryn mieliby zabrać się do pracy, a członkowie jego ekipy, gang Ryn lub grupa Rockowych Lasek nie zamierzali się z nimi pieprzyć, aby opóźnić nieuniknione, aby mogło to nastąpić w dniu, w którym ktoś postawił na to pieniądze.

Zamierzali to zrobić, kiedy będą chcieli bez nikogo, kto by ich powstrzymywał.

„Zajmę się tym” - mruknął.

„Co?” - zapytała.

Spojrzał na nią - „Zakłady Pieprzenia.”

„Och” - wymamrotała, a on wiedział, że wie o co to, kiedy wyglądało na to, że się śmieje.

Kolejne pukanie do drzwi i zgadywał jednego ze swoich chłopców, ponieważ było to głośne pukanie gliniarza, któremu nie wolno było odmówić.

Żaden z nich nie był gliną.

Wszyscy byli żołnierzami-weteranami, którzy teraz pracowali na krajowych cywilnych kontraktach dla Hawka Delgado.

Więc wszyscy mieli okazję użyć tego pukania.

„To nie jest śmieszne” - powiedział jej, odsuwając się od niej.

„Trochę jest.”

Spojrzał na nią, kładąc stopy na jej kożuszku.

Miał rację.

Rano było tak dobrze, jak przed wejściem do jej łóżka.

Kolejne pukanie rozległo się, gdy podciągał dżinsy.

Chwycił koszulkę i skierował się do drzwi, krzycząc - „Przestań! Idę!”

Ciągle wkładał koszulkę, kiedy ukazało się okno w jej drzwiach i zobaczył przez zasłonę dwa ciała w przedsionku, który prowadził na zewnątrz.

Ciała te nie należały do jego załogi, jej załogi, załogi Nightingale’a (którzy wszyscy byli podłączeni do Rockowych Lasek) ani nawet pobocznych. Jak członkowie Klubu Motocyklowego Chaos (którzy byli sojusznikami, a w przypadku Boone’a, ponieważ był blisko z Jokerem i Snapp’em, kumplami).

Otworzył drzwi i otworzył je.

Puka policjanta, bo byli glinami.

Zwykłe ubrania.

Ale mógł to na nich wyczuć.

Chociaż w tym zapachu było coś nie tak.

„Czy to mieszkanie Kathryn Jansen?” - zapytał ten z przodu.

„Kto pyta?” wrócił.

Obaj wyciągnęli odznaki.

Przyjrzał im się uważnie i wydał z siebie dźwięk „up” kiedy podeszli, aby je schować, zanim skończył zapamiętywać numery odznak.

Wydawali się zniecierpliwieni tym, ale Boone zrobił to, co musiał zrobić, zanim spojrzał między nich i zapytał - „Jaki macie interes z Rynem?”

Ten z przodu był który mówił.

„Czy jest w domu?”

„Powtarzam, o co ci chodzi z Ryn?” - powiedział.

Tym razem odezwał się ten z tyłu.

„Corinne Morton została znaleziona martwa zeszłej nocy. Zabójstwo.”

Corinne Morton.

Adwokat Cisco.

I osoba, która umówiła Ryn na pogawędkę z facetem.

Kurwa, kurwa, kurwa.

„Mąż poinformował, że Kathryn Jansen jest znajomą i była w ich domu dwie noce temu. O to właśnie chodzi” - powiedział facet z tyłu.

Nie, chodziło o to, że mąż, który powiedział o Ryn, powiedział też, że rozmawiała ona z Cisco w domu Corinne Morton dwa dni temu, czyli coś, o co Cisco poprosił Morton.

„Nazwiska” - burknął Boone.

„Detektyw Mueller” - powiedział frontowy facet.

„Bogart” - powiedział facet z tyłu.

„Prosto do salonu” - poinstruował - „Przyprowadzę ją.”

Otworzył drzwi dalej, ale zrobił krok w drugą stronę, więc blokował korytarz do jej sypialni, która miała drzwi na końcu.

Robienie tego nie powstrzymało obu mężczyzn przed próbami zajrzenia przez niego, gdy wchodzili.

Kiedy przeszli, zamknął i zaryglował drzwi, sprawdził, czy zatrzymali się w salonie, i odwrócił się, by wejść w dół korytarza.

Stała w drzwiach, koszula nocna zniknęła, a dzięki, kurwa, nie założyła tych naprawdę słodkich, ale też naprawdę seksownych krótkich sukienek. Miała na sobie parę spodenek do biegania, które kończyły się tuż pod łydkami i były moro, z wyjątkiem tego, że moro było jasnobrązowe, beżowe i różowe. Założyła obcisłą różową koszulkę bez rękawów, pod którą miała stanik.

Miała również wyraz twarzy, który wyraźnie stwierdzał, że jest przerażona.

Usłyszała o swojej przyjaciółce.

Dotarł do niej, położył rękę na jej brzuchu i wepchnął ją z powrotem do pokoju, zatrzymując ją i zbliżając twarz do jej twarzy.

„Umyj zęby. Przyjdź się przedstawić. Przeproś, żeby zrobić kawę. To wszystko da mi czas na ich wyczucie i poznanie historii” – rozkazał.

„Corinne” - wydyszała z przerażeniem.

Ujął jej szczękę w obie ręce - „Umyj zęby, Kathryn. Nie spiesz się. Pozbieraj się. Zajmę ich.”

Skinęła głową.

Powinien odpuścić.

Ale teraz było jasne, że nie może tego odpuścić.

„Cisco to zły facet” - powiedział łagodnie.

Znowu skinęła głową.

Dotknął jej czubkiem nosa i podobało mu się, że nie ukrywała, że ją uspokoił, zanim zabrał od niej ręce, odwrócił się i szybko poszedł do salonu.

Dotarł do pokoju z zamiarem bardzo jasnego przedstawienia kilku punktów.

Nie zwlekał z tym.

„Byliśmy jeszcze w łóżku. Ryn umyje zęby i zrobi kawę. Wtedy porozmawia z wami.”

Punkt 1: Ona jest moja.

Punkt 2: To znaczy, że jesteście na moim terenie.

Punkt 3: To pójdzie tak, jak chcę, a jeśli nie, zatrzymam to.

Ten ostatni punkt był do wywnioskowania, ale zauważył, że to rejestrują i nie podobało mu się kwaśne uczucie w jego wnętrznościach, że nie ukrywali, że tego nie lubią.

Mógł sprawić, że będą z nią porozmawiać.

Mógłby się przekonać, że chcieliby wiedzieć, dlaczego Cisco z nią rozmawiał.

Ale żaden policjant w celu rozmowy z potencjalnym świadkiem, który mógłby mieć wiarygodne informacje na temat zabójstwa, który wszedłby do domu kobiety w niedzielny poranek i nie spodobałoby mu się to, że jej mężczyzna był ewidentnie opiekuńczy wobec faktu, że policjanci chcieli coś od jego kobiety w niedzielny poranek.

Mag podzielił się z zespołem, że Cisco powiedział Ryni, że został wrobiony.

Przez brudnych gliniarzy.

Żaden z nich nie uwierzył w tę historię.

Ale Boone nie mógł pozbyć się wrażenia, że stoi w ciemnej jaskini w salonie Ryn.

Z dwoma brudnymi gliniarzami.

„Ty jesteś?” - zapytał Mueller.

„Boone Sadler” - odpowiedział.

„Od jak dawna znasz Kathryn? - zapytał Bogart.

„Jakie to ma znaczenie dla twojej sprawy?” - zapytał Boone.

„On tylko nawiązuje rozmowę” - wymamrotał Mueller.

„Nie, nie tylko” - odparł Boone.

Mueller, przekonując się, że Boone nie był byle jakim opiekuńczym chłopakiem, zaczął mu się przyglądać o wiele dokładniej.

Czas na kolejny punkt.

„Znasz Mitcha Lawsona i Brocka Lucasa?” - zapytał.

Teraz obaj mężczyźni bardziej skupili się na nim.

„Inny wydział. Jesteśmy policją w Englewood. Ale tak, znamy ich” – powiedział Mueller.

„Tak, są blisko mojego szefa.”

Mueller poruszył się.

Analiza Boone’a przez Bogarta zintensyfikowała się jeszcze bardziej.

Tak.

Znali też Hawka.

Punkt 4: Pracuję dla Hawka Delgado. Mitch Lawson i Brock Lucas są odznaczonymi policjantami w policji, są jego najbliższymi kumplami, więc dziś rano w salonie Ryn przez was nie zostanie zjedzone żadne gówno, próbujących pokazać, jakimi wielkimi gliniarzami jesteście.

Poczuł ją, zanim zobaczył, jak oczy obu mężczyzn kierują się w stronę drzwi, gdy wchodziła Ryn.

Poszła prosto do Muellera, z podniesioną ręką - „Przepraszam. Położyliśmy się późno i mieliśmy leniwy poranek. Jestem Kathryn.”

Mueller wziął ją za rękę i opuścił podbródek - „Detektyw Lance Mueller”.

Skinęła głową, wyjęła rękę z jego dłoni i podała ją Bogartowi.

„Detektyw Kevin Bogart” – powiedział, biorąc ją, a Boone zauważył, jak oczy dupka przesuwają się na jej cycki.

Ryn nie przegapiła tego.

Odsunęła się od niego o wiele mniej przyjaźnie i poszła do Boone’a.

Objął ramieniem jej talię.

„Zamierzam zrobić kawę naprawdę szybko. Wy dwaj chcecie kawy?” - zapytała Muellera i Bogarta.

„Nie zostaną tak długo” - powiedział Boone.

Spojrzała na niego, a potem spojrzała na mężczyzn - „Dobra, to nie potrwa długo. Proszę usiąść.”

Uścisnął ją, a ona spojrzała na niego.

„Mała, nie zostaną tak długo” – powtórzył.

„Racja” - szepnęła, przesunęła wzrokiem po gliniarzach i wymamrotała - „Zaraz wracam.”

Wystartowała.

Boone skrzyżował ręce na piersi.

„Mamy wiele pytań” – ostrzegł Mueller.

„Może, ale Ryn nie zajmie dużo czasu, by na nie odpowiedzieć” - odparł Boone.

„A ty skąd to wiesz?” – zapytał Bogart, a Boone nie przegapił jego szyderczego tonu ani tego, że sformułował swoje pytanie tak, jak Boone sformułował wcześniejsze.

Zignorował faceta i spojrzał na Muellera, który był dobrym gliną.

Albo się tak zachowywał.

„Kiedy zabito tę kobietę?” - zapytał.

„Zwykle jesteśmy tymi, którzy zadają pytania” – odpowiedział Bogart.

Boone spojrzał na niego - „Mogę otworzyć Post w Internecie i dowiedzieć się, więc nie jestem pewien, dlaczego po prostu mi nie powiesz” – zauważył Boone.

„Ostatnia noc. Wstępne dane ME określają czas zgonu między dziewiątą a jedenastą” – odpowiedział Mueller.

„Gdzie?” - Boone go trzymał.

„Jej główna łazienka” - podzielił się Mueller.

„W jaki sposób?” - zapytał Boone.

„Tył czaszki. Klęczała.”

„Egzekucja” - mruknął Boone.

Mueller krótko skinął głową.

„Mąż wyszedł z domu?” - zapytał Boone.

Odezwał się Bogart.

„To zboczeńcy” - zadrwił - „Był gdzieś prawdopodobnie pieprzony w dupę przez sukę w skórze i na pasku.”

„Kev” - mruknął Mueller, a potem do Boone’a - „Mortonowie mieli otwarte małżeństwo. Miał randkę. Podzielił się, że pani Morton wiedziała o tym i aprobowała.”

To było wiele szczegółów do przekazania cywilowi, które częściowo miały związek z tym, że Mueller krył Bogarta jako palanta, a częściowo z faktem, że wiedział, że kiedy tylko odejdą, Boone będzie przy telefonie z Hawkiem, Mitch’em czy Brock’iem, zanim wyjdą z przedniego przedsionka, więc i tak się dowie.

„A więc ma alibi” - zauważył Boone.

„Znalazł ją i wezwał” - powiedział Mueller - „To zdarzyło się około pierwszej. Spieprzył miejsce zabójstwa. Otwarte małżeństwo, czy nie, załamał się. Próbował przeprowadzić resuscytację kobiety bez połowy głowy.”

„Chryste” - ugryzł Boone.

Podbródek Muellera nagle uniósł się do góry, a jego spojrzenie powędrowało poza Boone’a, a Boone odwrócił się i zobaczył Ryn przechodzącą przez jadalnię.

Dotarła do niego, przylgnęła przodem do jego boku, i wsunęła palce jednej ręki w tył jego dżinsów, drugą przyłożyła do jego brzucha, a on objął ją ramieniem.

„Kawa jest włączona” – powiedziała mu.

„Dobrze” - odpowiedział.

Odwróciła się do glin.

„To o Corinne jest bardzo smutne” – oświadczyła.

„Możemy sobie wyobrazić” - wymamrotał Mueller, po czym wyraźnie powiedział - „Rozumiemy, że dwie noce temu poszłaś do domu pani Morton i tam spotkałaś jej klienta.”

„Brett” - potwierdziła.

Boone przytulił ją bliżej.

Przycisnęła dłoń do jego brzucha.

„Tak, Brett Rappaport” - powiedział Mueller.

Poczuł jej wzrok i spojrzał na nią, aby zobaczyć, jak patrzy na niego.

„Czy to jego nazwisko?” - zapytała.

„Tak” - odpowiedział.

„Nie znałaś jego nazwiska?” - odezwał się ponownie Bogart.

Ryn odwróciła się do niego, kręcąc głową - „W marcu porwał mnie i moje koleżanki…”

„Tak, to jest w raportach” - stwierdził Mueller.

„…więc nie zostaliśmy formalnie przedstawieni” - ciągnęła Ryn.

Mueller odchrząknął, jakby ukrywał śmiech.

Bogart zmrużył oczy na Ryn.

„Czy możesz nam powiedzieć, dlaczego, skoro porwał cię w marcu zeszłego roku, spotkałaś się z nim w domu Corinne Morton dwie noce temu?” - zapytał Mueller.

„Corinne powiedziała mi, że urządza przyjęcie. Skłamała. Wrobiła mnie, żebym porozmawiała z Brett’em, ponieważ Brett chciał porozmawiać ze mną” – odpowiedziała Ryn.

„Nie wiedziałeś, że tam był?” – naciskał Mueller.

Ryn pokręciła głową - „Nie.” - znów spojrzała na Boone’a - „A teraz czuję się jak suka, ponieważ ciągle pisała, że jest jej przykro, a ja ją zablokowałam.”

„Teksty” - wymamrotał Mueller, a sposób, w jaki to powiedział, nie był przeznaczony dla Ryna i Boone’a, był skierowany do Bogarta.

Boone przeniósł uwagę na gliniarza.

Mieli telefon Morton. Widzieli jej łańcuch do Ryn.

Kawałki układanki łączyły się ze sobą.

„Co miał ci do powiedzenia Rappaport, że warto było, aby jego adwokat wrobił cię w tę pogawędkę?” - zapytał Bogart.

Kurwa.

Nie chciał, żeby odpowiedziała na to tym facetom, nie w pełni.

Ale nie mógł jej przed tym powstrzymać.

„Lubi moją przyjaciółkę” - stwierdziła Ryn.

Boone spojrzał na nią z góry.

„To wszystko jest dziwne, ale myślę, że czuje się źle, że porwał ją i nas wszystkich, i chciał zobaczyć, że wszystko w porządku i… teraz jest super dziwna część, kazał mi powiedzieć jej, że powiedział hej.”

„To wszystko?” - spytał Bogart z powątpiewaniem.

„Nie” - odpowiedziała Ryn.

Kurwa.

„Chciał zapytać mnie o chłopaka Evie, Mag’a. Czy go dla niej lubię. Szczerze mówiąc, miałam wrażenie, że chciał wiedzieć, czy może z nią spróbować. Nie może i powiedziałam mu to. I nie było fajnie dzielić się tym, bo wiesz, może nie spodobałyby mu się moje odpowiedzi, a porwał mnie wcześniej, to ja byłam tą na parkingu, kiedy była strzelanina. Więc nie chciałam wiedzieć, jak zareaguje, jeśli nie spodobają mu się moje odpowiedzi. Ale chociaż wydawał się trochę nadąsany, wydawał się też dobrze przyjąć wiadomość, że nie będzie tam z Evie.”

„Mam nadzieję, że możesz to zrozumieć, biorąc pod uwagę, jakim człowiekiem jest Brett Rappaport i fakt, że jest poszukiwany za morderstwo policjanta, trudno w tę historię uwierzyć” – zauważył ostrożnie Mueller.

„Całkowicie to rozumiem” - odpowiedziała Ryn - „Spróbuj być osobą, która została zaprowadzona do pokoju na muszce, a potem niech jakiś koleś zapyta o twoją przyjaciółkę i musisz mu powiedzieć, że nie ma strzału, a następnie poprosi ciebie o powiedzenie jej, że powiedział hej. A tak przy okazji, nie zrobiłam tego. Mag by się wściekł.”

„Zgłosiłaś to na policję?” - zapytał Bogart.

Potrząsnęła głową, ale wyjaśniła - „Okej, powiedziałam Mag’owi, o którym wiedziałam, że powie Hawkowi, a Hawk ma kumpli gliniarzy. Ale szczerze mówiąc, Brett pozwolił mi odejść i cieszyłam się, że on tylko ma ochotę na dziewczynę i wyszłam z tego żywa… znowu. Ale w sumie ten facet może do mnie dotrzeć. Zademonstrował to, teraz dwukrotnie, więc nie byłam gotowa go denerwować. Chłopaki wiedzieli, co się stało, a to oznaczało, że byłam chroniona.”

„Powiedziałaś komuś o imieniu Mag, a nie swojemu chłopakowi, który również pracuje dla Delgado” - zauważył Bogart.

„Mój chłopak?” - zapytała.

„To byłbym ja” - burknął Boone.

Zadrżała i spojrzała na niego.

Uśmiechnął się do niej.

„Och” - szepnęła.

Uśmiechał się do niej bardziej.

Spojrzała na Bogarta i nadal demonstrowała swoją najwyraźniej bystrą umiejętność czytania ludzi, mówiąc prawdy, które nie były kłamstwami, ale nie dawały pełnego obrazu. Chociaż, i to była genialna część, podzieliła się tym wystarczająco ze szczegółami, aby być wiarygodnym jako pełny obraz.

„Pokłóciliśmy się. Boone potrafi być denerwujący. I apodyktyczny. Chociaż nie zrobię tego ponownie. Kiedy Mag zadzwonił i powiedział mu, że Brett do mnie dotarł, stracił rozum przede wszystkim na mnie dlatego, że nie zadzwoniłam do niego w chwili, gdy Cisco pozwolił mi odejść i nie powiedziałam, że Cisco w ogóle mnie miał.”

Boone wybuchnął śmiechem.

Przycisnęła się blisko i uśmiechnęła do niego, kiedy zatrzymał się, więc pochylił się i dotknął ust jej ustami.

„Co robił Rappaport z Morton?” – zapytał Mueller, wchodząc w ich moment.

Boone i Ryn spojrzeli na niego.

„Nigdy nie widziałam ich interakcji” – odpowiedziała Ryn - „Chociaż w chwili, gdy weszłam, przeprosiła, zanim jeszcze wiedziałam, że było za co przeprosić. Powiedziała tylko, że to klient, któremu nie odmawiałaś. Nie wiedziałam, o czym mówi. Dopóki się nie dowiedziałam.”

„Pan Morton poinformował nas, że należysz do ich seks klubu” - stwierdził śmiało Bogart.

Ryn przycisnęła się jeszcze bliżej i cichym głosem potwierdziła - „Należę.”

Bogart spojrzał na Boone’a - „Zgadzasz się z tym?”

„I znowu zadajesz pytania, które nie mają związku z twoim śledztwem” - powiedział cicho Boone.

„Twoja kobieta zaangażowana jest w perwersyjne seks gówno, w które ty nie jesteś zaangażowany, a kobieta również w to zaangażowana ginie, a wszyscy chłopcy Delgado znani są z różnych umiejętności, powiedziałbym, że to trafne” - odpalił Bogart.

Ciało Boone’a zesztywniało.

„Boone i ja całą noc siedzieliśmy na kanapie, oglądając programy kryminalne” - warknęła Ryn, wszystko łatwa-chętna-do-współpracy-zróbmy-to-otwarte-udostępnianie zniknęło.

Bogart zignorował ją i skupił uwagę na Boone.

„Teraz, kiedy wiem, kim jesteś: chyba wiesz, że jest nas wielu w wydziale, którzy nie są spoko z Nightingale’em i jego ludźmi, Delgado i jego chłopcami, Chaosem i ich zbirami, Sebring’iem i jego Załogą, myślącymi, że w Denver mogą robić, co im się, kurwa, podoba. Wielu z nas. Nikt nie mówi chuja w pobliżu Lawsona czy Lucasa, Eddiego i Hanka, Malcolma czy Toma. Ale nadejdzie czas, kiedy wy, kurwa, narobicie bałaganu, i będzie wielu braci z odznakami, którzy będą w tym wszystkim.”

Kevin” - splunął Mueller.

Ryn oderwała się od Boone’a - „Ponieważ nie ma już nic, czym muszę się z wami podzielić, myślę, że nadszedł czas, abyście panowie ruszyli w drogę. Jestem pewna, że dziś rano macie przed sobą kilka wizyt. Więc nie będziemy was dłużej zatrzymywać.”

„Tak” - stwierdził szybko Mueller - „Dziękujemy za twój czas, Kathryn.”

„Nie ma za co” - powiedziała - „A jeśli przypomnę coś jeszcze, czy masz wizytówkę?”

Mueller wyciągnął wizytówkę.

Zaczął wręczać ją Ryn, ale Boone sięgnął i wziął ją.

Oczy Muellera przesunęły się po nim, ale nie zatrzymały się.

Boone poczuł, że Bogart wrze.

Ryn poruszyła się, jakby zamierzała pokazać im drzwi, ale pociągnął ją za siebie i zrobił to sam.

Bogart nawet na niego nie spojrzał, kiedy wychodził.

Mueller zatrzymał się i otworzył usta.

Boone odezwał się pierwszy.

„Nie rób tego. Wiesz.”

Mueller wiedział, że to wszystko jest popieprzone, biorąc pod uwagę ich cel bycia tam i ich potrzebę zdobycia wiarygodnych i chętnych świadków. Lub na tym wczesnym etapie śledztwa, wszelkich informacji, które mogli znaleźć. I wiedział, że zachowanie Bogarta nie sprzyja temu.

Wiedział też, że Boone nie był fanem postawy Bogarta, a ze względu na Bogarta to było wszystko, co zamierzali wydostać z Ryn, gdyby Boone miał coś do powiedzenia na ten temat.

Więc Mueller zamknął usta, a potem wyszedł.

Boone zamknął i zaryglował drzwi, po czym powędrował korytarzem po swój telefon, który zostawił na nocnym stoliku Ryn.

Nie zdążył wykonać pierwszego telefonu, kiedy Ryn znalazła się w drzwiach.

„Malcolm i Tom?” - zapytała o imiona, których nie znała.

„Malcolm to ojciec Lee i Hanka Nightingale’ów, gliniarz. I Tom tata żony Lee, Indy Nightingale, także policjant.”

Znała Eddiego i Hanka. Byli gliniarzami, ale należeli do czegoś, co uważano za załogę Nightingale’a.

Jet, siostra Lottie, jedna z Rock Chicks, wyszła za Eddiego Chaveza.

Grupa Lottie…

Będąca grupą Ryn.

Załoga Hawk’a…

Będąca załogą Boone'a.

Innymi słowy to wszystko…

Ich załoga.

„Sebring?” - pociągnęła.

„Knight Sebring[1]. Jest właścicielem klubu w centrum. I ma…” - Kurwa, jak opisać Knight’a? - „Unikalne poczucie dobra i zła, a jeśli ktoś robi to, co uważa za złe, jest typem człowieka, który się w to wdziera.”

Przyjęła to, zanim stwierdziła - „Brett nie zabił Corinne”.

Nie.

A punkt widzenia wrobienia ma lepszy argument.

„Ci gliniarze to źli ludzie” - ciągnęła.

Boone stracił zainteresowanie swoim telefonem, bo zademonstrowała swoją umiejętność rozszyfrowywania ludzi i tym był bardziej zainteresowany.

„Skąd wiesz?” - zapytał.

„Waham się podzielić, biorąc pod uwagę, że nie jesteś wielkim fanem tego aspektu mojej pracy, ale robiłam wystarczająco dużo tańców na kolanach dla podłych facetów, by zauważyć podłego z tysiąca kroków.”

Całkowicie mógł to kupić.

„Bogart był łatwy do odczytania, tale Mueller?” - zapytał.

Wzruszyła ramionami - „Nigdy nie wziąłby tańca na kolanach. Nigdy nie poszedłby nawet do klubu ze striptizem.”

„Więc nie miałaś oparcia.”

„Tego nie powiedziałam. On jest mózgiem. Innymi słowy, jest sprytny, bystry, panuje nad sobą i nie zamierza się zdradzać. Jeśli to jest większe od tych dwóch, to on jest szefem. Jeśli to tylko ta dwójka, to on jest mózgiem.”

„Tak, to było moje zdanie.”

„Boone.”

Nie powiedziała nic więcej.

„Kochanie, muszę zadzwonić do Hawka” - zachęcił ją, by powiedziała to, co chciała powiedzieć.

„Brunch jest odwołany, prawda?” - zapytała.

„Chodź tu” - mruknął.

Podeszła.

Wziął ją w ramiona.

A potem przekazał jej złe wieści.

„Tak.”

Spojrzała mu w oczy, podniosła rękę i położyła ją u podstawy jego gardła.

„Musisz być ostrożny” - szepnęła.

Wziął i wypuścił powietrze.

A potem powiedział - „Tak.”

 


 



[1] The Unfinished Hero Series - nie została przetłumaczona na język polski.

11 komentarzy: