czwartek, 24 czerwca 2021

19 - Poznaj Rodziców

 

ROZDZIAŁ 19

 

Poznaj Rodziców

 

 

 

Ryn

 

Był piątek.

Dzień zagłady.

Boone właśnie odbierał rodziców z lotniska.

Zamierzał ich zameldować w hotelu, a potem zabrać na drinka i trochę nadrobić zaległości, tylko matka, ojciec i syn.

A Mag miał podrzucić mnie na kolację z nimi za kilka godzin, po tym jak zatrzymamy się u Boone’a, żebym mogła rozładować swoje rzeczy.

Byłam w swojej sypialni, pakując torbę na weekend, a Pepper i Evie wylegiwały się na moim łóżku z Juno.

Mag był w moim salonie, unikając dalszego czasu dziewczyn jak zarazy.

Mimo że Lottie i Mo zaoferowali, że pozwolą mi zostać z nimi na weekend, żeby Boone mógł spędzić trochę czasu sam na sam ze swoimi rodzicami (a ja mogłabym zrobić sobie przerwę), Boone zadekretował, że nie zmieniamy sposobu, w jaki spędzamy czas tylko dlatego, że byli w pobliżu jego rodzice.

Spałam w jego łóżku.

I spędzaliśmy razem weekend (tylko przez większość czasu z jego rodzicami).

Mogłam z tym walczyć. Wiedziałam, że Boone by się poddał. Wiedziałam, że nie chciał, żebym czuła się nieswojo.

Ale po tym konwoju na temat Jeb’a, nawet jeśli musiałam to zrobić w towarzystwie jego rodziców, ważne było dla mnie trzymanie się blisko mojego faceta, aby trzymać rękę na pulsie.

Boone pogodził się z pewnymi sprawami, ale wiedziałam, po uświadomieniu sobie, jak głęboko mój ojciec wpłynął na moje życie (a tego wcześniej nie wiedziałam), że zrozumienie nie oznaczało, że jesteś poza tym.

Zwłaszcza nie z „tym”, z czym miał do czynienia Boone.

Byłam zdenerwowana, ponieważ Boone naprawdę kochał swoich rodziców, więc potrzebowałam, żeby oni pokochali mnie.

Nie byłam też w dobrym nastroju, ponieważ podczas jej codziennej rozmowy telefonicznej powiedziałam też mojej mamie, że rodzice Boone’a przyjeżdżają do miasta i że się z nimi spotykam.

Nic nie powiedziała wprost, ale mogłam powiedzieć, że była zraniona, że mieszka w Denver, i wyczuwała, że jest dla mnie ważny w taki sposób, że będzie ważny dla niej, a jeszcze go nie poznała.

Jego rodzice mieszkali w Pensylwanii i spotykałam się z nimi.

Szczerze mówiąc, powinniśmy byli wymyślić, jak pozwolić mamie poznać Boone’a tak, by było to dla niej bezpieczne.

Ale byłam tak pogrążona w szczęśliwym oszołomieniu, że w końcu znalazłam najlepszego faceta w historii, że, okej, nie mówiło to wiele o mnie jako córce, ale nie przyszło mi to do głowy.

Więc byłam zdenerwowana, że miałam spotkać się z rodzicami Boone’a, a potem było to wszystko.

Miałam już dużo rzeczy u Boone’a.

Ale pakowałam się, bo właśnie przeciągnęłam tyłki moich dziewczyn (plus Mag’a, stąd on w salonie - tak daleko od nas, jak tylko mógł) przez centrum handlowe Flatiron Crossing w wirowym szale zakupów, gdzie wydałam o wiele za dużo pieniędzy.

A teraz – mimo że miałam dom, w który musiałam inwestować, hipotekę na ten dom, czynsz, który płaciłam za mieszkanie, w którym nie spałam od tygodni, i pracę, z której miałam przerwę (choć z wynagrodzeniem, ale Smithie nie mógł tego robić w nieskończoność, ponieważ nie pozwolę mu na to, a ta akcja Bretta/Brudnego gliniarza wyglądała na taką, której uporządkowanie potrwa długo) – cały strój, w tym majtki, buty i torebki, kupiłam nowy na weekend Poznaj Rodziców.

I byłam w rozsypce.

„Jesteś w rozsypce” - oświadczyła Pepper.

Juno zachichotała.

Nawiasem mówiąc, Hattie odmówiła pójścia z nami.

Nawiasem mówiąc, Hattie, jak donosiły dziewczyny, pojawiała się w pracy w samą porę, żeby wstać i wyjść na scenę, a potem wkładała trochę ubrań i zaraz potem startowała, ponieważ, nagle stała się bardzo zajęta.

Robieniem czego, do cholery, żadna z nas nie wiedziała.

Nawet jeśli o to pytałyśmy.

Wielokrotnie.

„A co, jeśli mnie nie polubią?” – spytałam, składając nową parę trochę podartych, obcisłych dżinsów (które pasowały do nowej pary płowych botków na wysokim obcasie z odkrytymi palcami, obcisłej białej koszulki w prążki i bladoróżowego, lekkiego, luźnego chłopięcego kardiganu).

„Będą cię kochać” - powiedziała Evie.

„A kogo to obchodzi, jeśli cię nie lubią?” - dodała Pepper - „Boone cię lubi.”

Takie brzęczące było moje świrowanie, że nagle skierowałam się na Pepper i wrzasnęłam - „Kogo obchodzi, czy mnie lubią? Mnie obchodzi!

„Mała, zrelaksuj się.”

To pochodziło od drzwi, w których stał Mag.

„Dla Evie i wszystkich kobiet, proszę, przyjmij to, że mężczyzna mówiący kobiecie, żeby się odprężyła, prawie zawsze ma na nią odwrotny wpływ.” – pouczyłam go.

Jego usta drgnęły, zignorował to, co powiedziałam i stwierdził - „Spotkałem rodziców Boone’a kilka razy. Są pewni. Są śmiesznie dostosowani do siebie. Naprawdę lubią swojego syna. I nie po to, żeby cię wystraszyć, czy coś, ale bardzo przypominasz mi jego mamę.”

„Obrzydliwe” - mruknęła Pepper.

„Danny” - szepnęła natarczywie Evie.

„To nie jest zła rzecz i zrozumiesz mnie, kiedy poznasz jego mamę” – powiedział mi Mag i uśmiechnął się - „Więc oczywiście jego tata cię polubi.”

„Obrzydliwe” - powtórzyła Pepper.

Juno zachichotała.

Evie przewróciła oczami.

„I jego mama też” - dokończył Mag.

„To ten jedyny” - przedstawiłam to Magowi.

„Załapałem” - odparł Mag.

„Jestem dla niego tą jedyną” - kontynuowałam.

„Całkowicie to zrozumiałem, odkąd Boone podzielił się tym z nami prosto, kiedy rozwiercał nam tyłki za bycie dla ciebie kutasami” - powiedział Mag.

Jezu.

Choć też nie, bo… takie słodkie.

„Wciąż jestem wkurzona na Danny’ego, że to robił” - Evie powiedziała Pepper.

„Rozumiem” - powiedziała Pepper Evie.

„Nie był dla mnie złośliwy” - powiedziałam do Evie - „Był po prostu odległy i wspierał swojego chłopca.”

„Nadal nie było fajnie” - odparła Evie.

„Nieważne” - wtrącił się Mag - „Było minęło. Chcę przez to powiedzieć, że nawet jeśli wydarzy się niemożliwe, a rodzina Boone’a cię nie lubi, Pepper ma rację, on cię lubi. Zobaczą to, więc jeśli nie polubią, nigdy się nie dowiesz.”

Ale poczułam, że krew odpływa mi z twarzy, kiedy zasugerował, że mogą mnie nie polubić.

I prawdopodobnie dlatego Evie warknęła - „Danny!”

„Powiedziałam, że to niemożliwe” - powiedział Mag do Evie.

„W ogóle nie powinieneś o tym wspominać” - odpowiedziała Evie.

„W porządku, musimy przestać o tym mówić” – oznajmiłam - „Muszę się skupić. Muszę się spakować. Muszę medytować. Muszę strzelić kieliszek tequili. Muszę przemyśleć mój strój na dzisiejszy wieczór. Potrzebuję Valium.”

„Twój strój jest fantastyczny” - powiedziała Pepper, zsuwając się z mojego łóżka - „Jeśli to zmienisz, jesteś szalona.”

Juno pobiegła z nią i podeszła do mnie - „Zawsze wyglądasz super ładnie, Rinz.”

Dobrze.

Cóż, proszę bardzo. Nie wszystko było lepsze. Ale było mi trochę lepiej.

Uśmiechnęłam się do niej - „Dziękuje kochanie.”

„Wychodzimy” - oznajmiła Pepper, biorąc Juno za rękę - „Powiedziałabym, że powal ich, ale już wiem, że to zrobisz” - powiedziała do mnie.

Mrugnęła do mnie. Juno pomachała mi. I wystartowały.

„Przeżyjesz?” – zapytał Mag, gdy zniknęły.

„Jeśli nie przestaniesz być mądralą, powiem Boone’owi, że byłeś dla mnie złośliwy” - odpowiedziałam.

Mag zaczął się śmiać, a potem wrócił do salonu.

Nie wystraszył się tak, jak myślałam.

Odnotowałam to.

„Pomogę ci się spakować” - zaproponowała Evie, po czym ona też zsunęła się z łóżka.

Pomogła mi się spakować. Potem była ze mną, gdy poprawiałam makijaż (nie za dużo, ale zdecydowanie się starałam), ułożyła mi włosy w luźne loki, założyłam siebie podarte obcisłe dżinsy, które miały długość do kostek, zwieńczyłam je kremową bluzką, której rękawy rozszerzały się w dzwonek, smukłym naszyjnikiem, który znajdował się u podstawy mojej szyi i sandałami z paskami w kolorze cielistym.

Kiedy skończyłam, nadszedł czas.

Więc pojechaliśmy do Boone’a.

A kiedy zostawiliśmy moją torbę, Evie i Mag zabrali mnie do centrum, do Jax Fish House.

Po podniesieniu mnie na duchu, Evie została w samochodzie, gdy Mag mnie wypuścił.

A kiedy zaprowadził mnie do drzwi i zlokalizował Boone’a, pochylił głowę i powiedział mi do ucha - „Będzie świetnie, Ryn”.

Spojrzałam na niego.

Uśmiechnął się do mnie.

„Hej” - przywitał się Boone, który najwyraźniej również nas zobaczył i spotkał się ze mną przy drzwiach.

Mój facet. Taki wspaniały facet.

Spojrzałam na niego. Uśmiechnął się do mnie. Dobra, teraz było mi lepiej.

„Spadam. Bawcie się dobrze. Powiedz swoim rodzicom, że przesyłam cześć” - powiedział Mag.

„Zrobi się. Później” - odparł Boone, wziął mnie za rękę i zapytał - „Gotowa?”

Nie byłam.

Przytaknęłam.

Ścisnął moją rękę, jego oczy błyszczały, więc wiedziałam, że wiedział, że absolutnie nie jestem gotowa.

Potem zaprowadził mnie do swoich rodziców. Prawie upadłam na twarz, kiedy to zrobił.

Nie dlatego, że tata Boone’a wstawał z krzesła, uśmiechając się przyjaznym uśmiechem, który wydawał się tak szczery, że, gdyby nie był, zabrałby Robertowi De Niro pieniądze za rolę. A także był wysokim, szczupłym, bardzo atrakcyjnym mężczyzną.

Nie.

Ponieważ mama Boone’a wyglądała jak żona Ralpha Laurena, młodsza, ale nie mniej cudowna.

Widziałam film dokumentalny o Ralphie i jego żona była po siedemdziesiątce, ale wyglądała jak starzejąca się, delikatnie czterdziestopięcioletnia kobieta, która wyglądała bardziej na trzydzieści pięć lat. Pani Lauren była łagodna, słodka i otwarcie uwielbiała swojego męża. Oznaczyłam to jako cel (kiedy bym znalazła faceta) i do tej pory całkowicie o tym zapomniałam.

Teraz sobie przypomniałam.

I może nigdy nie będę mówiła łagodnie (ani nie chciałabym, to po prostu to nie byłam ja), ale miałam nadzieję, że jestem słodka (tylko moja wersja), mogę otwarcie adorować mojego mężczyznę i mieć ponadczasową urodę matki Boone’a aż do dnia śmierci.

To znaczy, musiała być po pięćdziesiątce i wyglądać jak starzejąca się trzydziestopięciolatka, która wyglądała na dwadzieścia pięć.

Przypomniałam ją Magowi?

Jak słodkie to było?

„Tato, to jest Ryn” - przedstawił Boone, kiedy dotarliśmy do stołu - „Rynnie, to mój tata, Porter.”

„Ryn, naprawdę miło cię poznać” - powiedział Porter Sadler, ujmując moją dłoń w ciepły uścisk.

Okej, nacisk na „naprawdę” był dobry.

„Ciebie też” - odpowiedziałam.

Jego mama wstała i również się do mnie uśmiechała z wyciągniętą ręką.

„Ryn” - powiedziała, kiedy ją wzięłam - „Jestem Anne-Marie. Miło mi cię poznać.”

„Ciebie również” - odpowiedziałam.

Puściła mnie.

Boone i jego tata wpadli na siebie, gdy obaj próbowali wyciągnąć moje krzesło. Jaki ojciec taki syn. Wymienili uśmiechy i Porter się cofnął.

Usiadłam przy kwadratowym stole. Siedzieliśmy na przemian: chłopak, dziewczyna, chłopak, dziewczyna, co oznaczało, że siedziałam twarzą do Anne-Marie.

Boone wsunął mnie pod stół, a ja ponownie szybko przeskanowałam jego rodziców, żeby się upewnić, że widzę to, co widzę, i od razu zauważyłam, że Boone ma ciało ojca oraz włosy i oczy matki.

Po raz pierwszy zastanawiałam się, jak wyglądali jego bracia.

„Czy to Mag był przy drzwiach?” - zapytała jego mama.

„Tak, nie mógł zostać. Mówi cześć” - odpowiedział Boone.

„Evie była w samochodzie, moja przyjaciółka, jego dziewczyna” – wyjaśniłam - „Byliśmy na zakupach. Myślę, że był gotów wrócić do domu.”

„Ach” – mruknęła Anne-Marie, wyraźnie mając doświadczenie z mężczyznami i zakupami. A potem spytała - „Twoja przyjaciółka to dziewczyna Maga?”

Nie chciałam wdawać się w całą sprawę ze swataniem Lottie, biorąc pod uwagę, że mogło to prowadzić do całej sprawy, że jestem striptizerką. Na szczęście Boone miał gotową odpowiedź.

„Mamy wspólnych przyjaciół” - powiedział.

„Ach” - powtórzyła Anne-Marie.

„A więc, Boone mówił nam, że odnawiasz dom” - wtrącił Porter.

„Tak” - potwierdziłam, podnosząc leżące przede mną menu, żeby coś zrobić rękami, ale nie przestudiowałam go.

„Chcielibyśmy to zobaczyć, gdy tu jesteśmy” - zauważyła Anne-Marie.

Uśmiechnęłam się do niej - „Byłoby świetnie.”

Odwzajemniła uśmiech.

Pojawił się kelner i zapytał, czy mam ochotę na drinka.

„Gin z tonikiem” - rozkazałam - „Hendricks jest proszę.”

„Dziewczyna, która zna swój gin” - stwierdził Porter z aprobatą.

„Naprawdę nie znam swojego ginu” - przyznałam - „Po prostu wiem, że lubię Hendricksa lepiej niż Bombaj, Tanqueray czy Beefeater.”

„Ma na myśli dziewczynę, która lubi gin, więc będzie miał z kim go wypić” - powiedziała Anne-Marie, co oznaczało, że martini przed nią było wódką.

„A jeśli lubi Hendricksa bardziej niż inne, zna swój gin” - zapewnił Porter.

Anne-Marie pokręciła głową w geście, słyszę mężczyzn i ich pretensjonalne wyobrażenia na temat gestu do gorzałki.

Uśmiechnęłam się do niej.

„Po tym, jak złożę zamówienie na drinka, zechce pani, zamówić przekąski?” -zapytał kelner.

Spojrzałam na menu.

Sadler’owie zamówili ostrygi.

Zorientowałam się, czego chcę do posiłku, a ostrygi nie miały w tym udziału, odkąd raz spróbowałam, a one poruszył się w moich ustach i skończyłam z ostrygami na zawsze.

Następnie odłożyłam menu na bok.

„To bardzo ładny top” - zauważyła Anne-Marie.

„Dzięki, a ty jesteś po prostu bardzo ładna” – odpowiedziałam. – „Przypominasz mi żonę Ralpha Laurena. Choć oczywiście jesteś młodsza.”

Uniosła brwi - „Ricky Lauren?”

„Widziałaś ją?”

Jej twarz się rozgrzała i była jeszcze bardziej oszałamiająca - „Tak, i to niezły komplement, dziękuję.”

„Zastanawiam się, czy wie, że patrzy w cholerne lustro na siebie o trzydzieści lat starszą i komplementuje własne odbicie?” - spytał Porter Boone’a.

Boone zaczął się śmiać.

Anne-Marie warknęła - „Porter!”

„Kochanie, ona ma niebieskie oczy, ty masz zielone i trzydzieści lat za nią. Nie jest ślepa” - odparł Porter. Odwrócił się do mnie i mrugnął - „My, mężczyźni Sadler’ów, mamy określony typ.”

Teraz to ja zaczęłam się śmiać.

„Porter!” - Anne-Marie znów warknęła.

„Co?” - zapytał ją.

„Nie mówisz o wieku kobiety… nigdy i nie mówisz dziewczynie swojego syna, że wygląda jak jego matka” – zauważyła.

„Znowu nie jest ślepa” – zauważył w odpowiedzi Porter.

„O mój Boże, co ona o nas myśli?” - Anne-Marie zapytała sufit.

Uderzyło mnie wtedy, że oni też mogą być zdenerwowani.

„Myślę, że twój mąż jest zabawny i myślę, że to niesamowity komplement, że ktokolwiek powiedziałby, że wyglądam jak ty” - powiedziałam jej. A kiedy zwróciła na mnie uwagę, dokończyłam - „I to nie jest pusty komplement, bo naprawdę lubię twojego syna i naprawdę chcę, żebyś mnie lubiła. Jesteś po prostu oszałamiająca.”

Jej twarz znów się rozgrzała i miałam wrażenie, że to nie dlatego, że powiedziałam jej, że jest oszałamiająca.

Dobra, więc może nie będzie tak źle, jak myślałam.

Może to będzie niesamowite. Gdybyśmy mogli omijać tę sprawę ze striptizem. Przynajmniej przez chwilę. Na przykład tak długo, jak zajęłoby mi uruchomienie mojego biznesu odnawiania domów i nie będę się już rozbierała.

Porter odchrząknął.

Boone ścisnął moje udo.

Porter dał nam przerwę, mówiąc o szansach Phillies w tym sezonie (brzmieli ponuro). Potem Boone i on pokłócili się o to, że Boone jest teraz fanem Rockies, co Porter najwyraźniej uznał za niepokojący przejaw nielojalności. Boone najwyraźniej się z tym nie zgodził. Podano mi drinka, podano ostrygi i wszyscy zamówiliśmy dania główne.

Po tym, jak kelnerka odeszła, zanim wsunęła delikatnie ostrygę do ust, swobodnie, jak chcesz, Anne-Marie zauważyła - „Więc Boone mówi nam, że tańczysz w klubie dla dżentelmenów?”

O cholera.

Boone się spiął.

Moje ciało napięło się tak, że myślałam, że pęknie na pół.

„Annie” - warknął Porter.

„Jak powiedziałam wcześniej, jeśli uważa, że musi się tego wstydzić, nie wiem dlaczego” - powiedziała krótko Anne-Marie do męża - „I musi wiedzieć, jak się z tym czujemy i mieć to za sobą.”

Spojrzała na mnie. A potem to rozłożyła.

„Kiedy byłam młoda i byłam na studiach, myślałam, że całą pracę wykonało pokolenie mojej mamy. Spalili staniki, bla, bla, bla.” - zatoczyła swoją teraz pustą muszlą ostrygi - „Potem podczas pierwszej pracy, jaką miałam, mój szef nazywał mnie słoneczko. Przez cały czas, kiedy tam byłam, nawet na spotkaniach, mówił Słoneczko zwróciła nam na to uwagę. Albo: Słoneczko znalazła to w streszczeniu… To było upokarzające”.

„O mój Boże, założę się” - odpowiedziałam.

„Pracowałam dla prawnika. Byłam asystentką prawną” – poinformowała mnie - „Poprosiłam go, żeby przestał. A on powiedział mi, żebym przestała być taka wrażliwa. Że to był komplement. Miałam słoneczne usposobienie. Próbowałam wyjaśnić, że to nie było komplementem i ponownie poprosiłam go, aby się powstrzymał. Nie był zadowolony, że mówiłam mu, jak ma się zachowywać, nawet jeśli to, co mu mówiłam, dotyczyło tego, jak chciałam, żeby się do mnie zwracano. W ciągu miesiąca zostałam zwolniona. Ale wcześniej było jasne, że zostałam napiętnowana jako rozrabiaka. Aby pozostać zatrudnioną, następnym razem, gdy coś takiego zdarzyło się w innej pracy, a tak się stało, trzymałam język za zębami.”

To było najgorsze.

„Tak mi przykro” - powiedziałam z uczuciem, bo tak całkowicie to czułam.

„Chodzi mi o to, Ryn, że kobieta, która osądza kobietę na podstawie decyzji, jakie podejmuje na temat jej życia, w ogóle nie jest kobietą. Nawet jeśli dorastałaś przez całe życie, chcąc być tancerką egzotyczną, to byłby twój wybór i w chwili, gdy kobieta sprawia, że inna kobieta źle się czuje z jej wyborami lub, co gorsza, próbuje je odebrać, przegrywamy.”

„Czy jesteśmy w stanie wojny?” - spytał konwersacyjnie Porter.

„Nie z tobą, jesteś oświecony” - odpowiedziała beztrosko Anne-Marie.

„No cóż, dzięki Bogu” - mruknął Porter, sięgając po piwo.

„Cieszę się, że rozumiesz” - powiedziałam do Anne-Marie.

Ale Porter odpowiedział - „Jeśli chodzi o moją żonę, kochanie, nie ma nic do rozumienia.”

O Boże.

To było świetne! Ponieważ rodzice Boone’a, zwłaszcza jego mama (ale także jego tata), byli absolutnie wspaniali.

Uśmiechnęłam się do niego, a potem do niej. Odwzajemnili uśmiech.

Potem twarz Anne-Marie stała się surowa, gdy wycelowała ją w syna - „A teraz możesz się po prostu zrelaksować”.

„Przypomnę ci, że prosiłem cię, abyś nie poruszała tego z Ryn” – odpowiedział bardzo nieszczęśliwy.

Ocho.

„A prosiłeś o to, ponieważ była wyraźnie zakłopotana, a ja chciałam uspokoić jej umysł” – odpaliła Anne-Marie.

„Wciąż, prosiłem cię, żebyś pozwoliła jej to poruszyć i nie sądziłem, że proszę o zbyt wiele” - odparł Boone.

Anne-Marie wyglądała na nieco zawstydzoną.

Ale tylko nieco.

„Synu, czy twoja matka kiedykolwiek zrobiła, o co prosiłeś?” - Porter zauważył i spojrzał na mnie - „W ten sposób jestem oświecony. Ona mnie przekabaca.”

„Nie przekabacam” - oświadczyła zgryźliwie Anne-Marie.

„Czy jemy ostrygi?” - zapytał.

„Tak” - odpowiedziała.

„Czy Boone i ja lubimy ostrygi?” - popchnął.

„Lubisz je trochę” - pociągnęła nosem.

„Wolałbym koktajl z krewetek” - powiedział - „Ale ostrygi to twoje ulubione danie.”

„Nie jesteśmy bez środków do życia, Porter Sadler.” - rzuciła po stole dłonią o długich paznokciach elegancko wypolerowanych i idealnie zaokrąglonych - „Jeśli chcesz koktajl z krewetek, zamów go.”

Wyglądał na przerażonego i nie wahał się wyjaśnić dlaczego.

„Kobieto, nie jesz owoców morza w stanie śródlądowym. Jedynym powodem, dla którego jesteśmy w tej restauracji, jest to, że to twoja ulubiona restauracja w Denver i zawsze tu przyjeżdżamy, kiedy widzimy Boone’a.”

Zwróciła na mnie oczy - „To jego zasada. Żadnych owoców morza w stanach śródlądowych. Jakby samoloty nie zostały wynalezione. I chłodnictwo.”

„To nie jest twarda i szybka zasada” - powiedział mi szybko Porter, jakby nie chciał, żebym myślała, że jest szalony - „Jemy to w domu, a nie mamy dostępu do morza.”

„Rzadko” - mruknęła Anne-Marie.

Zwróciłam się do Boone’a i oświadczyłam - „Kocham twoich rodziców.”

Boone spojrzał mi w oczy.

Potem pochylił się w moją stronę, złapał mnie za szyję, pociągnął w swoją stronę i, ze swoją przystojną twarzą w mojej, wybuchnął śmiechem.

*****

Na nasze ćwiczenie wyglądało tak, że, kiedy Boone i ja szliśmy razem do jego loftu, on wchodził pierwszy, a ja stałam w drzwiach. Włączał światła, żeby upewnić się, że w ciemności nie czają się źli faceci i wchodziłam do środka, kiedy dawał mi pozwolenie.

I to właśnie robiliśmy tego wieczoru po kolacji z jego rodzicami, a następnie pojechaniu do El Chapultepec, aby posłuchać jazzu, zanim Porter zauważył zmianę czasu i ogłosił, że jest „popieprzony”.

Chociaż wyglądał, jakby mógł stawić czoła nocy, ale to Anne-Marie udawała, że nie słabnie.

Rano mieli przyjechać Uberem, żeby napić się kawy i zjeść pączki, żeby do nas dołączyć na późny brunch w Racines, po tym, jak pokażemy im dom.

A potem, w drodze do domu, namówiłam Boone’a, żeby pozwolił mi przygotować im jutro wieczorem moją lasagne. Coś, o czym go zapewniłam, że to przepis mojej mamy, nauczyła mnie, jak ją przyrządzać i była to jedyna rzecz w moim kulinarnym repertuarze, którą mogłam obiecać, że była pyszna.

Nie mogłam się doczekać.

Wszystkiego.

„Jest spoko, mała” - zawołał Boone.

Weszłam, odwróciłam się, zamknęłam drzwi, zablokowałam je i zrobiłam to, mówiąc - „Mam nadzieję, że zaczniemy się kłócić jak twoi rodzice. Są zabawni.”

Kiedy się odwróciłam, prawie krzyknęłam, ponieważ Boone był blisko, czego się nie spodziewałam i mnie przestraszył.

Nie bałam się więcej, kiedy ręce Boone’a powędrowały prosto do mojego tyłka, zostałam przesunięta i szłam do tyłu, a Boone szedł do przodu i mówił.

„Nie miałem okazji powiedzieć ci, że podobają mi się te dżinsy” – mruknął, ściskając mój tyłek.

„Dobrze wiedzieć” - mruknęłam, przesuwając ręce w górę jego klatki piersiowej.

„A twoja koszulka jest zajebista” - ciągnął.

„Rękawy były denerwujące. Wchodzą w drogę, kiedy jesz.”

Tył moich nóg uderzył w łóżko, a potem bluzka zniknęła.

Cóż, to rozwiązało ten problem, nie żebym miała jeść coś innego jeszcze tej nocy.

Miałam jednak nadzieję, że Boone będzie.

„Powiedziałem ci, że cię pokochają” - szepnął.

„Nie wspomniałeś, że ja ich pokocham” - odszepnęłam.

Uśmiechnął się do mnie.

Potem pochylił głowę i pocałował mnie, gdy wpadł na mnie i wylądowaliśmy na łóżku.

I przekonałam się, że Boone jeszcze nie skończył jeść tej nocy.

Ale nie tylko on miał coś w ustach.

 

8 komentarzy: