ROZDZIAŁ 6
Wchodzimy
w to
Boone
Boone
obudził się z twarzą we włosach Ryn, z ciałem zgiętym w jej stronę, z jej tyłkiem
w jego kroczu, podczas gdy jego ramię obejmowało ją w talii, a jego kutas był
twardy jak skała.
Kurwa.
Ryn.
Wreszcie
miał w ramionach Ryn.
Wczoraj
jedli. Oglądali telewizję. Posprzątali i odłożyli resztki. Zabrali tort do
salonu, odkroili kawałki i chrupali, oglądając więcej telewizji.
Dał
temu czas, po czym ponownie ułożył ich na kanapie.
Udało
mu się wcześniej wyciągnąć ją z jej ochronnej kuli, odciągnął ją od bycia tak
daleko, jak tylko mogła, więc oparł się na poduszkach, z nogami na stoliku do
kawy i trzymał ją w swoim boku z głową na jego klatce piersiowej.
W
końcu zaczęła opadać.
Obudził
ją wystarczająco, by podnieść ją na nogi i odprowadzić do drzwi, gdzie ją
pocałował.
Kiedy
miał jej usta, poddała mu się, tak jak za pierwszym razem, i było to zbyt
dobre, więc wiedział, co będzie dalej, a nie powinien tego robić.
Ale
zrobił to.
„Nie
odchodź” - szepnęła, kiedy przerwał pocałunek, i wiedziała, że zaraz odejdzie.
„Mała,
to nie jest wolne tempo.”
„Nic
nie zrobimy. Tylko zostań ze mną. Spędź noc. Zrobię ci śniadanie. Chociaż
ostrzegam, jestem tylko znośną kucharką. Więc, na przemian, możemy wyjść na
brunch.”
Czekał
cholernie długo, by być dokładnie tam, gdzie był, miał jej smak w ustach, wciąż
ją w jego ramionach, ona pożarła sprawiedliwą porcję ich wielkiego tortu i nie
ukrywała, że jej się to podobało, więc wiedział, że spanie z nią i budzenie się u niej było bardzo złym pomysłem.
Ponieważ
oboje tego pragnęli i chcieli tego, co miało później nadejść, a chcieli tego
zbyt mocno.
Nawet
wiedząc o tym, powiedział - „W porządku, Rynnie”.
Posłała
mu uśmiech, który sprawił, że pomyślał, że się mylił, że to zły pomysł, co
uczyniło go jeszcze gorszym.
Następnie
wydobyła nową główkę szczoteczki do zębów, którą mógł używać ze szczoteczką
elektryczną, odłożyła tort i przygotowali się do snu.
Wspiął
się do niej w bokserkach, a Ryn miała na sobie małą niebieską koszulę nocną z
bawełnianej dzianiny, która była prosta, z koronką na dole i górze, ale tył był
tylko paskiem tej koronki pod łopatkami i rozcięciem, zanurzającym się pod nim,
który trafiał prawie do jej tyłka.
Co
oznaczało, że, jak podejrzewał wcześniej, obudził taki, jaki był teraz.
Zwinięty
w nią z wściekłym twardzielem.
Spał
świetnie, z nią blisko sobie, czując ją przy nim, jej zapach wszędzie, w jej
gównianym mieszkaniu z małymi pokojami, zniszczonymi podłogami i malutką
kuchnią z dywanem, który musiał udawać, że nie istnieje, tak był ohydny.
Ale
to wszystko, wbrew przeciwnościom, wyszło jej fajnie.
Całkowicie
fajnie.
Cała
Ryn.
Jaskinia
jej salonu była słodka. Ciemna i ciepła, z meblami, które nie wyglądały dobrze,
ale były wygodne jak cholera.
I
jej sypialnia.
Tak
mała, że łóżko typu queen-size było przysunięte do ściany.
Miało
jednak niesamowity zagłówek wykonany z różnych rodzajów drewna, ząbkowany pod
skosem i zawieszony na nim szereg świątecznych lampek. Więcej jej roślin, które
były wszędzie. Jaśniejsze ściany, gołe podłogi, z wyjątkiem owczej skóry przy
łóżku, na której trudno byłoby postawić stopy o poranku, wiedział o tym, kiedy
stanął na niej przed pójściem spać w nocy. Niedbała pościel w wąskie szaro-białe
paski z mnóstwem poduszek, ale tylko kilkoma jaśkami. A jej stolik nocny był
grubym drewnianym pniem, poplamionym i fornirowanym.
W
tym momencie jej mieszkanie było jej odbiciem.
Nie
była dziewczęca.
Nie.
Kathryn
Jansen była całkiem kobietą.
Kobietą
o szczególnym stylu. Pokazywała to, była tego pewna i nie obchodziło jej, co o
tym myślą inni.
I
spała z włączonym wentylatorem.
Rozgrzewał
się we śnie i robił tak samo.
Idealne.
Mając
takie myśli, jego ramię mimowolnie i zaborczo zacisnęło się ciaśniej wokół jej
brzucha, a ona poruszyła się w odpowiedzi.
Niewielkie
rozciągnięcie, które wepchnęło jej tyłek mocniej w jego krocze.
A
potem znieruchomiała.
Uśmiechnął
się.
Tak,
teraz rozumiała, dlaczego to był zły pomysł.
„Obudziłaś
się, mała?” - mruknął.
„bluff”
– odparła.
Jego
uśmiech stał się większy i wsunął twarz głębiej w jej włosy.
Grube.
Miękkie.
Kurwa.
„Nie
jesteś rannym ptaszkiem?” - zapytał.
„Lubię
spać.”
„Więc
wróć do tego.”
„Zamierzasz
odejść?”
Przesunął
głowę trochę do tyłu.
Dopiero
zaczynali; nie znał jej zbyt dobrze.
Ale
zwracał na nią uwagę od miesięcy, podążając za nią przez jakiś czas, i wszystko
w niej wskazywało, że była osobą pozbieraną.
Nie
za dużo ją wytrącało z równowagi.
Innymi
słowy, nagle zobaczył jej prośbę z zeszłej nocy, by został, z tym, co właśnie
powiedziała, w innym świetle.
„Nie,
nie wyjdę” – odpowiedział, po czym położył rękę na jej brzuchu, poruszając się
na tyle, by dać jej miejsce, zanim obrócił ją na plecy, opierając się na
przedramieniu, by na nią spojrzeć. – „Zjemy brunch.”
Nie
patrzyła mu w oczy - „W porządku.”
„Ryn”
- zawołał.
Jej
spojrzenie przeskoczyło na jego.
„Wszystko
w porządku?” - zapytał.
„Tak”
- odpowiedziała.
„Zostałaś
porwana tamtej nocy” - zauważył ostrożnie.
„Naprawdę
nie było tak źle.”
„Ryn…”
„Nie
chcę być taką kobietą” - wypaliła.
Przez
chwilę nic nie mówił, zanim zapytał - „Jaką kobietą?”
„Potrzebującą,
czepiającą się kogoś.”
„Czego
potrzebujesz?”
„To
jest głupie.”
„Nic
nie jest głupie.”
„Wszelkie
rodzaje tłustych kawałów są głupie.”
Poczuł,
że jego usta drgają - „W porządku. Przyznaję.”
„Wysyłanie
SMS-ów podczas jazdy jest głupie.”
„To
też.”
„Pozwolenie
w najszerszym zakresie prawa białym napastnikom seksualnym uderzenia w
nadgarstek podczas wtrącania do więzienia czarnych kolesi, którzy zostali
złapani z torbą trawki, jest uosobieniem głupoty”.
„Zaprosisz
mnie na krucjatę społeczną?”
Jej
twarz się zmieniła.
Duże,
niebieskie, zaspane oczy, stały się ostrożne, kiedy wyszeptała - „Ostatnie
kilka dni było bardzo do bani”.
„Mała”
- mruknął.
„I
okej, nikomu tego nie mówiłam, bo dla Evie było dużo gówna i nie chciałam
nikogo martwić… ale bycie złapaną podczas strzelaniny na parkingu Cherry Creek
było wszelkiego rodzaju nieśmieszne.”
Gówno.
Upadł
na plecy, obejmując ją ramieniem, by móc pociągnąć ją na piersi.
Kiedy
miał ją tam, gdzie chciał, wydedukował - „Ponowne zobaczenie Cisco było
wyzwalaczem.”
„Nasza
rozmowa naprawdę nie była taka zła. A ponieważ pozwoliłam sobie to wszystko
odpuścić, szczerze mówiąc, jakkolwiek to zabrzmi, wydaje się, że jest w
porządku.”
„Muszę
powiedzieć, biorąc pod uwagę to, co o nim wiem, to jest niezłe, kochanie.
Ponieważ nie jest w porządku.”
„Mówię
tylko, biorąc pod uwagę fakt, że w pewnym sensie obiecał, że nigdy mnie nie
skrzywdzi, to głupie, że czuję się… bezbronna.”
„Wiesz,
że to naprawdę wcale nie jest głupie” - stwierdził nieugięcie.
„Ale
Boone…”
Uścisnął
ją - „Cicho i posłuchaj mnie, Kathryn.”
Zamknęła
usta.
„Zostałaś
zdradzona przez członka rodziny. Nie w małym stopniu, w dużym. Nie ma
co owijać w bawełnę, ukradła ci czas i pieniądze, dużo i robiła to przez lata.
A kiedy do niej zadzwoniłaś, odebrała ci coś ważniejszego niż to wszystko. Twój
brat jest w to zamieszany. Musiałaś podzielić się tym z mamą, co dolało oliwy
do ognia, bo wtedy musiałaś poradzić sobie z reakcją matki. A nic z tego nie
jest małym gównem, kochanie. To dużo do przetworzenia.”
Jej
usta pracowały, ale nic nie powiedziała.
Więc
Boone szedł dalej.
„I
tak, byłaś przetrzymywana przez ludzi demonstrujących zamiar wyrządzenia ci
krzywdy i zostałaś złapany w środku wymiany ognia. Wiesz, jak zareagowałem,
kiedy brałem udział w mojej pierwszej wymianie ognia?”
Te
duże niebieskie oczy powiększyły się - „Twojej pierwszej?”
Ponownie
ją ścisnął - „Rynie, skup się.”
„W
porządku, co zrobiłeś?”
„Zamarłem.”
Nie
odpowiedziała.
„To
było podczas misji. Miałem wokół siebie zespół, który liczył na to, że zagram
swoją rolę, a ja, kurwa, zamarłem. Nie oddałem pierwszego strzału. Mój dowódca rzucił
potem na mnie gówno i każdy facet w moim oddziale zachowywał się, jakbym był drobiną
brudu. Ale czułem się mniejszy. Mimo to, najważniejsze było, że było tyle
cholernego hałasu i chaosu, kule leciały, kule zabijały ludzi, a ja nie
chciałem umierać. Miałem trening i jest dyskusyjne, że powinienem był lepiej
zareagować, ale w końcu zbliżył się kumpel i powiedział mi, że on zrobił to
samo za pierwszym razem. Nadal czułem się jak dupek, ale kiedy mi to powiedział
mniej. To się nigdy więcej nie powtórzyło, ale taka jest ludzka natura.”
Sięgnął
w górę, naciągnął jej włosy na szyję tak, że opadały z jednej strony, a potem
wplątał w nie palce.
„Nie
miałaś treningu, Ryn” - powiedział jej łagodnie - „W jednej sekundzie robiłaś
zakupy ze swoimi dziewczynami, a w następnej otoczył cię grad kul. Pozwól sobie
na to zareagować. A jeśli twoja reakcja zawiera chęć pozostania blisko mnie
przez jakiś czas, nie sądzę, że jest to czepianie się lub oznacza, że jesteś potrzebująca.
W ogóle nie będę miał z tym problemu. Ponieważ rozumiem to, ponieważ jest to
naturalne.”
„No
dobrze, z samego rana ciężkie tematy. Chodzi o to, Boone, że lubię cię i chcę,
żebyś ty lubił mnie. A nie wydaje mi się, żeby sprzyjało temu, kiedy nasza
pierwsza randka odbyła się na mojej kanapie i była świetna, a potem spuszczam na ciebie kupę bzdur, ponieważ moje
życie jest bałaganem, co może sprawić, że pomyślisz, że ja jestem bałaganem.”
Chryste.
Uważała,
że leżąc na kanapie, jedząc pieczonego kurczaka, kawałki dużego ciasteczka,
przytulając się i oglądając telewizję mieli świetną randkę.
Miała
rację.
Ona
też lubiła go tak samo, jak on ją.
I
to było spektakularne.
„A
ja nie jestem bałaganem” - kontynuowała - „Moja mama nauczyła mnie
samowystarczalności i…”
Zwinął
ich tak, że leżała na plecach, on był przyciśnięty do jej boku, a jego twarz
była blisko jej.
„Myślałaś,
że nasza randka na kanapie była świetna?” - zapytał cicho.
Zassała
usta między zębami.
Uśmiechnął
się do niej i przysunął bliżej twarz - „Dobrze myślałaś, kochanie. To było świetne.”
„Boone”
- szepnęła.
Jej
twarz tak blisko, jej usta tak blisko, jej miękkie ciało pod jego, w jej łóżku,
z jej ustami tworzącymi jego imię, cholera.
Zdecydował
już, że będą się pieprzyli głównie waniliowo w jej łóżku, ponieważ nie było
sposobu, aby przywiązać ją do wezgłowia.
Jego
łóżko było miejscem, w którym by odgrywali poważną zabawę.
Pierwszy
raz zamierzał robić powoli.
Najpierw,
kiedy wejdzie na nią, zwiąże ją i będzie zjadał, aż będzie błagała, żeby mogła
dojść, a potem będzie ją pieprzył, aż nie będzie mogła przestać dochodzić.
„Boone”
- wyszeptała ponownie z drobną zmianą, ponieważ z jego myślami i nią właśnie
tam, znowu stawał się twardy, a z jego kutasem przyciśniętym do jej biodra, nie
przegapiła tego.
„Dość
powiedzieć, nie sądzę, że jesteś potrzebującym, czepiającym się bałaganem” –
mruknął.
Jej
ręce dotknęły jego ciała, dryfując lekko, co było niesamowite i niebezpieczne.
„Nagle
nie zgadzam się z moim dekretem, żeby to robić powoli” – powiedziała, wpatrując
się w jego usta.
Kurwa,
chciał ją przytrzymać i pocałować, aż poczułby zapach jej wilgoci.
Zanurzył
się bliżej - „Pocałunek na dzień dobry i to wszystko. Potem brunch.”
„Boone…”
Przyłożył
usta do jej ust – „To wszystko, co masz, mała.”
Poczuł,
jak jej usta się poruszają, widział, w jej oczach dąsanie się, a jego kutas
stał się jeszcze twardszy, ponieważ to było to.
Była
brat.
Kurwa, tak.
Pochylił
głowę, żeby chwycić jej usta, kiedy rozległo się pukanie do drzwi.
Jej
ciało poruszyło się lekko pod jego w zaskoczeniu.
Uniósł
głowę i spojrzał w kierunku drzwi.
Racja.
Nie.
Wiedział,
co to było.
Powiedział
swojemu kumplowi Axlowi, że jedzie do Ryn i to było to. Rzecz, którą
odziedziczyli po Rockowych Laskach. Grupa siostry Lottie, składająca się
wyłącznie z bandy szalonych kobiet, jedyną różnicą był poziom szaleństwa każdej
z nich.
Dowód
na to szaleństwo: Zakłady Pieprzenia.
Był
w tym, kiedy zrobili to Magowi i Evie.
Założyli
się o to, kiedy on i Ryn mieliby zabrać się do pracy, a członkowie jego ekipy,
gang Ryn lub grupa Rockowych Lasek nie zamierzali się z nimi pieprzyć, aby
opóźnić nieuniknione, aby mogło to nastąpić w dniu, w którym ktoś postawił na
to pieniądze.
Zamierzali
to zrobić, kiedy będą chcieli bez nikogo, kto by ich powstrzymywał.
„Zajmę
się tym” - mruknął.
„Co?”
- zapytała.
Spojrzał
na nią - „Zakłady Pieprzenia.”
„Och”
- wymamrotała, a on wiedział, że wie o co to, kiedy wyglądało na to, że się
śmieje.
Kolejne
pukanie do drzwi i zgadywał jednego ze swoich chłopców, ponieważ było to głośne
pukanie gliniarza, któremu nie wolno było odmówić.
Żaden
z nich nie był gliną.
Wszyscy
byli żołnierzami-weteranami, którzy teraz pracowali na krajowych cywilnych
kontraktach dla Hawka Delgado.
Więc
wszyscy mieli okazję użyć tego pukania.
„To
nie jest śmieszne” - powiedział jej, odsuwając się od niej.
„Trochę
jest.”
Spojrzał
na nią, kładąc stopy na jej kożuszku.
Miał
rację.
Rano
było tak dobrze, jak przed wejściem do jej łóżka.
Kolejne
pukanie rozległo się, gdy podciągał dżinsy.
Chwycił
koszulkę i skierował się do drzwi, krzycząc - „Przestań! Idę!”
Ciągle
wkładał koszulkę, kiedy ukazało się okno w jej drzwiach i zobaczył przez
zasłonę dwa ciała w przedsionku, który prowadził na zewnątrz.
Ciała
te nie należały do jego załogi, jej załogi, załogi Nightingale’a (którzy
wszyscy byli podłączeni do Rockowych Lasek) ani nawet pobocznych. Jak
członkowie Klubu Motocyklowego Chaos (którzy byli sojusznikami, a w przypadku
Boone’a, ponieważ był blisko z Jokerem i Snapp’em, kumplami).
Otworzył
drzwi i otworzył je.
Puka
policjanta, bo byli glinami.
Zwykłe
ubrania.
Ale
mógł to na nich wyczuć.
Chociaż
w tym zapachu było coś nie tak.
„Czy
to mieszkanie Kathryn Jansen?” - zapytał ten z przodu.
„Kto
pyta?” wrócił.
Obaj
wyciągnęli odznaki.
Przyjrzał
im się uważnie i wydał z siebie dźwięk „up” kiedy podeszli, aby je schować,
zanim skończył zapamiętywać numery odznak.
Wydawali
się zniecierpliwieni tym, ale Boone zrobił to, co musiał zrobić, zanim spojrzał
między nich i zapytał - „Jaki macie interes z Rynem?”
Ten
z przodu był który mówił.
„Czy
jest w domu?”
„Powtarzam,
o co ci chodzi z Ryn?” - powiedział.
Tym
razem odezwał się ten z tyłu.
„Corinne
Morton została znaleziona martwa zeszłej nocy. Zabójstwo.”
Corinne
Morton.
Adwokat
Cisco.
I
osoba, która umówiła Ryn na pogawędkę z facetem.
Kurwa,
kurwa, kurwa.
„Mąż
poinformował, że Kathryn Jansen jest znajomą i była w ich domu dwie noce temu.
O to właśnie chodzi” - powiedział facet z tyłu.
Nie,
chodziło o to, że mąż, który powiedział o Ryn, powiedział też, że rozmawiała
ona z Cisco w domu Corinne Morton dwa dni temu, czyli coś, o co Cisco poprosił
Morton.
„Nazwiska”
- burknął Boone.
„Detektyw
Mueller” - powiedział frontowy facet.
„Bogart”
- powiedział facet z tyłu.
„Prosto
do salonu” - poinstruował - „Przyprowadzę ją.”
Otworzył
drzwi dalej, ale zrobił krok w drugą stronę, więc blokował korytarz do jej
sypialni, która miała drzwi na końcu.
Robienie
tego nie powstrzymało obu mężczyzn przed próbami zajrzenia przez niego, gdy wchodzili.
Kiedy
przeszli, zamknął i zaryglował drzwi, sprawdził, czy zatrzymali się w salonie,
i odwrócił się, by wejść w dół korytarza.
Stała
w drzwiach, koszula nocna zniknęła, a dzięki, kurwa, nie założyła tych naprawdę
słodkich, ale też naprawdę seksownych krótkich sukienek. Miała na sobie parę spodenek
do biegania, które kończyły się tuż pod łydkami i były moro, z wyjątkiem tego,
że moro było jasnobrązowe, beżowe i różowe. Założyła obcisłą różową koszulkę
bez rękawów, pod którą miała stanik.
Miała
również wyraz twarzy, który wyraźnie stwierdzał, że jest przerażona.
Usłyszała
o swojej przyjaciółce.
Dotarł
do niej, położył rękę na jej brzuchu i wepchnął ją z powrotem do pokoju,
zatrzymując ją i zbliżając twarz do jej twarzy.
„Umyj
zęby. Przyjdź się przedstawić. Przeproś, żeby zrobić kawę. To wszystko da mi
czas na ich wyczucie i poznanie historii” – rozkazał.
„Corinne”
- wydyszała z przerażeniem.
Ujął
jej szczękę w obie ręce - „Umyj zęby, Kathryn. Nie spiesz się. Pozbieraj się.
Zajmę ich.”
Skinęła
głową.
Powinien
odpuścić.
Ale
teraz było jasne, że nie może tego odpuścić.
„Cisco
to zły facet” - powiedział łagodnie.
Znowu
skinęła głową.
Dotknął
jej czubkiem nosa i podobało mu się, że nie ukrywała, że ją uspokoił, zanim zabrał
od niej ręce, odwrócił się i szybko poszedł do salonu.
Dotarł
do pokoju z zamiarem bardzo jasnego przedstawienia kilku punktów.
Nie
zwlekał z tym.
„Byliśmy
jeszcze w łóżku. Ryn umyje zęby i zrobi kawę. Wtedy porozmawia z wami.”
Punkt
1: Ona jest moja.
Punkt
2: To znaczy, że jesteście na moim terenie.
Punkt
3: To pójdzie tak, jak chcę, a jeśli nie, zatrzymam to.
Ten
ostatni punkt był do wywnioskowania, ale zauważył, że to rejestrują i nie
podobało mu się kwaśne uczucie w jego wnętrznościach, że nie ukrywali, że tego
nie lubią.
Mógł
sprawić, że będą z nią porozmawiać.
Mógłby
się przekonać, że chcieliby wiedzieć, dlaczego Cisco z nią rozmawiał.
Ale
żaden policjant w celu rozmowy z potencjalnym świadkiem, który mógłby mieć
wiarygodne informacje na temat zabójstwa, który wszedłby do domu kobiety w
niedzielny poranek i nie spodobałoby mu się to, że jej mężczyzna był ewidentnie
opiekuńczy wobec faktu, że policjanci chcieli coś od jego kobiety w niedzielny
poranek.
Mag
podzielił się z zespołem, że Cisco powiedział Ryni, że został wrobiony.
Przez
brudnych gliniarzy.
Żaden
z nich nie uwierzył w tę historię.
Ale
Boone nie mógł pozbyć się wrażenia, że stoi w ciemnej jaskini w salonie Ryn.
Z
dwoma brudnymi gliniarzami.
„Ty
jesteś?” - zapytał Mueller.
„Boone
Sadler” - odpowiedział.
„Od
jak dawna znasz Kathryn? - zapytał Bogart.
„Jakie
to ma znaczenie dla twojej sprawy?” - zapytał Boone.
„On
tylko nawiązuje rozmowę” - wymamrotał Mueller.
„Nie,
nie tylko” - odparł Boone.
Mueller,
przekonując się, że Boone nie był byle jakim opiekuńczym chłopakiem, zaczął mu
się przyglądać o wiele dokładniej.
Czas
na kolejny punkt.
„Znasz
Mitcha Lawsona i Brocka Lucasa?” - zapytał.
Teraz
obaj mężczyźni bardziej skupili się na nim.
„Inny
wydział. Jesteśmy policją w Englewood. Ale tak, znamy ich” – powiedział
Mueller.
„Tak,
są blisko mojego szefa.”
Mueller
poruszył się.
Analiza
Boone’a przez Bogarta zintensyfikowała się jeszcze bardziej.
Tak.
Znali
też Hawka.
Punkt
4: Pracuję dla Hawka Delgado. Mitch Lawson i Brock Lucas są odznaczonymi
policjantami w policji, są jego najbliższymi kumplami, więc dziś rano w salonie
Ryn przez was nie zostanie zjedzone żadne gówno, próbujących pokazać, jakimi
wielkimi gliniarzami jesteście.
Poczuł
ją, zanim zobaczył, jak oczy obu mężczyzn kierują się w stronę drzwi, gdy
wchodziła Ryn.
Poszła
prosto do Muellera, z podniesioną ręką - „Przepraszam. Położyliśmy się późno i mieliśmy
leniwy poranek. Jestem Kathryn.”
Mueller
wziął ją za rękę i opuścił podbródek - „Detektyw Lance Mueller”.
Skinęła
głową, wyjęła rękę z jego dłoni i podała ją Bogartowi.
„Detektyw
Kevin Bogart” – powiedział, biorąc ją, a Boone zauważył, jak oczy dupka
przesuwają się na jej cycki.
Ryn
nie przegapiła tego.
Odsunęła
się od niego o wiele mniej przyjaźnie i poszła do Boone’a.
Objął
ramieniem jej talię.
„Zamierzam
zrobić kawę naprawdę szybko. Wy dwaj chcecie kawy?” - zapytała Muellera i
Bogarta.
„Nie
zostaną tak długo” - powiedział Boone.
Spojrzała
na niego, a potem spojrzała na mężczyzn - „Dobra, to nie potrwa długo. Proszę
usiąść.”
Uścisnął
ją, a ona spojrzała na niego.
„Mała,
nie zostaną tak długo” – powtórzył.
„Racja”
- szepnęła, przesunęła wzrokiem po gliniarzach i wymamrotała - „Zaraz wracam.”
Wystartowała.
Boone
skrzyżował ręce na piersi.
„Mamy
wiele pytań” – ostrzegł Mueller.
„Może,
ale Ryn nie zajmie dużo czasu, by na nie odpowiedzieć” - odparł Boone.
„A
ty skąd to wiesz?” – zapytał Bogart, a Boone nie przegapił jego szyderczego
tonu ani tego, że sformułował swoje pytanie tak, jak Boone sformułował
wcześniejsze.
Zignorował
faceta i spojrzał na Muellera, który był dobrym gliną.
Albo
się tak zachowywał.
„Kiedy
zabito tę kobietę?” - zapytał.
„Zwykle
jesteśmy tymi, którzy zadają pytania” – odpowiedział Bogart.
Boone
spojrzał na niego - „Mogę otworzyć Post
w Internecie i dowiedzieć się, więc nie jestem pewien, dlaczego po prostu mi
nie powiesz” – zauważył Boone.
„Ostatnia
noc. Wstępne dane ME określają czas zgonu między dziewiątą a jedenastą” –
odpowiedział Mueller.
„Gdzie?”
- Boone go trzymał.
„Jej
główna łazienka” - podzielił się Mueller.
„W
jaki sposób?” - zapytał Boone.
„Tył
czaszki. Klęczała.”
„Egzekucja”
- mruknął Boone.
Mueller
krótko skinął głową.
„Mąż
wyszedł z domu?” - zapytał Boone.
Odezwał
się Bogart.
„To
zboczeńcy” - zadrwił - „Był gdzieś prawdopodobnie pieprzony w dupę przez sukę w
skórze i na pasku.”
„Kev”
- mruknął Mueller, a potem do Boone’a - „Mortonowie mieli otwarte małżeństwo.
Miał randkę. Podzielił się, że pani Morton wiedziała o tym i aprobowała.”
To
było wiele szczegółów do przekazania cywilowi, które częściowo miały związek z
tym, że Mueller krył Bogarta jako palanta, a częściowo z faktem, że wiedział,
że kiedy tylko odejdą, Boone będzie przy telefonie z Hawkiem, Mitch’em czy
Brock’iem, zanim wyjdą z przedniego przedsionka, więc i tak się dowie.
„A
więc ma alibi” - zauważył Boone.
„Znalazł
ją i wezwał” - powiedział Mueller - „To zdarzyło się około pierwszej. Spieprzył
miejsce zabójstwa. Otwarte małżeństwo, czy nie, załamał się. Próbował
przeprowadzić resuscytację kobiety bez połowy głowy.”
„Chryste”
- ugryzł Boone.
Podbródek
Muellera nagle uniósł się do góry, a jego spojrzenie powędrowało poza Boone’a,
a Boone odwrócił się i zobaczył Ryn przechodzącą przez jadalnię.
Dotarła
do niego, przylgnęła przodem do jego boku, i wsunęła palce jednej ręki w tył
jego dżinsów, drugą przyłożyła do jego brzucha, a on objął ją ramieniem.
„Kawa
jest włączona” – powiedziała mu.
„Dobrze”
- odpowiedział.
Odwróciła
się do glin.
„To
o Corinne jest bardzo smutne” – oświadczyła.
„Możemy
sobie wyobrazić” - wymamrotał Mueller, po czym wyraźnie powiedział - „Rozumiemy,
że dwie noce temu poszłaś do domu pani Morton i tam spotkałaś jej klienta.”
„Brett”
- potwierdziła.
Boone
przytulił ją bliżej.
Przycisnęła
dłoń do jego brzucha.
„Tak,
Brett Rappaport” - powiedział Mueller.
Poczuł
jej wzrok i spojrzał na nią, aby zobaczyć, jak patrzy na niego.
„Czy
to jego nazwisko?” - zapytała.
„Tak”
- odpowiedział.
„Nie
znałaś jego nazwiska?” - odezwał się ponownie Bogart.
Ryn
odwróciła się do niego, kręcąc głową - „W marcu porwał mnie i moje koleżanki…”
„Tak,
to jest w raportach” - stwierdził Mueller.
„…więc
nie zostaliśmy formalnie przedstawieni” - ciągnęła Ryn.
Mueller
odchrząknął, jakby ukrywał śmiech.
Bogart
zmrużył oczy na Ryn.
„Czy
możesz nam powiedzieć, dlaczego, skoro porwał cię w marcu zeszłego roku,
spotkałaś się z nim w domu Corinne Morton dwie noce temu?” - zapytał Mueller.
„Corinne
powiedziała mi, że urządza przyjęcie. Skłamała. Wrobiła mnie, żebym porozmawiała
z Brett’em, ponieważ Brett chciał porozmawiać ze mną” – odpowiedziała Ryn.
„Nie
wiedziałeś, że tam był?” – naciskał Mueller.
Ryn
pokręciła głową - „Nie.” - znów spojrzała na Boone’a - „A teraz czuję się jak
suka, ponieważ ciągle pisała, że jest jej przykro, a ja ją zablokowałam.”
„Teksty”
- wymamrotał Mueller, a sposób, w jaki to powiedział, nie był przeznaczony dla
Ryna i Boone’a, był skierowany do Bogarta.
Boone
przeniósł uwagę na gliniarza.
Mieli
telefon Morton. Widzieli jej łańcuch do Ryn.
Kawałki
układanki łączyły się ze sobą.
„Co
miał ci do powiedzenia Rappaport, że warto było, aby jego adwokat wrobił cię w
tę pogawędkę?” - zapytał Bogart.
Kurwa.
Nie
chciał, żeby odpowiedziała na to tym facetom, nie w pełni.
Ale
nie mógł jej przed tym powstrzymać.
„Lubi
moją przyjaciółkę” - stwierdziła Ryn.
Boone
spojrzał na nią z góry.
„To
wszystko jest dziwne, ale myślę, że czuje się źle, że porwał ją i nas
wszystkich, i chciał zobaczyć, że wszystko w porządku i… teraz jest super
dziwna część, kazał mi powiedzieć jej, że powiedział hej.”
„To
wszystko?” - spytał Bogart z powątpiewaniem.
„Nie”
- odpowiedziała Ryn.
Kurwa.
„Chciał
zapytać mnie o chłopaka Evie, Mag’a. Czy go dla niej lubię. Szczerze mówiąc, miałam
wrażenie, że chciał wiedzieć, czy może z nią spróbować. Nie może i powiedziałam
mu to. I nie było fajnie dzielić się tym, bo wiesz, może nie spodobałyby mu się
moje odpowiedzi, a porwał mnie wcześniej, to ja byłam tą na parkingu, kiedy
była strzelanina. Więc nie chciałam wiedzieć, jak zareaguje, jeśli nie
spodobają mu się moje odpowiedzi. Ale chociaż wydawał się trochę nadąsany,
wydawał się też dobrze przyjąć wiadomość, że nie będzie tam z Evie.”
„Mam
nadzieję, że możesz to zrozumieć, biorąc pod uwagę, jakim człowiekiem jest
Brett Rappaport i fakt, że jest poszukiwany za morderstwo policjanta, trudno w tę
historię uwierzyć” – zauważył ostrożnie Mueller.
„Całkowicie
to rozumiem” - odpowiedziała Ryn - „Spróbuj być osobą, która została
zaprowadzona do pokoju na muszce, a potem niech jakiś koleś zapyta o twoją przyjaciółkę
i musisz mu powiedzieć, że nie ma strzału, a następnie poprosi ciebie o
powiedzenie jej, że powiedział hej. A
tak przy okazji, nie zrobiłam tego. Mag by się wściekł.”
„Zgłosiłaś
to na policję?” - zapytał Bogart.
Potrząsnęła
głową, ale wyjaśniła - „Okej, powiedziałam Mag’owi, o którym wiedziałam, że
powie Hawkowi, a Hawk ma kumpli gliniarzy. Ale szczerze mówiąc, Brett pozwolił
mi odejść i cieszyłam się, że on tylko ma ochotę na dziewczynę i wyszłam z tego
żywa… znowu. Ale w sumie ten facet może do mnie dotrzeć. Zademonstrował to,
teraz dwukrotnie, więc nie byłam gotowa go denerwować. Chłopaki wiedzieli, co
się stało, a to oznaczało, że byłam chroniona.”
„Powiedziałaś
komuś o imieniu Mag, a nie swojemu chłopakowi, który również pracuje dla
Delgado” - zauważył Bogart.
„Mój
chłopak?” - zapytała.
„To
byłbym ja” - burknął Boone.
Zadrżała
i spojrzała na niego.
Uśmiechnął
się do niej.
„Och”
- szepnęła.
Uśmiechał
się do niej bardziej.
Spojrzała
na Bogarta i nadal demonstrowała swoją najwyraźniej bystrą umiejętność czytania
ludzi, mówiąc prawdy, które nie były kłamstwami, ale nie dawały pełnego obrazu.
Chociaż, i to była genialna część, podzieliła się tym wystarczająco ze
szczegółami, aby być wiarygodnym jako pełny obraz.
„Pokłóciliśmy
się. Boone potrafi być denerwujący. I apodyktyczny. Chociaż nie zrobię tego
ponownie. Kiedy Mag zadzwonił i powiedział mu, że Brett do mnie dotarł, stracił
rozum przede wszystkim na mnie dlatego,
że nie zadzwoniłam do niego w chwili, gdy Cisco pozwolił mi odejść i nie
powiedziałam, że Cisco w ogóle mnie miał.”
Boone
wybuchnął śmiechem.
Przycisnęła
się blisko i uśmiechnęła do niego, kiedy zatrzymał się, więc pochylił się i
dotknął ust jej ustami.
„Co
robił Rappaport z Morton?” – zapytał Mueller, wchodząc w ich moment.
Boone
i Ryn spojrzeli na niego.
„Nigdy
nie widziałam ich interakcji” – odpowiedziała Ryn - „Chociaż w chwili, gdy weszłam,
przeprosiła, zanim jeszcze wiedziałam, że było za co przeprosić. Powiedziała
tylko, że to klient, któremu nie odmawiałaś. Nie wiedziałam, o czym mówi.
Dopóki się nie dowiedziałam.”
„Pan
Morton poinformował nas, że należysz do ich seks klubu” - stwierdził śmiało
Bogart.
Ryn
przycisnęła się jeszcze bliżej i cichym głosem potwierdziła - „Należę.”
Bogart
spojrzał na Boone’a - „Zgadzasz się z tym?”
„I
znowu zadajesz pytania, które nie mają związku z twoim śledztwem” - powiedział
cicho Boone.
„Twoja
kobieta zaangażowana jest w perwersyjne seks gówno, w które ty nie jesteś
zaangażowany, a kobieta również w to zaangażowana ginie, a wszyscy chłopcy
Delgado znani są z różnych umiejętności, powiedziałbym, że to trafne” - odpalił
Bogart.
Ciało
Boone’a zesztywniało.
„Boone
i ja całą noc siedzieliśmy na kanapie, oglądając programy kryminalne” - warknęła
Ryn, wszystko łatwa-chętna-do-współpracy-zróbmy-to-otwarte-udostępnianie
zniknęło.
Bogart
zignorował ją i skupił uwagę na Boone.
„Teraz,
kiedy wiem, kim jesteś: chyba wiesz, że jest nas wielu w wydziale, którzy nie
są spoko z Nightingale’em i jego ludźmi, Delgado i jego chłopcami, Chaosem i
ich zbirami, Sebring’iem i jego Załogą, myślącymi, że w Denver mogą robić, co
im się, kurwa, podoba. Wielu z nas.
Nikt nie mówi chuja w pobliżu Lawsona czy Lucasa, Eddiego i Hanka, Malcolma czy
Toma. Ale nadejdzie czas, kiedy wy, kurwa, narobicie bałaganu, i będzie wielu
braci z odznakami, którzy będą w tym wszystkim.”
„Kevin” - splunął Mueller.
Ryn
oderwała się od Boone’a - „Ponieważ nie ma już nic, czym muszę się z wami
podzielić, myślę, że nadszedł czas, abyście panowie ruszyli w drogę. Jestem
pewna, że dziś rano macie przed sobą kilka wizyt. Więc nie będziemy was dłużej zatrzymywać.”
„Tak”
- stwierdził szybko Mueller - „Dziękujemy za twój czas, Kathryn.”
„Nie
ma za co” - powiedziała - „A jeśli przypomnę coś jeszcze, czy masz wizytówkę?”
Mueller
wyciągnął wizytówkę.
Zaczął
wręczać ją Ryn, ale Boone sięgnął i wziął ją.
Oczy
Muellera przesunęły się po nim, ale nie zatrzymały się.
Boone
poczuł, że Bogart wrze.
Ryn
poruszyła się, jakby zamierzała pokazać im drzwi, ale pociągnął ją za siebie i
zrobił to sam.
Bogart
nawet na niego nie spojrzał, kiedy wychodził.
Mueller
zatrzymał się i otworzył usta.
Boone
odezwał się pierwszy.
„Nie
rób tego. Wiesz.”
Mueller
wiedział, że to wszystko jest popieprzone, biorąc pod uwagę ich cel bycia tam i
ich potrzebę zdobycia wiarygodnych i chętnych świadków. Lub na tym wczesnym
etapie śledztwa, wszelkich informacji, które mogli znaleźć. I wiedział, że
zachowanie Bogarta nie sprzyja temu.
Wiedział
też, że Boone nie był fanem postawy Bogarta, a ze względu na Bogarta to było
wszystko, co zamierzali wydostać z Ryn, gdyby Boone miał coś do powiedzenia na
ten temat.
Więc
Mueller zamknął usta, a potem wyszedł.
Boone
zamknął i zaryglował drzwi, po czym powędrował korytarzem po swój telefon,
który zostawił na nocnym stoliku Ryn.
Nie
zdążył wykonać pierwszego telefonu, kiedy Ryn znalazła się w drzwiach.
„Malcolm
i Tom?” - zapytała o imiona, których nie znała.
„Malcolm
to ojciec Lee i Hanka Nightingale’ów, gliniarz. I Tom tata żony Lee, Indy
Nightingale, także policjant.”
Znała
Eddiego i Hanka. Byli gliniarzami, ale należeli do czegoś, co uważano za załogę
Nightingale’a.
Jet,
siostra Lottie, jedna z Rock Chicks, wyszła za Eddiego Chaveza.
Grupa
Lottie…
Będąca
grupą Ryn.
Załoga
Hawk’a…
Będąca
załogą Boone'a.
Innymi
słowy to wszystko…
Ich
załoga.
„Sebring?”
- pociągnęła.
„Knight
Sebring[1]. Jest
właścicielem klubu w centrum. I ma…” - Kurwa, jak opisać Knight’a? - „Unikalne
poczucie dobra i zła, a jeśli ktoś robi to, co uważa za złe, jest typem
człowieka, który się w to wdziera.”
Przyjęła
to, zanim stwierdziła - „Brett nie zabił Corinne”.
Nie.
A
punkt widzenia wrobienia ma lepszy argument.
„Ci
gliniarze to źli ludzie” - ciągnęła.
Boone
stracił zainteresowanie swoim telefonem, bo zademonstrowała swoją umiejętność rozszyfrowywania
ludzi i tym był bardziej zainteresowany.
„Skąd
wiesz?” - zapytał.
„Waham
się podzielić, biorąc pod uwagę, że nie jesteś wielkim fanem tego aspektu mojej
pracy, ale robiłam wystarczająco dużo tańców na kolanach dla podłych facetów, by
zauważyć podłego z tysiąca kroków.”
Całkowicie
mógł to kupić.
„Bogart
był łatwy do odczytania, tale Mueller?” - zapytał.
Wzruszyła
ramionami - „Nigdy nie wziąłby tańca na kolanach. Nigdy nie poszedłby nawet do
klubu ze striptizem.”
„Więc
nie miałaś oparcia.”
„Tego
nie powiedziałam. On jest mózgiem. Innymi słowy, jest sprytny, bystry, panuje
nad sobą i nie zamierza się zdradzać. Jeśli to jest większe od tych dwóch, to
on jest szefem. Jeśli to tylko ta dwójka, to on jest mózgiem.”
„Tak,
to było moje zdanie.”
„Boone.”
Nie
powiedziała nic więcej.
„Kochanie,
muszę zadzwonić do Hawka” - zachęcił ją, by powiedziała to, co chciała
powiedzieć.
„Brunch
jest odwołany, prawda?” - zapytała.
„Chodź
tu” - mruknął.
Podeszła.
Wziął
ją w ramiona.
A
potem przekazał jej złe wieści.
„Tak.”
Spojrzała
mu w oczy, podniosła rękę i położyła ją u podstawy jego gardła.
„Musisz
być ostrożny” - szepnęła.
Wziął
i wypuścił powietrze.
A
potem powiedział - „Tak.”
Dziękuję
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje.
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńOo akcja start, intryga rusza. Cudo. Dziękuję ❤️
OdpowiedzUsuńZaczyna się akcja. Dziękuję :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńDziekuję za tłumaczenie :) Tu też nie będziemy się nudzić
OdpowiedzUsuńDziekuje
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńDziękuję😍
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuń